Reklama

Umówiłam się na kolację z Klarą, by świętować. Chciałam zobaczyć na koncie pierwsze alimenty, lecz zamiast przelewu widniało tam tylko kilka groszy.

To jakiś błąd – powiedziałam do Klary, wpatrując się w ekran telefonu. – Przecież sąd przyznał mi alimenty, miały być już na koncie!

– Może przelew jeszcze nie doszedł? – zasugerowała.

Dzwoniłam do Tomasza, lecz nie odbierał. Komornik powiedział mi coś, co wywróciło moje życie do góry nogami.

Szok i niedowierzanie

Tomasz mógł być podłym człowiekiem, ale pieniądze zawsze miał poukładane. Sprawdzałam saldo kilka razy, aż w końcu zadzwoniłam do komornika.

– Pani Alicjo, były mąż oficjalnie nie posiada żadnych dochodów ani majątku – oznajmił urzędowym tonem.

– Niemożliwe! – wstałam gwałtownie. – Przecież prowadzi firmę, ma mieszkanie, samochód, oszczędności!

– Nie ma – westchnął. – Wszystko przepisał na inną osobę. Jedyne środki na jego koncie to kilka jakieś grosze.

Ścisnęło mnie w żołądku. Przez lata znosiłam jego zdrady, kłamstwa i poniżanie, a teraz… wystrychnął mnie na dudka w biały dzień. Klara spojrzała na mnie uważnie.

– Przecież to nielegalne. Możesz to jakoś podważyć?

Z trudem przełknęłam ślinę. W mojej głowie kłębiło się jedno pytanie: co teraz?

Prawda wychodzi na jaw

Adwokat przewertował plik dokumentów i odłożył je na biurko.

– Tomasz wszystko zaplanował – powiedział spokojnie. – Kilka miesięcy przed rozwodem przepisał cały majątek na swoją partnerkę. Oficjalnie jest goły i wesoły.

Zacisnęłam dłonie w pięści.

– To niemożliwe, przecież jeszcze rok temu miał udziały w firmie, mieszkanie, oszczędności…

– I już tego nie ma. W świetle prawa nie możemy mu nic zrobić. Jego partnerka, Kinga, jest teraz właścicielką wszystkiego.

Serce biło mi jak oszalałe.

– Ale alimenty są obowiązkowe!

Adwokat westchnął.

– Owszem, ale skoro nie ma oficjalnych dochodów, nie mamy z czego ich ściągnąć.
Zerwałam się na równe nogi.

– Nie poddam się! On nie może tak po prostu uciec od odpowiedzialności!

Nie odpowiedział. Widziałam po jego minie, że słyszał to już wielokrotnie od innych kobiet, które zostały z niczym.

Wyszłam z kancelarii i natychmiast wybrałam numer Tomasza. Sygnał, potem drugi… w końcu poczta głosowa. Wściekłość dławiła mnie od środka. Wysłałam mu wiadomość.

„Odbierz, tchórzu. Nie uciekniesz od tego”.

Nie odpisał.

Konfrontacja z Kingą

Stałam przed drzwiami apartamentu Kingi. Nigdy tu nie byłam, ale doskonale znałam ten adres. Tomasz kupił to mieszkanie jeszcze przed naszym rozwodem – wtedy wmawiał mi, że to inwestycja. Teraz oficjalnie należało do niej.

Zadzwoniłam domofonem. Cisza. Spróbowałam ponownie. Po chwili sygnał i głos Kingi:

– Kto tam?

– Alicja. Chcę z tobą porozmawiać.

Usłyszałam westchnięcie, ale drzwi się otworzyły.

Kinga stała w progu, nonszalancko opierając się o framugę. Miała na sobie jedwabny szlafrok, a jej twarz nie zdradzała ani odrobiny zdziwienia.

Co za niespodzianka – powiedziała z kpiną. – W czym mogę pomóc?

– Nie udawaj, że nie wiesz – weszłam do środka, ignorując jej spojrzenie. – Tomasz przepisał na ciebie cały majątek, żeby uniknąć płacenia alimentów.

– Owszem – wzruszyła ramionami. – Ale to nie moja sprawa. Tomasz zadbał o siebie, ja tylko przyjęłam prezent.

– Prezent?! – wybuchnęłam. – To oszustwo!

Kinga zaśmiała się cicho.

– Może i moralnie to wątpliwe, ale zgodne z prawem. A ty, Alicjo, powinnaś nauczyć się przegrywać.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Tomasz nie tylko mnie oszukał, ale jeszcze sprawił, że ta kobieta mogła mi teraz patrzeć mi prosto w twarz i triumfować.

– Gdzie on jest? – zapytałam.

Kinga uśmiechnęła się lekko.

– Nie wiem. Wyjechał. I chyba nie zamierza wracać.

Walka czy rezygnacja?

Siedziałam w kancelarii adwokata, stukając nerwowo paznokciami w blat biurka.

– Jakie mam opcje? – zapytałam. – Da się to odkręcić?

Prawnik westchnął i zdjął okulary.

– Możemy spróbować podważyć darowiznę jako działanie na szkodę wierzyciela. Ale to będzie długa, kosztowna batalia. A nawet jeśli wygramy, Tomasz może nadal unikać płacenia.
Zacisnęłam pięści.

– Więc co? Nic się nie da zrobić?

– Możemy też wnioskować o ustalenie fikcyjnego dochodu i komornicze egzekucje, ale to trudne. Pani były mąż działał sprytnie.

Sprytnie. Idealne słowo. Całe nasze małżeństwo było jednym wielkim pokazem jego sprytu.
Wróciłam do domu i rzuciłam się na kanapę. Po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Klara.

„Daj sobie spokój, Alicja. Jemu nie chodzi o pieniądze, on chce cię złamać”.

Zamknęłam oczy. Wiedziałam, że miała rację. Tomasz czerpał satysfakcję z tego, że mnie niszczył. Ale czy naprawdę powinnam mu na to pozwolić?

Spojrzałam na zdjęcie dzieci. Byłam zmęczona, rozczarowana i rozbita, ale to dla nich musiałam podjąć decyzję. Tylko jaką?

Cena zwycięstwa

Przez kilka dni biłam się z myślami. Mogłam walczyć, ale kosztem zdrowia, pieniędzy i kolejnych lat życia podporządkowanych Tomaszowi. Mogłam też odpuścić i zacząć wszystko od nowa, bez jego cienia wiszącego nade mną. Klara miała rację – nie chodziło o pieniądze, tylko o władzę. Tomasz wygra, ale tylko jeśli na to pozwolę.

Otworzyłam aplikację bankową. Kilka groszy, które ściągnął komornik, przypomniało mi o jego bezkarności. Z ironią pomyślałam, że nawet jego pogarda była dokładnie wyliczona. Westchnęłam i zamknęłam telefon. Spojrzałam na moje dzieci – ich śmiech brzmiał jak jedyna rzecz, która miała znaczenie.

– Nie będziemy już o nim mówić – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do nich. – Musimy żyć dalej.

Czy to była przegrana? Może. Ale dla mnie to był nowy początek. Nie miałam pieniędzy, które mi się należały, ale miałam coś cenniejszego – wolność od Tomasza.

Tego wieczoru wyrzuciłam jego numer z telefonu i po raz pierwszy od lat poczułam ulgę. Cena za spokój i wolność okazała się wysoka, ale nie żałowałam, że ją zapłaciłam.

Alicja, lat 39

Czytaj także:„Mąż w tłusty czwartek kupił pączki w dyskoncie. Skąpiec woli faszerować nas chemią, niż wydać kilka groszy więcej”„Dbałam, by córka miała jak pączek w maśle, a ona wykręciła mi taki numer. Nie wiem, jak teraz pokażę się sąsiadkom”„15 lat temu mąż wcisnął mi na palec obrączkę, a do ręki mopa. Teraz jest w szoku, bo zrobiłam cennik usłu

Reklama
Reklama
Reklama