Reklama

Milena siedziała w mojej kuchni od dobrych dwudziestu minut i ryczała tak, że nie nadążałam z podawaniem jej chusteczek higienicznych. Przemknęło mi przez głowę, że jeśli się nie uspokoi, będę musiała polecieć do sąsiadki po relanium.

Reklama

Była rozżalona

On ma romans – powtarzała w kółko.

– Mila, błagam, spróbuj się uspokoić – poprosiłam wreszcie lekko zniecierpliwiona. – Na pewno coś ci się pomieszało. Jestem pewna, że Michał nie zrobiłby czegoś takiego… Może wody ci naleję, co? Tak, woda dobrze ci zrobi – zdecydowałam, podnosząc się z krzesła.

– Wódka! Wódki mi daj! – odezwała się Milena nieoczekiwanie przytomnym głosem. – A jak nie masz, to jakiegoś wina. Wszystko jedno, byle procenty miało!

– Przecież przyjechałaś samochodem – przypomniałam jej.

– Nie szkodzi, najwyżej wrócę taksówką. Albo w ogóle nie wrócę. Niech się ten palant o mnie pomartwi! – rzuciła.

– Rozumiem, że masz na myśli swojego męża... – westchnęłam ciężko.

Najwyraźniej z samego dna rozpaczy wskoczyła natychmiast w etap złości. Posłusznie nalałam nam obu po lampce. Mila wychyliła swoją porcję od razu. Pół butelki później dowiedziałam się wreszcie, o co chodzi.

Wyglądała żałośnie

Otóż moja przyjaciółka dokonała ostatnio przeglądu mężowskiej garderoby. Nie to, że go o coś podejrzewała; chciała po prostu zanieść do pralni jego garnitur. Wtedy odkryła w kieszeni marynarki rachunek z motelu. Ze świstka wynikało, że Michał spędził w pewnej podwarszawskiej miejscowości noc z 22 na 23 listopada.

– A przecież był wtedy w Londynie! – jęknęła Milena. – To znaczy, on tak twierdził. I jeszcze zakazał mi dzwonić, bo niby cały czas miał siedzieć na jakiejś superważnej konferencji! „Kochanie, to będą koszmarne dwa dni” – komicznie naśladowała nosowy głos swojego męża. – „Prosto z lotniska pędzę do centrali, mam strasznie napięty plan spotkań”.

Próbowałam jakoś ją uspokoić:

Może to wcale nie był jego rachunek? – powiedziałam. – Zresztą nawet jeśli, to może chodzić o tysiąc innych spraw; nie wiem, choćby tajne rozmowy z konkurencją. Dlaczego od razu podejrzewasz go o romans? Michał cię kocha jak wariat. Dziewczyno, zrozum to wreszcie!
Na te słowa Milena tylko smętne pociągnęła nosem i pokręciła głową.

– Może kiedyś tak było, ale teraz… – westchnęła. – Przy dwójce dzieci to już nie to samo co przed ślubem. Poza tym nie jestem głupia. Od dawna czułam, że coś się święci! Te tajemnicze esemesy, pogaduchy przez komórę w łazience, te nadgodziny i nieoczekiwane delegacje...

Wypiłyśmy jeszcze po jednym, pomilczałyśmy chwilkę. Nie wiedziałam już, co mam powiedzieć. Wyglądało na to, że jej nie przekonam, iż wszystko jest w porządku. I nagle Milena wypaliła:

– Ja chyba nawet wiem, co to za jedna.

– Strasznie gorąco, nie uważasz? – podniosłam się z krzesła i szeroko otworzyłam okno.

Źle się z tym czułam

– No więc chyba wiem, z kim się bzyka mój szanowny pan mąż! – ciągnęła Mila. – To taka mała ruda z sekretariatu. Na ostatniej firmowej wigilii nie mogła wzroku odkleić od Michała. Ale co on w niej widzi, pojęcia nie mam. Taka sucha szczapa, w ogóle bez cycków… Wiesz, Jola, ja się na sekundkę położę, dobrze?

– Oczywiście – poderwałam się z miejsca. – Zaraz przyniosę ci jakiś koc…

Michał odebrał po dłuższym czasie.

– Sorry, Jola – odezwał się. – Mam kłopot, Mila gdzieś zniknęła, a dzieciaki trzeba kłaść spać. Oddzwonię za pół godzinki.

– Nie, nie oddzwaniaj – ostudziłam go. – I w ogóle już więcej nie dzwoń.

– Ale dlaczego, kochanie? Co się stało?

– Owszem. Milena się domyśla, właśnie jest u mnie… – rzuciłam, ściszając głos do szeptu i spoglądając z obawą w stronę pokoju, w którym drzemała.

– Co? Jak to? – zdenerwował się.

– Tak to! – burknęłam. – Obiecałeś dyskrecję, a tymczasem nie pofatygowałeś się nawet, żeby zatrzeć ślady. Znalazła rachunek z motelu, ty głupku!

– O cholera!

– Właśnie. Dlatego nie dzwoń do mnie. Było miło, ale się skończyło. Cześć.

Wyłączyłam telefon i poszłam do pokoju. Milena pochrapywała na kanapie, na jej policzkach połyskiwały ślady łez.

Jolanta, 37 lat

Reklama

Czytaj także: „Chciałam przynieść mężowi pączki w tłusty czwartek prosto do łóżka. Nie wiedziałam tylko, że ubiegł mnie już ktoś inny”
„Dzięki ciuchom z lumpeksu poczułam się jak pączek w maśle. Jeden z nich krył cenną niespodziankę”
„Teść złożył mi propozycję, której nie mogłam odrzucić. W oczach Henryka jestem kimś więcej niż tylko synową”

Reklama
Reklama
Reklama