Reklama

Gdyby pod koniec ubiegłego roku ktoś powiedział, że czeka mnie życiowa rewolucja z prawdziwego zdarzenia, to bym go wyśmiała. Miałam dobrą pracę w renomowanej agencji marketingowej, udany związek i grupę znajomych, z którymi spotykałam się co tydzień. Byłam szczęśliwa i spełniona – tak mi się przynajmniej przez bardzo długi czas wydawało.

Początek nowego roku nie zwiastował absolutnie żadnych zmian. Dlatego też niesamowicie się zdziwiłam, kiedy w lutym otrzymałam wypowiedzenie. Byłam tak pewna swojego stanowiska, że nie zwracałam uwagi na pewne niuanse.

Jako oficjalny powód zakończenia współpracy podano mi redukcję etatów, ale w rzeczywistości nie miało to niczego wspólnego z prawdą. Po prostu nagle przestałam pasować do nowej wizji zespołu. Jakiś czas później potwierdziła to znajoma z biura, na którą przypadkowo wpadłam w galerii handlowej. Byłam załamana. Przepracowałam w tej agencji sześć lat i raptem zostałam z niczym. Wiem, że solidnie wykonywałam swoje obowiązki, więc decyzja o pozbyciu się mnie była czymś niezrozumiałym.

Musiałam szybko znaleźć coś nowego, ponieważ nie dysponowałam dużymi oszczędnościami. Odłożone pieniądze miały zostać przeznaczone na coś innego, ale w zaistniałych okolicznościach priorytety nie były już takie same.

Utrata pracy to był dopiero początek

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym szef wręczył mi wypowiedzenie. Oczywiście nie wyobrażałam sobie przychodzenia do pracy w trakcie okresu wypowiedzenia. Na szczęście miałam zaległy urlop. W razie czego pozostawała opcja w postaci zwolnienia lekarskiego.

W każdym razie wróciłam do domu ze łzami w oczach, licząc na to, że znajdę ukojenie w ramionach narzeczonego. Zastałam Michała siedzącego przed komputerem. Był programistą. Pracował zdalnie i miał mnóstwo zleceń. Praktycznie całe dnie spędzał przed monitorem.

Wylali mnie z roboty – powiedziałam.

Posłał mi pełne niedowierzania spojrzenie.

– Jak to? – zapytał.

– Też tego nie ogarniam – odparłam.

Bardzo mi przykro – tylko na tyle było go stać, nawet nie raczył oderwać wzroku od tych swoich cyferek i kodów.

Chciałam, żeby po prostu mnie przytulił i zapewnił, że wszystko będzie dobrze, ale on w ogóle nie ruszył się z fotela.

– Super – burknęłam pod nosem i poszorowałam do kuchni.

O co ci znowu chodzi?

Nie odpowiedziałam, tylko wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru i ochoty wdawać się w słowne utarczki. Wtedy właśnie po raz pierwszy pojawiło się w mych myślach pytanie o to, co ja robię z tym człowiekiem? Praca pracą, ale istnieją przecież jeszcze inne obszary życia.

Poza tym, czym się zajmował zawodowo, Michał świata nie widział. Wolny czas najchętniej spędzał na graniu w gry komputerowe. Kiedy proponowałam kino czy spacer, mówił, że równie dobrze możemy pooglądać telewizję w domu i zamówić coś do jedzenia.

Gdy zostałam bezrobotna, zaczęłam dostrzegać to, czego wcześniej nie widziałam. Funkcjonowałam w wiecznym pędzie i pośpiechu, więc to, co istotne, mi umykało. Komunikacja pomiędzy nami praktycznie nie istniała. Była sucha i beznamiętna, ograniczona do wymiany zdań o rachunkach czy i tym, co zjemy na obiad.

Kiedy Michał potrzebował wsparcia, ja byłam przy nim. Niestety, w drugą stronę to już nie działało. Byłam w porządku, dopóki zaciskałam zęby i nie mówiłam o tym, co mnie trapi czy złości. On tak naprawdę nie chciał partnerki, ale mamusi, która poda mu wszystko pod nos. Któregoś dnia zapytałam go znienacka o to, czy wie, jaką kawę lubię najbardziej, a on jedynie wybałuszył oczy. Nie miał bladego pojęcia, pomimo że mieszkaliśmy razem rok. To wystarczająco sporo czasu, aby nabrać pojęcia o preferencjach drugiej osoby.

Zerwałam nie tylko zaręczyny

Pewnego poranka obudziłam się bardzo wcześnie i poszłam pobiegać. Zawsze chciałam to zrobić, a nigdy nie miałam czasu. Wyznaczyłam sobie na początek krótki dystans. Z każdym kolejnym krokiem mój umysł nabierał jasności. Myśli porządkowały się same. Miałam już stuprocentową pewność, że nie chcę być z Michałem. Oznajmiłam mu to podczas śniadania.

Zmieniłaś się – uderzył w nieprzyjemny ton – i to wcale nie na lepsze.

– To twoja opinia, masz do niej prawo – ucięłam.

Wyprowadził się w przeciągu dwóch dni. Gdy wszystkie jego rzeczy zniknęły z mojego mieszkania, poczułam niewymowną ulgę. Nie płakałam. Nie było mi smutno. Pojęłam, że przez ten cały czas, który spędziłam z Michałem, oszukiwałam siebie. Intuicja mi podpowiadała, że to nie jest mężczyzna dla mnie, ale ja z uporem maniaka ignorowałam jej podszepty.

Zerwanie zaręczyn podziałało niczym efekt domina. Zaczęłam się zastanawiać nad wszystkimi moimi relacjami. Przestałam dzwonić i pisać do znajomych z propozycjami spotkań. Oni również się nie odzywali. Dopiero kilka tygodni po rozstaniu z Michałem miałam sposobność się z nimi zobaczyć, a i tak wyszło to przez przypadek.

Kiedyś nie zauważałam tego, że fundamentem tych znajomości było narzekanie i obgadywanie innych. Nie chciałam już więcej tego robić. Przestało mnie interesować psioczenie na rząd, pogodę, sąsiadów, szefa czy współpracowników. Przejrzałam na oczy – to było strasznie słabe. Skończyło się zatem zapraszanie mnie gdziekolwiek, gdyż odstawałam od towarzystwa. Znowu padły magiczne słowa „zmieniłaś się”.

Nie ma tego złego

Rodzina dopytywała, co się dzieje, bo nie miałam ochoty spełniać dłużej cudzych oczekiwań. Uczyłam się stawiać granice, czego wiele osób nie akceptowało. Zostałam praktycznie sama, ale nie było mi z tego powodu przykro. Miałam serdecznie dość znajomości, które nie wnoszą do mego życia niczego wartościowego.

Zdarzały się oczywiście momenty, że było mi bardzo ciężko. Miałam jednak świadomość, że takie porządki są niezbędne, aby pojawiły się nowe rzeczy i lepsi ludzie. To, co pierwotnie wydało mi się przekleństwem i wielkim nieszczęściem, okazało się błogosławieństwem. Zapragnęłam nabrać wiatru w żagle.

Radował mnie smak porannej kawy wypitej bez pośpiechu, wiatr łagodnie smagający twarz podczas biegania i głęboka wiara w to, że wszystko ułoży się tak, jak należy. Nie mam cienia wątpliwości co do tego, że to najlepszy rok, jaki dotychczas mnie spotkał, gdyż wreszcie wyszłam naprzeciw sobie.

Marta, 36 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama