Reklama

– Natalia, nie uwierzysz! Tomek znów kupił mi te same perfumy, które uwielbiam. Mówię ci, on wie, jak dbać o kobietę! – teściowa pochwaliła się, obracając w dłoni elegancki flakonik.

Reklama

Mąż i teść różnili się

Uśmiechnęłam się grzecznie, choć w środku coś mnie ścisnęło. Byłam w małżeństwie od czterech lat i z każdym miesiącem czułam się coraz bardziej… przezroczysta. Mój mąż, Michał, kiedyś potrafił mnie zaskoczyć, zabrać na spontaniczną kolację, przynieść kwiaty bez okazji. A teraz? Praca, laptop, zimne „Kocham cię” rzucane od niechcenia.

Tomasz, mój teść, zawsze imponował mi klasą. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, pachnący drogą wodą kolońską, z tym swoim nienagannym uśmiechem. Szarmancki, elokwentny, zawsze z ciepłym komplementem na ustach. Był całkowitym przeciwieństwem mojego wiecznie zabieganego męża.

W Dzień Kobiet nie oczekiwałam niczego. Już dawno przestałam mieć złudzenia. Ale kiedy Tomasz wszedł do domu z bukietem róż i schylił się, by pocałować moją dłoń… coś we mnie drgnęło. Nie wiedziałam jeszcze, że ten dzień na zawsze zmieni moje życie.

Tylko teść pamiętał

– Michał, pamiętasz, jaki dziś dzień? – zagadnęłam ostrożnie przy śniadaniu.

Mąż nawet nie oderwał wzroku od telefonu.

– Hm? Sobota? – burknął, przewijając coś na ekranie.

– No tak. Sobota. Ósmy marca – powiedziałam z nadzieją, ale w odpowiedzi dostałam jedynie skinienie głową.

Zacisnęłam usta. Co ja sobie myślałam? Że nagle się ocknie i obsypie mnie czułością? Później byłam sama w domu, zanurzona w bezsensownym scrollowaniu mediów społecznościowych. Koleżanki wrzucały zdjęcia bukietów, romantycznych kolacji, prezentów. Czułam się jak idiotka. Aż rozległ się dzwonek do drzwi.

Tomasz stał w progu, elegancki jak zawsze, z bukietem czerwonych róż.

– Najpiękniejsze kwiaty dla najpiękniejszej kobiety w rodzinie – powiedział, patrząc mi prosto w oczy.

Poczułam, jak serce mi przyspiesza.

– Oj, Tomasz, przesadzasz… – próbowałam się zaśmiać, ale głos mi zadrżał.

Wszedł do środka, podał mi kwiaty i nachylił się, by pocałować moją dłoń. Jego usta musnęły moją skórę na ułamek sekundy dłużej, niż powinny. Wtedy zrozumiałam, jak bardzo brakowało mi takiej uwagi.

– Twój mąż jak zwykle zakopany w pracy? – zapytał, wchodząc bez zaproszenia.

– Tak, nawet w sobotę – przyznałam cicho.

Flirtował ze mną

Tomasz spojrzał na mnie tak, jak nikt od dawna. Jak kobieta, która liczy się bardziej niż powiadomienia w telefonie.

– Wiesz, Natalia, nie każda kobieta pozwoliłaby się tak traktować – powiedział, nalewając wino do kieliszków.

Zaśmiałam się nerwowo.

– Michał po prostu… taki jest.

Może nie widzi tego, co ma przed oczami. – Tomasz nachylił się i poprawił kosmyk moich włosów.

Zamarłam. Jego palce były ciepłe, pewne. Serce waliło mi w piersi. Nie powinnam była pozwalać na to, co się działo. Nie powinnam czuć tego, co czułam. Ale stałam jak zahipnotyzowana.

– Tomasz… – wyszeptałam, ale nie dokończyłam.

Bo wtedy pocałował mnie. Nie ostrożnie, nie przypadkiem. Pocałował mnie tak jak nikt od dawna. Nie odsunęłam się. Nie od razu. W mojej głowie powinien zapalić się alarm, powinnam instynktownie przerwać ten pocałunek, ale zamiast tego… pozwoliłam mu trwać. Ciepło jego ust, pewność, z jaką mnie dotknął – to wszystko sprawiło, że przez chwilę czułam się znów pożądana. Żywa.

Byłam skołowana

W końcu odsunęłam się gwałtownie, jakby dotarło do mnie, co się właśnie wydarzyło.

– Tomasz, my… nie powinniśmy… – powiedziałam cicho, próbując złapać oddech.

Spojrzał na mnie uważnie. Jego wzrok był inny niż zwykle. Bardziej intensywny.

– Nie powinno się traktować kobiety, jakby była powietrzem – odpowiedział, ocierając kciukiem kącik moich ust.

Zadrżałam. Wtedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Michał wrócił. Odskoczyłam na drugi koniec kuchni. Tomasz zachował absolutny spokój.

– Cześć tato – rzucił Michał obojętnie, nawet na nas nie patrząc.

– Synu – Tomasz kiwnął głową i dopił resztę wina. – Wpadłem tylko złożyć Natalii życzenia.

Michał zdjął buty, rzucił marynarkę na krzesło.

– Z jakiej okazji?

– Przecież jest Dzień Kobiet.

– Aha.

To było wszystko. Nadal dla mnie nic nie miał.

Spojrzałam na Tomasza, który uśmiechnął się lekko i nachylił do mojego ucha.

– Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała… więcej, wiesz, gdzie mnie znaleźć.

Zamarłam. A potem po prostu wyszedł. Z tajemnicą, którą od tej pory miałam skrywać przed własnym mężem.

Namieszał mi w głowie

Nie mogłam przestać o nim myśleć. Każdy szczegół – dotyk, ciepło jego ust, sposób, w jaki wypowiedział te ostatnie słowa. „Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała… więcej.” Brzmiało to jak obietnica. Jak pokusa, której nie mogłam się pozbyć z głowy. Ale przecież nie mogłam. To było szalone, niemoralne, niebezpieczne. A jednak, ilekroć patrzyłam na mojego męża, który siedział na kanapie z laptopem, nieobecny i obojętny, czułam, jak coś się we mnie buntuje.

– Natalia, co jest z tobą? – zapytała Marta, moja przyjaciółka, kiedy spotkałyśmy się na kawie.

– Nic – skłamałam, mieszając łyżeczką cappuccino.

– No chyba nie. Jesteś jakaś… nieobecna.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy powiedzieć jej prawdę. O tym, jak teść mnie pocałował. O tym, jak bardzo mi się to podobało. Ale nie, to było zbyt ryzykowne.

– Po prostu zastanawiam się, czy to normalne, że w małżeństwie po kilku latach… coś gaśnie – powiedziałam ostrożnie.

Marta parsknęła.

– Och, kochana, to się zdarza. Ale od ciebie zależy, czy spróbujesz to rozpalić, czy… – zawiesiła głos, patrząc na mnie badawczo. – Czy znajdziesz sobie inny ogień.

A ja już czułam ten ogień. Tylko że do mężczyzny, którego nigdy nie powinnam była pragnąć.

Okłamałam męża

Kilka dni później dostałam wiadomość.

„Mam ochotę na spacer. Może się przyłączysz?”

Zawahałam się, trzymając telefon w dłoni. Rozsądek mówił „Nie”. Ale całe moje ciało krzyczało „Tak”. Palec zawisł nad ekranem. Wiedziałam, że powinnam po prostu zamknąć wiadomość i o niej zapomnieć. Ale nie mogłam.

„Gdzie?” – odpisałam, zanim zdążyłam się zastanowić.

„Park. Za godzinę.”

Serce waliło mi jak szalone, gdy szukałam pretekstu, by wyjść z domu. Michał był, jak zawsze, pochłonięty pracą.

Wychodzę na zakupy – rzuciłam, a on tylko machnął ręką.

W parku było pusto. Tomasz czekał na mnie przy ławce, nonszalancko oparty o latarnię. Uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył.

– Cieszę się, że przyszłaś.

– Nie wiem, czemu tu jestem – powiedziałam szczerze.

– Naprawdę nie wiesz? – zrobił krok w moją stronę. – Nie przyszłaś tu po zakupy.

Czułam, jak cała się spinam, ale nie z nerwów. Z ekscytacji. Tomasz sięgnął po moją dłoń i ścisnął ją delikatnie.

– Nikt nie musi o niczym wiedzieć – szepnął.

Wiedziałam, że to niebezpieczne. Że to błąd, ale nie cofnęłam ręki. I to wystarczyło, by przekroczyć granicę, zza której nie było już odwrotu. Wracając do domu, czułam się, jakbym wchodziła w inną rzeczywistość. Jakby to, co wydarzyło się w parku, należało do innego świata – świata, w którym byłam zauważana, adorowana, pożądana.

Wchodząc do mieszkania, zobaczyłam Michała na kanapie, ze wzrokiem utkwionym w ekranie laptopa. Ani razu na mnie nie spojrzał.

– Kupiłaś coś? – rzucił beznamiętnie.

Nie odpowiedziałam. Stałam przez chwilę, patrząc na mężczyznę, który miał być moim partnerem, a stał się kimś obcym. Tomasz nie powinien był mnie dotykać, nie powinnam była pozwalać mu na cokolwiek. Ale czy to ja zawiodłam? A może to Michał powinien się obudzić? Jego ojciec wiedział, jak traktować kobietę. Jak sprawić, by czuła się wyjątkowa, pożądana, doceniona. I jeśli coś było tu naprawdę niemoralne, to fakt, że własny syn nie nauczył się od niego ani odrobiny.

Natalia, 30 lat

Czytaj także: „Mąż kupił mi bukiet tulipanów na Dzień Kobiet. Gdy przeczytałam liścik, wiedziałam, że po raz ostatni”
„Dostałam bukiet sztucznych tulipanów na Dzień Kobiet. Mąż uznał, że to oszczędność, bo nie zwiędną”
„Prezent od męża na Dzień Kobiet doprowadził mnie do łez. Od razu wiedziałam, że muszę szykować papiery rozwodowe”

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...