Reklama

Czasami życie potrafi zaskoczyć. Odkąd rozstałam się z Markiem, moje dni wydawały się jednolitą, zieloną plamą pracy w ogrodzie. To była moja ucieczka od emocjonalnego chaosu. Każdego dnia po pracy zakładałam rękawice i spędzałam godziny przy grządkach, starannie pielęgnując rośliny, jakbym mogła zasadzić nowe życie w sercu. Moja działka stała się moją twierdzą, miejscem, gdzie nie musiałam tłumaczyć się przed nikim ani niczym.

Reklama

Każdy kąt tego ogrodu znałam na wylot, ale altanka na końcu działki była już dawno zapomnianym zakątkiem. Kiedy niebo nagle pociemniało, a krople deszczu zaczęły spadać z nieba jak smutne łzy, wiedziałam, że muszę szybko znaleźć schronienie. Bez namysłu pobiegłam do tej starej altanki, gdzie spodziewałam się tylko ciszy i wspomnień. Ale tego dnia czekało tam na mnie coś więcej.

Nie spodziewałam się nikogo

Gdy wbiegłam do altanki, zauważyłam go niemal natychmiast. Siedział na ławce, z twarzą schowaną w dłoniach, jakby chciał się ukryć przed całym światem. W pierwszej chwili poczułam falę niepokoju. Co on robił na mojej działce? Jak się tu znalazł?

– Przepraszam, że tak się wprosiłem. Jestem Adam, tylko tędy przechodziłem – zaczął, podnosząc głowę i posyłając mi ciepły uśmiech. – Nie chciałem nikomu przeszkadzać, ale ten deszcz to chyba pani sprawka, skoro tak się pani na mnie patrzy.

Zaskoczył mnie tym żartem. Mój instynkt obronny natychmiast zareagował, choć już czułam, że nie miał złych zamiarów.

To nie ja sprowadzam deszcz, tylko pogoda – odpowiedziałam z sarkazmem, choć ton głosu miałam łagodniejszy, niż zamierzałam.

Przyjął to z uśmiechem i niebawem zaczęliśmy rozmowę, którą niosła lekkość. Opowiadał o pechowych przygodach, jakie spotkały go w deszczu. Ja podzieliłam się swoimi. Adam mówił o sobie z lekkim dystansem, unikając konkretów, co mnie intrygowało. Wydawało się, jakby chciał, by rozmowa trwała, ale bez odkrywania zbyt wiele.

Kiedy deszcz wreszcie ustał, Adam wstał i rzucił mi zagadkowe: „Do zobaczenia, jeśli los tak zdecyduje”. Nim zdążyłam zapytać, gdzie mieszka czy czym się zajmuje, już go nie było. Zostałam sama z uczuciem, że to spotkanie, choć krótkie, było wyjątkowe.

Znów go spotkałam

Kilka dni później wróciłam do swojego rytuału pielęgnacji ogrodu. Słońce grzało, a ptaki śpiewały swoje radosne melodie. Kiedy wstałam, żeby rozprostować plecy, dostrzegłam sylwetkę Adama stojącego przy furtce. Patrzył na mnie z uśmiechem, jakby ten widok był najzwyklejszy na świecie.

– Widzę, że po deszczu ogród ma się dobrze – powiedział, a jego ton sugerował, że naprawdę docenia moją pracę.

Byłam zaskoczona jego pojawieniem się, ale postanowiłam, że tym razem nie będę zbyt zdystansowana. W końcu jego obecność miała w sobie coś przyciągającego.

Tak, staram się, żeby wyglądał jak najlepiej – odpowiedziałam, wpuszczając go na teren działki. – Co cię tu znowu sprowadza? Masz chyba słabość do tego miejsca.

Adam uśmiechnął się tajemniczo.

– Lubię wracać w miejsca, gdzie kiedyś padał deszcz.

Przez chwilę staliśmy w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza. Postanowiłam pokazać mu swoje małe królestwo, a on wydawał się autentycznie zainteresowany każdą rośliną i każdym moim słowem. Czułam, jakby ten obcy mężczyzna był jedyną osobą, która naprawdę zauważa moje wysiłki.

Nasza rozmowa była pełna lekkości, a jego obecność wprowadzała w moje dni nowy, nieznany wcześniej rytm. Byłam ciekawa, kim jest ten człowiek, ale nie chciałam go spłoszyć zbyt wścibskimi pytaniami.

Miał swoje tajemnice

Adam pojawiał się na działce coraz częściej, a ja zdałam sobie sprawę, że zaczynam wyczekiwać jego wizyt. Każda rozmowa z nim była jak delikatne pociągnięcie pędzlem, które dopełniało obraz mojego codziennego życia. Ale im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej intrygowało mnie, kim naprawdę jest. Do tej pory niewiele się dowiedziałam.

Podczas jednej z jego wizyt zdecydowałam się zadać pytanie, które nie dawało mi spokoju:

– Adam, kim ty właściwie jesteś? Zawsze przychodzisz tu, ale nie mówisz o sobie za wiele.

Zawahał się na moment, a w jego oczach pojawiła się nieodgadniona nuta.

– Może lepiej, jeśli nie będziesz wiedziała wszystkiego – odparł, patrząc mi prosto w oczy.

Jego odpowiedź wywołała we mnie mieszankę frustracji i ciekawości. Miałam wrażenie, że jest coś, co ukrywa. Ale mimo wszystko, nie mogłam oprzeć się jego charyzmie. Czułam, że jest w nim coś więcej, coś, co przyciągało mnie do niego jak magnes.

Rozmawialiśmy dalej, ale w mojej głowie krążyły pytania, na które nie miałam odpowiedzi. Czy naprawdę znałam tego człowieka? A może tylko widziałam to, co chciał mi pokazać?

Przestał się pojawiać

Pewnego dnia Adam nie przyszedł. Czekałam na jego wizytę, tak jak zwykle, ale ogród pozostał pusty. Poczułam dziwną pustkę, której nie mogłam się pozbyć. Zrozumiałam, jak bardzo przyzwyczaiłam się do jego obecności. Mimo to, moja ciekawość nie dawała mi spokoju. Zaczęłam szukać informacji, dopytując się sąsiadów, ale nikt go nie znał ani nie kojarzył. To było, jakby pojawiał się znikąd i wracał tam, skąd przyszedł.

Czas mijał, a ja zaczynałam wątpić, czy kiedykolwiek jeszcze go zobaczę. Może to było tylko złudzenie, chwila, która miała trwać i zniknąć, jak poranny sen. Ale wtedy, przeszukując altankę, zauważyłam coś, co wcześniej umknęło mojej uwadze. Na jednym z zakurzonych stołów leżała stara zapalniczka z wygrawerowanymi inicjałami „A.S.”. To musiało należeć do niego.

Ta mała, błyszcząca rzecz stała się dla mnie dowodem na to, że Adam istniał naprawdę, że nasze spotkania były prawdziwe. Ale jednocześnie inicjały na zapalniczce wzbudziły we mnie nową falę pytań. Kim naprawdę był Adam? Czy to znaczyło, że coś przede mną ukrywał? Miałam nadzieję, że kiedy znów się pojawi, znajdę odwagę, by poznać prawdę.

Wreszcie powiedział prawdę

Kiedy Adam w końcu wrócił, byłam gotowa na konfrontację. Tym razem nie zamierzałam odpuszczać. Zapalniczka z inicjałami „A.S.” nie dawała mi spokoju. Jak tylko przekroczył furtkę, ruszyłam prosto do niego.

– Adam, musimy porozmawiać – zaczęłam, starając się, by mój głos był stanowczy. – Znalazłam coś, co należy do ciebie.

Wyciągnęłam zapalniczkę, a on spojrzał na nią, jakby przypominała mu coś dawno zapomnianego. Westchnął głęboko i usiadł na jednej z ławek, jakby nagle ciężar tego wszystkiego spadł mu na ramiona.

– Chyba jestem ci winien wyjaśnienie – powiedział cicho, patrząc w ziemię. – To miejsce, ta działka, nie jest mi obca. Mieszkał tu kiedyś mój dziadek. Po jego śmierci przestałem tu przychodzić, ale zawsze czułem, że powinienem tu wrócić.

Byłam zaskoczona, ale słuchałam go uważnie. Czułam, że wreszcie odsłania część swojego życia, której tak długo przede mną nie ujawniał.

Nie powiedziałem ci tego wcześniej, bo chciałem, żeby nasza znajomość rozwijała się naturalnie. Nie chciałem, by cokolwiek wpływało na nasze rozmowy – kontynuował Adam. – Chciałem, byś poznała mnie takiego, jakim jestem teraz, a nie przez pryzmat przeszłości.

Czułam się rozdarta. Z jednej strony byłam wdzięczna za szczerość, z drugiej jednak czułam się trochę oszukana. Adam patrzył na mnie z nadzieją, że zrozumiem.

Dałam mu drugą szansę

Stałam przed Adamem, przetwarzając to, co właśnie usłyszałam. Moje serce biło nieco szybciej, a myśli galopowały w mojej głowie. Miałam wrażenie, że każda chwila, którą z nim spędziłam, miała teraz nowe znaczenie. Rozumiałam jego motywacje, ale to nie zmieniało faktu, że czułam się oszukana.

Adam spojrzał na mnie z mieszanką oczekiwania i niepokoju.

– Czy możemy spróbować od nowa, tym razem bez tajemnic? – zapytał z nadzieją w głosie. – Chcę, żebyś poznała mnie naprawdę, bez ukrywania czegokolwiek.

Zastanawiałam się, czy jestem gotowa zaufać komuś, kto pojawił się w moim życiu tak niespodziewanie. Z jednej strony, te spotkania dodały kolorów mojemu codziennemu życiu, ale z drugiej, obawiałam się, czy ta historia nie zakończy się kolejnym rozczarowaniem.

Jednak patrząc na niego, zrozumiałam, że każdy zasługuje na drugą szansę. W moim sercu pojawiła się iskierka nadziei. Może warto było zaryzykować i zobaczyć, dokąd nas zaprowadzi ta dziwna, nieoczekiwana znajomość.

Spróbujmy – powiedziałam w końcu, uśmiechając się do niego delikatnie. – Ale musisz obiecać, że żadnych więcej tajemnic.

Adam skinął głową z uśmiechem pełnym ulgi.

– Obiecuję.

Choć nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, czułam, że podjęłam właściwą decyzję. Czasem warto zaryzykować, by odkryć coś pięknego. Kto wie, może ten nieznajomy pod parasolem okaże się kimś, kto na nowo wniesie światło do mojego życia.

Ewelina, 30 lat

Reklama

Czytaj także:
„Mąż miał na działce pielić chwasty, a zamiast tego wyrwał sąsiadkę. Miejsce schadzek zrobił sobie z naszej altanki”
„Przygarnęłam teściową do domu, a ona zamieniła go w chlew. Jędza udaje, że wynoszenie śmieci jest poniżej jej godności”
„Nie chciałam mieć romansu w pracy, ale utknęłam w windzie. Perfumy sprawiły, że puściły nam hamulce”

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...