Reklama

Ja i Daniel byliśmy idealną parą. Mieliśmy zbliżone zainteresowania, świetnie się rozumieliśmy, a nasze priorytety zdawały się niemal identyczne. Oboje stawialiśmy na swoje szczęście i żadne z nas nie chciało dzieci – zgodnie doszliśmy do wniosku, że zwyczajnie nie nadajemy się na rodziców. Dzielnie odpieraliśmy ataki rodziny i denerwujące pytania znajomych, aż wreszcie wszyscy przywykli do myśli, że po prostu już tacy jesteśmy.

Tak, miałam ogromne szczęście, gdy poznałam swojego męża przypadkiem, przed salą kinową. Gdybym wtedy na niego nie wpadła, a on nie rozsypał popcornu, pewnie byśmy się nie poznali. I to byłaby ogromna strata. Gdzie znalazłabym drugiego takiego Daniela?

Byliśmy wielką, szczęśliwą rodziną. Daniel bardzo polubił moich rodziców, a ja całkiem nie najgorzej dogadywałam się z jego. Raz w tygodniu wpadałam do nich do domu, a wtedy teściowa upierała się zawsze, byśmy wypiły wspólnie herbatę. Z reguły było bardzo miło, chyba że akurat przypominała sobie o swoim głównym problemie.

Teściowa narzekała

Teściowa ciągle narzekała na sypiące się mieszkanie. Fakt, że rzeczywiście świeżością nie grzeszyło. Podłoga była już dość dawno niewymieniana, szafki w kuchni rozpadały się od samego patrzenia, a farba zaczynała z wolna odłazić od ścian. Teściowa się denerwowała, bo nie mieli pieniędzy na remont, a była przekonana, że jeszcze parę lat i nie będzie gotowa na takie zmiany.

– Wiesz, Inga, mojemu mężowi to wszystko jedno – żaliła się. – Dla niego moglibyśmy mieszkać w jakimś okropnym chlewie, byle miał ten swój telewizor.

Widziałam, jakie to dla niej ważne, więc gdy kiedyś wybraliśmy się do rodziców Daniela razem, na jakiś proszony obiad, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.

– Wiesz, mamo – zwróciłam się do teściowej. – Możemy pomóc.

– Tak? – zainteresowała się natychmiast. – Ale jak? W jakiej sprawie?

Uśmiechnęłam się szeroko, w tamtej chwili uznając mój prosty plan za genialny.

Mamy trochę oszczędności – zaczęłam. – Moglibyśmy pożyczyć wam na ten remont.

Daniel podniósł wzrok znad talerza, krztusząc się ziemniakami. Chyba chciał coś powiedzieć, ale ubiegła go matka:

– Oj, kochanie, no coś ty – rzuciła przesadnie słodkim tonem. – My sobie przecież jakoś poradzimy. Nie moglibyśmy przyjąć…

– To nagląca sprawa – przerwałam jej prędko. – Wiem o tym i dlatego chcę pomóc. Jak najszybciej, żebyście się wreszcie mogli poczuć komfortowo.

Oczywiście teściowa nie posiadała się z radości, a ja byłam z siebie dumna, że udało mi się wymyślić coś takiego. Kiedy wyszliśmy od teściów, Daniel zerknął na mnie z ukosa. Wydawało mi się, że jest dość mocno niezadowolony.

– Po co to zrobiłaś? – spytał wreszcie. – Skąd w ogóle ten pomysł?

– Pomyślałam, że będzie im miło – stwierdziłam nieśmiało. – Mamy przecież te pieniądze, a im brakuje. Zresztą, naprawdę potrzebowaliby tego remontu. Przecież widzisz, jak wygląda teraz ich mieszkanie.

Pokiwał w zamyśleniu głową.

– Widzę – przyznał. – Ale nie do końca mi się to podoba. Mam… po prostu nadzieję, że nie będziemy tej decyzji żałować.

Nie wiedziałam, czemu niby miałabym tego żałować. Przecież robiłam coś dobrego, a oni nie mieli wydawać tego na głupoty. W ich wieku? Nie sądziłam, że naprawdę mogliby coś takiego zrobić. A marzenia o zadbanym domu na starość to przecież coś pięknego.

Nie rozumiałam, co się stało

Minęło kilka miesięcy. Któregoś dnia późnym popołudniem do domu wrócił Daniel. Od progu widziałam, że jest na coś wściekły, tyle że nie miałam pojęcia dlaczego.

– Daniel? – rzuciłam. – Wszystko w porządku?

– Nie no, jasne – burknął natychmiast. – Świetnie po prostu!

– Ale co się stało? – drążyłam. – Powiesz mi?

Wzruszył ramionami, ale widziałam, jak walczy ze sobą, by nie powiedzieć mi czegoś konkretnego. Może to miało mi sprawić przykrość? Nie miałam wtedy pojęcia.

Zapytaj mojej mamusi – burknął. – Niech ci powie, co zrobiła z naszymi pieniędzmi. Bo tego, że już ich nie odzyskamy, możesz być pewna.

Chciałam go zapytać o to, skąd ma takie pomysły, ale wszedł do swojego gabinetu i trzasnął drzwiami. Tyle więc było z naszej rozmowy, na którą przecież tak bardzo liczyłam. Bałam się zresztą, że to coś poważnego, Daniel jednak milczał jak zaklęty.

Byłam w szoku

Próbowałam jeszcze dwa czy trzy dni wyciągnąć coś z Daniela, aż w końcu dałam za wygraną. Uznałam, że pozostaje mi tylko pojechać do teściów i dowiedzieć się wszystkiego u źródła. A naprawdę nie miałam wówczas pojęcia, o co może tak naprawdę chodzić.

Teściowa przyjęła mnie serdecznie i wcale się nie zmieszała, gdy rozpoczęłam dyskusję o pieniądzach. Teraz, w odświeżonym mieszkaniu, siedziało się dużo przyjemniej niż kiedyś.

– Ale o co właściwie chciałabyś zapytać? – odezwała się teściowa.

– No właśnie… nie do końca wiem – przyznałam. – Po prostu Daniel wrócił ostatnio wściekły do domu w związku z pieniędzmi, które wam pożyczyliśmy. Nie wiem, rozmawialiście o tym?

– Ach, no tak. – Machnęła ręką z zauważalną irytacją. – Po prostu powiedziałam mu, że nie możemy zwrócić wam pieniędzy, bo już ich nie mamy. Daliśmy Asi.

Zamrugałam, nie do końca pewna, czy dobrze słyszę. Bo jak to: teściowie oddali pieniądze Aśce? NASZE pieniądze? A niby z jakiej racji? Wcale się nie dziwiłam, że Daniel wrócił do domu taki wściekły i w ogóle nie chciał gadać. Pewnie czuł się z tym okropnie. A ja? Ja nawet nie wiedziałam, jak tę sprawę rozwiązać.

– Dlaczego? – wykrztusiłam tylko. Na nic więcej nie było mnie w tamtej chwili stać.

– No wiesz, bardzo nam pomogła przy samym remoncie – tłumaczyła mi jak gdyby nigdy nic. – Przychodziła tutaj, doglądała ekipy i w ogóle. No, a wiesz, teraz ma swoje potrzeby…

– Ale to były nasze pieniądze – wycedziłam, starając się jeszcze trzymać emocje na wodzy.

Powtarzałam sobie, że nie mogę wybuchnąć. Że to co najmniej nie wypada, a ja akurat przejmuję się tym, co wypada, a co nie.

– Oj, nie bądź małostkowa jak Daniel! – żachnęła się. – Nie potrzebujecie ich aż tak bardzo. A to nasza córka, zasłużyła, żeby się odwdzięczyć za pomoc. A ja nigdy nie odmówię potrzebującym.

– A my nie zasłużyliśmy? Oszukaliście nas – wyrwało mi się. – Ale spokojnie. Uczę się na błędach. Kolejny raz nie dam się zmanipulować.

Już nie będę miła

Obecnie staram się zapomnieć o tym, co nas spotkało ze strony teściów. Razem z Danielem skupiamy się teraz na sobie, a z jego rodzicami przestaliśmy utrzymywać jakikolwiek kontakt. W końcu i tak nie odzyskamy pieniędzy, więc sztuczne podtrzymywanie tej relacji byłoby bezsensowne. Co prawda namawiałam Daniela, by chociaż on utrzymywał kontakt z rodzicami, bo przecież łączą ich więzy krwi, ale kategorycznie odmówił. Uznał, że jeśli potrzebują rozmowy, mogą przecież odezwać się do Asi, skoro jest taka cudowna.

Od teraz zawęziliśmy grono osób, na których nam zależy. Mamy kilku zaufanych przyjaciół i moich rodziców – takie zestawienie nam w zupełności wystarcza. Wprawdzie ja mam nadzieję, że Daniel kiedyś wróci do rozmów ze swoimi rodzicami, ale on twierdzi, że to niemożliwe. Cóż, że teściowa pójdzie kiedyś po rozum do głowy, w ogóle się nie łudzę – nie ten typ człowieka.

Inga, 36 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama