Reklama

Nigdy nie myślałem, że moje małżeństwo stanie na krawędzi przez moją teściową. Oczywiście, zawsze miała coś do powiedzenia, zawsze uważała, że wie lepiej. Ale do tej pory to były tylko drobne złośliwości, które można było zignorować. Problem zaczął się, gdy zaczęła otwarcie wtrącać się w nasze życie. Mówiła mojej żonie, co powinna robić, jak powinna gotować, jak powinna mnie traktować. A co najgorsze – Emilia zaczęła jej słuchać. Kłóciliśmy się coraz częściej. Byłem przekonany, że długo tak nie wytrzymam. I wtedy wpadłem na prosty trik, który wszystko zmienił.

To mógł być koniec

Kiedy teściowa oznajmiła, że przyjedzie do nas na dwa tygodnie, poczułem, że to może być gwóźdź do trumny mojego małżeństwa. Emilia była zachwycona, ja – mniej. Wiedziałem, że jej matka nie odpuści żadnej okazji, żeby wtrącić się w nasze życie. Nie musiałem długo czekać, żeby moje obawy się potwierdziły.

Już pierwszego dnia zaczęło się od krytyki.

– O, skarbie, dlaczego pozwalasz, żeby on tak zostawiał naczynia w zlewie? – zapytała teściowa, kręcąc głową z dezaprobatą.

– Mamo, przecież to nie problem, zaraz pozmywam – odparła Emilia, ale jej ton nie był już tak swobodny.

Kolejnego dnia przyszły następne uwagi. Że Emilia za dużo robi w domu, że ja jej nie doceniam, że powinna bardziej dbać o siebie, bo „kobieta musi wyglądać”. Każdy dzień przynosił kolejne drobne przytyki, które sączyły jad między mną a moją żoną. Emilia zaczęła się zmieniać. Stała się bardziej drażliwa, zaczęła mnie poprawiać w tych samych sprawach, na które zwracała uwagę jej matka.

– Może byś chociaż raz włożył kubek do zmywarki, a nie zostawiał w zlewie? – rzuciła, powtarzając dokładnie słowa teściowej.

Byłem coraz bardziej sfrustrowany. Mój dom stał się polem bitwy, a ja czułem, że przegrywam. Każda rozmowa kończyła się spięciem. Teściowa triumfowała, choć nie mówiła tego głośno. Kiedy usłyszałem, jak szepcze Emilii, że „mężczyźni to dzieci i trzeba ich wychowywać”, miałem ochotę wybuchnąć. Ale wiedziałem, że muszę znaleźć inny sposób.

Postanowiłem trzymać nerwy na wodzy

Wiedziałem, że jeśli powiem coś w złości, Emilia stanie po stronie matki. Ale każdy kolejny dzień był jak test mojej cierpliwości. Teściowa znalazła sobie nowy temat do krytyki – moje zarobki.

– Kochanie, nie zrozum mnie źle, ale czy twój mąż nie mógłby znaleźć lepszej pracy? – zapytała, popijając kawę.

– Mamo, przestań – westchnęła Emilia, ale nie zabrzmiało to stanowczo.

– No bo wiesz, moja koleżanka z pracy, jej córka wyszła za inżyniera, mają piękny dom, podróżują po świecie…

– Mamo! – Emilia spojrzała na nią ostrzegawczo.

– No dobrze, dobrze, już nic nie mówię – teściowa uśmiechnęła się niewinnie.

Zaciskałem zęby, ale w środku aż się gotowałem. Wiedziałem, że to nie są przypadkowe uwagi. To była systematyczna, dobrze zaplanowana strategia. Wmówić Emilii, że mogłaby mieć lepiej. Zasugerować, że ja nie jestem wystarczająco dobry. Tego wieczoru, gdy Emilia kładła się spać, powiedziałem:

– Wiesz, nie wiedziałem, że wyszłaś za mnie z przymusu.

– O czym ty mówisz? – zmarszczyła brwi.

– Twoja mama wciąż sugeruje, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry. Ty tego nie widzisz?

Westchnęła ciężko.

– Ona zawsze tak mówi. Próbuję to ignorować.

– Ale nie ignorujesz. Powtarzasz jej słowa – spojrzałem na nią uważnie.

Nie odpowiedziała. Wiedziałem, że muszę działać, zanim będzie za późno.

Nie mogłem dłużej czekać

Teściowa powoli zatruwała nasze małżeństwo, a Emilia nawet tego nie zauważała. Musiałem znaleźć sposób, żeby to przerwać. I wtedy przyszło mi do głowy coś prostego, wręcz banalnego. Zacząłem zgadzać się ze wszystkim, co mówiła teściowa. Kiedy następnego dnia przy śniadaniu rzuciła:

– Emilia, kochanie, powinnaś zmienić fryzurę, wyglądałabyś młodziej.

Odłożyłem widelec i dodałem:

– Masz rację, mamo. Może powinnaś iść do fryzjera? Może coś krótszego?

Obie spojrzały na mnie zaskoczone. Kilka godzin później, kiedy znów zaczęła temat mojej pracy, powiedziałem:

– Wiesz co, mamo? Masz rację. Chyba powinienem poszukać czegoś lepszego. Może pójdę na kurs księgowości? Zawsze mnie to fascynowało.
Teściowa nie wiedziała, co powiedzieć.

Przez kolejne dni powtarzałem ten schemat. Każdą jej uwagę obracałem na swoją korzyść, zgadzając się i jednocześnie wyolbrzymiając jej propozycje.

– Emilia, dlaczego nie masz w domu porządnych zasłon? – rzuciła któregoś dnia.

– Masz rację – odpowiedziałem. – Może wymieńmy całe mieszkanie? Kupmy nowe meble, zróbmy remont!

Emilia prychnęła śmiechem. Teściowa patrzyła na mnie z podejrzliwością. Powoli zaczęła się irytować. Nie wiedziała, jak reagować na to, że nagle nie walczę, tylko przytakuję. Widziałem, że traci grunt pod nogami. To działało.

Mój plan działał

Przez kolejne dni konsekwentnie stosowałem swoją nową strategię. Teściowa mówiła – ja się zgadzałem. Ale nie tylko zgadzałem. Podkręcałem jej pomysły do granic absurdu.

– Emilka, powinnaś lepiej dbać o dietę, zbyt często gotujesz ciężkie jedzenie – skomentowała przy obiedzie.

– Racja! – klasnąłem w dłonie. – Od jutra przechodzimy na surową dietę warzywną. Zero mięsa, zero smażenia. Tylko sałatki i woda!

Emilia spojrzała na mnie, jakbym oszalał.

– No chyba żartujesz – rzuciła.

– Ale twoja mama ma rację – uśmiechnąłem się niewinnie. – Skoro już nas poucza, to może powinniśmy podejść do tego poważnie.

Teściowa otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Czułem, że jest coraz bardziej podminowana. Kilka dni później, kiedy znów zaczęła narzekać na moje zarobki, stwierdziłem:

– Wiesz co, mamo? Masz rację, ja tu tracę czas. Rzucam pracę i idę do polityki! Może wystartuję na radnego?

Emilia aż zakrztusiła się herbatą.

– Co?!

– No przecież twoja mama mówi, że powinienem się rozwijać – wzruszyłem ramionami.

Teściowa wstała gwałtownie.

– Co ty wyprawiasz? – syknęła.

– Ja? – udałem zdziwienie. – Po prostu słucham twoich rad.

Spojrzała na Emilię, jakby oczekując wsparcia. Ale moja żona tylko westchnęła i spojrzała na mnie ze śmiechem. Teściowa pierwszy raz w życiu wyglądała na kompletnie bezradną.

Przestała komentować nasze życie

Wiedziałem, że jej pewność siebie zaczyna topnieć. Po raz pierwszy odkąd tu przyjechała, nie czuła się królową sytuacji. Pewnego wieczoru, siedząc przy stole, znów spróbowała swoich sztuczek.

– Emilia, kochanie, nie uważasz, że powinniście mieć więcej oszczędności? Nigdy nie wiadomo, co przyniesie życie.

– Świetny pomysł! – wtrąciłem, zanim Emilia zdążyła odpowiedzieć. – Sprzedajmy samochód, zrezygnujmy z wakacji i jedzenia na mieście. Możemy też wynająć nasze mieszkanie i zamieszkać w piwnicy! Będziemy bogaci!

Emilia wybuchnęła śmiechem. Teściowa patrzyła na mnie, jakby zobaczyła ducha.

To już przesada – warknęła.

– Ale przecież to ty powiedziałaś, że powinniśmy oszczędzać! – udałem oburzenie. – Nie rozumiem, mamo, czemu się denerwujesz.

Spojrzała na Emilię, ale tym razem nie znalazła w niej sojusznika. Moja żona tylko wzruszyła ramionami.

– Mamo, to już trochę męczące – powiedziała. – Przyjechałaś na dwa tygodnie i przez cały ten czas tylko nas oceniasz. Może pora po prostu się zrelaksować?

Teściowa zamilkła. Po raz pierwszy nie miała nic do powiedzenia. Następnego dnia oznajmiła, że wraca do siebie wcześniej, bo „źle się czuje”. Emilia ją odprowadziła, ale gdy wróciła, spojrzała na mnie z uznaniem.

– Nie wiem, co zrobiłeś, ale pierwszy raz w życiu moja mama była bezradna.

– To prosty trik – uśmiechnąłem się. – Po prostu przytaknąłem.

W końcu mieliśmy spokój

Po wyjeździe teściowej dom w końcu wypełnił się spokojem. Emilia wydawała się lżejsza, bardziej rozluźniona, a ja… cóż, czułem się jak zwycięzca. Po raz pierwszy od dawna nasz związek nie był na celowniku jej matki. Wieczorem usiedliśmy na kanapie z kieliszkami wina.

– Naprawdę myślałam, że ten pobyt skończy się katastrofą – przyznała Emilia. – Ale jakoś to przetrwaliśmy.

– Przetrwaliśmy? – parsknąłem śmiechem. – Emiluś, myśmy wygrali tę wojnę!

Emilia zaśmiała się i szturchnęła mnie w bok.

– Ale powiedz mi szczerze – spojrzała na mnie uważnie – robiłeś to specjalnie, prawda?

Uśmiechnąłem się niewinnie.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– Oj, daj spokój! Zgadzanie się ze wszystkim, wyolbrzymianie jej pomysłów… – Emilia pokręciła głową. – Moja mama była wściekła, bo nie mogła się na ciebie wyżyć.

– Może i tak – wzruszyłem ramionami. – Ale zobacz, efekt jest taki, że w końcu masz spokój.

Emilia westchnęła i przytuliła się do mnie.

– To prawda. Może następnym razem zastosuję ten trik na nią sama.

– O nie, kochanie – pokręciłem głową. – Ten trik to moja tajna broń. Ale obiecuję, że następnym razem zrobimy to razem.

Pocałowała mnie lekko. Wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Teściowa na pewno wróci. Ale teraz byłem gotowy. Bo wiedziałem, jak ją rozbroić.

Grzesiek, 29 lat

Czytaj także:
„Tegoroczna wiosna rozkwitła nie tylko krokusami i bratkami. Ta miłość uleciała mi jednak szybciej niż zapach perfum”
„Teść zaprosił mnie na męski wieczór. Nie spodziewałem się, że w ten sposób będzie chciał przetestować moją moralność”
„Przez przystojnego przyjaciela męża przeżywam katusze zamężnej kobiety. Może nikt się nie dowie, jeśli raz się skuszę?”

Reklama
Reklama
Reklama