„Tak spieszyliśmy się do ślubu, że zapomnieliśmy obrączek. Nigdy nie wierzyłam w przesądy, ale to był zły omen”
„Przez całe wesele obserwowałam swojego męża i zastanawiałam się, czy nie ma jakichś niecnych planów. Następnego dnia kazałam mu włożyć obrączkę i zabroniłam mu ją zdejmować. Ale i tak to nie uchroniło mnie to przed tym, co miało się wydarzyć”.

- Listy do redakcji
Kiedy Tomek mi się oświadczył, postanowiłam, że dzień naszego ślubu będzie tym najpiękniejszym w naszym życiu. Poświęciłam mnóstwo czasu i energii na przygotowania. Mimo to i tak nie wszystko poszło po naszej myśli. W dniu ślubu okazało się, że zapomniałam o obrączkach. I chociaż wiele osób mówiło, że to zły znak, to ja nie dopuszczałam do siebie fatalnych myśli. Nie wierzyłam w przesądy. Po pewnym czasie okazało się, że jednak był to zły omen.
Kiedy poznałam Tomka, wcale nie myślałam o ślubie. Chciałam po prostu nieco się zabawić i zapomnieć o ostatnich miłosnych niepowodzeniach. Ale z czasem to wszystko się zmieniło. Tomek okazał się świetnym facetem, który bardzo poważnie traktował nasz związek. Nic więc dziwnego, że gdy wręczył mi pierścionek zaręczynowy, nie mogłam mu odmówić.
– Jesteś pewna? – zapytała mnie przyjaciółka, która doskonale wiedziała, jak na początku traktowałam ten związek.
– Jestem – odpowiedziałam. I faktycznie nie miałam żadnych wątpliwości. Co więcej – byłam przekonana, że to najlepsza decyzja w moim życiu.
Szybko ustaliliśmy datę ślubu. Niemal natychmiast z ogromnym zapałem zabrałam się do przygotowań. W myślach już widziałam nasz ślub i wesele, które miały być idealne. Chciałam, abyśmy zapamiętali ten dzień do końca życia. A to wymagało sporo pracy.
Do przygotowań zatrudniłam niemal całą rodzinę. Każdy miał do wykonania jakieś zadanie.
– Przecież to tylko ślub – buntował się brat, którego wyznaczyłam do znalezienia fotografa i zespołu muzycznego. Mama miała ogarnąć menu, siostra salę weselną, a ja całą resztę. No i oczywiście był jeszcze tata, którego zadaniem było nadzorowanie tego wszystkiego.
– W końcu jesteś kierownikiem – śmiałam się, gdy mówił, że się na tym nie zna.
Sama nie wiem, jak przetrwałam te wszystkie przygotowania. Kosztowało mnie to sporo stresu i nerwów, ale finalnie wszystko się udało. I kiedy do wielkiego dnia zostały 24 godziny, to poczułam, że zadanie zostało wykonane. Nawet do głowy mi nie przyszło, że jednak nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, a konsekwencje tego będą bardzo poważne.
Okazało się, że zapomniałam o czymś ważnym
Ślub zbliżał się wielkimi krokami, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy wszystko idzie zgodnie z założonym planem. Doszłam do wniosku, że tak. „O niczym nie zapomniałam” – pochwaliłam samą siebie w myślach. Kiedy mój narzeczony zapytał, czy jestem gotowa, z całym przekonaniem powiedziałam, że tak.
Rankiem w dniu ślubu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w całym tym rozgardiaszu jednak coś mi umknęło. Ale kiedy w myślach zaczęłam wymieniać wszystkie najważniejsze podpunkty z listy, to nic nie wzbudziło mojego niepokoju. „To tylko stres związany z tak ważnym dniem” – uspokajałam sama siebie w myślach. I po kilku głębszych oddechach wróciłam do równowagi psychicznej.
A potem stałam przed ołtarzem i wypowiadałam słowa przysięgi małżeńskiej, aż tu nagle uświadomiłam sobie, że zapomniałam o obrączkach. W myślach widziałam je leżące na szafce w sypialni. A przecież powinny być w kościele. Wszystko się posypało.
– Niech ta obrączka będzie symbolem miłości i wierności – mówił tymczasem ksiądz. A potem spojrzał na świadka, w oczach którego pojawiła się panika. „I co teraz będzie?” – pomyślałam zdenerwowana. Zaczęłam rozglądać się na boki, a w moich oczach pojawiły się łzy. I o mało co cała uroczystość nie zostałaby zepsuta.
Na szczęście ksiądz zachował zimną krew. Przypomniał wszystkim, że obrączka jest tylko symbolem.
– Założycie je następnego dnia – powiedział uspokajającym tonem głosu. A ja wzięłam głęboki oddech i próbowałam sobie wytłumaczyć, że to przecież jeszcze nie koniec świata. ALe nie przekonałam sama siebie.
Ludzie zaczęli gadać
Mimo to nie mogłam pozbyć się obaw i złych przeczuć. Wprawdzie daleka byłam od wiary w jakieś głupie przesądy, jednak to całe napięcie z poprzednich miesięcy sprawiło, że poczułam się nieswojo. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że sporo osób uważało to za zły omen.
– Brak obrączek to zły znak – usłyszałam głos ciotki, która na nasz ślub przyjechała aż z Berlina.
– To dowód na to, że obrączka nie jest ważna – wtórowała jej kuzynka, która też nie była mi najbliższa.
– To zapowiedź zdrady – dopowiedział ktoś jeszcze.
A ja poczułam, że mam tego wszystkiego dosyć. Najchętniej zasłoniłabym uszy, aby nie słyszeć tych wszystkich głupot.
– Spokojnie, to tylko głupie przesądy – usłyszałam głos mamy. Od kilku minut stała blisko mnie i doskonale słyszała te wszystkie czarne wizje. – Jesteście dla siebie stworzeni i zapomnienie obrączek tego nie zmieni – dodała. A potem mocno mnie objęła, a ja od razu poczułam się lepiej.
Nie mogłam jednak przejść nad tym do porządku dziennego. Przez całe wesele obserwowałam swojego męża i zastanawiałam się, czy nie ma jakichś niecnych planów. Następnego dnia kazałam mu włożyć obrączkę i zabroniłam mu ją zdejmować. Ale i tak to nie uchroniło mnie to przed tym, co miało się wydarzyć. Zapomnienie obrączek na własny ślub okazało się być złym znakiem.
Mąż przestał nosić obrączkę
Przez pierwsze miesiące po naszym ślubie nie mogłam zapomnieć o tej wpadce. Na naszych palcach dumnie tkwiły już obrączki, ale ja wciąż pamiętałam przepowiednie wypowiadane przez weselnych gości.
– Przestań o tym myśleć – powiedziała mi siostra, której zwierzyłam się ze swoich obaw. – Przecież to tylko głupie przesądy, w które nie ma co wierzyć – próbowała sprowadzić mnie na właściwą drogę.
A ja – chociaż wiedziałam, że to prawda – jakoś nie mogłam wyrzucić z głowy myśli, które nie dawały mi spokoju.
– Wiem, wiem – przytakiwałam jej. – Spróbuję o tym zapomnieć – obiecałam.
Faktycznie z czasem to mi się udało. Razem z Tomkiem zaczęliśmy wspólne życie, które pochłaniało całą moją energię. Po dwóch latach postanowiliśmy pójść o krok dalej.
– A może pomyślimy o dziecku? – zapytałam męża któregoś wieczora. To właśnie wtedy ustaliliśmy, że przyszedł czas na powiększenie rodziny.
Byłam taka szczęśliwa. Już dawno zapomniałam o wydarzeniu, które miało miejsce na naszym ślubie. Ale pewnego dnia wróciło ono do mnie jak bumerang.
Od kilku miesięcy wyraźnie się od siebie z Tomkiem oddaliliśmy. Mój mąż zaczął pracować coraz więcej, a jakby tego było mało, częściej wyjeżdżał w delegacje. A i tak nie to było najgorsze.
– Dlaczego nie nosisz obrączki? – zapytałam go któregoś razu. Już kilka dni wcześniej zauważyłam, że jej nie ma, ale zdecydowałam się zadać to pytanie dopiero teraz.
– A jakie to ma znaczenie? – odpowiedział pytaniem. A potem wytłumaczył, że obrączka zaczęła go uwierać. – Bez niej jest mi wygodniej. A przecież to i tak nic nie zmienia – dodał.
„Może i tak jest” – pomyślałam. A potem uświadomiłam sobie, że mój mąż faktycznie przybrał kilka kilogramów, więc obrączka mogła stać się niewygodna.
Nie wracałam do tego tematu. Aż pewnego dnia przekonałam się, dlaczego tak naprawdę mój mąż pozbył się obrączki. Miał w tym swój konkretny cel.
Miał inne plany
Pewnego dnia postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zaprosić go na lunch w czasie przerwy w pracy. Jednak kiedy zaparkowałam pod jego biurem, zobaczyłam, jak z niego wychodzi. Ale nie był sam. Obok niego szła młoda dziewczyna. Niby nic takiego, a jednak mój puls podskoczył.
– Cześć – powiedziałam kilka sekund później. Po ujrzeniu męża z nieznajomą kobietą postanowiłam wziąć byka za rogi i sprawdzić, co to wszystko ma znaczyć. Dlatego wysiadłam z auta i podeszłam do nich. – Przedstawisz mnie? – zapytałam.
Na twarzy Tomka pojawiło się zaskoczenie. A ja od razu nabrałam podejrzeń.
– Kto to? – usłyszałam głos dziewczyny. – Znasz tę kobietę? – zapytała.
Wtedy wszystko zrozumiałam.
– Jestem jego żoną – powiedziałam, patrząc dziewczynie prosto w oczy. Na jej twarzy odmalował się szok. A potem zaczęła krzyczeć, że Tomek nic jej nie mówił o żonie.
– Obiecałeś, że się ze mną ożenisz – usłyszałam jeszcze.
Nic więcej nie musiałam wiedzieć. Mój mąż przygruchał sobie młodą dziewczynę. A żeby zaciągnąć ją do łóżka, pozbył się obrączki i obiecał jej nie wiadomo co.
– Jak mogłeś? – zapytałam tylko. I nie czekając na odpowiedź, odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam w stronę auta. Mój mąż nie poszedł za mną, bo musiał uspokoić rozhisteryzowaną dzierlatkę.
Przez kolejne dni Tomek próbował mnie przepraszać i tłumaczyć, że to tylko nic nieznacząca przygoda. Ale ja nie byłam w stanie mu wybaczyć. Powiedziałam, że to koniec.
Podpisując papiery rozwodowe, nie mogłam pozbyć się myśli, że już w dniu ślubu nasz los został przesądzony. Zapomnienie obrączek na swój własny ślub okazał się jednak złym proroctwem.
Katarzyna, 30 lat
Czytaj także:
- „Chciałam mieć bogaty ślub i nie obchodziło mnie, z kim go wezmę. Liczyła się tylko suknia jak z żurnala i foty na Insta”
- „Po tym, co zrobiła moja siostra, nie zaprosiłam jej na ślub. Nie chciałam, żeby zniszczyła mój szczęśliwy dzień”
- „Po 10 latach małżeństwa dowiedziałam się, że mąż ma dziecko. Nie pozostałam dłużna i też sprawiłam sobie koło zapasowe”

