„Przez sytuację rodziców musiałam dorosnąć zbyt szybko. Najbardziej bałam się tego, że stanę się jak matka”
„Czułam strach i chciałam stamtąd zwiać. Ale musiałam uważać. Zaczęłam ostrożnie podnosić się z krzesła, prawie bezgłośnie, ale niestety moja ręka obsunęła się po zlewie i coś zastukało”.

– Ojciec po prostu chroni mnie i siebie samego. Dobrze, że przewyższa matkę wzrostem i jest od niej o wiele mocniejszy, więc daje radę ją okiełznać, ale nawet największy kozak mięknie, gdy wkurzona kobieta szarżuje prosto na ciebie.
Stała przy drzwiach knajpy, wypatrując mnie w tłumie przechodniów. Na jej widok poczułam, jak skręca mnie w brzuchu. Minęło sporo czasu, od kiedy opuściłam rodzinne strony, a mimo to moja reakcja na spotkanie z nią była dokładnie taka sama. Miałam nadzieję, że przeprowadzka do innego miasta i rzucenie się w wir nauki pozwoli mi nabrać trochę dystansu. Teraz widzę, że to było zwykłe myślenie życzeniowe.
Obawy nie dawały mi spokoju
Wzięłam głęboki oddech przed podejściem do niej, lecz w tym samym momencie ona spojrzała w moją stronę i z uśmiechem na twarzy zamachała ręką. Zaczęła iść prosto do mnie, a ja czułam się, jakbym nie mogła się ruszyć.
– Witaj, skarbie! – wykrzyknęła, przytulając mnie mocno i składając buziaka na moim policzku.
Poczułam się dosyć nieswojo, gdyż nie jestem przyzwyczajona do takich wylewnych gestów. Od razu przyszło mi do głowy, że jej choroba chyba wróciła.
– Siemka – powiedziałam wreszcie i delikatnie przytulając mamę, obejrzałam się dookoła. – A gdzie ojciec?
– W aptece, po lekarstwa – machnęła dłonią w stronę pobliskiej apteki.
– Zażywasz je systematycznie?
– No jasne! – odparła, szeroko się uśmiechając.
– To skąd u ciebie taka euforia? Po medykamentach nigdy nie pałałaś entuzjazmem…
– Skarbie, minęło parę miesięcy, odkąd się ostatnio widziałyśmy! Co w tym niezwykłego, że mam dobry humor? Każda mama by tęskniła za swoim dzieckiem!
Miała rację, co do tego nie było wątpliwości, jednak moje obawy wciąż nie dawały mi spokoju. Ojciec przekonywał mnie, że z mamą wszystko w porządku i pamięta o zażywaniu leków, mimo to przebywanie w jej towarzystwie napawało mnie niepokojem. Gdy tata zbliżył się do nas i z czułością przytulił mamę, poczułam, jak ogarnia mnie dobrze znane uczucie gniewu.
Szybko przestałam być dzieckiem
Nim się obejrzałam, przestałam być dzieckiem, które niczego nie pojmuje. Ojciec starał się mnie uchronić, trzymać z daleka od całego tego bałaganu, dlatego każdego dnia przesiadywałam w szkolnej świetlicy do samego końca. Mimo to nie sposób było przeoczyć nagłych huśtawek nastrojów mamy, jej napadów furii czy euforycznych uniesień.
Ciężko było nie słyszeć jej wrzasków na tatę i nie dostrzegać oskarżających spojrzeń sąsiadów, którzy byli głęboko przeświadczeni, że mój tata to domowy tyran pastwiący się nad rodziną. Jednak na samych spojrzeniach poprzestali. Przez całe lata tylko jeden raz ktoś zadzwonił po policję, kiedy mama dostała drgawek i wyzywała go od najgorszych.
W podobnych sytuacjach często szukałam schronienia we własnej sypialni, przekręcając zamek w drzwiach. Zdarzało się, że godzinami wypatrywałam momentu, gdy w końcu się opanuje. Nawet po ustaniu ataku furii, przez pewien czas każdy, nawet najdrobniejszy gest czy wypowiedziane słowo mogło na nowo rozniecić jej gniew. Nie miałam pojęcia, po czym tata poznawał, że niebezpieczeństwo minęło.
Cierpliwie nasłuchiwałam stukania do drzwi. W późniejszym wieku po prostu wymykałam się z mieszkania, nerwowo zerkając co chwilę na wyświetlacz komórki. Pewnego razu przesiedziałam całą noc na ławeczce przed klatką.
Ojciec co prawda zadzwonił z informacją, że mamusia już ochłonęła, ale jakoś nie kwapiłam się, żeby pójść do domu. Kiedy byłam przekonana, że cały blok pogrążony jest we śnie, usłyszałam odgłos kroków.
To Krzysztof z sąsiedniego wieżowca znowu szwendał się nocą po podwórku. On też nie miał w życiu zbyt różowo.
– Chciałbym, żeby moja mama była taka jak twoja – rzucił na przywitanie. – Przynajmniej ona czasem potrafi się cieszyć i śmiać. Mojemu tacie nic nie pasuje i przy każdej okazji wszczyna raban.
Popatrzyłam na niego jak na kogoś niespełna rozumu.
– Gdyby to była autentyczna radość, zamówiłabym intencję… – odparłam z żalem. – Ale to raczej jakieś szaleństwo bez przyczyny. W takich momentach ona jest nieobecna, nie wie, co wyprawia ani co się do niej gada. A później zapada w taki letarg, jakby jej wcale nie było. Serio pragnąłbyś czegoś podobnego? Ona nigdy nie wróci do zdrowia, choroby afektywnej dwubiegunowej nie da się wyleczyć. Może jedynie łykać tabletki. Alkoholizm to też paskudztwo… ale na to jest więcej sposobów.
– Tyle, że alkoholik musi mieć ochotę się kurować. On nie ma, a twoja mama zażywa pigułki, racja?
Stałam w ciszy, wpatrując się w skąpe światła na niebie.
– Jeszcze parę dni temu twierdziłaś, że jak przyjmuje leki, to jakoś to funkcjonuje – odparł Krzysiek.
Jej uczucia osiągają apogeum
Zignorowałam go, jedynie podnosząc lekko ramiona w górę i z powrotem w dół.
– No dobra, może i jest odrobinę lepiej. Teoretycznie da się z nią gadać, ale co to za rozmowa. Przez te jej specyfiki ma wszystko totalnie w nosie, równie dobrze mogłoby mnie wcale nie być, nawet by nie mrugnęła. Nieobecność ojca zauważyłaby tylko przez to, że nie miałby jej kto zmuszać do połykania pigułek.
– Całą noc moglibyśmy tak w kółko się licytować – podsumował Krzysiek.
– No tak, ale wiesz… Wolałabym, żeby moja matka wpadała jedynie w stan euforii i radości. Przynajmniej ty masz świadomość, czego można się spodziewać po swoim starym, bo on zawsze jest wkurzony. U mojej mamy to jak się nakręci, to nie tylko pozytywne emocje dają o sobie znać. Wszystkie uczucia osiągają apogeum. Ciężko przewidzieć, co przyniesie kolejnych parę chwil.
Odetchnęłam głęboko, pragnąc bardziej się przed nim otworzyć. Chciałam, aby Krzysiek pojął moje intencje, by nie uważał mnie za wyrodną córkę. Naprawdę darzyłam go sympatią. Mogłabym obdarzyć go miłością, dać mu pokochać siebie, lecz obawiałam się, że zafunduję mu takie samo szaleństwo, jakie moja mama serwowała tacie.
Nikt nie jest wart takiego traktowania, szczególnie osoba, na której ci zależy. Przez to nie umiałam przebaczyć matce. Albo była chorobliwie egoistyczna, albo nigdy nas tak naprawdę nie kochała.
– Na pewno dotarły do twoich uszu pogłoski, jakoby tata stosował wobec nas przemoc?
Krzysztof skinął głową, potwierdzając.
– Ojciec jedynie próbuje ochronić nas oboje. Dobrze, że przewyższa mamę wzrostem i siłą, więc daje radę ją okiełznać. Ale nawet największy kozak straci rezon, jak leci na ciebie taka rozwścieczona kobieta.
Choć był doświadczony przez życie i sporo już w nim zobaczył i usłyszał, to ta informacja nim wstrząsnęła. Mój uśmiech przybrał gorzki wyraz.
To było dawno temu
– Pamiętam, jak pewnego razu gotowałam z mamą obiad. Ja skrobałam ziemniaki, a ona siekała marchew w kostkę. Jak zwykle wrzucałam oskrobane ziemniaki do zlewozmywaka i słychać było, jak obijają się o dno. Fajnie było tak spędzać czas z mamą, poczułam wtedy, że trochę interesuje się mną i tym, co się w domu dzieje.
– To chyba było wieki temu...
– Parę lat wstecz. Jeszcze odrobinę mi zależało. Kiedy obierałam kolejnego ziemniaka, nagle przerwała i chwyciła się za głowę. Zaczęła wrzeszczeć, że nie da rady tak dłużej, że osiągnęła granicę wytrzymałości i muszę dać jej spokój. Zamarłam. Nieczęsto byłam świadkiem początku napadów.
A ona wydzierała się dalej: że bez sensu mnie spłodziła, że nie pozwalam jej normalnie egzystować, że to, co wyrabiam, tętni w jej mózgu potwornym łomotem i już nie zniesie tego hałasu. Wtedy zrozumiałam, że chodzi o te przeklęte kartofle. Kapujesz? Pyry huczały w jej czaszce! A ja tkwiłam z nożykiem do obierania w ręku i nie potrafiłam drgnąć. Obawiałam się, że jeszcze bardziej ją rozzłoszczę.
– A twój tata gdzie był?
– Jeszcze nie skończył roboty i nie dotarł do domu. Mama wpadła na pomysł, że zrobimy mu niespodziankę i poczekamy na niego z gotowym żarciem. Już wtedy powinnam mieć przeczucie, że coś jest nie halo. Ale miałam nadzieję, że wreszcie jakieś pigułki pomogły, nie robiąc z niej przy okazji żywego trupa. Potem wyszło na jaw, że z rana nie połknęła leków.
Ani ja, ani ojciec nie dopilnowaliśmy tego, nie mam pojęcia czemu. Czułam strach i chciałam stamtąd zwiać. Ale musiałam uważać. Zaczęłam ostrożnie podnosić się z krzesła, prawie bezgłośnie, ale niestety moja ręka obsunęła się po zlewie i coś zastukało. Masz pojęcie, co mnie ocaliło?
– Powrót twojego taty?
Szloch wstrząsnął moim ciałem
Wtedy, po raz pierwszy i jedyny do tej pory, szloch wstrząsnął całym moim ciałem. Kiedy płakałam, poczułam, jak Krzysiek obejmuje mnie swoimi silnymi ramionami, a jego koścista broda boleśnie wciska się w moje plecy. To dodawało mi otuchy.
Teraz, kiedy poczułam ból w szczęce od zaciskania zębów, dotarło do mnie, że jestem wkurzona. Nie tylko na mamę, ale również na tatę. Nie znosiłam na nich patrzeć – siedzieli naprzeciw mnie w knajpie, trzymając się za ręce. Zupełnie jak para zakochanych gówniarzy.
Obserwując tę parę, doszłam do wniosku, że powinnam skontaktować się z Krzyśkiem. Od kiedy wyjechałam na studia, prawie w ogóle ze sobą nie gadaliśmy. Liczyłam na to, że nie obraził się za tę ciszę między nami.
Sądziłam, że jeżeli odseparuję się od tego, co było kiedyś, od niego, będzie nam obojgu prościej, że każde z nas ułoży sobie życie od nowa, nie myśląc o minionych czasach i o tym, co mogło się wydarzyć. Z rozmyślań wyrwało mnie nawoływanie taty. Mama po długiej, pełnej krzyków przemowie poszła do łazienki, a on chyba o coś mnie zagadnął.
– Słucham? – zdziwiłam się jego słowami.
– Chciałbym, żebyś wracała do rodzinnego miasta. Nasza szkoła wyższa cieszy się lepszą renomą od tej, na którą się zdecydowałaś. Więc może jednak zmienisz zdanie i wrócisz tutaj…
– Zrobię to, gdy umieścisz ją w ośrodku – stwierdziłam wprost. – Nigdy nie pojmowałam twoich życiowych decyzji, ale to była twoja sprawa. Ja wcześniej nie mogłam o sobie decydować. Teraz w końcu mogę. Nie sądzę, żeby to wasze bajkowe życie miało potrwać w nieskończoność. Mama ponownie przestanie brać tabletki i wszystko zacznie się od początku. Nie zamierzam w tym uczestniczyć. Już nie tym razem.
Rzucił mi smutne spojrzenie
– Słoneczko… – powiedział niepewnie.
– Czy masz pojęcie, co mnie przerażało najbardziej przez ten cały czas? Że stanę się taka jak ona. Podobno to przechodzi z pokolenia na pokolenie. Byłeś tego świadomy?
Rzucił mi smutne spojrzenie. A więc miał tego świadomość, szuja jedna.
– Wybacz mi. W dniu ślubu sądziłem, że sobie poradzę, że uczucie zwycięży wszystko. Wtedy mama również się przykładała, miała na mnie oko. Nie mieliśmy wówczas dostępu do precyzyjnych danych liczbowych, ale owszem, byłem świadomy niebezpieczeństwa.
Zaryzykowałem, ponieważ… ponieważ ogromnie, szczerze mówiąc, niewyobrażalnie pragnąłem zostać rodzicem. Mieć ciebie… Nigdy nie doświadczyłaś żadnych objawów, więc mam nadzieję… – przerwał zakłopotany. – Teraz możesz wykonać testy i dowiedzieć się, czy zachorujesz! – uzupełnił.
– Wiem. Już to zrobiłam – odpowiedziałam.
– No i? – spytał.
– Jak będziemy tylko we dwoje, to sobie o tym pogadamy – rzuciłam.
Nie było to ładne z mojej strony, przyznaję, ale jeszcze przez parę dni zostawiłam ojca w niewiedzy, zanim wreszcie udało nam się spokojnie porozmawiać sam na sam. Na szczęście nie dopadła mnie ta choroba.
Ta wiadomość cieszyła mnie podwójnie, bo również przez wzgląd na Krzyśka, który powitał mnie z otwartymi ramionami – zarówno jako przyjaciółkę, jak i kogoś potencjalnie bliższego.
Wiktoria, 19 lat
Czytaj także:
„Straciłam głowę dla faceta, który mógłby być moim ojcem. Wieczorami zamienia się jednak w namiętnego amanta”
„Miałam romans, bo brakowało mi wrażeń w życiu. Jedno wydarzenie sprawiło, że zaczął liczyć się dla mnie tylko mąż”
„Doniosłam na niewiernego faceta koleżanki. Nie mam zamiaru kryć tego zdradzieckiego typa i jego wypudrowanej kochanki”

