„Przyparta do muru wyznałam, że noszę dziecko kochanka. Reakcja męża zbiła mnie z tropu”
„Po niespełna miesiącu od zakończenia schadzek z Patrykiem zorientowałam się, że jestem w ciąży. Zrobiłam trzy testy, żeby mieć absolutną pewność – moje przypuszczenia się potwierdziły. Jak miałam obwieścić to Arkowi? Nie sypialiśmy ze sobą już od pół roku, więc nie wmówię mu, że to jego dziecko”.

Kiedy poznałam Patryka, moje małżeństwo przechodziło kryzys. Utknęło w martwym punkcie i byłam przekonana, że już nic nie uda się z niego wykrzesać. Nie zauważyłam, aby Arek był zainteresowany naprawianiem tego stanu rzeczy – co więcej, odnosiłam wrażenie, że odpowiada mu, jak jest. Jego obojętność przelała kielich goryczy i popchnęła mnie w ramiona młodszego kochanka.
Ja i Arek małżeństwem byliśmy od dwunastu lat. Jak to zwykle bywa, na początku układało się fantastycznie – z łóżka mogliśmy praktycznie nie wychodzić. Potem w nasze życie wkradła się rutyna. Pojawiły się dzieci, codziennych obowiązków przybyło, a my coraz bardziej przypominaliśmy parę zaprzyjaźnionych współlokatorów, niż partnerów i kochanków.
W naszej sypialni wiało chłodem
Chyba każdej kobiecie z dłuższym stażem małżeńskim prędzej czy później przychodzi do głowy myśl, że w oczach swego faceta straciła na atrakcyjności. Takie przemyślenia dopadły również i mnie. Cóż, latka leciały, niemniej wcale nie uważałam, żebym wyglądała na kogoś, komu właśnie przybył czwarty krzyżyk. Zawsze dbałam o siebie, zdrowo się odżywiałam, chodziłam na siłownię, biegałam. Co prawda przy dzieciach utrzymanie ładnej sylwetki okazało się wyzwaniem, ale w mojej opinii radziłam z nim sobie całkiem nieźle.
Niewykluczone, że Arek myślał inaczej. W każdym wieku można prezentować się znakomicie, ale upływającego czasu nie da się oszukać. Powiew świeżości i charakterystyczny blask są przywilejem młodości – niestety bardzo ulotnym. Wszyscy muszą pogodzić się z tą stratą, aczkolwiek uważam, że kobietom przychodzi to znacznie trudniej, aniżeli mężczyznom.
– Najdroższa, wszystko jest w porządku – zapewniał mnie Arek gorliwie. Rozczulało mnie to, że wciąż mnie tak nazywał. – Kocham cię taką, jaką jesteś.
– Ja ciebie też kocham – odpowiadałam mu niezmiennie w ten sam sposób, ale czy wierzyłam w te słowa? Zaczynałam powoli w nie wątpić.
Nie kłóciliśmy się, niby wszystko było w porządku, ale brakowało mi wspólnej intymności. Nie mówię już tylko o seksie, lecz o bliskości i czułości. Wyparowały nie wiadomo gdzie – czułam się z tego powodu samotna. Arek bagatelizował moje próby rozmów na ten temat. Twierdził, że jestem przewrażliwiona, bo przecież nic złego się nie dzieje, a on lubi nasze proste życie i jego uczucia względem mnie nie uległy zmianie.
Dwa razy w roku moja firma organizowała wystawne bankiety dla znaczących kontrahentów. Arek nie znosił tego typu imprez i od kilku lat nie towarzyszył mi. Źle się czuł na takich przyjęciach – doskonale go rozumiałam, więc nigdy nie naciskałam, żeby ze mną szedł. Zresztą, gdyby tylko było to możliwie, ja również zostałabym w domu. Preferowałam kameralną atmosferę. Jednakże moja obecność była przez szefostwo wymagana, odmowa nie wchodziła w rachubę.
Firmowe przyjęcia nie należały co prawda do towarzyskich wydarzeń roku, ale prędzej czy później alkohol robił swoje. Byłam już po paru drinkach, kiedy go zauważyłam. Stał oparty o bar i wpatrywał się we mnie. Jego oczy błyszczały w półmroku, jaki panował w pomieszczeniu. Wysoki, wysportowany i zabójczo przystojny – niczym model z żurnala. Do tego był wyraźnie młodszy. Nogi się dosłownie pode mną ugięły, kiedy obciął mnie wzrokiem od góry do dołu. Czułam, że moje policzki płoną żywcem, a serce wali jak oszalałe. Co się ze mną działo? Co to w ogóle miało znaczyć? Stałam niczym zahipnotyzowana, gdy leniwym, kocim krokiem zbliżał się do mnie. Nie byłam w stanie oderwać od niego oczu. Piękny mężczyzna, wręcz zjawiskowy!
– Masz fantastyczną sukienkę – nie wiem, czy słyszałam gorszy tekst na podryw, ale muszę przyznać, że w tym konkretnym przypadku zadziałał on wyjątkowo skutecznie.
– Dziękuję – ledwo z siebie wykrztusiłam. Niby od niechcenia musnął palcami moje ramię, zrobiło mi się gorąco.
Nie mogłam mu wmówić, że to jego
Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie. Jeden kieliszek wina, drugi i trzeci. Ani się obejrzałam, jak opuściliśmy przyjęcie. Udaliśmy się do hotelu, w którym się zatrzymał. Nie był z Warszawy, przyjeżdżał tu tylko w interesach. Prowadził własną firmę, która nieźle prosperowała. Nietrudno było się domyślić, że świetnie mu się powodzi – drogie perfumy, garnitur od Armaniego…
Tej nocy zawładnął mną bez reszty. Zapomniałam o Arku, o nudnej egzystencji rozdartej pomiędzy domem i pracą, o dzieciach, i o całym bożym świecie. Wreszcie poczułam się jak stuprocentowa kobieta, a nie matka, żona, kucharka i sprzątaczka ogarniająca przy tym posadę w biurze na pełen etat. Refleksja o tym, że zdradziłam męża, przyszło dopiero po jakimś czasie. Różowe okulary spadły mi z nosa o wiele za późno i gorzko pożałowałam tego, co zrobiłam.
Z Patrykiem spotkałam się trzy razy. Nie były to żadne randki – mówiąc wprost, umawialiśmy się na seks. Absolutnie fantastyczny seks, to muszę przyznać z ręką na sercu, którego mi tak bardzo brakowało w moim małżeństwie. Pomimo że Patryk był fenomenalnym kochankiem, pojawił się niesmak. Dotarło do mnie, że źle postępuję i muszę z tym skończyć.
Jak mówi stare przysłowie, oliwa nierychliwa, ale sprawiedliwa. Po niespełna miesiącu od zakończenia schadzek z Patrykiem zorientowałam się, że jestem w ciąży. Zrobiłam trzy testy, żeby mieć absolutną pewność – moje przypuszczenia się potwierdziły. Jak miałam obwieścić to Arkowi? Nie sypialiśmy ze sobą już od pół roku, więc nie wmówię mu, że to jego dziecko!
– Co ja mam zrobić?! – wypłakiwałam się w rękaw mojej przyjaciółki Oli. – Boże, jestem beznadziejna!
– Miśka, nie martw się, coś wymyślimy – głaskała mnie po głowie.
Gdybym tylko wiedziała, jakie Olka skrywa przede mną tajemnice, nigdy bym do nie przyszła z moim problemem. Nigdy też nie nazwałabym jej swoją przyjaciółką. Była jedyną osobą, której zwierzyłam się z tego, co się stało, więc telefon od Patryka w tej właśnie sprawie był ogromnym zaskoczeniem.
– Musimy pogadać – zdziwił mnie chłodny ton jego głosu, od tej strony byłego kochanka nie znałam.
– Wcale nie musimy – odpowiedziałam równie oschle. – Nie mamy o czym.
– Ależ mylisz się, moja droga, mamy co nieco do obgadania – mogłabym przysiąc, że drwi ze mnie i świetnie się przy tym bawi.
– Nie rozumiem, o co ci chodzi – trochę się pogubiłam, ale miałam fatalne przeczucia.
– Jak tam dzieciątko? Mąż już wie?
Takiej reakcji się nie spodziewałam
Mina momentalnie mi zrzedła. Zdołałam jedynie zapytać o miejsce i godzinę spotkania, na które jechałam z duszą na ramieniu. Moje zdziwienie było ogromne, kiedy po dotarciu na spotkanie zastałam Patryka w towarzystwie… Olki! Ukartowali to we dwoje! W zamian za milczenie zażądali pieniędzy – pięćdziesięciu tysięcy złotych. Skąd ja miałam wziąć taką sumę? Mnie i Arkowi żyło się dość wygodnie, ale nie do tego stopnia! Zagrozili, że jeśli nie zapłacę do końca tygodnia, mój mąż o wszystkim się dowie. Pokazali filmiki przedstawiające mnie i Patryka podczas łóżkowych igraszek. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę!
– Dlaczego? – spojrzałam z wyrzutem na Olkę. – Co ja ci zrobiłam?
– Sprzątnęłaś mi sprzed nosa faceta, którego kochałam – mówiła o Arku. – Nigdy ci tego nie daruję.
Do domu wróciłam zapłakana.
– Co się dzieje? – zaniepokoił się Arek.
Nie miałam siły kłamać, opowiedziałam mu o wszystkim. Siedział nieruchomo, wpatrując się we mnie z niedowierzaniem. Błagałam go o wybaczenie. Milczał przez parę dobrych minut. Widziałam, że cierpi, że moje słowa go zabolały. Pomimo tego zdobył się na gest, którego kompletnie się nie spodziewałam.
– Przepraszam – wyszeptał. – To wszystko moja wina…
Sprawę szantażu zgłosiliśmy na policję. Razem zdecydowaliśmy, że urodzę i pójdziemy na terapię dla par, aby odzyskać siebie nawzajem i naszą miłość.
Czytaj także:
„Nigdy nie powiedziałam mężowi, że wychowuje dziecko, które mam z kochankiem. To było małżeństwo z rozsądku”
„Przyjaciółka zaszła w ciążę z kochankiem i wmawia mężowi, że to jego dziecko. Co gorsza, oczekuje, że i ja będę kłamać"
„Ukochany mnie rzucił, bo zaszłam w ciążę z kochankiem. Ojciec dziecka chce ze mną być, ale ja go nie kocham”

