„Składałam teściowi życzenia na Wigilii, a w środku aż się we mnie gotowało. Znałam jego brudne sekrety aż za dobrze”
„Najgorszy był moment, w którym przełamywaliśmy się opłatkiem. Życzył mi, żebym była szczęśliwa z Radkiem, tak jak oni są ze sobą szczęśliwi. Mało brakowało, a wygarnęłabym mu w twarz, co o nim sądzę. Jeżeli tak wygląda jego zdaniem szczęście, to nie zasługuje na dyskrecję”.

- listy do redakcji
Niektórzy bardzo skutecznie chowają swoje podłe oblicze za maską przyzwoitości. Radek, mój mąż, widzi w swoim ojcu prawdziwego bohatera, a teściowa ma go za ideał i jest wpatrzona w niego jak w obrazek. Nie wiedzą, że podziwiają człowieka na wskroś zepsutego – podłego knura, który wykorzystuje władzę do zaspokajania swoich chorych potrzeb.
Myślałam, że jest przyzwoitym facetem
W naszej rodzinie, tylko ja znam prawdę o nim. Milczę tylko dlatego, bo wiem, że prawda o nim wkrótce i tak wyjdzie na jaw. Ale gdy łamałam się z nim opłatkiem, prawie zwymiotowałam na niego. Teść jest wysoko postawionym urzędnikiem w naszej gminie. Piastuje urząd od wielu lat i wśród lokalnej społeczności cieszy się dużym poważaniem.
Ja też miałam go za super faceta. Myślałam, że jest człowiekiem, który na pierwszym miejscu stawia dobro innych. Podziwiałam go, tak jak podziwiają go najbliżsi. Mój mąż powtarza, że nigdy nie dorówna ojcu, a teściowa przy każdej okazji podkreśla, że nie mogła trafić lepiej. Sama uważałam, że to przyzwoity gość. Dla gminy i jej mieszkańców zrobił wiele dobrego, tego nie mogę mu odmówić. Ale niedawno dowiedziałam się o tak obrzydliwych rzeczach, że teraz mdli mnie na jego widok.
To było październikowe popołudnie. W drodze z pracy wstąpiłam do sklepu po produkty na obiad. Między regałami zaczepiła mnie Kaśka, koleżanka, której nie widziałam od kilku lat.
– Tak myślałam, że to ty – usłyszałam za plecami i poczułam dłoń na ramieniu.
– Własnym oczom nie wierzę! Kaśka? – nie dowierzałam. – Więc to prawda? Wróciłaś z Warszawy już na dobre?
– Tak. Chyba zatęskniłam za naszym miasteczkiem – zaśmiała się.
W liceum byłyśmy niemal nierozłączne. Po maturze nasz kontakt się urwał. Ona wyjechała na studia do stolicy i tam już została, a ja nigdy nie opuściłam mieściny, w której obie dorastałyśmy. Ucieszyło mnie to spotkanie. Byłam ciekawa, co słychać u mojej koleżanki.
– Koniecznie musisz mi opowiedzieć, co u ciebie słychać. Zapraszam na obiad i nie przyjmuję odmowy – powiedziałam, po czym wyjęłam z torebki telefon i napisałam do Radka, żeby zjadł coś na mieście, bo dziś wrócę później niż zwykle.
Widziałam, że Kaśkę coś trapi
Ze sklepu wyszłam bez zakupów, za to z koleżanką. Udałyśmy się do jedynej chińskiej knajpy w okolicy i zamówiłyśmy orientalne przysmaki.
– Co cię skłoniło do powrotu? – dopytywałam.
– Miałam już dość stolicy. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak szybko pędzi życie, gdy stajesz do wyścigu wraz z innymi szczurami. Mówię ci, nie mogłam znaleźć chwili, żeby skupić się na sobie. Pewnego dnia zaczęłam się zastanawiać, dokąd właściwie zmierzam. Zaczęłam wyobrażać sobie siebie po czterdziestce. I wiesz, kogo zobaczyłam? Kobietę, w ładnym mieszkaniu, obok której nie ma nikogo. Samotną sługuskę korporacji, niemającą nic poza pracą. Stwierdziłam, że nie chcę takiego życia. No i wróciłam.
– Na pewno podjęłaś dobrą decyzję. A czym się teraz zajmujesz?
– Jestem asystentką twojego teścia – powiedziała, ale w jej głosie nie było nawet krzty radości.
– No co ty? Wiedziałam, że urząd przyjął już kogoś na miejsce Anety, ale nie miałam pojęcia, że chodzi o ciebie. Swoją drogą, to dziwne, że twoja poprzedniczka odeszła tak nagle. Nie wiesz przypadkiem, dlaczego?
– Nie mam pojęcia. Nie miałam okazji z nią porozmawiać – poinformowała mnie, a ja pokiwałam głową na znak, że wszystko jest dla mnie jasne.
– A jak ci się pracuje z Romanem? To fajny gość, prawda?
– No. Dobry z niego szef.
Gdy zapytałam ją o teścia, jej dobry nastrój nagle prysnął. W jej głosie pojawił się smutek, a wzrok stał się jakiś taki... nieobecny.
– Kaśka, wszystko ok?
– Jak najbardziej – odpowiedziała i przywołała wymuszony uśmiech. – O rany, to już ta godzina? Zasiedziałam się. Muszę uciekać, kochana.
– Dobrze, ale obiecaj mi, że wkrótce znowu się spotkamy.
– Masz to jak w banku.
Coś było nie tak, byłam tego pewna. W pierwszej chwili pomyślałam, że Roman zrzucił na biedulkę zbyt dużo obowiązków. Byłam w błędzie o czym przekonałam się kilka tygodni później.
Więc to na tym polegała jej praca
Tamtego dnia miałam do załatwienia służbową sprawę w jednej z hotelowych restauracji w Łodzi. Stolik, który zarezerwowałam, stał tuż przy oknie, które wychodziło na obszerny parking. Klient spóźniał się, a ja z nudów przyglądałam się podjeżdżającym autom. Nagle zauważyłam, że na jednym z miejsc zaparkował samochód, który do złudzenia przypominał służbowy wóz mojego teścia. Nie, nie przypominał. To był samochód Romana! Zaczęłam zastanawiać się, co go tu sprowadza. Odpowiedź pojawiła się sama, kilka chwil później.
Roman obszedł samochód i otworzył drzwi pasażera. Wysiadła zgrabna blondynka w eleganckiej garsonce, która wyglądała znajomo. Nie pomyliłam się. Gdy pasażerka odwróciła się w moją stronę, zobaczyłam, że to Kaśka! Roman zamknął drzwi, objął ją w pasie, a po chwili przesunął dłoń na jej pośladki. Pomyślałam, że to niemożliwe. Że coś musiało mi się przewidzieć. Przecież teść to dobry mąż. Na pewno nie ma żadnej na boku, a już na bank nie spotyka się ze swoją podwładną. Ale gdy weszli do recepcji, złudzenia prysły.
Nie dawało mi to spokoju. Wieczorem zadzwoniłam do Kaśki i zaproponowałam jej drinka na mieście. „Właściwie to nie mam żadnych planów. Siedzę w domu i się nudzę. Możemy wyjść na lampkę wina” – zgodziła się. Musiałam z nią o tym porozmawiać. Była mi winna wyjaśnienia. Już samo to, że sypia ze swoim przełożonym napawał mnie odrazą, ale fakt, że tym facetem jest mój teść, doprowadzał mnie do furii.
– Będę z tobą szczera – zaczęłam. – Zaprosiłam cię, bo wiem, że masz romans z Romanem.
– Ale jak to? Skąd? – zdziwiła się, ale nie zaprzeczyła.
– Widziałam was w hotelu w Łodzi. Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że załatwialiście tam urzędowe sprawy.
– Nie, oczywiście, że nie. Ale to nie tak, jak ci się wydaje.
Kaśka powiedziała mi o wszystkim. Wyznała, że Roman ją szantażuje.
– Początkowo z niczym się nie zdradzał. Ale po kilku tygodniach powiedział, że jeżeli chcę zachować pracę, muszę dać z siebie więcej. Gdy położył mi dłoń na udzie, zrozumiałam, o co mu chodzi. Chciałam wtedy wybiec z jego gabinetu, ale chwycił mnie za rękę. Powiedział, że jeżeli nie dam mu tego, czego chce, to mnie zniszczy. A jest przecież wpływowym człowiekiem. Sama wiesz o tym najlepiej. Uległam mu i ani się obejrzałam, sypianie z nim stało się częścią moich obowiązków.
– Więc to dlatego Aneta odeszła z pracy?
– Aneta i każda jej poprzedniczka. Nie zastanawiało cię nigdy, dlaczego na tym stanowisku jest tak duża rotacja?
– Przyznam szczerze, że nie. Ale nie zostawię tak tego. Nie daruję draniowi!
Poprosiła, żebym się nie wtrącała
– Amelia, proszę cię! Jeżeli teraz zrobisz aferę, będę na przegranej pozycji.
– Kaśka, przecież to nie może dłużej trwać.
– Myślisz, że nie wiem? Ale chcę rozegrać to po swojemu. Muszę mieć dowody, rozumiesz? Inaczej wszystkiego się wyprze, a ja wylecę z pracy. Po Nowym Roku załatwię to raz na zawsze.
– Na pewno wiesz, co robisz?
– Tak. Mam już wszystko zaplanowane.
Od czasu rozmowy z Kaśką unikałam teścia jak ognia, ale to nie mogło trwać w nieskończoność. Tym bardziej, że zbliżały się święta. Nie chciałam zasiadać przy wspólnym stole z tym obleśnym knurem, ale jakie miałam wyjście? Zawsze spędzaliśmy święta u teściów, więc nie mogłam się ot tak wymigać.
Gdy tylko weszliśmy do domu, Roman wyszedł nam na powitanie.
– Moje kochane dzieci! Tak bardzo się cieszę, że znowu wspólnie spędzimy Wigilię!
– Witaj, tato – powiedział Radek i po męsku uścisnął mu dłoń.
– A oto moja piękna synowa! Ucałuj teścia – wziął mnie w ramiona i złożył na moim policzku mocny pocałunek, a mi dosłownie zrobiło się słabo. Ale przysięgłam sobie, że nie dam niczego po sobie poznać, więc zacisnęłam zęby.
Najgorszy był moment, w którym przełamywaliśmy się opłatkiem. Życzył mi, żebym była szczęśliwa z Radkiem, tak jak oni są ze sobą szczęśliwi. Mało brakowało, a wygarnęłabym mu w twarz, co o nim sądzę. Jeżeli tak wygląda jego zdaniem szczęście, to nie zasługuje na dyskrecję. Drań jeden, zdradzał żonę z każdą asystentką i przy okazji niszczył życie tym biednym dziewczynom. I on śmie mówić o szczęściu. Powstrzymałam się jednak, ale tylko dlatego, że wiedziałam, że sprawiedliwość i tak go dosięgnie.
Starałam się robić dobrą minę do złej gry, ale średnio mi to wychodziło. Nie umknęło to uwadze Radka.
– Skarbie, wszystko w porządku? Jesteś jakaś milcząca – zapytał mnie mąż.
– No właśnie. Nawet nie śpiewałaś z nami kolęd – zauważyła teściowa.
– Przepraszam. Wiem, że nie dopisuje mi świąteczny nastrój. To dlatego, że strasznie boli mnie głowa – skłamałam.
– Amelko, dlaczego nic nie powiedziałaś? Zaczekaj, zaraz przyniosę ci tabletkę – powiedział Roman, a mi zrobiło się niedobrze, gdy tylko wymówił moje imię. W duchu modliłam się, by ten wieczór skończył się jak najszybciej.
Jestem w stałym kontakcie z Kaśką. Ma już mocne dowody na niego i twierdzi, że niedługo będzie już po wszystkim. „Zniszczę go, nawet gdybym miała iść z tym do ministerstwa” – powtarza. Poradziłam jej, żeby zainteresowała tą sprawą lokalne media. Wtedy nie będzie można zamieść sprawy pod dywan. Bo Roman musi ponieść konsekwencje. Takie postępowanie nie może ujść draniowi na sucho.
Amelia, 30 lat
Czytaj także:
„Znalazłam rachunek za francuskie perfumy w kieszeni męża. Na próżno szukałam ich pod naszą choinką w Wigilię”
„Mąż się obraził, bo na wigilijnym stole postawiłam kupne pierogi. Dla mnie Wigilia to dzień jak każdy inny”
„Pod choinką znalazłam wyjątkowy prezent. Poznałam rodzinną tajemnicę, skrywaną od dnia moich narodzin”