Reklama

Samolot wylądował o świcie. Czułem, jak zmęczenie powoli ustępuje miejsca napięciu. Minęło dziesięć lat ciężkiej pracy, samotnych wieczorów i nieprzespanych nocy, w których marzyłem o tej chwili – o powrocie do domu.

Reklama

Cieszyłem się

Dom wyglądał inaczej, niż zapamiętałem. Nowa elewacja, brama wymieniona na nowoczesną, ogród zadbany. Przecież te pieniądze miały pójść na spłatę kredytu za dom. Matka nigdy nie wspominała o remontach.

– Adrian! – Matka otworzyła drzwi i rzuciła mi się w ramiona. Pachniała jak zawsze, lawendą i czymś, czego nigdy nie potrafiłem nazwać. – W końcu! Już myślałam, że zmieniłeś zdanie.

– Jak mógłbym? – Uśmiechnąłem się, mimo że coś mi nie pasowało.

Ubrana była zbyt elegancko, jak na kogoś, kto spędza popołudnia na oglądaniu seriali. Chciałem zadać pytanie, ale przerwała mi.

– No chodź! Herbatę zrobię, musisz być wykończony po podróży.

Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Dom lśnił. Nowe meble, nowa kuchnia – wszystko wyglądało jak wyjęte z katalogu. Czułem, jak coś ciężkiego osiada mi na piersi. Po co jej były te wszystkie zmiany?

Rozglądając się po salonie, zauważyłem na stole pudełko z męskim zegarkiem. Zdecydowanie nie pasowały do mojego ojca, którego już z nami nie było od kilkunastu lat. Jeszcze zanim zapytałem, matka wyjaśniła.

– To Maksymiliana – rzuciła. – Pomoże nam z obiadem.

Od razu poczułem, że ta historia będzie trudniejsza, niż sądziłem.

Coś się zmieniło

Nie minęła nawet godzina, a już czułem, że coś jest nie tak. Matka mówiła, jak bardzo tęskniła, jak dużo się zmieniło, ale unikała konkretów. Na razie zostawiłem to bez komentarza. Maksymilian nie pojawił się przy obiedzie, mimo że miał „pomagać”.

– Mamo, co to za Maksymilian? – zapytałem.

Matka zawahała się, ale uśmiech na jej twarzy ani drgnął.

– O, to taki znajomy. Pomaga mi w wielu sprawach… Przy remoncie, ogrodzie. Zresztą zobaczysz go, na pewno się polubicie.

– Nie wspominałaś, że kogoś masz – rzuciłem.

– Adrian, nie zaczynaj… – jej ton się zmienił. – Nie mam obowiązku spowiadać się z każdego szczegółu mojego życia. A ty? Co się u ciebie działo? Pewnie znalazłeś jakąś dziewczynę za granicą?

Zignorowałem próbę zmiany tematu.

– Gdzie są pieniądze, które ci wysyłałem przez te lata? Miały pójść na spłatę kredytu i studia dla Ewy.

Ukrywała coś

Jej oczy zwęziły się, a ręce zatrzymały na filiżance herbaty.

– Wszystko poszło na dom. Utrzymanie tego miejsca kosztuje. Wiesz, ile pieniędzy idzie na rachunki, naprawy?

– Na naprawy? – Spojrzałem na błyszczący stół, drogie zasłony i obrazy na ścianach. – Mamo, proszę cię. To nie wygląda jak naprawy tylko jak galeria sztuki. Miałaś spłacać kredyt, tak jak się umawialiśmy! – Uniosłem głos. – Wiesz, ile razy sobie czegoś odmówiłem, żeby wysłać ci te pieniądze? A teraz widzę, że wszystko poszło na luksus!

– Jesteś dorosły, nie żyjesz w bajce! Wszystko w tym domu to wynik ciężkiej pracy i poświęcenia!

Zamknąłem oczy, starając się uspokoić. Nie chciałem eskalować tego konfliktu, ale czułem, że matka coś ukrywa.

– Dobra – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. – Powiedz mi tylko jedno. Kredyt jest spłacony?

Zawahała się, ale szybko odzyskała rezon.

– Oczywiście. Wszystko jest pod kontrolą.

Nie wierzyłem jej

Postanowiłem nie naciskać – jeszcze nie teraz. Wiedziałem, że prawda wyjdzie na jaw, tylko muszę być cierpliwy. Wyszedłem z kuchni, czując, że ta rozmowa to dopiero początek.

Maksymilian pojawił się późnym popołudniem. Wszedł do domu z nonszalancją, jakby to on był tu gospodarzem. Wysoki, zadbany, z uśmiechem, który bardziej irytował, niż wzbudzał sympatię.

– Ty musisz być Adrian – rzucił, podając mi rękę. – Tyle o tobie słyszałem.

– A ja o tobie nic – odparłem chłodno, ignorując matkę, która rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie.

Podczas kolacji Maksymilian mówił głównie o sobie. Miał w sobie tę pewność siebie typową dla ludzi, którzy za nic mają zdanie innych.

– Wszystko, co tu widzisz, to wynik naszej pracy – powiedział, rozglądając się po salonie.

– Naszej? – Zapytałem, nie kryjąc sarkazmu.

– Adrian, daj spokój – przerwała matka. – Maks bardzo mi pomógł, kiedy cię nie było.

– Wierzę – mruknąłem, patrząc na drogi zegarek na jego nadgarstku. Wiedziałem, że będę musiał dowiedzieć się więcej – i to szybko.

Nie mogłem pozbyć się myśli, że ten facet nie pojawił się w naszym życiu przypadkowo. Zacząłem szukać. W końcu natrafiłem na wyciągi bankowe, które matka trzymała w szufladzie. Przelewała na konto Maksa spore sumy – regularnie, od kilku lat.

Musiałem to wyjaśnić

Wieczorem postanowiłem raz na zawsze wyjaśnić sprawę.

– Mamo, przepuściłaś moje pieniądze, żeby finansować jego wygodne życie.

– Nieprawda! – Matka uniosła głos. – Nie rozumiesz, ile on dla mnie zrobił! Pomógł mi, kiedy byłam na dnie.

– A wiesz, kto też był na dnie? Ja, kiedy ty wydawałaś wszystko, co zarobiłem. Miałem nadzieję, że buduję coś dla nas.

Nie próbowała się bronić, co tylko potwierdziło moje przypuszczenia.

– Maksymilian musi odejść – powiedziałem stanowczo. – Albo on, albo ja. Wybieraj.

– Nie możesz mówić mi, jak mam żyć. Poświęciłam swoje życie dla was. Teraz chcę czegoś dla siebie.

– Jeśli to twoje zdanie, to dobrze – powiedziałem, wstając. – Ale ja nie zamierzam być częścią tego teatru. Jutro wyjeżdżam.

Wyszedłem z pokoju, czując, jak łzy palą mnie w oczach.

Zostawiłem ją

Następnego ranka wziąłem walizkę i wyszedłem, nie oglądając się za siebie. W głębi duszy czułem, że tego nie da się naprawić. Matka podjęła decyzję, wybierając Maksa zamiast mnie. Zbyt długo żyłem iluzją, że rodzina zawsze stawia siebie nawzajem na pierwszym miejscu.

Gdy pociąg ruszył, patrzyłem na oddalające się miasto. Mój powrót do domu nie przyniósł mi tego, czego oczekiwałem. Straciłem zaufanie do matki i złudzenia co do rodziny. Nie miałem nikogo w swoim życiu, a nasza rodzinna więź wydawała się już nie do odbudowania.

Nie czułem złości – tylko pustkę. Gdy zamykałem oczy, w głowie kołatała mi jedna myśl: „Nie każda rodzina zasługuje na przebaczenie. Czasem trzeba odejść, żeby nie pozwolić się niszczyć kolejny raz”. Pociąg wjechał w ciemny tunel, a ja zrozumiałem, że teraz wszystko zaczynam od nowa – sam.

Adrian, 31 lat

Reklama

Czytaj także:
„Straciłem głowę dla dziewczyny kumpla. Czekałem na ich rozstanie, bo on ją zdradzał, ale ona też nie była święta”
„W noc przed ślubem do łóżka wskoczyła mi była narzeczona. Nie żałuję ani chwili, bo dowiedziałem się czegoś ważnego”
„W każdy weekend córka zostawia u mnie wnuki. Mam dosyć ganiania za bachorami, niech rodzice sami się z nimi użerają”

Reklama
Reklama
Reklama