Reklama

Nie potrafiłam ot tak zrezygnować z Mariusza. Miałam oddać go jakiejś flądrze tak po prostu? Niedoczekanie! Podjęłam walkę o męża i co mi z tego przyszło? I tak ode mnie odszedł, a ja zostałam samotną matką. Aż chciałoby się powiedzieć: „Mądra Polka po szkodzie”.

Reklama

To mama była głową rodziny

„Mężczyznę trzeba trzymać krótko, córuś. Inaczej wejdzie ci na głowę” – powtarzała mi mama, gdy byłam nastolatką. Nie musiała mi tego mówić, bo doskonale widziałam, jak obchodzi się z ojcem. Można powiedzieć, że w naszym domu to właśnie ona nosiła spodnie. Mama decydowała o wszystkim. Zarządzała domowym budżetem i podejmowała wszystkie finansowe decyzje. Bez jej zgody ojciec nie mógł wydać nawet złotówki. Najwyraźniej odpowiadało mu to, by nigdy nie słyszałam, by na cokolwiek się uskarżał. Są ze sobą do dziś, więc najwyraźniej w każdym domu potrzebna jest stanowcza kobieta, która będzie trzymać w ryzach lekkomyślną naturę mężczyzny.

Mariusz nie był moim pierwszym chłopakiem, ale przed nim z żadnym nie spotykałam się na poważnie. On był pierwszym, o którym pomyślałam, że mogłabym spędzić z nim całe życie. Najwyraźniej czuł do mnie to samo, bo trzy lata temu oświadczył mi się. Nie odpowiedziałam mu od razu. Nie chciałam pochopnie podejmować tak poważnej decyzji.

– Nad czym ty się zastanawiasz, córuś? – dziwiła się mama, gdy powiedziałam jej, że mój chłopak chce się ze mną ożenić. – On świata poza tobą nie widzi. Posłuchaj matki, będzie ci z nim dobrze.

– Sama nie wiem. Ja też go kocham, ale nie wiem, czy powinnam wychodzić za swojego pierwszego chłopaka. Pierwszego, z którym spotykam się na serio.

– Jak będziesz wybrzydzać, to w końcu starą panną zostaniesz. Posłuchaj matki, lepiej nie trafisz. Jest przystojny, wykształcony i dobrze zarabia. Czego ty jeszcze chcesz? Taki facet będzie cię nosił na rękach.

Myślałam o tym przez całą noc i doszłam do wniosku, że mama ma rację. Nie było się nad czym zastanawiać. Mariusz był dobrą partią. No i przecież nie był mi obojętny.

Zachowywał się podejrzanie

Przez cały czas pamiętałam o radach matki: „Mężczyznę trzeba trzymać krótko, córuś”. Przed ślubem nie starałam się ustawiać Mariusza. W końcu formalnie nie byliśmy jeszcze rodziną. Po ślubie postanowiłam, że tak jak moja mama, wezmę na siebie ciężar martwienia się o domowe sprawy. Wydaje mi się jednak, że chyba dałam mężowi za dużo luzu, bo już po naszej pierwszej rocznicy zaczął zachowywać się podejrzanie.

Pewnego dnia, gdy przeglądałam wyciągi z jego konta, zauważyłam kilka podejrzanych transakcji. Dwa razy płacił za obiad w restauracji i raz wydał sporo pieniędzy w sklepie z ekskluzywnymi alkoholami.

Co to jest? – zażądałam wyjaśnień, a on spojrzał dokument, który trzymałam w ręce.

– Wygląda na wyciąg z konta – odpowiedział lakonicznie.

– Masz mnie za głupią? Oczywiście, że to wyciąg. Z twojego konta. Możesz mi wyjaśnić te zaznaczone pozycje?

Sprawdzasz mój rachunek? – prawie się oburzył i tym samym utwierdził mnie w moich podejrzeniach.

– Oczywiście! I najwyraźniej nie bez powodu! Nie dość, że szlajasz się z jakąś ladacznicą, to jeszcze wydajesz na nią pieniądze!

– Pokaż mi to – westchnął i wziął ode mnie wyciąg. – To tutaj – wskazał na płatność w restauracji – to obiad z Arturem. To – pokazał kolejną pozycję – nawet nie pamiętam. Tamtego dnia to chyba sam jadłem na mieście. A to – wskazał płatność w sklepie monopolowym – to butelka wina. I uprzedzając twoje kolejne pytanie, to prezent dla Krystiana z okazji urodzin.

– Dla Krystiana? A może dla jakiejś Krysi? – nie odpuszczałam.

– Aga, co się z tobą dzieje? Zmieniłaś się w heterę, z którą trudno wytrzymać.

– Nie odwracaj kota ogonem! Gdybym cię nie kontrolowała, pewnie teraz drapałabym sufit rogami.

– To jakiś absurd. Nie mam zamiaru kontynuować tej dyskusji.

Musiałam bardziej go kontrolować

Mariusz odwracał kota ogonem i wymyślał jakieś bzdury. Wyraźnie widziałam, że ma coś na sumieniu. Nie miałam innego wyjścia, jak tylko zwiększyć nadzór na nim. Musiałam wiedzieć, co robi w każdym momencie, gdy nie ma mnie przy nim. Tak przecież postąpiłaby każda kobieta.

Codziennie wysyłałam mu dziesiątki SMS-ów i dzwoniłam do niego przy każdej okazji i pod byle pretekstem. Chciałam, żeby wiedział, że mam go na oku. Pewnego razu odpowiedziała mi poczta głosowa. Dobijałam się i dobijałam, ale bez rezultatu. Miał wyłączony telefon, a na dodatek spóźniał się z pracy do domu o kilka godzin.

– Gdzie się podziewałeś? – zaatakowałam, gdy tylko wszedł do mieszkania.

– Po pracy poszedłem z chłopakami na piwo.

– No, chyba nawet na kilka piw. Cuchniesz, jakbyś wpadł do kadzi!

– O co ci chodzi, Aga? Uważasz, że nie mam prawa mieć kolegów? Że przy piątku nie mam prawa trochę się rozerwać?

– Gdybyś był z kolegami, nie wyłączyłbyś telefonu!

– Nie wyłączyłem – powiedział i wyciągnął komórkę z kieszeni. – Nawet nie zauważyłem, że się rozładował.

Kłamiesz mi w żywe oczy! Kim ona jest, co? Kim jest ta twoja kochanica?

– Wiesz co? Nie zamierzam uczestniczyć w tych twoich chorych gierkach – powiedział i wyszedł z mieszkania.

Byłam pewna, że mnie zdradza

Mama miała sto procent racji. Mężczyzn trzeba kontrolować na każdym kroku. Gdy da się im za dużo swobody, zaczyna im odbijać.

Znowu siedziałam w domu i czekałam na jego powrót. Nie wrócił na noc. Dla mnie było już pewne, że kogoś ma. „Już ja wybiję mu romanse z głowy. Nie odejdzie ode mnie, choćby nie wiem co” – pomyślałam.

Wrócił następnego ranka.

– Mamy do pogadania – oświadczyłam, gdy wszedł do mieszkania.

– Owszem, mamy. Ale to ja będę mówił, a ty mnie wysłuchasz. Agnieszka, nie wiem, co się z tobą stało, ale to robi się trudne do zniesienia. Kontrolujesz mnie na każdym kroku. Oczekujesz, że będę rozliczał się z tobą z każdej wydanej złotówki i z każdej sekundy mojego czasu. Podejrzewasz mnie o coś, czego nigdy nie zrobiłem. Ubzdurałaś coś sobie, a konsekwencje tego absurdu spadają na mnie. Pomyślałaś przez chwilę, jak ja się czuję, gdy przez cały czas pozostaję pod twoim nadzorem? Przysięgam, nawet mama mnie tak nie kontrolowała, gdy byłem chłopcem. Mam dosyć, rozumiesz? Nie mogę tego znieść. Albo coś się zmieni, albo dajmy sobie spokój, bo tak nie da się żyć.

Musiałam zatrzymać go przy sobie

Zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. W kolejnych dniach Mariusz prawie się nie odzywał. Spał na kanapie i traktował mnie jak powietrze. Zaczęłam wierzyć, że rzeczywiście chce ode mnie odejść. Nie mogłam mu na to pozwolić. „Myśli, że zostawi mnie dla jakiejś flądry? Po moim trupie!”.

Zaczęłam się zastanawiać, co może skłonić go do zaniechania tego okropnego postanowienia. Doszłam do wniosku, że zostanie przy mnie, gdy zajdę w ciążę. Odstawiłam antykoncepcję i cierpliwie czekałam. Gdy nadszedł odpowiedni czas, wślizgnęłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha: „Czuję się samotna, gdy nie ma cię w naszym łóżku, wiesz? Tak bardzo tęsknię za tobą”. Tamtej nocy kochaliśmy się długo i namiętnie. Opatrzność nade mną czuwała, bo kilka tygodni później okazało się, że jestem w ciąży.

Gdy powiedziałam o tym Mariuszowi, był zaskoczony.

– A co z pigułkami? Nie brałaś ich?

– Brałam. Ale najwyraźniej zawiodły. Nie cieszysz się, że będziemy mieli dzidziusia?

– Oczywiście, że się cieszę – powiedział i mocno mnie przytulił.

„Udajesz. Widzę, że udajesz. Jest ci przykro, że pokrzyżowałam ci plany” – pomyślałam sobie. Skoro nie mógł już ode mnie uciec, musiałam tylko zadbać, by skończył z tą dziunią.

Zostałam sama z dzieckiem

Jeszcze przed porodem zadbałam, by nie czuł się zbyt swobodnie. Przecież obowiązkiem kobiety jest scalać rodzinę. On jednak nie rozumiał, że ja to wszystko robię dla nas. Zachowywał się jak zbuntowany nastolatek, niezadowolony z faktu, że nie może pozwalać sobie na wszystko, na co ma ochotę. Anita, nasza córeczka, miała pół roku, gdy Mariusz oświadczył mi, że chce rozwodu.

– A więc jednak wybrałeś kochankę?

– Aga, ile razy mam ci powtarzać, że nie ma żadnej innej kobiety? Nie ma i nie było. To wyłącznie twoja wina. Od jakiegoś czasu robisz wszystko, żeby zmienić moje życie w piekło. Jeżeli zostanę z tobą, niechybnie oszaleję. Czas spojrzeć prawdzie w oczy. Nie pasujemy do siebie, więc po prostu skończmy tę farsę.

Płakałam, błagałam, groziłam. Wszystko na nic. Miał serce z kamienia.

– A więc zostawiasz mnie i dziecko?

– Nie. Tylko ciebie. Anita zawsze będzie moją córką. Chcę brać udział w jej wychowaniu i będę łożył na jej utrzymanie, ale z nami koniec. Nie chcę być już twoim mężem.

Agnieszka, 32 lata

Reklama

Czytaj także:
„Tuż przed ślubem zdradziłam narzeczonego. Myślałam, że ujdzie mi płazem, ale on zrobił coś, czego się nie spodziewałam”
„Nakryłem żonę w łóżku z obcym facetem. Liczyłem na przeprosiny, ale to, co od niej usłyszałem, wbiło mnie w ziemię”
„Ufałam mężowi, ale poczułam waniliowe perfumy. Dobrze wiedziałam, kto od lat lubi taki zapach”

Reklama
Reklama
Reklama