Reklama

Podniosłam niechętnie oczy, kiedy Robert zatrzymał się przy moim biurku. Pomyślałam, że pewnie znowu spróbuje mnie namówić na spotkanie. Ale on powiedział coś innego:

– Wiesz, zrozumiałem, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. To ono decyduje, czy ktoś nam się spodoba, czy nie. Nie będę więcej pytał o tę kawę, bo już raz odmówiłaś. Nie chcę, żebyś była na mnie zła. Nadal czuję do ciebie sympatię, ale kolejna wymówka byłaby dla mnie zbyt trudna do zniesienia.

Zgodziłam się

Poczułam ulgę, ale zaraz potem dopadły mnie wątpliwości. Robert to faktycznie świetny facet i wiele moich koleżanek z pracy skakałoby z radości na jego propozycję wspólnej kawy. Trzeba docenić, jak wytrwale próbował zdobyć moją uwagę. Wszystko się zaczęło, gdy byłam świeżą pracownicą i kompletnie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Choć za każdym razem mówiłam „nie”, on próbował przez kolejne miesiące.

– Szkoda, że już nie pytasz, bo może teraz usłyszałbyś coś, co by cię zaskoczyło – powiedziałam zalotnie, uśmiechając się do niego.

– Naprawdę? – Jego zdumienie było szczere i zrobiło mi się przyjemnie. – To jak będzie, pójdziesz ze mną na kawkę?

W ten sposób znalazłam się w eleganckiej restauracji z Robertem, chociaż początkowo miało to być tylko wyjście na kawę. Skończyło się na całkiem konkretnej kolacji. Było mi trochę głupio, bo wiedziałam, że taka przyjemność musi kosztować masę pieniędzy. Menu, które dostałam do ręki, nie miało wprawdzie widocznych cen, ale potrafiłam sobie wyobrazić, ile trzeba będzie za to wszystko zapłacić.

To był wypadek

Starałam się nie obciążać za bardzo budżetu, więc wybierałam z karty proste potrawy. Robert chyba zauważył moje oszczędne podejście, bo wziął sprawy w swoje ręce i wybrał dla mnie kilka dań, mówiąc, że na pewno będą mi smakować.

Niedługo potem kelner przyniósł nam same pyszności. Ten, który podawał nam jedzenie, to nie był tym samym, co na początku. Tak czy siak, gdy wysoki przystojniak o ciemnych włosach postawił talerze, nasze oczy się spotkały i w tym momencie…

Szok! Jakby piorun we mnie strzelił! Najwyraźniej nie tylko ja tak zareagowałam, bo kelnera też zatkało. Taca w jego dłoniach zaczęła się niepokojąco chybotać, aż w końcu… bach! Wszystkie te pięknie ułożone potrawy wylądowały na mojej sukience.

– No wie pan co! – Usłyszałam jakby z oddali oburzony głos Roberta.

Zagapiłam się w hipnotyzujące czarne tęczówki chłopaka stojącego przede mną tak mocno, że kompletnie straciłam kontakt z otoczeniem.

– Najmocniej państwa przepraszam! – Kelner otrząsnął się i wrócił do swojej zawodowej roli. – To absolutnie nie powinno się wydarzyć. Oczywiście pokryję wszystkie wydatki związane z praniem. Jeszcze raz bardzo państwa przepraszam!

Myślałam o nim

Szef lokalu natychmiast znalazł się obok nas, zwabiony zamieszaniem, które właśnie się rozpętało. Spojrzał na kelnera wzrokiem tak morderczym, że biedak mógłby się tam na miejscu przewrócić!

– Spokojnie, to naprawdę nic wielkiego – odezwałam się z przyjaznym uśmiechem. – Plama na pewno zejdzie w praniu.

Po tym, jak obsługa usunęła ze mnie pozostałości potraw, a szef sali zrobił, co mógł, żeby doczyścić ubranie, wróciłam na moje miejsce. W tej samej chwili przyniesiono nam świeże dania.

– To na koszt firmy – oznajmił kierownik, co nieco uspokoiło Roberta, który nachylił się do mnie i szepnął:

– Co za idiota z tego kelnera! Doprowadzę do tego, żeby zapłacił za czyszczenie twojej sukienki!

„Już ja się tym zajmę” – rozmyślałam z rozmarzoną miną, choć tak naprawdę nie przeszkadzały mi plamy na ubraniu.

Wychodząc z restauracji, zobaczyliśmy go – czekał skruszony przy drzwiach.

– Chciałbym jeszcze raz bardzo panią przeprosić – powiedział z głębokim ukłonem. – Proszę koniecznie poinformować mnie o wydatkach związanych z praniem. Mam na imię Paweł.

Chciałam go zobaczyć

Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tylu emocji naraz – najpierw kompletnego szoku, a potem wielkiej euforii. Po dwóch dniach znowu pojawiłam się w tej restauracji.

– Przyszła pani zobaczyć się z Pawłem? Był naprawdę załamany po tym, jak zniszczył pani ubranie – powitał mnie znajomy kierownik. – To jeden z naszych najbardziej solidnych kelnerów, pierwszy raz mu się taki błąd przytrafił – wyjaśnił, kierując się do zaplecza.

Po paru minutach Paweł stanął przede mną.

– Dzień dobry! Wygląda pani po prostu zjawiskowo w tym świetle – powiedział, po czym zrobił się czerwony jak burak. – Przepraszam, ale czy pani partner się spóźnia? – Spytał niepewnie.

– To nie był mój partner, tylko kolega z firmy – wyjaśniłam.

„I raczej więcej razem nigdzie nie pójdziemy” – przeszło mi przez myśl, bo właśnie takie ustalenia zapadły między mną a Robertem po tym nieudanym spotkaniu.

– Strasznie przepraszam, że popsułem państwu randkę! – wykrzyknął speszony kelner.

– Niech się pan nie przejmuje, ja nie żałuję – stwierdziłam szczerze.

Flirtował ze mną

Spojrzał na mnie znacząco, a potem wybuchnął śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać i też się roześmiałam. Z daleka obserwował nas szef sali, przyglądając się z zaciekawieniem.

– Muszę być w robocie do dwudziestej drugiej, ale później chętnie zaproszę panią na kawę – wyszeptał.

– Kto pije kawę o takiej godzinie? I skąd pan ją weźmie tak późno? Wszystko jest już pozamykane, zostają tylko automaty na stacjach benzynowych – drażniłam się z nim.

– Mam w domu świetny włoski ekspres – odważył się zaproponować.

– Do mieszkania mnie pan zaprasza? A wie pan w ogóle, że kawa przed snem może wywołać bezsenność?

– Kto w ogóle mówił o spaniu? – Nie przestawał się uśmiechać, wpatrując się intensywnie w moje oczy.

Podczas tej rozmowy, która zdecydowanie brzmiała jak flirt, byłam zupełnie spokojna.

Dogadzał mi

Kawa, którą przygotował, była rewelacyjna – pachniała obłędnie, a na powierzchni unosiła się delikatna, jedwabista pianka.

– Najważniejsze to pilnować, żeby mleko nie doszło do wrzenia. Trzeba je rozgrzać do sześćdziesięciu stopni. W tej temperaturze świetnie się spienia i tworzy na kawie mięciutką piankową czapę – tłumaczył mi ze spokojem. – I gotowe! – powiedział, podając mi filiżankę z przepysznie aromatyczną kawą.

Na delikatnej, śnieżystej piance wymalował wzór w kształcie serca.

– Jak to zrobiłeś? – spytałam zaskoczona.

– To przychodzi z doświadczeniem

– Z doświadczeniem?

– Trzeba zrobić około tysiąca kaw.

Potem leżeliśmy wygodnie na miękkich poduszkach, poukładanych na podłodze. Mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia!

Zazdrościli mi

– Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł, żeby otworzyć własną kawiarnię – powiedział. – Chciałbym stworzyć miejsce, gdzie będą przychodzić i młodzi ludzie, i starsze osoby. Kupiłbym urządzenie do wypalania kawy. Zamawiałbym surowe ziarna i sam je wypalał tak, jak lubię. Rano robiłbym je na jasno do espresso, a po południu mocniej przypiekał.

– Jestem pewna, że uda ci się to zrobić – powiedziałam, zafascynowana tym. – Do tej pory znałam tylko kawę rozpuszczalną…

– Pokażę ci, jak smakuje prawdziwa kawa – stwierdził, delikatnie odsuwając mi włosy z twarzy.

Zasnęliśmy przytuleni do siebie na podłodze. Następnego dnia obudziłam się, czując delikatny pocałunek Pawła na moich ustach. Zanim wyszłam do biura, dostałam od niego prezent – termos wypełniony aromatyczną kawą o karmelowej nucie. W pracy mój napój roztaczał wokół tak kuszący zapach, że wszyscy w biurze zaczęli się nim zachwycać.

– Skąd ją wytrzasnęłaś? – dopytywały dziewczyny.

Nagle wpadłam na pomysł, żeby powiedzieć Pawłowi o nieczynnym bufecie w naszej firmie, który świecił pustkami od półrocza. „Kto wie, może niedługo też będą mogli pić takie pyszności? – przemknęło mi przez myśl. – Choć barista zostanie tylko mój!”.

Beata, 30 lat

Czytaj także:
„Na studniówce wszyscy patrzyli tylko na mnie i to nie z powodu kreacji. O moim wyczynie kumple będą opowiadać latami”
„Miłość z dawnych lat zniszczyła mi karierę i rozbiła małżeństwo. A wystarczyło, żebym trzymał łapy przy sobie”
„Zamiast pływać w oceanie, w podróży poślubnej surfowałam na desce klozetowej. Nie najlepiej będę wspominać Malediwy”

Reklama
Reklama
Reklama