„Syn był moim oczkiem w głowie, ale wychowałam go na niedorajdę. Nie liczę na wnuki, bo nie wie, jak się do tego zabrać”
„Kuba zamknął się w swoim pokoju. W mojej głowie zaczęły przewijać się obrazy z przeszłości. Jak wtedy, kiedy Kuba miał jechać z klasą w góry. Pamiętam, jak powiedział mi o tym, podekscytowany, a ja trzymałam w rękach ulotkę o obozie”.

- Redakcja
Mój syn Kuba był moim całym światem. Od pierwszego dnia jego życia obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby był szczęśliwy. Może właśnie w tym był problem… Bo szczęście nie zawsze oznacza bezpieczeństwo. Ale wtedy o tym nie myślałam.
Chroniłam go
Pamiętam, jak to było… Kuba z wielkim plecakiem na plecach, z tymi chudymi nóżkami ledwo dźwigającymi cały ciężar, a ja biegłam za nim do szkoły, poprawiałam mu szalik, podsuwałam drugie śniadanie pod nos.
– Kochanie, masz wszystko? Zeszyty? Kanapki? Nie zapomnij oddać pani tych dokumentów! – Powtarzałam jak katarynka, a on kiwał głową, nie do końca rozumiejąc, o co mi chodzi.
Sąsiadka, pani Basia z naprzeciwka, często kiwała głową z politowaniem.
– Oj, pani Barbaro, on już duży, niech sobie sam radzi! – mówiła, a ja się denerwowałam.
– Ale on taki jeszcze niedojrzały… Muszę mu pomóc, bo jak on sobie sam poradzi? – odpowiadałam, czując, jak serce mi się ściska.
Był piątkowy wieczór, a ja, jak zawsze, krzątałam się po kuchni. Kuba siedział przy stole, wpatrzony w telefon. Widząc, jak odpisuje na wiadomość z tym swoim zamyślonym wyrazem twarzy, zapytałam z lekkim uśmiechem:
– Z kim piszesz, synku?
– Z Weroniką – powiedział od niechcenia.
– Tą Weroniką, co się uśmiechała do ciebie w sklepie? – dopytywałam, choć znałam już odpowiedź.
– Tak – mruknął, nie podnosząc wzroku.
Zbuntował się
Czułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej, jakby to mnie miał zaprosić na randkę. Chciałam mu doradzić, pomóc, być częścią tego, co planował.
– Wiesz co, może zadzwoń do niej? Powiedz, że mama ci pomoże zarezerwować stolik! Może w tej nowej pizzerii? – rzuciłam entuzjastycznie, ale Kuba odsunął telefon na bok i spojrzał na mnie z takim wyrazem, jakiego dawno u niego nie widziałam.
– Mamo, przestań! Nie jestem dzieckiem! – krzyknął nagle. Zamarłam.
– Co ty mówisz, kochanie? Ja tylko chcę ci pomóc… Przecież nie chcę, żeby coś poszło nie tak… – próbowałam go uspokoić, ale on już był na nogach.
– Nie rozumiesz? Mam dwadzieścia osiem lat! I mam dzwonić do dziewczyny, mówiąc, że mama mi zarezerwowała stolik? Co ty sobie wyobrażasz?! – jego głos był coraz głośniejszy, a policzki zaczerwienione.
Patrzyłam na niego zaskoczona. Przecież chciałam dobrze. Chciałam mu pomóc.
– Kuba, proszę cię, nie krzycz. Nie denerwuj się, to wszystko z troski… – zaczęłam, ale on już sięgał po kurtkę.
– Z troski?! – powtórzył z goryczą. – Z troski, która mnie dusi! Wiesz co, mamo? Ja się boję do ciebie wracać. Boję się, że zaraz znowu będziesz chciała wszystko za mnie załatwić, wszystko mi ułożyć, a ja już nie wiem, jak żyć samodzielnie! – Trzasnął drzwiami i zniknął na klatce schodowej.
Nie rozumiałam go
Stałam jak wryta, ściskając w dłoni rękawicę kuchenną. Czułam, jak powietrze ucieka z moich płuc, a serce bije jak oszalałe. Jak on mógł to powiedzieć? Przecież ja tylko chciałam dla niego dobrze… To świat jest zły, nie on. To ja go chciałam przed tym światem ochronić.
Dwa dni później siedziałyśmy z sąsiadką Heleną na ławce przed blokiem. Popijałyśmy kawę z termosu, a ja opowiadałam jej o kłótni z Kubą. Słuchała uważnie, marszcząc brwi.
– Może ty po prostu za bardzo chciałaś go ochronić? – powiedziała w końcu. – A on teraz nie umie sam sobie poradzić.
Westchnęłam ciężko, czując, jak coś we mnie się zaciska.
– Nie rozumiesz… On zawsze był taki delikatny, taki wrażliwy. Bałam się, że go skrzywdzą.
– A nie pomyślałaś, że może przez to go właśnie skrzywdziłaś? – zapytała spokojnie, patrząc mi prosto w oczy.
Poczułam, jak dłonie zaczynają mi drżeć. Chciałam jej coś odpowiedzieć, ale w gardle rosła mi gula. Odwróciłam wzrok, bo nagle poczułam, że może miała rację. Ale jeszcze wtedy nie chciałam się do tego przyznać.
Czułam się winna
To był zwykły dzień, przynajmniej z pozoru. Kuba poprosił mnie, żebym poszła z nim do banku, bo nie zna się na takich rzeczach. Przytaknęłam bez zastanowienia, zadowolona, że jeszcze mogę mu pomóc.
Siedzieliśmy przy biurku doradcy, a Kuba wiercił się na krześle jak mały chłopiec. Doradczyni patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem, a potem przeniosła wzrok na mnie. Zadała pytanie o zaświadczenie o zarobkach, a Kuba rozłożył ręce.
– Nie mam, nie wiem, to znaczy… – zaczął się jąkać. Nie wytrzymałam.
– To ja może wytłumaczę – wtrąciłam, czując, jak serce bije mi mocniej.
I tak zaczęłam mówić. Że nie ma pracy, bo ja go utrzymuję i będę wpłacać co miesiąc kieszonkowe na jego konto. Kiedy wyszliśmy, Kuba szedł szybko, w milczeniu. Dogoniłam go dopiero przed samymi drzwiami.
– Kochanie, przecież chciałam ci tylko pomóc… – zaczęłam, ale on się zatrzymał, odwrócił i spojrzał na mnie z takim bólem w oczach, że aż cofnęłam się o krok.
– Mamo! Nie chcę być twoim dzieckiem do końca życia! – wykrzyczał. – Nie potrafię sam, bo ty nigdy mi nie pozwoliłaś! Rozumiesz to wreszcie?!
Stałam tam jak słup soli, a on wszedł do klatki i zniknął. Dopiero wtedy zrozumiałam, co tak naprawdę się stało. Poczułam, jakby ktoś wyrwał mi serce.
Był niesamodzielny
Po powrocie do domu Kuba zamknął się w swoim pokoju, nie wychodził, nie odzywał się. W mojej głowie zaczęły przewijać się obrazy z przeszłości. Jak wtedy, kiedy Kuba miał jechać z klasą w góry. Pamiętam, jak powiedział mi o tym, podekscytowany, a ja trzymałam w rękach ulotkę o obozie i czułam, jak serce mi wali.
– Mamo, mogę jechać? – zapytał z tym swoim dziecięcym uśmiechem.
– Nie, kochanie, to za daleko. Nie wiadomo, kto tam będzie, czy opiekunowie będą odpowiedzialni. To zbyt niebezpieczne – odpowiedziałam, a on wtedy spuścił głowę i poszedł do swojego pokoju.
Pamiętam też, jak siedział przy biurku, próbując napisać wypracowanie, a ja wchodziłam i mówiłam:
– Daj, kochanie, pomogę ci. Szybciej pójdzie. – I pisałam za niego, tłumacząc sobie, że przecież chcę mu tylko ułatwić życie.
Zrozumiałam, że to ja go uwięziłam. To ja mu zabrałam skrzydła.
Chciałam mu pomóc
Wieczorem zebrałam się na odwagę. Zapukałam do drzwi jego pokoju, czekając, aż powie chociaż jedno słowo. W końcu uchylił drzwi, patrząc na mnie zmęczonym wzrokiem.
– Kuba, mogę z tobą porozmawiać? – zapytałam cicho, niemal szeptem. Wzruszył ramionami, odsunął się od drzwi. Usiadłam na brzegu łóżka. – Chciałam ci powiedzieć, że przepraszam – zaczęłam, dławiąc się słowami. – Naprawdę chciałam dobrze, chciałam cię ochronić. Nigdy nie chciałam, żebyś się bał…
Kuba siedział zgarbiony, wpatrzony w podłogę.
– Nie wiem, co mam zrobić ze swoim życiem, mamo. Boję się wszystkiego. Każdego kroku, każdej decyzji. Bo zawsze to ty mówiłaś, co mam robić.
Nie potrafiłam powstrzymać łez.
– Wiem, synku… wiem… – wyszeptałam, ale to było za mało.
Kuba tylko skinął głową, a potem wrócił do swojego komputera. Wiedziałam, że nie mogę już zrobić nic. Że straciłam coś, co trudno będzie odzyskać.
To była moja wina
Siedziałam w kuchni, patrząc na Kubę przez uchylone drzwi. Siedział przy biurku, zgarbiony nad klawiaturą, jego twarz oświetlało blade światło monitora. Doroślejszy niż kiedyś, ale wciąż… taki mój. Tylko że teraz wiedziałam, że ten „mój” to był błąd. Przez lata chciałam, żeby był szczęśliwy, bezpieczny, by nie musiał się martwić, nie musiał walczyć. Chciałam, żeby życie go nie bolało. Tylko nie zrozumiałam wtedy, że życie zawsze boli, że trzeba się z nim zmierzyć, a ja mu tej szansy nie dałam.
Zabrałam mu skrzydła. Chciałam, żeby był szczęśliwy, a on nawet nie potrafi latać. Teraz już nie wiem, jak mu pomóc. Czy da się jeszcze cokolwiek naprawić? Czy może już za późno…
Milczałam, patrząc na syna. A on nawet mnie nie zauważał.
Barbara, 60 lat
Czytaj także:
- „Po śmierci męża byłam zbolałą wdową. Na wczasach w Hiszpanii uwierzyłam w miłość, ale los znów podstawił mi nogę”
- „Od 5 lat waham się między nudnym mężem a gorącym kochankiem. Może trójkąt wcale nie jest taki zły?”
- „Podczas pracy za granicą rozkochałam w sobie francuskiego bogacza. Inna czułaby się jak w bajce, ja postawiłam warunki”

