„Szwagierka zamiast dzieci robiła karierę. Nie wytrzymałam, gdy zaczęła traktować moją córkę jak zabawkę”
„– Moja córka to nie twoja zabawka – warknęłam, gdy znalazłyśmy się po drugiej stronie drzwi. – Następnym razem, gdy pomalujesz jej buzię, zobaczysz ją jedynie na fotkach. – Daj spokój, Dora – Julka zamrugała swoimi doczepionymi rzęsami. – O co się boisz, że mała cię przyćmi urodą?”.

Siostra mojego ukochanego ukazała się moim oczom po raz pierwszy w dniu naszego ślubu. Początkowo odnosiłam się do niej jak do każdej innej osoby, ale sytuacja zaczęła przybierać nieoczekiwany obrót. Przede wszystkim, ta panienka wkroczyła w sam środek przygotowań do naszego wielkiego dnia i nagle nikogo z całej rodziny nie interesowało już to, że Bartek staje na ślubnym kobiercu. Wszyscy skupili się na Julii, jej karierze za wielką wodą i gwiazdach srebrnego ekranu, które podobno musiała poznać w Stanach – może nawet pojawi się na naszym przyjęciu z Bradem Pittem u boku?
Zrobiła niesamowite wrażenie
Kiedy tylko wyszła z auta, cała uwaga skupiła się na niej. Nikt już nie patrzył na mnie, choć byłam panną młodą. Bo jak tu konkurować z taką gwiazdą, co kroczy niczym bogini mody prosto z wybiegu? Miała na sobie sukienkę od chyba samego Diora, makijaż, który powalał na kolana i włosy falujące aż do pupy. Przy niej to ja praktycznie zniknęłam.
Człowiek szykuje się na najważniejszy dzień w życiu, przepuszcza majątek, ciągle niewyspany, żeby dopracować każdy szczegół do perfekcji. I nagle taka laska kradnie całe przedstawienie, a potem, jakby tego było mało, jeszcze odwala takie numery i niby na żarty ma do ciebie wyrzuty, że nie została druhną.
No to trzymaj się i nie wracaj – rzuciłam w myślach, gdy ślicznotka Julia weszła po schodach do samolotu. Nawet nie pomyślałam, żeby życzyć jej, aby wylądowała gdzieś na środku oceanu, a szkoda... Ehh, za dużo we mnie współczucia.
Minęło kilka lat
Z Bartkiem wiodło nam się całkiem dobrze. W dwa lata po ślubie mieliśmy własne mieszkanie, a potem na świat przyszła nasza córeczka, Kinia. Gdy osiągnęła wiek przedszkolny, postanowiliśmy powiększyć rodzinę.
Nim miałam okazję podzielić się radosną nowiną o moim stanie błogosławionym, w rodzinie rozeszła się plotka o powrocie Julii do Polski i nagle nikomu nie był w głowie nasz bobasek.
– No a co z jej pracą, popularnością, forsą? – zwróciłam się do rozentuzjazmowanego małżonka.
– Mama twierdzi, że Julcia wreszcie zmądrzała i dotarło do niej, że prawdziwe życie jest jest ważniejsze. No wiesz, czas ucieka, wiek już nie ten...
– No co ty? – zażartowałam nieco uszczypliwie. – A co, celebryci muszą żyć w celibacie?
Mąż bronił siostry
Patrzył na mnie zaskoczony.
– Jaki znowu celibat? O czym ty gadasz? Przecież to oczywiste, że kobieta pragnie stworzyć trwały związek z osobą o podobnym pochodzeniu. Ja sam poślubiłem ciebie właśnie dlatego, że pochodzisz z Polski.
Typowy Bartosz. Kiedy wpadnie w swój mentorski nastrój, zupełnie nie dostrzega, że może kogoś zranić swoimi słowami.
– A moja babcia miała francuskie korzenie – odcięłam się. – To co, mamy się teraz rozwieść z tego powodu?
– Ach, Dorotka, Dorotka – westchnął, obejmując mnie ramieniem. – Mam wrażenie, że nie pałasz sympatią do Julki… Gdybym cię gorzej znał, pomyślałbym, że jej zwyczajnie zazdrościsz.
Ale czego niby miałabym jej zazdrościć, skoro koniec końców i tak wraca z podkulonym ogonem do mamusi?
Szwagierka zachwycała się moją córką
Muszę jednak przyznać, że komentarz o zazdrości mocno mnie zabolał. Zdecydowałam się postawić kropkę nad i, odciąć się od przeszłości i dać Julii możliwość zrehabilitowania się. Trzymałam gębę na kłódkę i pojawiłam się w domu u teściów na powitalnym obiedzie.
– Twoja córeczka to istny cud – zachwyciła się Julia, widząc Kingę. – Spójrz tylko na te cudne włosy, zupełnie takie, jak ja miałam w jej wieku! Pozwolisz, żebym ją uczesała?
– Lepiej ją o to zapytaj – doradziłam, wiedząc, że na widok szczotki mała zawsze ucieka.
Nie mam pojęcia, jak jej się to udało, ale Kinga dała się czesać bez marudzenia i wracała do domu z pięknymi lokami na głowie, taka dumna i radosna.
– Ciocia powiedziała, że wyglądam jak jakaś aktorka – opowiadała w aucie. – Widziałaś, mamo, jakie ona ma akcesoria do włosów? Zupełnie jak w prawdziwym salonie fryzjerskim! Mówiła, że następnym razem zrobi mi koka na głowie!
To było przegięcie
Kiedy Kinia bawiła się w piaskownicy na podwórku, przyszła do nas z wizytą ciocia Julia. Dziewczynka przez ostatnie dwa dni zachwycała się swoimi kręconymi włosami, ale teraz znowu zajęła się ulubionymi zabawami. Właśnie przygotowywała z piasku „ciasteczka", gdy zobaczyła ciocię.
– Ciociu! – podbiegła do Julii, chcąc ją wyściskać.
– Ojejku, Kiniuś – ciocia odsunęła bratanicę na odległość ramienia. – Kochanie, jak ty wyglądasz? Który chłopak zwróci uwagę na taką brudaskę?
Właśnie stałam przy oknie, zajęta prasowaniem, kiedy usłyszałam całą rozmowę. Szok, co niektórzy mają w głowie, żeby palnąć coś takiego do małego dziecka.
– Cześć! – Julka wpadła do kuchni. – Pójdę dopilnować, żeby mała doprowadziła się do porządku.
Machnęłam ręką. Czekał mnie jeszcze stos ciuchów do przeprasowania, więc nawet ucieszyłam się, że ktoś przypilnuje córci. Trochę to trwało, aż wreszcie dobiegł mnie głos Kingi:
– Ciociu, zbudujesz ze mną zamek z klocków? – spytała.
– Ale nudy z tymi klockami – Julka udała ziewanie. – Może lepiej wyskoczymy do sklepu, skoro jesteś taka wystrojona?
Zerknęłam na moją córkę i prawie dostałam palpitacji serca: wysoki kok ozdobiony błyszczącą spineczką i, na litość boską… Czy ona ma pomalowane powieki?!
To ja jestem jej matką
– Niestety już za późno – wykrzywiłam usta w nieszczerym uśmiechu. – Lada moment siadamy do obiadu. Zjesz z nami? – zwróciłam się do niej z propozycją.
– A może byśmy tak wyszły na spacer? – Julka przybierała pozę podlotka z przerośniętym ego.
– Mamuńciu… – Kinga błyskawicznie przejęła jej styl bycia. – Tylko na trochę, błagam.
– Sklep raczej nam nie splajtuje – zapewniłam. – Za to obiad straci świeżość.
Uniosłam drzwiczki piekarnika, a moja córka zajrzała do środka, stając na palcach za mną.
– O nie, kartofle – westchnęła Julcia. – Już czternasta? Kurczę, to muszę pędzić, mam spotkanie u krawcowej. Nie przejadaj się za bardzo – powiedziała do Kingi na pożegnanie.
– Pójdę z ciocią do auta – rzekłam do Julki, która na moje szczęście posłuchała i została w środku.
Kipiałam ze złości
– Moja córka to nie twoja zabawka – warknęłam, gdy znalazłyśmy się po drugiej stronie drzwi. – Następnym razem, gdy pomalujesz jej buzię, zobaczysz ją jedynie na fotkach.
– Daj spokój, Dora – Julka zamrugała swoimi doczepionymi rzęsami. – O co się boisz, że mała cię przyćmi urodą?
– Kinga skończyła zaledwie pięć lat, ty bezmyślna idiotko – nie wytrzymałam i powiedziałam na głos to, co myślę. – Daj już spokój z tymi tekstami o facetach i nawet nie myśl, że zabierzesz gdzieś Kingę na zakupy. Poszukaj sobie kumpel w podobnym wieku co ty. Dla małej możesz być najwyżej ciocią, ewentualnie nikim. Sama zdecyduj.
– No przecież ona mnie lubi, nie?
– No i co w związku z tym? – już trzymałam rękę na klamce, gdy się odwracałam. – Cukierki też bardzo lubi, a mimo to ich nie zajada, bo psują zęby.
– Słuchaj, nie zamierzam się sprzeczać – powiedziała stanowczo. – Taki poziom to nie moja bajka.
Dorota, 38 lat
Czytaj także: „Kurier bywa w naszym domu częściej niż mąż. Sąsiedzi plotkują, że mam romans, ale prawda jest inna”
„Przez remont domu po babci skrzywdziłam siostrę. Mogła nie wysyłać mi swojego męża do pomocy”
„W sanatorium chciałem pobrykać z inną kobietą, ale to był błąd. Nie sądziłem, że szybko zatęsknię za zrzędzącą żoną”

