Reklama

Po rozstaniu z Markiem zanurzyłam się w świecie literatury. Prowadzę niewielką księgarnię, gdzie stosy książek pomagają mi zapomnieć o bolesnej dziurze w moim życiu. Po rozwodzie wszystko się zmieniło. Najtrudniej było pogodzić się z tym, że związek, który wydawał się być zapisany w gwiazdach, przyniósł mi tylko ból i rozczarowanie. Ale między regałami pełnymi opowieści znajduję spokój. Każdego dnia przekraczając próg tego miejsca, które stało się moją przystanią, czuję charakterystyczny zapach książek – to właśnie on przypomina mi, że wciąż jest dla czego żyć.

Reklama

Kochałam to miejsce

Z Markiem spotkałam się podczas studiów, gdy byłam jeszcze młoda i łatwowierna. Na początku wydawał się idealny – zupełnie jak bohater romantycznej powieści. Z czasem zobaczyłam jego prawdziwą twarz – kontrolującego faceta, który nie mógł się pogodzić z końcem naszego małżeństwa. Papier rozwodowy niewiele zmienił – byłam pewna, że nadal będzie próbował mną sterować i wpływać na moje życie. Ale miałam dość. Schronieniem stał się dla mnie mój mały biznes – księgarnia. To właśnie książki dawały mi siłę i pomagały uciec od przykrych doświadczeń.

– Dzień dobry, czy mogę jakoś pomóc? – odezwałam się do przystojnego nieznajomego, który właśnie wszedł do środka. Jego modelowa sylwetka wyraźnie odznaczała się na tle księgozbioru.

Szukam czegoś, co prawdziwie mnie poruszy – odparł, posyłając mi delikatny uśmiech. Jego wzrok powoli wędrował wzdłuż regałów, jakby poszukiwał czegoś wyjątkowego.

– Muszę wiedzieć, jakie gatunki pan preferuje. Może coś z literatury faktu albo kryminał? – zagadnęłam niepewnie, czując się trochę jak podczas speed datingu i próbując odgadnąć jego literackie gusta.

Potrzebuję odnaleźć coś autentycznego. Takiego uczucia, które pokazałoby mi, że można żyć z prawdziwą pasją – rzekł, wpatrując się we mnie intensywnie.

– Może „Wichrowe Wzgórza”? To powieść pełna emocji i dramatycznych decyzji – odpowiedziałam, próbując zamaskować, jak bardzo intryguje mnie ten zagadkowy klient.

– To świetny pomysł. A może zechciałaby pani porozmawiać o tej książce przy filiżance kawy? – odezwał się, patrząc na mnie w sposób, od którego mocniej zabiło mi serce.

Rozmawiało się nam fantastycznie

– No i jak oceniasz postać Heathcliffa? – spytał Daniel, gdy kolejny raz siedzieliśmy razem w kafejce obok księgarni.

W ciągu minionych kilku tygodni często wracaliśmy do tej kawiarni, prowadząc rozmowy o książkach, które dawały mi poczucie wolności i oddechu.

– Przypomina żywioł – niszczy, ale jednocześnie fascynuje – powiedziałam, rozkoszując się gorącym napojem i chwilami spędzonymi z nim.

Czy zaryzykowałabyś przeżycie tak intensywnych emocji? – spytał, wpatrując się we mnie badawczo, próbując wyczytać z mojego spojrzenia to, czego jeszcze nie zdążyłam powiedzieć.

Wahałam się przez chwilę, a na twarz wypełzł mi rumieniec.

– Ostatnie wydarzenia sprawiły, że boję się żywiołów i burz – przyznałam cicho, podczas gdy Daniel przysunął się, łowiąc uważnie każde moje słowo.

– Wiesz co? Bywa jednak tak, że właśnie w trakcie burzy czujemy najbardziej intensywnie, co znaczy być żywym – powiedział miękko, muskając swoją dłonią moją rękę.

Czułam się nieswojo z tym, jak bardzo się do mnie zbliżył – to było coś zupełnie innego niż wcześniej i szczerze mówiąc, trochę mnie to przestraszyło. Coraz częściej łapałam się na uczuciu niepewności. W jego oczach widziałam ciepło, ale czasem wydawało mi się, że kryje się za nimi jakaś tajemnica, której nie mogłam rozgryźć. Może to moje dawne doświadczenia sprawiały, że nie wierzyłam, iż mogę mieć tyle szczęścia.

Oplatał mnie kłamstwami

– Daniel, wytłumaczysz mi to? – pokazałam mu kopertę, którą odkryłam przypadkowo w kieszeni jego płaszcza. W środku znajdowały się fotografie przedstawiające mnie, mój sklep z książkami i ludzi, którzy do niego przychodzili. Poczułam, jak na moment przestaje mi bić serce.

– Zaraz ci to wyjaśnię – odezwał się jakimś zmienionym tonem. Gdzieś zniknęła ta delikatność, którą tak pokochałam.

– Niby co chcesz mi tłumaczyć? Że przyjechałeś obserwować każdy mój ruch na zlecenie Marka? – wybuchnęłam gniewem, a moje słowa niszczyły wszystko, co razem stworzyliśmy.

– Tak, przyznaję, Marek mnie zatrudnił. Chciał, żebym znalazł potwierdzenie... Tego, że zawaliłaś sprawę z firmą i nie umiesz nią kierować. Że marnujesz wieloletni dorobek waszej pracy. Że absolutnie się do tego nie nadajesz – wysypał z siebie potok słów. – Ale kiedy lepiej cię poznałem, wszystko się odmieniło – powiedział cicho, podczas gdy ja czułam, jak moje serce rozpada się na drobne kawałeczki.

– Co niby się zmieniło, Daniel? Dla ciebie to był tylko kolejny zlecony projekt, podczas gdy ja naprawdę ci zaufałam! – wykrzyczałam przez łzy napływające mi do oczu.

– Posłuchaj, to co do ciebie czuję, jest autentyczne – przekonywał, ale jego słowa tylko mocniej mnie zraniły.

Moje myśli były w kompletnym rozgardiaszu. Serce przekonywało mnie, że nasza relacja jest prawdziwa, lecz rozum ostrzegał przed oszustwem i manipulacją. Miałam wrażenie, że jestem postacią w jakimś dramacie, gdzie zamiast szczerej miłości mamy do czynienia z podstępem. Zdecydowałam się porozmawiać z osobą, która go wynajęła – moim eksmężem.

– Marek, jak mogłeś mi to zrobić? – krzyknęłam na całe gardło, podczas gdy wokół nas zbierał się coraz większy tłum gapiów. Nie mogłam uwierzyć, że razem z Danielem uknuli ten podły plan, żeby mnie upokorzyć.

– Wiesz co, Aśka? Chciałem ci po prostu pokazać, gdzie jest twoje miejsce. Dla twojego dobra. A jest ono bardzo nisko – odparł z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.

– Serio? I myślisz, że narażając mnie na wstyd przed wszystkimi, robisz mi przysługę? – wycedziłam przez zęby, czując, jak drżą mi ręce, a serce wali jak młotem.

To twoja wina i tylko twoja. Przewidziałem, że nie dasz rady utrzymać księgarni, gdy mnie zabraknie. Popełniłem błąd, oddając ci ją w zarządzanie – mówił, podczas gdy wokół gromadziło się coraz więcej gapiów.

– Księgarnia to mój świat i moje powołanie! Nie potrafisz tego pojąć – odpowiedziałam krzykiem, choć głos zaczął mi drżeć. Każde wypowiedziane słowo sprawiało, że czułam się coraz słabsza, a wściekłość przeplatała się ze smutkiem.

Zdradzili mnie obaj

Kiedy wszystko się skończyło, zostałam otoczona przez ludzi patrzących na mnie ze współczuciem i szepczących między sobą. Znajomi starali się podnieść mnie na duchu, ale ich pocieszenia wydawały się bez znaczenia.

Jak mam teraz patrzeć na ludzi? Po tym wszystkim nie dam rady przekroczyć progu księgarni, bo klienci będą myśleli, że jestem jakaś... – głos uwiązł mi w gardle.

– Posłuchaj mnie, Aśka. Masz w sobie więcej siły, niż sądzisz. Nie pozwól, żeby Marek cię złamał – usłyszałam ciepłe słowa przyjaciółki, gdy przytuliła mnie do siebie. Gdzieś w głębi duszy czułam jednak, że najpierw sama muszę w to uwierzyć.

W ciszy i półcieniu siedziałam pośród regałów mojej księgarni. Te same książki, które kiedyś dawały mi ukojenie, dziś nie potrafiły ukoić bólu po zdradzie Marka i Daniela.

– I co dalej? – szeptałam do siebie w pustce. – Jak mam stanąć na nogi, skoro oni zrujnowali wszystko, co stworzyłam?

Marek chciał mnie zupełnie wykończyć, natomiast w przypadku Daniela... Nie byłam pewna jego intencji – może naprawdę coś czuł, a może wszystko było udawane? W głębi siebie czułam jedno, ale logiczne myślenie podpowiadało coś kompletnie przeciwnego.

– Najpierw pogódź się ze sobą, dopiero później zdołasz wybaczyć innym – cichy głos wewnętrzny dał mi odrobinę ukojenia. To zadanie okazało się bardziej wymagające, niż sądziłam, lecz czułam, że bez tego nie stanę na nogi.

Muszę wziąć się w garść

Siedząc przed lustrem, zastanawiałam się nad tym, co przyniesie jutro. Marzyłam, żeby znów być panią swojego losu. Zrozumiałam, że wybaczenie nie jest dla nich – to prezent dla mnie samej, sposób na uwolnienie się od duszącego gniewu i żalu.

Nadeszła pora, by wszystko zacząć od nowa. Tym razem to ja miałam decydować o swoim losie. Wędrując między regałami księgarni, dotykałam grzbietów kolejnych tomów. Książki przynosiły mi spokój, również teraz kiedy czułam, że moje życie się rozpada. Niełatwo było przemyśleć ostatnie wydarzenia, ale musiałam to zrobić.

Zabrakło pojednania i miłosnych gestów. Pojawiła się za to szansa na nowy rozdział, zrozumienie, że upływający czas pomaga zapomnieć, a przeżyte trudności uczą nas życia. Siedząc wśród regałów pełnych książek, które towarzyszyły mi przez lata, dotarło do mnie, że sama muszę podnieść się po tym cierpieniu. Stanąć do walki o własne szczęście, realizować swoje zamiłowania i nigdy więcej nie dopuścić, by ktokolwiek decydował o moim losie.

Choć serce nadal mnie boli, czuję w sobie świeżą energię do pisania kolejnych stron w księdze mojego życia. Literatura zawsze stanowiła dla mnie bezpieczną przystań i tak już zostanie, jednak teraz sama decyduję o swoim przeznaczeniu. Jestem gotowa mierzyć się z nowymi wyzwaniami i tworzyć własne historie w następnych rozdziałach.

Joanna, 34 lata

Reklama

Czytaj także:
„Mąż po ślubie zmienił się z romantyka w tyrana. Skończyły się czułe słówka, a zaczęła się jazda o wszystko”
„Mój mąż spędził wigilię firmową z lambadziarą na kolanach. Stwierdził, że to przypadek, bo się potknęła”
„Na Mikołajki chłopak podarował mi taniochę z marketu. Już miałam go rzucić, ale okazało się, że to ja dałam plamę”

Reklama
Reklama
Reklama