„Przez tanie perfumy od razu wyczułam romans męża. Resztę dopowiedział mi niewinny rysunek moich własnych dzieci”
„– Ale to prawda, mamusiu – Oliwia spojrzała na mnie poważnie. – Ja ci kiedyś narysuję, jak to wyglądało. – Uśmiechnęłam się krzywo i pocałowałam ich w czoła. A w środku coś mnie ukłuło. Dzieci potrafią wymyślać, to fakt. Ale skąd te szczegóły?”.

- Redakcja
Kiedy zgodziłam się zatrudnić Darię, mówiłam sobie, że to tylko pomoc do dzieci, nic więcej. Nie chciałam przyznawać, że zwyczajnie nie daję już rady – praca, dom, lekcje Oliwii, przedszkole Kuby, a do tego ciągłe wyjazdy Rafała. Byłam zmęczona, a przecież ktoś musiał się nimi zajmować, gdy ja zostawałam dłużej w pracy.
Pamiętam ten pierwszy dzień. Za drzwiami stała dziewczyna w obcisłej kurtce, z uśmiechem pełnym pewności siebie. Włosy spięte niedbale w kucyk, paznokcie aż za długie, a wokół niej unosiła się chmura tanich, duszących perfum. Tak mocna, że jeszcze godzinę po jej wyjściu czułam ją w mieszkaniu.
– Dzień dobry, nazywam się Daria – przedstawiła się, jakby miała do odegrania główną rolę w spektaklu.
Uśmiechnęłam się, choć coś we mnie od razu zadrżało. Może to zwykła kobieca zazdrość, może irracjonalne obawy – w końcu była młoda, atrakcyjna i pewna siebie. Ale przecież Rafał miał tylko mnie. Musiałam to sobie powtarzać.
„To będzie tylko praca” – tłumaczyłam samej sobie, patrząc, jak Oliwia od razu łapie Darię za rękę. – „Ona jest tu dla dzieci, nie dla nas”.
Starałam się nie analizować tego więcej, nie zwracać uwagi na zapach, na sposób, w jaki Daria patrzyła ludziom w oczy, ani na jej głośny śmiech. „Nie przesadzaj, Lena. Przecież nie zatrudniasz rywalki, tylko nianię” – powtarzałam, próbując zagłuszyć rosnący niepokój.
Dzieci coś widziały
Minęło kilka tygodni i nagle to się wydarzyło.
– Mamusiu, a wiesz co? – Oliwia podskoczyła na kanapie, machając kolorową kredką. – Tata czasem przytula nianię Darię. Tak… jak ciebie!
Zamarłam z kubkiem herbaty w dłoni. Spojrzałam na córkę, próbując nie pokazać zaskoczenia.
– Jak mnie? – powtórzyłam, udając rozbawienie. – Co masz na myśli, kochanie?
– No tak… – Oliwia podniosła ręce, jakby chciała coś zobrazować. – Tak mocno, wiesz? Przytulił ją i się uśmiechał.
– Ja też widziałem! – Kuba wtrącił się od razu, z ustami umazanymi czekoladą. – W kuchni! Niania się śmiała, a tata powiedział, że pachnie jak cukierek.
Herbata nagle stała się gorzka. Na zewnątrz za oknem przejechał tramwaj, a ja miałam wrażenie, że świat na chwilę się zatrzymał.
– Oj wy, dzieciaki… – roześmiałam się, choć śmiech brzmiał sztucznie. – Na pewno wam się coś pomyliło.
– Ale to prawda, mamusiu – Oliwia spojrzała na mnie poważnie, z tą dziecięcą pewnością, której nie sposób podważyć. – Ja ci kiedyś narysuję, jak to wyglądało.
Uśmiechnęłam się krzywo i pocałowałam ich w czoła. A w środku coś mnie ukłuło. Dzieci potrafią wymyślać, to fakt. Ale skąd te szczegóły? Śmiech w kuchni. Zapach cukierka. Przytulenie.
„Nie. To pewnie tylko ich fantazja” – powtarzałam w myślach, ale echo w głowie brzmiało inaczej: „A jeśli to nie fantazja?”.
Zamiast się bronić, atakował
Wieczorem, kiedy dzieci już spały, chodziłam po mieszkaniu jak uwięziona w klatce. W końcu usiadłam naprzeciwko Rafała. On, jak zwykle, miał w ręku telefon i przeglądał jakieś wiadomości.
– Rafał… musimy coś wyjaśnić – zaczęłam, siląc się na spokojny ton.
– Ale co? – uniósł brwi, nie odrywając wzroku od ekranu.
– Coś o Darii – słowo zawisło w powietrzu ciężkie jak kamień.
– I co z tą Darią? – wreszcie odłożył telefon. – Znowu coś ci nie pasuje?
– Oliwia powiedziała, że cię widziała… jak ją przytulasz – spojrzałam mu prosto w oczy. – A Kuba dodał, że nazwałeś ją „cukierkiem”.
Najpierw wybuchnął śmiechem. Krótko, nerwowo, jakby nie wiedział, jak zareagować.
– Serio? Ty się opierasz na bajkach naszych dzieci? – potrząsnął głową. – Lena, zastanów się, co mówisz.
– To nie bajki. Oni to opisali ze szczegółami… – naciskałam, czując jak serce bije mi coraz szybciej.
– Bo dzieci mają bujną wyobraźnię! – podniósł głos. – A ty wolisz wierzyć w ich wymysły, zamiast ufać własnemu mężowi?
– Rafał, ja tylko pytam. Chcę wiedzieć…
– Nie, ty oskarżasz – nagle jego twarz stężała. – Ciągle ci coś nie pasuje. Zazdrościsz młodej dziewczynie, bo sama czujesz się stara i zmęczona. Wiesz co? Zacznij najpierw patrzeć na siebie, a nie wymyślać romansów, których nie ma!
Słowa uderzały we mnie jak raz po raz rzucane kamienie. Chciałam coś odpowiedzieć, ale głos ugrzązł mi w gardle. Czułam tylko gorące pieczenie w oczach.
„Może on ma rację? Może naprawdę się nakręcam? Może to tylko dziecięce fantazje…” – próbowałam sama siebie przekonać, ale coś wewnątrz mnie krzyczało, że nie.
Już nie miałam złudzeń
Sprzątałam pokój Oliwii, zbierając porozrzucane kredki i kartki, kiedy mój wzrok zatrzymał się na jednym rysunku. Zwyczajna dziecięca praca – kilka postaci, kolorowe tło. Ale gdy przyjrzałam się bliżej, poczułam, jak nogi miękną pode mną.
Na kartce była nasza rodzina. Oliwia i Kuba uśmiechnięci, stojący z boku. Ja – narysowana mała, cienką kreską, niemal w rogu kartki. A w centrum… Rafał. Uśmiechnięty, trzymający za rękę Darię.
– Oliwko… – wyszeptałam, kiedy córka weszła do pokoju. – Co to za rysunek?
– To nasza rodzina – odpowiedziała beztrosko. – Tu jestem ja i Kuba, a tu tata… z nianią Darią.
– A mama? – zapytałam cicho, wskazując postać w kącie.
– Mama też jest… ale dalej, bo tata częściej przytula nianię – córka wzruszyła ramionami, jakby to była najprostsza rzecz na świecie. – Tak narysowałam, bo tak widziałam.
Świat wokół mnie zniknął. Został tylko szum w uszach i ten obrazek, który wbijał mi się w serce ostrzej niż nóż. Chciałam coś powiedzieć, ale głos ugrzązł w gardle.
– Mama, jesteś smutna? – Oliwia spojrzała na mnie z przejęciem.
– Nie, kochanie… – uśmiechnęłam się drżąco, przyciągając ją do siebie. – Wszystko w porządku.
Ale nie było. W środku czułam się pusta. Zdrada, której nie udowodniły żadne słowa ani gesty, została namalowana kredką. I to ręką mojego dziecka.
Prawda wyszła między słowami
Czekałam, aż dzieci zasną. Wzięłam rysunek i usiadłam w salonie. Kartka drżała mi w dłoniach. Kiedy Rafał wszedł, od razu poczuł napięcie.
– Coś się stało? – zapytał, marszcząc brwi.
Bez słowa położyłam rysunek na stole. Przez chwilę patrzył na niego obojętnie, jakby to była zwykła dziecięca bazgroła. Dopiero po kilku sekundach zmienił wyraz twarzy.
– I co to niby ma znaczyć? – rzucił, zbyt szybko, zbyt nerwowo.
– To, że nasze dziecko widzi więcej, niż chciałbyś przyznać – spojrzałam mu prosto w oczy. – Widzi ciebie i Darię razem. A mnie… na marginesie.
– Lena, to tylko rysunek! – jego głos był podniesiony, ale już nie tak pewny jak wcześniej. – Dzieci rysują, co im się podoba. Wymyślasz problemy, gdzie ich nie ma.
– Nie wymyślam – głos mi zadrżał, ale mówiłam dalej. – Ona powiedziała, że tak narysowała, bo tak widziała. Że przytulałeś Darię. Że była obok ciebie częściej niż ja.
Rafał odwrócił wzrok. Milczał. A ta cisza bolała mnie bardziej niż najgorsze oskarżenia.
– Powiedz mi prawdę – wstałam, czując, że drżą mi ręce. – Kochasz ją?
– Przestań… – westchnął, chowając twarz w dłoniach. – To nie tak.
– To właśnie tak – głos mi się załamał. – Już wszystko wiem.
Nie odpowiedział. Patrzył w podłogę, a jego milczenie było jak przyznanie się do winy. Czułam, że coś we mnie pękło ostatecznie.
Nie mogłam powiedzieć dzieciom
Kiedy następnego dnia usypiałam Kubę, chłopiec przytulił się mocno do mojego ramienia.
– Mamusiu, a dlaczego jesteś ostatnio taka smutna? – zapytał nagle, patrząc na mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami.
– Nie jestem smutna, kochanie – pogłaskałam go po głowie. – Po prostu czasami mama się męczy i wtedy wygląda tak, jakby była smutna.
– To tata zrobił coś złego? – odezwała się Oliwia, która przysłuchiwała się z boku. – Bo ja widziałam…
– Ciii, moje skarby – uklękłam przy nich i objęłam oboje. – Tata was kocha. I mama też was kocha najbardziej na świecie. A to, co czasami widzicie, to tylko… takie dorosłe sprawy. Nie musicie się nimi martwić.
– Ale ja się martwię – szepnęła smutno Oliwia, przyciskając się do mnie mocniej. – Bo chcę, żebyśmy zawsze byli razem.
Zacisnęło mi się gardło. Przytuliłam ich jeszcze mocniej, jakbym chciała ochronić ich przed całym światem.
– Będziemy razem – odpowiedziałam, choć w środku wiedziałam, że nie mam już tej pewności. – I nic złego się wam nie stanie.
Kiedy zasnęli, siedziałam długo przy ich łóżkach, patrząc na spokojne twarzyczki. To od nich, od ich niewinnych słów i rysunków, dowiedziałam się o wszystkim. Nie od męża, nie od nikogo innego.
To bolało najbardziej – że prawda przyszła do mnie ustami dzieci, które same nie rozumiały, jak bardzo ich szczerość potrafi ranić.
Zdrada przyszła cicho
Siedziałam przy kuchennym stole, a wokół panowała cisza. Tylko zegar na ścianie wybijał rytm, jakby odliczał czas do czegoś nieuchronnego. Dzieci spały, Rafał zamknął się w sypialni, a ja czułam, że od tej chwili nic już nie będzie takie samo.
Co mam zrobić? Odejść i zabrać Oliwię i Kubę, by nie patrzyli na nasze ciche wojny spojrzeń? Czy zostać, udając, że nic się nie stało – dla ich dobra, dla pozorów, dla tego, co budowaliśmy latami?
Wpatrywałam się w rysunek leżący na stole. Kolorowe kredki, dziecięca ręka, niewinność, która rozdarła moje serce na pół. Gdybym dostała anonim, mogłabym wyrzucić go do kosza. Gdyby powiedziała mi obca osoba – mogłabym zaprzeczyć, oszukać się. Ale to było dzieło mojego dziecka. Prawda namalowana na papierze, prawda, od której nie można uciec.
Wszystko we mnie krzyczało, że zostałam zdradzona. Ale jednocześnie w głowie miałam obraz Oliwii i Kuby, którzy pytają, czy będziemy razem. Jak mogłabym zburzyć im ten świat?
Nie miałam odpowiedzi. Zdrada nie przyszła w krzykach, nie wybuchła awanturą. Przyszła cicho, pachnąc tanimi perfumami i kolorowymi kredkami. I bolała bardziej niż cokolwiek, czego się spodziewałam. Patrzyłam w okno na rozświetlone nocą miasto i wiedziałam tylko jedno – że już nigdy nie będę tą samą osobą.
Lena, 37 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Mąż zmieniał nianie do dzieci jak rękawiczki. Długo nie wiedziałam, jaki sekret się za tym kryje”
- „Mój mąż musiał mieć kasę i status. Nie interesowały mnie żadne bajeczki o miłości bez pieniędzy”
- „Jako dziecko widziałam, jak mama płakała nad rachunkami. Żeby mieć kasę, poszłam w życiu na skróty”

