Reklama

Życie w pojedynkę, choć niełatwe, nauczyło mnie wiele o niezależności i samodzielności. Mój syn Igor był moim najważniejszym towarzyszem w codziennych zmaganiach. Byłam dumna z jego zaradności i inteligencji, a także z tego, jak z oddaniem podchodził do naszych spraw. Miał mnóstwo energii i pomysłów na życie.

Reklama

Ufałam mu

Jednak za każdym razem, kiedy patrzyłam na jego roześmianą twarz, gdzieś z tyłu głowy pojawiała się niepewność. Czy jako matka, wychowując go samotnie, zrobiłam wszystko, co mogłam, aby zapewnić mu przyszłość?

Były chwile, kiedy zastanawiałam się, jak to będzie za kilka lat. Igor zawsze mówił, żebym się nie martwiła, że wszystko się ułoży. Jego słowa były dla mnie kojące, ale nie do końca potrafiłam je przyjąć bez wątpliwości. Czułam, że nasza sytuacja wymaga pewnych zmian, choć nie byłam pewna, jakie powinny być to kroki.

Mimo to ufałam Igorowi. Wiedziałam, że jest ambitny i ma dobre intencje. Kiedy więc zaproponował założenie wspólnego konta bankowego, by ułatwić nam zarządzanie domowym budżetem, uznałam, że może to być dobry pomysł.

Powoli przyzwyczajałam się do nowego sposobu zarządzania naszymi finansami. Początkowo wszystko wydawało się iść gładko. Sprawdzałam od czasu do czasu nasz bilans i wszystko wydawało się być pod kontrolą.

Jednak pewnego wieczoru, przeglądając historię transakcji, zauważyłam coś niepokojącego. Kwota na koncie była znacznie mniejsza, niż powinna. Moje serce przyspieszyło, a głowa zaczęła wypełniać się różnymi scenariuszami.

– Igor, mogę cię na chwilę? – zawołałam z pokoju.

– O co chodzi, mamo? – zapytał, patrząc na mnie uważnie.

Zaniepokoiłam się

– Widziałam, że z konta zniknęła duża suma. Możesz mi wyjaśnić, co się stało? – starałam się, by mój głos brzmiał neutralnie, choć w środku wszystko się we mnie gotowało.

– A, to były przesunięcia związane z inwestycjami. Nie martw się, to tylko tymczasowe. Zaraz wszystko wróci na swoje miejsce – odparł, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.

Miałam ochotę dopytać go o szczegóły, ale coś w jego postawie sprawiło, że powstrzymałam się. Może naprawdę wie, co robi? Próbowałam sobie wmówić, że to tylko chwilowy kryzys, że wszystko się ułoży.

Nie dałam po sobie poznać, jak bardzo mnie to martwiło, ale wewnętrznie zaczynałam wątpić. Zauważyłam, że Igor unikał tematu pieniędzy i starał się omijać rozmowy o finansach. „Czyżby coś ukrywał?” – zastanawiałam się, nie mogąc znaleźć spokoju.

Pewnego dnia, robiąc zakupy spożywcze, doświadczyłam czegoś, co wstrząsnęło mną do głębi. Przy kasie, gdy zbliżyłam kartę do terminala, płatność została odrzucona. Przez chwilę miałam nadzieję, że to tylko problem techniczny, ale próba ponownego wykonania transakcji zakończyła się tym samym niepowodzeniem. Musiałam przeprosić za zamieszanie i opuścić sklep z pustymi rękami, czując na sobie spojrzenia innych klientów.

Nabrałam podejrzeń

Serce waliło mi jak młot, gdy wracałam do domu. W głowie krążyło mnóstwo pytań, ale najważniejsze brzmiało: „Co się dzieje z naszymi pieniędzmi?”

Zaraz po wejściu do mieszkania rzuciłam się do komputera, by dokładniej przeanalizować historię konta. To, co odkryłam, sprawiło, że moje obawy przekształciły się w czysty lęk. Igor regularnie wypłacał znaczne sumy, a opisy transakcji niewiele mi mówiły. Nie było śladu po obiecanych inwestycjach.

– Igor! – krzyknęłam, a mój głos odbił się echem po mieszkaniu.

Chwilę później pojawił się w drzwiach.

– Co to wszystko znaczy? – zapytałam, nie próbując już ukrywać gniewu i niepokoju.

– Mamo, to tylko inwestycje. Wszystko jest pod kontrolą – próbował się tłumaczyć, ale w jego głosie wyczułam niepewność.

– Jakie inwestycje? Nie widzę tu żadnych dowodów na to, co mówisz! – naciskałam, czując, że z każdą chwilą nasza rozmowa staje się coraz bardziej napięta.

Coś ukrywał

Igor spuścił wzrok, unikając mojego spojrzenia. Wiedziałam, że coś przede mną ukrywa, ale nie miałam pojęcia, jak poważna jest sytuacja. Musiałam podjąć decyzję, ale nie wiedziałam, jaką. Serce mi pękało, ale jednocześnie czułam się bezradna wobec całej sytuacji.

Nie potrafiłam zrozumieć, co poszło nie tak. Czy popełniłam jakiś błąd? Może zbytnio zaufałam Igorowi, nie zważając na to, że jest jeszcze młody i niedoświadczony. Ale czy matka nie powinna ufać swojemu dziecku?

Nagle ogarnęły mnie mieszane emocje – z jednej strony zawód i gniew, z drugiej smutek i poczucie winy. Czułam, że jako matka zawiodłam. Wszystko to mieszało się w moim sercu z obecnym rozczarowaniem.

Nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tym, co odkryłam. Musiałam znaleźć sposób, by zrozumieć Igora i podjąć decyzję, która będzie najlepsza dla nas obojga. Ale jak przebaczyć synowi, kiedy czujesz, że twoje zaufanie zostało nadszarpnięte?

Przyznał się

Wieczorem postanowiłam znowu porozmawiać z Igorem. Wiedziałam, że nie mogę dłużej unikać tej konfrontacji. Czułam się, jakbym stąpała po cienkim lodzie, ale musiałam znać prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna by ona była.

– Co się stało z pieniędzmi? – zapytałam wprost, mając nadzieję, że tym razem otrzymam prawdziwą odpowiedź.

– Zainwestowałem je w pewne projekty, które miały przynieść zyski. Byłem pewien, że to dobry ruch, ale wszystko poszło nie tak, jak planowałem – przyznał, a jego głos drżał z emocji.

Wiedziałam, że Igor nie chciał nas zawieść, ale jego pochopne decyzje wpędziły nas w kłopoty.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Mogliśmy spróbować znaleźć inne rozwiązanie – powiedziałam z bólem.

– Bałem się, że się zdenerwujesz – odpowiedział zrezygnowany.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu, a moje myśli krążyły wokół tego, co usłyszałam. Z jednej strony byłam wściekła, ale z drugiej – widziałam, jak bardzo Igor cierpi z powodu swojego błędu.

– Zaufanie to coś, co musimy odbudować, ale nie jesteśmy bez szans – powiedziałam w końcu, próbując dodać mu otuchy.

Spojrzał na mnie z wdzięcznością, jakby czekał na te słowa. Wiedziałam, że to nie koniec naszych problemów, ale przynajmniej zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku ich rozwiązania.

Bożena, 67 lat

Reklama

Czytaj także:
„Gdy żona prawi mi kazania, że za dużo piję, mam ochotę złapać za kieliszek. Z kochanką nie mam tego problemu”
„Żona pluła do mnie jadem, więc chciałem jej dopiec. Romans z kochanką miał utrzeć jej nosa”
„Nie sądziłam, że w sanatorium odkryję swoją drugą naturę. Bardziej niż złamane serce bolało mnie uczucie porażki”

Reklama
Reklama
Reklama