„Teść miał dla mnie niemoralną propozycję. Dla kasy złamałam wszystkie swoje zasady i skrzywdziłam męża”
„– To, co mówisz, jest obrzydliwe – wyszeptałam. – Och, skarbie… – uśmiechnął się, jakby bawiła go moja reakcja. – Świat działa na prostych zasadach. Albo bierzesz, co ci dają, albo zostajesz z niczym”.

- Redakcja
Patrzyłam na Mateusza, śpiącego obok mnie, i czułam coś dziwnego – coś, co nie powinno mieć miejsca. To nie była tylko miłość. To był lęk. Nie przed nim, ale przed jego rodziną, przed miejscem, do którego trafiłam, myśląc, że będzie rajem.
Wyszłam za mąż z miłości, a jednak szybko zrozumiałam, że w tym świecie uczucia nie mają znaczenia. Tu liczą się pieniądze, wpływy i układy. A ja? Ja byłam tylko dodatkiem do Mateusza. Tą „śliczną, ale naiwną” – jak mawiała jego matka, Lidia, z ironicznym uśmiechem.
Najgorzej było jednak z Tadeuszem, moim teściem. Od samego początku czułam, że patrzy na mnie… inaczej. Jego spojrzenie sunęło po mnie zbyt długo, zbyt pewnie. Kiedy mówił, że jestem „wielkim szczęściem dla Mateusza”, nie słyszałam w tym ojcowskiej troski. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, do czego jest zdolny.
Teść rozdawał karty
– Myślisz, że sobie poradzisz beze mnie? Nie bądź śmieszny – usłyszałam głęboki, zimny głos Tadeusza.
Przystanęłam na schodach. Nie chciałam podsłuchiwać, ale ton, w jakim mówił do Mateusza, przykuł moją uwagę. Zerknęłam przez szparę w lekko uchylonych drzwiach gabinetu.
– Chciałem po prostu spróbować sam… Chyba mam do tego prawo? – głos Mateusza brzmiał niepewnie.
– Masz prawo robić, co chcesz. Ale jeśli upadniesz, nie przychodź do mnie po pomoc.
Teść siedział za ogromnym biurkiem, w ciemnym, eleganckim garniturze. Zawsze sprawiał wrażenie człowieka, który jednym ruchem mógłby zniszczyć czyjeś życie. Widziałam, jak Mateusz stoi przed nim, spięty, z dłońmi zaciśniętymi w pięści.
– To nie jest fair – powiedział cicho mój mąż. – Nie możesz całe życie trzymać mnie na smyczy.
Tadeusz uśmiechnął się pod nosem, sięgnął po szklaneczkę whisky i wypił łyk.
– Nie mogę? – Uniósł brew. – Synu, to nie ja cię trzymam. To świat. Zobaczysz, że bez moich pieniędzy nigdzie nie zajdziesz.
Cofnęłam się, serce biło mi jak oszalałe. Nigdy wcześniej nie widziałam Mateusza w takiej sytuacji. Zawsze wydawał mi się silny, ambitny… Ale teraz widziałam w nim chłopca, który próbuje uciec z klatki, której drzwi nigdy nie były otwarte.
Zaprosił mnie na rozmowę
Nie zdążyłam się odsunąć, gdy drzwi gabinetu otworzyły się szeroko. Mateusz minął mnie szybko, nawet mnie nie zauważając. Jego twarz była czerwona ze złości.
Zanim zdążyłam się odwrócić, poczułam na sobie spojrzenie. Tadeusz stał w progu i patrzył na mnie z czymś, czego nie umiałam nazwać.
– Podsłuchujesz Haniu? – zapytał spokojnie.
Zacisnęłam usta. Wciąż nie wiedziałam, jak z nim rozmawiać. Jego obecność sprawiała, że czułam się nieswojo, choć nigdy nie powiedział nic otwarcie niestosownego. Może poza tym, że jego spojrzenie zawsze zatrzymywało się na moim ciele o sekundę za długo.
– Nie… Po prostu szłam do kuchni – skłamałam.
Tadeusz uśmiechnął się lekko i wskazał gestem wnętrze gabinetu.
– Wejdź na chwilę.
Miał dla mnie propozycję
Powinnam była odmówić. Naprawdę powinnam. Ale coś w jego głosie sprawiło, że się zawahałam. Weszłam.
– Ładna jesteś – powiedział nagle, nalewając sobie kolejną porcję whisky. – I mądra. To rzadkie połączenie.
Poczułam się nieswojo.
– Kochasz Mateusza? – zapytał nagle.
– Oczywiście – odpowiedziałam natychmiast.
Podszedł bliżej, stanął tuż przy mnie.
– A czy wiesz, że miłość nie zawsze wystarczy? – Jego głos był cichy, niemal hipnotyzujący. – Mogę ci dać wszystko, Hanna. Pieniądze, dom i luksus. Wystarczy jedno słowo i twoje ciało.
Odsunęłam się, czując lodowaty dreszcz na plecach.
– To, co mówisz, jest obrzydliwe – wyszeptałam.
– Och, skarbie… – Uśmiechnął się, jakby bawiła go moja reakcja. – Świat działa na prostych zasadach. Albo bierzesz, co ci dają, albo zostajesz z niczym.
Serce waliło mi w piersi. Wybiegłam z gabinetu, ale jego słowa dźwięczały mi w głowie.
Byłam skołowana
Nie mogłam zasnąć, zwłaszcza że nocowaliśmy w domu teściów. Leżałam obok Mateusza, wsłuchując się w jego spokojny oddech, a w mojej głowie wciąż brzmiały słowa Tadeusza. "Mogę ci dać wszystko."
Starałam się nie myśleć, ale obrazy same układały się w głowie. Nasze maleńkie mieszkanie, w którym przecieka kran i odpadają płytki. Rachunki, które Mateusz przegląda z niepokojem. Moje marzenia o podróżach, które już dawno zamieniłam na tańsze wersje – spacer po parku zamiast weekendu w Paryżu.
Wstałam i podeszłam do okna. Na podjeździe stał luksusowy mercedes Tadeusza, błyszczący nawet w słabym świetle lamp. To nie był świat, do którego należałam. A może mogłam należeć?
– Nie śpisz? – Mateusz przewrócił się na bok, patrząc na mnie sennymi oczami.
– Myślę o przyszłości – odpowiedziałam, starając się brzmieć naturalnie.
– Ważne, że mamy siebie. To się liczy, prawda?
Chciałam mu przytaknąć, ale słowa nie chciały przejść mi przez gardło. Czy naprawdę miłość wystarczy?
Podjęłam decyzję
Tadeusz czekał na moją odpowiedź. Widziałam to w jego oczach, w tym subtelnym uśmiechu, którym obdarzał mnie przy rodzinnych kolacjach. Nie spieszył się. Wiedział, że prędzej czy później wrócę do jego gabinetu. I wróciłam już kolejnego dnia wieczorem.
– Chcę wiedzieć jedno – powiedziałam, stojąc naprzeciwko niego. – Mateusz nigdy się nie dowie?
Tadeusz uniósł brew, a potem uśmiechnął się szeroko, jakby właśnie wygrał zakład.
– Nigdy. Będzie szczęśliwy, a ty dostaniesz wszystko, czego zapragniesz.
Zamknęłam oczy. Czułam, jak drżą mi ręce. Nie dlatego, że się bałam. Dlatego, że podjęłam decyzję.
Kiedy wróciłam do sypialni, Mateusz już spał. Położyłam się obok niego i wpatrywałam się w sufit, czując ciężar własnego wyboru. "Robisz to dla niego" – powtarzałam sobie. "Dla waszej przyszłości." Ale czy naprawdę?
Zaczęłam żyć w kłamstwie
Luksus stał się codziennością. Drogie ubrania, kolacje w najdroższych restauracjach, weekendy w Paryżu. A Mateusz? Nadal mnie kochał. Nadal nie wiedział.
Nauczyłam się udawać. Ściemniałam, że dostałam spadek po bogatej ciotce z Ameryki. Kiedy patrzył na mnie z miłością, odwzajemniałam spojrzenie, choć w środku czułam tylko pustkę. A gdy Tadeusz mnie dotykał, nie czułam już wstydu – tylko rezygnację. Nie przewidziałam jednego.
Stało się to w gabinecie Tadeusza. Jego dłonie przesunęły się po moich plecach, a potem zatrzymały na biodrach. Przyciągnął mnie bliżej.
– Zrelaksuj się, kochanie – szepnął.
Mąż nas przyłapał
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Drzwi gabinetu otworzyły się gwałtownie. Mateusz stał w progu. Jego twarz… Nigdy nie zapomnę tego, co w niej zobaczyłam. Niedowierzanie. Szok. A potem czystą, palącą nienawiść.
– Co do cholery…? – głos mu się załamał.
Odsunęłam się od Tadeusza, ale było za późno. Mateusz już wiedział.
– To nie tak… – wydukałam, ale sama nie wierzyłam we własne słowa.
Tadeusz poprawił marynarkę i sięgnął po szklankę whisky.
– Synu, bądź rozsądny – powiedział spokojnie.
– Ty… Ty draniu… – Mateusz spojrzał na mnie. – A ty?! To dlatego mieliśmy wszystko? Bo się z nim…?!
Nie dokończył. Odszedł, trzaskając drzwiami. A ja? Zostałam tam, obok człowieka, który mnie kupił.
Mateusz odszedł. Nie próbował mnie wysłuchać, nie dał mi szansy na wytłumaczenie. Może dlatego, że nie było już nic do tłumaczenia. Zostałam z luksusem, o którym kiedyś marzyłam. Droga biżuteria błyszczała w świetle lamp, jedwabne sukienki gładko układały się na moim ciele. Ale wszystko to było puste i zimne. Tadeusz nadal był obok. Nadal miał ten sam pewny siebie uśmiech.
– Przyzwyczaisz się – powiedział mi kiedyś.
Ale ja już wiedziałam, że nigdy. Cena luksusu okazała się zbyt wysoka.
Hanna, 34 lata
Czytaj także: „Teść mnie podrywał i liczył na gorący romans, ale go odtrąciłam. Z zemsty zrobił mi z życia piekło”
„Przyłapałam teścia w łóżku z moją siostrą. Na razie zachowam to dla siebie, bo dobrze mi płaci za milczenie”
„Teść złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. W oczach Henryka jestem kimś więcej niż tylko synową”