Reklama

Zawsze kochałam organizować niespodzianki. Może to jakieś moje wewnętrzne pragnienie, by wywoływać uśmiechy na twarzach bliskich mi osób. Gdy zbliżały się urodziny Piotra, nie miałam wątpliwości, że to doskonała okazja na zorganizowanie czegoś wyjątkowego. Nasze małżeństwo, choć na pozór harmonijne, miało swoje wzloty i upadki. Ostatnio Piotr wydawał się być nieco nieobecny duchem, ale tłumaczyłam to stresem w pracy.

Wierzyłam, że przyjęcie niespodzianka może odwrócić jego uwagę od codziennych trosk i przypomnieć mu, jak bardzo jest kochany. Poświęciłam wiele czasu na przygotowania, chcąc, aby wszystko było perfekcyjne. Nie mogłam się doczekać jego reakcji, marząc, że będzie to jeden z tych dni, które zapamięta na długo.

Przyjaciel męża się wygadał

Niespodzianka się udała, a przyjęcie rozkwitło w pełni. Goście rozmawiali, śmiali się i kosztowali przygotowanych przysmaków. Byłam dumna z tego, jak wszystko się udało. Na pierwszy rzut oka Piotrek wydawał się zaskoczony i zadowolony, ale z czasem zauważyłam, że jego nastrój nieco się zmienia. Coś nie grało. Był spięty i jakby wycofany, choć starał się ukryć to pod maską uprzejmości.

– Piotrek, co jest? – spytałam, podchodząc do niego z troską. Ale zanim zdążył odpowiedzieć, Jacek, jego najlepszy przyjaciel, pojawił się obok nas.

– Stary, pamiętasz, jak to było ostatnim razem w Warszawie? – zapytał Jacek, ledwie utrzymując się na nogach po kilku kieliszkach.

Mąż natychmiast zmienił temat, próbując zatuszować rozmowę. Ale ja już wtedy coś podejrzewałam. Jacek, mimo że podchmielony, kontynuował:

– No, te twoje przygody to był niezły numer! Oj, stary!

Spojrzałam na Piotra, a jego twarz była koloru kartki papieru. Wiedziałam, że Jacek wyjawił coś, co miało pozostać tajemnicą. Zaczęłam drążyć temat, podchodząc do Jacka, gdy Piotr się oddalił.

– Jacek, co to miało znaczyć? Jakie przygody? – naciskałam.

– Wiesz, Marta... To nic takiego... – Jacek zaczął się plątać w słowach, czując, że posunął się za daleko.

Powiedz mi! – naciskałam dalej, ale Jacek tylko spuścił głowę i milczał.

Zostałam z tysiącem myśli, próbując złożyć je w całość. Coś było na rzeczy, a ja musiałam się dowiedzieć, co kryło się za tymi słowami.

Wyciągnęłam to z niego

Noc po przyjęciu była jedną z tych, które pamięta się do końca życia. Nie mogłam przestać myśleć o słowach Jacka. Z każdą godziną moje podejrzenia rosły, aż w końcu postanowiłam, że nie mogę dłużej zwlekać.

Gdy tylko rano usłyszałam, jak Piotr krząta się po kuchni, zdecydowałam się na konfrontację.

– Piotrek, jedna rzecz nie daje mi spokoju – powiedziałam stanowczo, siadając naprzeciw niego przy kuchennym stole.

– O co chodzi, kochanie? – spytał, próbując zachować spokój, ale widziałam, że jego oczy zdradzały niepokój.

– Co Jacek miał na myśli, mówiąc o twoich przygodach w Warszawie? – rzuciłam wprost, nie chcąc krążyć wokół tematu.

Mąż spuścił wzrok na filiżankę z kawą, jakby szukał w niej odpowiedzi.

– To nic takiego... – zaczął, ale przerwałam mu.

Nie okłamuj mnie – poprosiłam, czując, jak łzy napływają mi do oczu.

– To... to wcale nie było tak, jak myślisz – odpowiedział, plącząc się w słowach.

– To jak? Powiedz mi prawdę – nalegałam, nie mogąc już znieść tego napięcia.

Cisza w pokoju była przytłaczająca. W końcu, po chwili, która wydawała się wiecznością, Piotr wziął głęboki oddech i wyznał:

– No dobra. Jest coś, co muszę ci powiedzieć. Ale to nie jest łatwe...

– Słucham – zachęciłam go, choć serce biło mi jak oszalałe.

Jego wyznanie miało wszystko zmienić. Czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg, a jednocześnie wiedziałam, że muszę usłyszeć prawdę, niezależnie od tego, jak bolesna by była.

Ta nowina mnie zszokowała

Mąż usiadł naprzeciwko mnie, jego twarz była pełna napięcia. Wiedziałam, że to, co za chwilę powie, nie będzie łatwe do przyjęcia.

– Marta... – zaczął, ale zaraz zawahał się, jakby próbował znaleźć odpowiednie słowa. – Przez jakiś czas spotykałem się z kimś innym. Z inną kobietą.

W jednej chwili mój świat zawirował. Każde jego słowo docierało do mnie jak w zwolnionym tempie.

– Jak to... spotykałeś się z kimś innym? – z trudem wydusiłam z siebie, czując, jak moje serce zamiera.

Poznałem ją przypadkiem – kontynuował, wbijając wzrok w podłogę. – To nie miało nic wspólnego z tobą. Chciałem tylko spróbować czegoś nowego...

– Spróbować czegoś nowego?! – podniosłam głos, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę. – Jesteśmy małżeństwem! Jak mogłeś?

– Myślałem... Myślałem, że może też chciałabyś otwartości w naszym związku – przyznał, jego głos łamał się z każdym słowem. – Ale jeszcze nie miałem odwagi, żeby z tobą o tym porozmawiać. To by nam obojgu wyszło na dobre i...

– Otwartości? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – I zamiast ze mną porozmawiać, zacząłeś się spotykać z inną? Jak mogłeś mnie tak zdradzić?

Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, a ja czułam się, jakby wszystko, co zbudowaliśmy przez lata, nagle się rozpadło.

– Marta, proszę, posłuchaj mnie… – próbował tłumaczyć, ale jego słowa brzmiały pusto.

– Jak mogę ci zaufać po tym wszystkim? – zapytałam, czując, jak ból i rozczarowanie przejmują nade mną kontrolę.

Ta rozmowa odsłoniła wszystko, co najgorsze, a ja nie wiedziałam, co zrobić z tą nową rzeczywistością, która nieoczekiwanie zburzyła mój dotychczasowy świat.

Nie wiedziałam, co o tym myśleć

Po tej rozmowie czułam się jak w koszmarnym śnie, z którego nie mogłam się obudzić. Każda chwila z naszego małżeństwa przewijała się w mojej głowie jak film. Jak to możliwe, że przez tyle czasu niczego nie zauważyłam? Jak mogłam być tak ślepa?

Spędziłam cały dzień, snując się po domu, w końcu zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki, Anki. Była zawsze moim wsparciem w trudnych chwilach.

– Marta, co się stało? – zapytała, gdy tylko usłyszała mój drżący głos.

– To Piotr... on... on spotykał się z kimś innym – powiedziałam, nie mogąc powstrzymać łez.

– O Boże, Marta, tak mi przykro – Anka odpowiedziała ze współczuciem w głosie. – Jak to się stało?

Opowiedziałam jej wszystko, o przyjęciu, o Jacku i o wyznaniu Piotra. Każde słowo było jak sól na otwartą ranę.

I on chciałby otwartego związku? – Anka nie kryła oburzenia. – Jak mógł nie porozmawiać z tobą o tym od razu?

– Nie wiem, Anka. Nie wiem, czy jestem gotowa na coś takiego – przyznałam, czując się zagubiona jak nigdy wcześniej.

Anka westchnęła, próbując mi dodać otuchy.

– Musisz teraz zastanowić się, czego naprawdę chcesz. Czy jesteś w stanie mu to wybaczyć? Czy taki układ by ci odpowiadał?

Te pytania krążyły mi po głowie bez końca. Przez lata myślałam, że znam Piotra na wylot, a teraz okazało się, że skrywał przede mną tak wiele. Musiałam zastanowić się, co dalej, ale decyzja wydawała się niemożliwie trudna. Czy mogłam zaryzykować i spróbować odbudować to, co się rozpadło, czy powinnam pójść własną drogą?

Kocha mnie, ale zdradził

Wieczór zbliżał się szybko, a ja wciąż nie mogłam zdecydować, co zrobić z nowo poznaną prawdą. Piotr wrócił z pracy, a atmosfera w domu była ciężka jak ołów. Wiedziałam, że musimy dokończyć naszą rozmowę, choć obawiałam się tego, co mogło paść z naszych ust.

– Marta, możemy o tym jeszcze porozmawiać? – spytał cicho, kiedy stanął w progu salonu.

– Tak, myślę, że musimy – odpowiedziałam, starając się zachować spokój.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a cisza była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. W końcu to ja przerwałam milczenie.

– Dlaczego nie mogłeś być ze mną szczery od samego początku? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.

– Bałem się – wyznał, jego głos był pełen żalu. – Bałem się, że jeśli powiem ci prawdę, stracę cię na zawsze.

– Ale czy naprawdę myślisz, że ta zdrada i kłamstwa są lepszym wyjściem? – dopytywałam, czując narastający gniew.

– Nie, nie są – przyznał, a ja widziałam, jak walczył z własnymi emocjami. – Zrozumiałem to dopiero teraz, kiedy widzę, ile cię to kosztuje. Nie chciałem, żeby tak się stało.

– Czego więc chcesz? – zapytałam, czując, że nasze życie zawisło na włosku.

– Chcę nas. Chcę, żebyśmy to naprawili – powiedział z desperacją. – Kocham cię, Marta, i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

Słysząc te słowa, czułam, jak targają mną sprzeczne uczucia. Miłość, ból, zdrada i pragnienie zrozumienia. Byłam rozdarta między tym, co podpowiadało mi serce, a tym, co mówił rozum. Musiałam znaleźć odpowiedzi na pytania, które wciąż pozostawały bez odpowiedzi.

Jaką decyzję podjąć?

Po naszej rozmowie z Piotrem zostałam sama ze swoimi myślami. Nie potrafiłam zasnąć, a każda godzina bezsennej nocy wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Próbowałam zrozumieć, jak mogliśmy dojść do takiego punktu w naszym związku, i co gorsza, jaką drogę teraz wybrać.

Zdrada Piotra była ciosem w samo serce, czymś, co w jednej chwili zburzyło wszystko, co wydawało się stabilne i pewne. Czułam się oszukana i zdradzona, a jednocześnie wiedziałam, że miłość do niego wciąż tli się gdzieś głęboko. Ale czy to wystarczy, by odbudować zaufanie?

Myśli kłębiły się w mojej głowie. Z jednej strony widziałam Piotra jako człowieka pełnego słabości, który bał się stracić to, co było mu najcenniejsze, a z drugiej strony jako kogoś, kto przez swoją nieuczciwość zadał mi niewyobrażalny ból.

Musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem gotowa zaakceptować jego propozycję otwartego związku, czy w ogóle potrafię wybaczyć i zacząć od nowa. Wiedziałam, że każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, a przyszłość była teraz niczym niezapisana karta.

W końcu, po długiej nocy refleksji, postanowiłam dać sobie czas. Nie musiałam podejmować decyzji teraz, nie w tym stanie emocjonalnym. Wiedziałam, że potrzebuję przestrzeni, by poukładać własne myśli i uczucia, a także zastanowić się, czy jestem gotowa na tak radykalną zmianę w naszym związku.

Było mi trudno, ale musiałam znaleźć odpowiedzi na pytania, które zadawałam sobie od momentu wyznania Piotra. Może życie da mi kiedyś odpowiedź, ale na razie czułam, że najlepszym, co mogę zrobić, to wsłuchać się w siebie i poczekać, aż ból choć trochę zelżeje.

To nie był koniec, ale nowy początek – choć jeszcze nie wiedziałam, dokąd mnie on zaprowadzi.

Marta, 40 lat

Reklama
Reklama
Reklama