Reklama

Przez większość część swojego życia marzyłam o miłości i akceptacji, czyli uczuciach, na które nie mogłam liczyć w dzieciństwie i młodości. Tak więc kiedy w moim życiu pojawił się Marek, to miałam nadzieję, że okaże się mężczyzną mogącym mi to dać.

Reklama

Dosyć szybko przyjęłam jego oświadczyny i stanęłam przed ołtarzem z głową pełną marzeń. Jednak życie nie zawsze idzie w parze z marzeniami, a ja szybko przekonałam się, że decyzja o ślubie była pochopna. I kiedy już byłam przekonana, że nic dobrego mnie nie spotka, to na mojej drodze stanął człowiek, który wszystko zmienił. Szkoda tylko, że uczucie które nas połączyło od samego początku było zakazane.

Chciałam być szczęśliwa

Kiedy poznałam Marka, to od razu pomyślałam, że spotkałam człowieka, który w końcu da mi szczęście. Mój przyszły mąż był nie tylko przystojny, ale też przebojowy, zaradny i towarzyski. A ja byłam przekonana, że złapałam Pana Boga za nogi.

– A czy to nie jest czasem tak, że po prostu na siłę szukasz szczęścia? – zapytała mnie któregoś razu przyjaciółka.

Właśnie poinformowałam ją, że Marek poprosił mnie o rękę, a ja zamierzam jak najszybciej zostać jego żoną.

– Oczywiście, że nie – odpowiedziałam oburzona, ale w głębi duszy zaczęłam się zastanawiać, czy Magda nie trafiła w mój czuły punkt.

Moje dzieciństwo i młodość nie należały do najszczęśliwszych. Rodzice traktowali mnie jak zło konieczne i na każdym kroku dawali odczuć, że jestem jedynie przeszkodą w ich beztroskim życiu. Nic więc dziwnego, że już jako kilkulatka marzyłam o spotkaniu kogoś, kto da mi szczęście, miłość i poczucie bezpieczeństwa.

Obyś się nie myliła – westchnęła przyjaciółka.

A ja postanowiłam zrobić wszystko, aby w końcu spełnić swoje marzenia.

Małżeństwo mnie rozczarowało

Moje małżeństwo od początku nie układało się tak, jak sobie to wymarzyłam. Wprawdzie przez pierwsze miesiące wszystko wydawało się być jak w bajce, ale potem bajka zamieniła się w szarą rzeczywistość. Marek na każdym kroku dawał mi odczuć, że to on rządzi w naszym związku. To mój mąż decydował o tym, co kupimy, gdzie pojedziemy, jak będziemy spędzać weekendy i z kim będziemy się przyjaźnić. A ja nie miałam nic do powiedzenia.

– Może zaprosimy w ten weekend Magdę na kolację? – zaproponowałam któregoś wieczoru.

Już od wielu miesięcy nie widziałam się z przyjaciółką i najzwyczajniej w świecie zaczynałam za nią tęsknić.

– Przykro mi, ale nie – usłyszałam. – W ten weekend przyjeżdżają do nas moi rodzice – dodał.

A kiedy napomknęłam, że mógłby uprzedzić mnie o tym nieco wcześniej, to jedynie się uśmiechnął i pogardliwie parsknął.

– Przecież nie muszę ci się tłumaczyć z tego, że zapraszam na obiad swoich rodziców – powiedział. – A oni są ważniejsi niż jakaś twoja koleżaneczka – dodał.

I w ogóle nie interesowało go to, że mogłabym mieć na ten weekend jakieś inne plany.

Byłam zła na męża

Kiedy Marek poinformował mnie, że jego rodzice odwiedzą nas w weekend, to uświadomiłam sobie, że wcale ich nie znam. Wprawdzie byli na naszym ślubie, ale wtedy nie było czasu na zbyt długie rozmowy i tym samym lepsze poznanie się. Z tego co pamiętałam, to teściowa była przemądrzałą damulką, a teść charakteryzował się wyglądem amanta i głosem spikera radiowego.

– A ja będę musiała spędzić w ich towarzystwie co najmniej kilka godzin – żaliłam się Magdzie, do której zadzwoniłam następnego dnia po tym, jak mąż poinformował mnie o tej wizycie. – A mogłabym spędzić je z tobą – dodałam z nieskrywanym żalem w głosie.

– Jakoś dasz radę – usłyszałam w słuchawce śmiech przyjaciółki. – Nie jesteś pierwszą synową, która musi zmierzyć się z taką sytuacją – dodała. A ja – chcąc nie chcąc – musiałam przyznać jej rację.

Jeszcze przez kilkanaście minut ponarzekałam na swój smutny los synowej, a potem pożegnałam się mówiąc, że muszę zacząć przygotowania do tego arcyważnego wydarzenia. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że wizyta rodziców Marka faktycznie okaże się przełomowa, a ja dzięki niej zmienię swoje życie.

To był przełomowy wieczór

Kiedy tamtego dnia teściowie stanęli na progu naszego mieszkania, to głęboko nabrałam powietrza. "Tylko zachowaj spokój" – przekonywałam samą siebie w myślach. A wcale nie było to takie proste. Matka Marka już od progu spojrzała na mnie sceptycznie i złośliwością w głosie zauważyła, że powinnam zmienić styl ubierania.

Nie sądzisz, że to zbyt wyzywająco? – zapytała i spojrzała na mojego męża.

On tylko się roześmiał się i powiedział, że już dawno próbował mnie namówić do zmiany mojego stylu.

– Ale Ania nie przepada za klasyką – powiedział, a w jego głosie pojawiła się nutka pogardy. No tak, on sam bardzo lubił eleganckie garnitury i nawet na grilla do znajomych potrafił założyć zestaw z najwyższej półki.

– To nie jest miłe z waszej strony – usłyszałam nagle mocny głos.

To mój teść postanowił się odezwać i wbrew swojej żonie i synowi wziąć mnie w obronę.

– Nie każdy musi nosić ciuchy z najdroższych butików. A Ania nie ma się czego wstydzić, bo wygląda bardzo dobrze – dodał.

A potem spojrzał na mnie w taki sposób, że od razu zrobiło mi się gorąco. I już chyba wtedy zrozumiałam, że to jest ten moment, kiedy między nami zaczyna się coś dziać.

Teść był bardzo bezpośredni

Już tamtego wieczoru wszystko wskazywało na to, że relacja pomiędzy mną a ojcem Marka znacznie wykroczy poza standardowe ramy. Henryk niemal przez cały wieczór nie spuszczał ze mnie oczu, a gdy tylko na niego spoglądałam, to na jego ustach od razu pojawiał się uśmiech. A ja – chociaż wiedziałam, że to nieprawda – próbowałam sobie tłumaczyć, że to jedynie sympatia teścia do żony jedynego syna.

Zasługujesz na coś lepszego – usłyszałam w pewnym momencie

Właśnie poszłam do kuchni po kolejne przekąski i nawet nie zorientowałam się, że ojciec Marka poszedł za mną. A gdy poczułam zapach jego wody po goleniu tuż obok, to już było za późno na jakąś reakcję. Henryk położył mi rękę na ramieniu i spojrzał głęboko w oczy.

Spotkamy się na osobności? – zapytał tym swoich głębokim głosem.

A ja zrozumiałam, że nie jestem w stanie mu odmówić.

To było silniejsze od nas

Już kilka dni później wylądowaliśmy w hotelu, w którym spędziliśmy kilka niezwykle namiętnych godzin. Henryk miał w sobie to wszystko, czego nie posiadał jego syn. W ciągu kilkudziesięciu minut usłyszałam tyle komplementów, ile jego syn nie powiedział mi w ciągu całego naszego małżeństwa. To od Henryka dowiedziałam się, że jestem piękna, zgrabna, inteligentna, zabawna i kobieca.

– Naprawdę tak myślisz? – pytałam z niedowierzaniem.

Henryk udowadniał, że dokładnie tak myśli. Przez kilka kolejnych miesięcy żyłam jak w miłosnym transie. Z codziennego życia z Markiem wykradałam cenne godziny, aby spędzić je w towarzystwie swojego teścia. I chociaż nigdy w życiu nie przypuszczałam, że mogłabym zakochać się w ojcu swojego męża, to właśnie tak się stało.

– I co ja mam teraz zrobić? – pytałam przyjaciółkę.

Ona jako jedyna wiedziała o moim zakazanym romansie.

– Nie wiem, co ci poradzić – powiedziała.

I wcale nie miałam jej tego za złe. W głębi duszy wiedziałam, że postępuję źle i że jak najszybciej powinnam to skończyć. Niestety nie potrafiłam tego zrobić.

Nie potrafimy tego skończyć

Henryk też bił się z myślami. Z jednej strony widziałam, że dobrze czuje się w moim towarzystwie, ale z drugiej – czułam, że nie jest gotowy, aby tak radykalnie zmienić swoje życie.

– Nie mogę odejść od żony – powiedział mi któregoś razu. I chociaż ja w głębi duszy wiedziałam, że w końcu coś takiego usłyszę, to i tak tym wyznaniem złamał i serce. – Ale mam propozycję – dodał po chwili.

I chociaż początkowo nie miałam zamiaru jej przyjąć, to z czasem zrozumiałam, że to jedyne, na co w tej chwili mogę liczyć. Okazało się, że matka Marka przechodzi ciężkie leczenie, a Henryk nie ma sumienia, aby zostawić ją w takiej chwili.

– Ale to ciebie kocham całym sercem – wyznał. A ja mu uwierzyłam.

Od kilku miesięcy spotykamy się potajemnie i kradniemy wspólne chwile. I chociaż jest mi bardzo ciężko, to staram się zrozumieć decyzję Henryka. Bardzo też kibicuję teściowej i życzę jej, aby jak najszybciej doszła do siebie. W końcu to od tego zależy moje przyszłe szczęście. Oczywiście jest jeszcze Marek. Ale nim akurat przejmuje się najmniej.

Anna, 31 lat

Czytaj także: „Byłam pewna, że córka wpadła w szemrane towarzystwo. Gdy jednak odkryłam, gdzie się podziewa, nie mogłam w to uwierzyć”
„Brat wyjechał za granicę i zgrywa panisko. Rodzice chwalą się nim we wsi, bo nie znają jego sekretu”
„Mąż poczuł mróz i od razu wyciągnął kalesony jak stary dziad. Może zapomnieć o namiętności w łóżku aż do wiosny”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...