Reklama

Od roku jestem żoną Mateusza. Pracuję jako nauczycielka, a całe życie uczono mnie, że rodzina i dobre maniery są najważniejsze. Mój ojciec, Marek, zawsze uchodził za przykładnego biznesmena, a mama, Elżbieta dbała, byśmy byli „porządną rodziną”.

Choć moje małżeństwo wydaje się idealne, często czuję, że duszę się w świecie, gdzie pozory liczą się bardziej niż uczucia. Dziś mamy z Mateuszem rocznicową kolację z teściami i moimi rodzicami. Miało być spokojnie, a ja nie wiem, skąd we mnie ten dziwny niepokój.

Teść zaczął coś sugerować

– No, Mareczku, pamiętasz tamte czasy, co? – teść, Jan nachylił się przez stół z kieliszkiem wina w dłoni i spojrzał na mojego ojca z tym swoim charakterystycznym, zadziornym uśmieszkiem. – Klub pod miastem, stare dobre lata! Nieźle razem rozrabialiśmy, co?

W całej sali zrobiło się dziwnie cicho. Mateusz pod stołem lekko szturchnął mnie w kolano. Znam ten gest – to jego sposób, by powiedzieć: „Zaraz się zacznie, lepiej bądź spokojna”. A ja spokojna nie byłam.

Nie, nie przypominam sobie – odparł mój ojciec chłodno, aż nazbyt oficjalnie. Znałam go na tyle dobrze, by wyczuć, że taki ton oznaczał tylko jedno – był spięty.

Teść, niezrażony, dolał sobie wina i mówił dalej, jakby nie słyszał chłodnej odpowiedzi.

– No, no, nie kokietuj, Marek. Wszyscy mieliśmy wtedy swoje wybryki. Ach, te wieczory w tym zadymionym klubie, gdzie królował szampan i... – tutaj zrobił wymowną pauzę – piękne kobiety.

Mateusz gwałtownie zmienił temat, pytając matkę o deser. Ale teść nie dawał za wygraną.

– Mareczku, a pamiętasz może tę Sabinę? Ach, Sabina to była dziewczyna… – jego śmiech zabrzmiał dziwnie, jakby czekał, aż ojciec sam powie coś więcej.

Zerknęłam na ojca. Blady, zacisnął usta i spojrzał na mnie przelotnie, jakby chciał mnie uciszyć samym wzrokiem. A ja w tym spojrzeniu zobaczyłam coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam – strach.

Próbowałam sama się dowiedzieć

Ledwo skończyliśmy deser, a ja już czułam, że muszę to z niego wyciągnąć. Ojciec wyszedł na chwilę do holu, a ja poszłam za nim. Stał tyłem, udając, że przegląda telefon.

– Tato, o co chodziło z tym klubem? – zapytałam cicho, choć we mnie wszystko krzyczało. – Czemu teść mówił, że razem rozrabialiście?

– Natalia, nie chcę o tym teraz rozmawiać – odparł bez odrywania wzroku od ekranu.

Podeszłam bliżej.

– A ja chcę właśnie teraz. Nigdy nie opowiadałeś o takich znajomościach. Co to za Sabina?

Ojciec spojrzał na mnie ze złością, jakiej nie znałam.

To stare dzieje, nieistotne. Nie musisz wiedzieć wszystkiego.

– Nieistotne? Przecież teść wyraźnie mówił, że razem rozrabialiście. Mówiliście o jakimś klubie, kobietach... Tato, ja chcę wiedzieć, czy to była jakaś szemrana sprawa, czy może… zdrada? – głos mi się załamał, ale nie zamierzałam odpuszczać.

Ojciec zacisnął pięści.

– Nie mieszaj się w sprawy, które ciebie nie dotyczą. To były błędy młodości, których nie trzeba roztrząsać przy rodzinnym stole.

W tym momencie pojawiła się mama, jak zawsze z tą swoją opanowaną miną, ale w oczach miała lęk.

– Kochani, uspokójcie się. To nie jest czas ani miejsce na takie rozmowy – powiedziała łagodnie, jakby to wystarczyło.

Ale we mnie coś pękło. Wiedziałam, że rodzice coś przede mną ukrywają. A im bardziej próbowali to zatuszować, tym mocniej byłam pewna, że muszę znać prawdę.

Podsłuchałam rozmowę teściów

Nie mogłam zasnąć. Kręciłam się w łóżku, Mateusz już dawno spał, oddychając spokojnie, jakby nic się nie wydarzyło. A mnie w głowie dudniły słowa teścia o klubie, o Sabinie. W końcu wstałam. Może głupio, ale miałam nadzieję, że spacer po korytarzu pomoże mi ochłonąć.

Zeszłam po schodach i wtedy ich usłyszałam. Teść i teściowa siedzieli w salonie przy kominku. Nie widzieli mnie, ale ja słyszałam każde słowo.

– Mówiłam ci, żebyś nie zaczynał tego tematu przy stole – teściowa mówiła ściszonym głosem, ale z wyraźnym wyrzutem.

– A co, mam do grobu to zabrać? Marek całe życie udawał świętego, a ja mam trzymać gębę na kłódkę? Niech się dziewczyna dowie, że jej ojciec nie zawsze był takim kryształowym przedsiębiorcą. – teść mówił z takim jadem, że aż ścisnęło mnie w żołądku.

– Ale Janek, Sabina to przecież…

Sabina była moją siostrą, Baśka. Siostrą, którą Marek zostawił, gdy była w ciąży. Pamiętasz, jak się to skończyło. Niech twoja synowa w końcu usłyszy prawdę.

Poczułam, jak robi mi się słabo. Sabina. Moja... ciotka? Serce waliło mi jak oszalałe. Wtedy nie wytrzymałam. Wyszłam z cienia.

– O jakiej kobiecie mówicie? Co takiego zrobił mój ojciec? – zapytałam, choć gardło miałam ściśnięte.

Teściowa zbladła, ale teść tylko spojrzał na mnie i rzucił bez ogródek:

– Tak, Natka. Twój ojciec miał romans z moją siostrą. I to nie był byle jaki romans.

Jak mogli to zataić?

– Siadaj, Natalia, skoro już zaczęliśmy – teść wskazał mi fotel, a ja posłusznie usiadłam, choć nogi miałam jak z waty.

– To było lata temu. Marek i Sabina poznali się w klubie, gdzie Sabina dorabiała jako kelnerka. Była młoda, ładna, pełna życia. Marek wtedy też nie był tym poważnym biznesmenem, którego teraz znacie. Był cwaniakiem, który potrafił zaczarować każdą dziewczynę. A Sabina… ona się zakochała. Bez pamięci – teść mówił wolno, a każde jego słowo wbijało mi się w serce jak szpilka.

Teściowa siedziała obok niego, ściskając dłonie, jakby chciała go powstrzymać, ale nie miała odwagi.

– Kiedy Sabina zaszła w ciążę, Marek nagle zniknął. Nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Nasza rodzina wtedy się posypała. Sabina przeżyła piekło, a moja matka nigdy mu tego nie wybaczyła. Dziecko… – głos mu się załamał – dziecko się nie urodziło. Sabina poroniła. A Marek? Założył nową, porządną rodzinę i udawał, że tamtego okresu nigdy nie było.

Siedziałam w ciszy, nie wiedząc, jak oddychać. Mój ojciec, który całe życie mówił mi o honorze, wartościach, o tym, że rodzina to świętość… zostawił kobietę w ciąży i uciekł od odpowiedzialności. Obraz ojca, który budowałam przez lata, rozsypał się w jednej chwili. Wyszłam z salonu bez słowa. Musiałam się przewietrzyć. Nagle cały ten pensjonat zaczął mnie dusić.

Prawda była bolesna

Wróciłam do pokoju, ale wiedziałam, że nie zasnę. Usiadłam na parapecie i patrzyłam w ciemność, aż usłyszałam ciche pukanie. Drzwi uchyliły się powoli i weszła mama. Usiadła obok mnie bez słowa.

– Wiedziałaś o tym, prawda? – zapytałam cicho, choć odpowiedź była oczywista. Jej milczenie bolało bardziej niż jakiekolwiek tłumaczenia.

– Natalia… – zaczęła, ale głos jej drżał. – Tak, wiedziałam. Ojciec powiedział mi o Sabinie, kiedy się pobraliśmy. Chciał zacząć wszystko od nowa. Bez tamtych błędów.

Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.

– I postanowiliście udawać, że to się nigdy nie wydarzyło? Że nie ma przeszłości?

– Czasem… czasem milczenie to najlepsza ochrona. Nie wszystko trzeba wyciągać na światło dzienne. Chcieliśmy ci oszczędzić bólu.

– Bólu? Myślałaś, że życie w kłamstwie boli mniej? – głos mi się łamał. – Całe życie budowaliście fasadę, którą dziś teść zburzył jednym zdaniem.

Mama wyciągnęła do mnie rękę, ale się odsunęłam. Nie mogłam znieść jej dotyku, tego jej spojrzenia pełnego litości, które zawsze potrafiło mnie uciszyć.

– Kochanie, każdy ma coś do ukrycia. My po prostu próbowaliśmy cię chronić.

Nie odpowiedziałam. Pierwszy raz poczułam, że muszę chronić siebie – przed własną rodziną.

Czułam się inną osobą

Siedziałam przed lustrem w pokoju i patrzyłam w twarz kobiety, której nie poznawałam. Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że wiem, kim jestem. Córką porządnych ludzi, żoną Mateusza, nauczycielką, która żyje według jasnych zasad. Teraz widziałam w swoim odbiciu kogoś obcego. Kogoś, kto całe życie był karmiony historiami o moralności, a teraz musiał przyjąć, że te historie były starannie wyreżyserowanymi bajkami.

Mateusz leżał na łóżku i tylko obserwował mnie w ciszy. Wiedział, że nie potrzebuję teraz słów otuchy. Potrzebowałam przestrzeni, by to wszystko przełknąć.

Czy można budować nowe życie, wiedząc, że fundamenty, na których nas wychowano, są zbudowane z kłamstw? Czy jeśli moi rodzice ukryli przede mną prawdę o ojcu, to ja też kiedyś będę milczeć przed własnymi dziećmi? Ta myśl bolała najbardziej.

Spojrzałam na Mateusza. Nasze małżeństwo też zaczęło wydawać mi się inne. Nie wiem, czy to przez historię z Sabiną, czy może dlatego, że uświadomiłam sobie, jak łatwo można udawać, że wszystko jest dobrze. Przecież ja też tak robiłam.

Nie płakałam. Byłam zbyt zmęczona, żeby płakać. Wiedziałam, że czeka mnie trudna rozmowa z ojcem. Ale jeszcze trudniejsza będzie rozmowa ze mną samą – o tym, co teraz zrobię z tą prawdą. Jedno wiedziałam na pewno: już nigdy nie spojrzę na swoją rodzinę tak samo.

Natalia, 28 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama