„Teść złożył mi propozycję nie do odrzucenia. Musiałem wybierać pomiędzy ukochaną żoną a swoim wstydliwym sekretem”
„Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że naprawdę to usłyszałem. Spojrzałem na niego. – Żartujesz sobie?! – wykrztusiłem. – Wcale nie. Uważam, że Ania zasługuje na kogoś lepszego. Twoje problemy to tylko potwierdzenie, że nie jesteś odpowiedni”.

Nazywam się Krzysztof i moje życie ostatnio przypomina emocjonalną karuzelę. Moja żona, Ania, to najwspanialsza kobieta, jaką spotkałem. Nasze małżeństwo było pełne miłości, ale w ostatnim czasie zacząłem czuć, że oczekiwania, jakie stawia przede mną jej ojciec, Roman, są nie do udźwignięcia.
Teść zawsze patrzył na mnie z góry, a ja desperacko chciałem mu zaimponować, udowodnić, że jestem odpowiednim mężem dla jego córki. Moje ambicje zawodowe przysłoniły mi rzeczywistość, w której przyszło mi się zmierzyć z narastającymi problemami finansowymi. Długi zaczęły się piętrzyć, a ja musiałem znaleźć sposób, aby sprostać wymaganiom teścia, jednocześnie nie tracąc miłości i wsparcia Ani. To wszystko doprowadziło mnie do punktu, w którym musiałem podjąć trudne decyzje, które mogły zaważyć na mojej przyszłości.
Pracowałem ponad swoje siły
Ania siedziała przy stole, bawiąc się łyżeczką w kubku z herbatą. Było w niej coś, co nie dawało mi spokoju, jakieś ciche napięcie, które przejawiało się w jej ruchach i spojrzeniu. Wiedziałem, że musimy porozmawiać.
– Krzysiek, co się z tobą dzieje? – zapytała, nie podnosząc wzroku. – Ostatnio jesteś jak duch. Praca, praca, praca... A gdzie my w tym wszystkim?
Poczułem, jak moje serce przyspiesza. Wiedziałem, że ma rację, ale nie chciałem jej martwić.
– Wiem, Aniu, ale wszystko się ułoży. Muszę po prostu trochę jeszcze popracować nad projektami – starałem się, aby mój głos brzmiał pewnie, ale gdzieś w środku czułem się winny.
– Czy to tylko o projekty chodzi? – Jej głos był cichy, niemal nieśmiały. – Mam wrażenie, że ciągle próbujesz zaimponować tacie. Ale nie wiem, czy to warte jest takiego stresu. Wiem, że mamy długi, ale czy Roman naprawdę musi być częścią rozwiązania?
Westchnąłem. Ania trafiła w sedno. Wiedziałem, że jej ojciec może być naszym jedynym ratunkiem, ale także bałem się, że to posunięcie pogorszy naszą relację.
– Myślę, że mogę poprosić go o pomoc – wyznałem, czując, jak każdy wyraz staje się ciężarem. – Może... Może po prostu nam pomoże.
Żona spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a jej twarz wyrażała więcej, niż chciałbym zobaczyć. Smutek i zawód mieszały się w jej oczach.
– Krzysiek, ale wiesz, jaki jest tata... Obawiam się, że nie będzie to tak proste.
Wiedziałem, że ma rację, ale jednocześnie czułem, że muszę spróbować. Nawet jeśli to oznaczało kolejną kłótnię.
– Wiem, ale nie mam innego wyboru. Muszę spróbować, dla nas. Nie mogę pozwolić, by nasza rodzina przez to ucierpiała – próbowałem ją uspokoić, ale sam nie byłem przekonany.
– Obiecaj mi tylko, że cokolwiek się stanie, nie pozwolisz, by to nas zniszczyło – jej głos drżał, jakby mówiła do samej siebie. – Wolę żyć w biedzie, niż bez ciebie.
– Obiecuję – powiedziałem, chociaż gdzieś w głębi siebie nie byłem pewny, czy dam radę tego dotrzymać.
Jego propozycja była oburzająca
Postanowiłem udać się do teścia, Romana. Miałem nadzieję, że może jego pomoc pozwoli mi wyjść na prostą. Kiedy wszedłem do jego gabinetu, poczułem chłód unoszący się w powietrzu. Siedział za dużym, mahoniowym biurkiem, a jego twarz wyrażała mieszankę obojętności i lekceważenia.
– Cześć, tato – zacząłem, próbując brzmieć pewnie. – Chciałem z tobą porozmawiać o czymś ważnym.
Roman uniósł brew, jakby spodziewał się, że nie przychodzę z byle czym.
– Coś się stało, Krzysiek? – zapytał, choć jego głos był bardziej znużony niż zainteresowany.
Przełknąłem ślinę, czując jak trudne to będzie.
– Chodzi o nasze finanse – zacząłem. – Potrzebujemy trochę wsparcia, żeby wyjść z problemów. Pomyślałem, że może... może mógłbyś nam pomóc.
Teść przez chwilę milczał, jakby rozważał moją prośbę. Wreszcie przemówił.
– Pomóc, mówisz... A co ja miałbym z tego? – Jego głos był ostry, jakby sugerował, że jedyna korzyść, jaką widzi, to sposób na pozbycie się problemu.
Byłem zaskoczony. Spodziewałem się niechęci, ale nie sądziłem, że jego odpowiedź będzie tak bezduszna.
– Przecież to dla dobra Ani, dla naszej rodziny – próbowałem wytłumaczyć, ale jego spojrzenie przebiło moje nadzieje.
– Krzysztof, jestem gotów pomóc... ale pod jednym warunkiem – powiedział, a jego ton przypominał ostrze.
– Jakim warunkiem? – zapytałem, choć czułem, że nie chcę poznać odpowiedzi.
– Rozwiedziesz się z Anią – powiedział to bez mrugnięcia okiem, jakby jego propozycja była czymś zwyczajnym.
Zamarłem. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że naprawdę to usłyszałem. Spojrzałem na niego, szukając oznak żartu czy prowokacji, ale jego twarz była kamienna.
– Żartujesz sobie?! – wykrztusiłem z niedowierzaniem.
– Wcale nie. Uważam, że Ania zasługuje na kogoś lepszego. Twoje problemy finansowe to tylko potwierdzenie, że nie jesteś odpowiedni. To moja oferta.
Czułem, jak moja krew zaczyna wrzeć. Z jednej strony miałem poczucie, że ten człowiek chce zniszczyć moje życie, z drugiej wiedziałem, że muszę coś zrobić, aby ratować nasze finanse.
Myślałem, że to może być test
Zamknąłem drzwi biura Romana, a moje myśli wirują jak tornado. Jak mógł postawić tak absurdalne ultimatum? Przecież nie mogę zrezygnować z miłości do Ani. Czy to jakiś test? Czy on próbuje sprawdzić, jak silne są moje uczucia?
Przez chwilę stanąłem na korytarzu, próbując zebrać myśli. W głowie kołatały mi się setki pytań. Czy naprawdę jestem gotów dla pieniędzy poświęcić wszystko, co mam najcenniejszego?
Postanowiłem zostać na chwilę w domu teścia, aby zastanowić się nad tym wszystkim. Przypadkiem usłyszałem rozmowę, której wolałbym nie słyszeć. Roman zaczął rozmawiać z kimś przez telefon.
– On się nie nadaje dla Ani – powiedział teść. – Liczę, że zgodzi się na moją propozycję. Dla niego to szansa na wyjście z kłopotów, a dla mnie pewność, że moja córka nie zwiąże się z kimś, kto ją zawiedzie. Jeszcze ułoży sobie życie.
Te słowa przelały czarę goryczy. Poczułem, jak wzbiera we mnie fala gniewu i determinacji. Nie mogłem pozwolić, aby ktoś tak łatwo próbował decydować o moim życiu, o naszym życiu. Wiedziałem, że muszę się z nim skonfrontować.
Wróciłem do jego gabinetu z sercem bijącym jak dzwon.
– Chcę coś ci powiedzieć – zacząłem, a mój głos był pełen emocji. – Nie zgadzam się na twoje warunki. Kocham Anię i zamierzam walczyć o nasze małżeństwo. Twoje ultimatum jest niedorzeczne.
Teść uniósł wzrok, odkładając telefon.
– Czyżby? – zapytał z lekkością, jakby nie spodziewał się takiej reakcji.
– Tak, dokładnie. Nie oddam Ani za żadne pieniądze. Jeśli uważasz, że jestem nieodpowiedni, trudno. Będę walczyć o to, co najważniejsze, nawet jeśli oznacza to życie w długach – powiedziałem, czując jak wzrasta we mnie poczucie pewności.
Teść przyglądał mi się chwilę w milczeniu, a ja poczułem, że po raz pierwszy widzi we mnie kogoś więcej niż tylko zięcia.
Musiałem wyznać jej prawdę
Wracając do domu, czułem się jak po bitwie. Nie mogłem znieść myśli, że ojciec Ani naprawdę chciał zniszczyć nasze małżeństwo. Musiałem powiedzieć żonie prawdę. To była rozmowa, której obawiałem się najbardziej, ale wiedziałem, że nie mogę jej dłużej unikać.
Kiedy tylko wszedłem do mieszkania, Ania spojrzała na mnie z troską.
– Krzysiek, co się stało? Wyglądasz, jakbyś widział ducha – powiedziała z niepokojem.
– Byłem u twojego ojca. Rozmawiałem z nim o naszych problemach finansowych i poprosiłem o pomoc – zacząłem.
Ania patrzyła na mnie z zainteresowaniem i niepewnością.
– I co powiedział? – zapytała, choć jej głos zdradzał, że już się domyśla, że nie mam dobrych wieści.
– Powiedział, że nam pomoże, ale... postawił warunek – zatrzymałem się na chwilę, żeby zebrać myśli. – Chce, żebym się z tobą rozwiódł.
Żona wpatrywała się we mnie, jakby nie mogła uwierzyć własnym uszom.
– Co?! – wykrzyknęła. – Jak on mógł coś takiego powiedzieć?
– Aniu, ja... ja nie wiem, co mam ci powiedzieć. Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. Powiedziałem mu, że nigdy się na to nie zgodzę – mówiłem, czując ciężar winy.
– Krzysiek, to nie twoja wina. To ojciec przesadził – powiedziała, chwytając mnie za rękę. W jej oczach widziałem gniew, ale także zrozumienie i miłość.
– Nie chciałem, żeby to się tak skończyło. Myślałem, że... – urwałem, nie wiedząc, jak dokończyć.
– Kochanie, jestem z tobą. Cokolwiek by się nie działo, poradzimy sobie. Nie możemy pozwolić, żeby nas rozdzielili – odpowiedziała stanowczo.
Jej wsparcie dodało mi sił, ale jednocześnie wiedziałem, że cała sytuacja pozostawiła rodzinne relacje w chaosie. Czułem, że teraz to ja sprowadziłem te problemy na naszą rodzinę, ale musiałem wierzyć, że razem przetrwamy wszystko.
Żaden z nas nie ustąpił
Następnego dnia postanowiłem spotkać się z teściem raz jeszcze. Wiedziałem, że muszę postawić sprawy jasno, a także podziękować mu za to, że jego bezduszna propozycja paradoksalnie umocniła nasze małżeństwo. Gdy wszedłem do jego gabinetu, nawet nie podniósł wzroku znad dokumentów.
– Jeszcze się nie rozmyśliłeś? – zapytał, gdy usiadłem naprzeciw niego.
– Nie. Przyszedłem ci powiedzieć, że nie zgadzam się na twoje warunki i nigdy się nie zgodzę – odpowiedziałem stanowczo.
Wreszcie spojrzał mi w oczy, a jego twarz nie wyrażała zaskoczenia, jakiego się spodziewałem.
– Więc nie chcesz mojej pomocy? – zapytał z lekką ironią.
– Nie na takich zasadach. Kocham Anię i będę z nią niezależnie od tego, co myślisz – moje słowa były szczere i pełne przekonania.
Roman westchnął, odkładając długopis. Wyglądał, jakby przynajmniej na chwilę rozważał, czy rzeczywiście postąpił właściwie.
– Przyznaję, Krzysztofie, masz więcej determinacji, niż sądziłem. Ale moja propozycja nadal leży na stole. Ja swojego zdania nie zmienię – powiedział z chłodem.
– W takim razie dziękuję za rozmowę – powiedziałem, wstając. Wiedziałem, że nie mogę oczekiwać cudu i że muszę znaleźć inne rozwiązania.
– Krzysiek – zatrzymał mnie jeszcze, zanim wyszedłem. – Mam nadzieję, że sobie poradzisz. Dla dobra Ani.
Skinąłem głową, choć jego słowa brzmiały bardziej jak wyzwanie niż wyraz troski. Opuściłem biuro, czując, że jedyne, co mogę teraz zrobić, to polegać na sobie i Ani. Zrozumiałem, że mimo braku wsparcia finansowego, zyskałem coś ważniejszego – pewność, że nasza miłość jest silniejsza niż jakiekolwiek przeszkody.
Sami sobie poradzimy
Wróciłem do domu z głową pełną myśli. Wiedziałem, że teść nie zmienił swojego podejścia, ale czułem się lżejszy, jakby konfrontacja z nim uwolniła mnie od ciężaru, który nosiłem od tak dawna. Ania czekała na mnie w salonie, a jej uśmiech był jak najjaśniejsze słońce.
– I jak poszło? – zapytała z nadzieją w głosie.
– Nie zmienił zdania. Ale to nie ma znaczenia – odpowiedziałem, siadając obok niej. – Ważne, że jesteśmy razem i damy sobie radę.
Żona przytuliła mnie mocno, a ja poczułem, jak moje serce bije spokojniej. Wiedziałem, że przed nami długa droga, ale teraz czułem, że nic nas nie rozdzieli. Mieliśmy siebie, a to było najważniejsze.
Spoglądając w przyszłość, nie byłem pewny, co nas czeka. Nasze finanse nadal były w opłakanym stanie, ale wiedziałem, że z Anią u boku znajdziemy rozwiązanie. Czasem przyszłość wydawała się niepewna, ale miłość, którą dzieliliśmy, dawała mi nadzieję.
Relacje z Romanem pozostały napięte. Wiedziałem, że nie możemy liczyć na jego pomoc, ale również zrozumiałem, że to dobrze. Dzięki temu stanęliśmy na własnych nogach, bez polegania na kimś, kto nie widzi w nas potencjału.
– Kochanie, poradzimy sobie – powiedziała Ania, odczytując moje myśli.
– Wiem, że tak będzie. I choć nie wiem, co przyniesie jutro, jestem pewien, że z tobą u boku dam radę wszystkiemu – odpowiedziałem, czując, że wreszcie odnalazłem spokój.
Przyszłość była zagadką, ale z Anią miałem wszystko, czego potrzebowałem. Miłość okazała się silniejsza niż jakiekolwiek przeciwności, a to dawało mi siłę, by z optymizmem patrzeć na to, co jeszcze nas czeka.
Krzysztof, 32 lata
Czytaj także:
„W rolę złośliwej teściowej wciela się teść. Przeprowadza test białej rękawiczki i odsyła mnie do garów, kiedy tylko może”
„Teść oczekuje, że będę koło niego latać jak służąca. A ja go na starość nauczę szacunku do kobiet”
„Teść z uśmiechem na ustach złożył mi niemoralną propozycję. Twierdzi, że taka kobieta jak ja, zasługuje na luksus”

