„Sąsiadka zagięła parol na mojego naiwnego męża. Młoda wdowa kusi go swoimi wdziękami, a on leci jak mucha do miodu”
„Mąż to wspaniały facet, nigdy mnie nie zawiódł. Jednak ma w sobie bardzo dużo z dziecka, bywa bezwolny i strasznie naiwny. Spójrzmy prawdzie w oczy – mój mąż do supermanów nie należy. To niezbyt atrakcyjny pan inżynier. A jednak, jeśli nic nie zrobię, Luiza mi go zabierze!”.

Był piątkowy wieczór, Rysio pochrapywał przed telewizorem, ja właśnie skończyłam pakowanie walizek na nasz jutrzejszy wyjazd. Rozległo się charakterystyczne pukanie… Dopadłam drzwi pokoju i zamknęłam je, tak aby nie obudzić męża, potem otworzyłam wejściowe. Dobrze wiedziałam, kto stoi po drugiej stronie.
– Śpicie już? – zaszemrała Luiza.
– Właśnie się szykujemy, a co znowu? – zapytałam, nie kryjąc rozdrażnienia.
– Przepraszam, że tak późno, ale pralka znów zatrzymała mi się w połowie programu… Mogłabym pożyczyć Rysia? – zapytała ze słodziutkim uśmiechem.
– Nie, nie mogłabyś – odparłam.
Luiza zachichotała, jakbym opowiedziała dobry żart, i ponowiła prośbę:
– Zawołasz go? To potrwa tylko chwilę.
– Nie, nie zawołam Rysia.
– Oj, Marzenka, nie żartuj…
– Nie żartuję! – podniosłam głos. – Zadzwoń do mechanika, rozkręć pralkę sama, rób co chcesz, tylko daj nam spokój! Dobranoc! – zatrzasnęłam drzwi tuż przed nosem pobladłej sąsiadki.
Zagięła na niego parol
Nie jestem furiatką. Nie choruję na zazdrość, lubię ludzi, chętnie ich wspieram w potrzebie. Ale bez przesady! Oboje z Ryśkiem dobiegamy pięćdziesiątki, nasze dzieci, Jagna i Filip, studiują poza domem. Mamy z mężem kilka życiowych zakrętów za sobą, lecz dziś jest między nami naprawdę dobrze.
Kiedy pół roku temu piętro niżej wprowadzała się trzydziestoparoletnia wdowa, sama wysłałam do niej Ryśka z ofertą sąsiedzkiej pomocy. Było mi żal samotnej, skrzywdzonej przez los kobiety.
Tamtego pierwszego dnia Luiza grzecznie podziękowała za ofertę, a następnego sama do nas zapukała.
Przyniosła sernik, ja zaparzyłam kawę, spędziliśmy we troje bardzo miły wieczór. Jakiś tydzień później nowa sąsiadka przyszła „pożyczyć mojego męża” do skręcenia jakiejś komody z Ikei. Wtedy jej prośba wydała mi się nawet zabawna.
Poza tym do głowy mi nie przyszło podejrzewać, że Luiza może zagiąć parol na Rysia. No bo spójrzmy prawdzie w oczy – mój mąż do supermanów nie należy. To łysawy, brzuchaty pan inżynier, który do siłowni wpada jedynie wtedy, gdy poziom cholesterolu w jego krwi przekracza dopuszczalne normy.
A jednak odtąd wdówka pożyczała mojego małżonka co najmniej raz w tygodniu. Bidula wciąż miała jakieś awarie – a to coś się działo z lodówką, a to z telewizorem albo z piecem gazowym.
Rysiek, z natury ufny i uczynny, nie widział nic złego w tym, że robi za darmową siłę roboczą.
Może czasem sapnął zniechęcony, gdy musiał odrywać się od jakiegoś programu w telewizji, lecz trzeba przyznać, że Luiza zawsze starała się go jakoś udobruchać. Mój mąż to łasuch, a ona doskonale piecze.
Wczoraj jednak przegięła!
Pożyczyła Ryśka, ledwo wrócił z pracy. Chyba musiała czekać na niego pod klatką, bo nawet do domu nie dotarł, tylko od razu zakasał rękawy i zabrał się do dłubania w pralce sąsiadeczki. Gdy wreszcie wrócił, utytłany po łokcie, dochodziła dwudziesta. Przeprosił za spóźnienie, opowiedział o „cholernej pralce” Luizy, a gdy chciałam podgrzać mu obiad, powiedział:
– Dziękuję, skarbie, już jadłem. Luiza miała akurat rewelacyjne gołąbki – po czym ruszył do łazienki.
Wtedy zrozumiałam, że najwyższy czas zacząć działać! Od razu wykonałam kilka telefonów i kiedy mąż wyszedł z kąpieli, zapytałam:
– Rysiu, mówiłeś niedawno, że od poniedziałku mógłbyś wziąć urlop?
– No, mógłbym, a masz jakiś pomysł?
– Co byś powiedział na powtórkę z podróży poślubnej? Już dzwoniłam do naszego pensjonatu na Mazurach, wszystko na nas czeka.
– Super! A mogę zabrać wędki?
No naprawdę, faceci są jak dzieci… Tak samo ich trzeba pilnować!
Czytaj także:
„Zdradziłem żonę, a mój brat przez przypadek się o tym dowiedział. Łajdak postanowił to wykorzystać, by mnie upokorzyć”
„Iwona to wampir energetyczny. Wyssała ze mnie radość z życia i zatruła swoim smutkiem. Byłam zakładniczką jej humorów”
„Dzień po naszym ślubie okazało się, że mój mąż będzie miał dziecko z inną. Zdradzał mnie, kiedy organizowałam wesele”

