„Pozwalałam mężowi, by przez jego łóżko przewijało się wiele kobiet. Ważne, by 10. każdego miesiąca robił mi przelew”
„Miesiące mijały, a ja nauczyłam się żyć z naszym układem. Przelewy od Michała przychodziły regularnie, a ja skupiałam się na własnych pasjach i marzeniach”.

- redakcja
Związek z Michałem nigdy nie był typowy. Od samego początku ustaliliśmy, że będziemy żyć nieco inaczej niż większość małżeństw. Nasza relacja opierała się na umowie, która w oczach innych mogła wydawać się kontrowersyjna. Pozwalałam mu na wolność, którą cenił sobie ponad wszystko, a on w zamian regularnie, co dziesiątego dnia każdego miesiąca, przelewał mi ustaloną sumę pieniędzy.
Mieliśmy swój układ
Takie układy zazwyczaj budzą mieszane uczucia, ale dla mnie najważniejsze było bezpieczeństwo finansowe. Wbrew pozorom taka forma związku nie była dla mnie pozbawiona emocji i zaskakujących zwrotów akcji. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest być w związku, który nie pasuje do żadnego wzorca. Michał był osobą, która kochała nowe doświadczenia.
Kiedy zaproponował otwarty układ, początkowo nie byłam przekonana. Jednak szybko zdałam sobie sprawę, że pieniądze, które mi przesyłał, pozwalały mi na życie na wyższym poziomie. Właśnie wtedy po raz pierwszy postanowiłam przymknąć oko na jego romanse.
Nie mogłam powiedzieć, że nie było to dla mnie trudne. Początkowo każde spotkanie Michała z inną kobietą było jak cios prosto w serce. Siedziałam wtedy w domu, słuchając piosenek o złamanym sercu i próbując sobie wmówić, że to wszystko jest warte tych pieniędzy, które zasilały moje konto. W końcu nauczyłam się nie zwracać uwagi na telefony i SMS-y, które przychodziły do niego późnymi wieczorami. Z czasem emocje stępiały, a ja zaczęłam traktować to wszystko jako część naszego życia.
Pewnego razu, kiedy Michał przyszedł do domu późno w nocy, z zapachem perfum innej kobiety na koszuli, spojrzałam na niego i poczułam złość. Wiedziałam, że przynajmniej nie ukrywał się z tym, co robi. Dla niego to był sposób na życie. Dla mnie, mimo że bolało, była to szansa na lepszą przyszłość.
Nie przeszkadzało mi to
Kiedyś, zupełnie nieoczekiwanie, wpadłam na Anię, jedną z jego „koleżanek”. Byłam w kawiarni, czytając książkę, gdy usiadła naprzeciwko mnie, nieświadoma, kim jestem. Rozpoznałam ją z kilku zdjęć, które Michał miał na swoim telefonie. Była ładna, z promiennym uśmiechem i błyskiem w oku.
– Cześć, widzę, że czytasz coś ciekawego – zagadnęła, pokazując na okładkę książki.
– Tak, uwielbiam thrillery – odpowiedziałam, starając się utrzymać neutralny ton.
Przez chwilę rozmawiałyśmy o literaturze, jakbyśmy były starymi znajomymi. Mimo że czułam pewną niechęć, było w niej coś, co budziło sympatię. Wtedy zapytała:
– Nie wydaje ci się, że faceci czasem są bardziej skomplikowani niż postacie z książek?
Poczułam ukłucie w sercu, wiedząc, że miała na myśli Michała. Wiedziałam, że nie wie, kim jestem, i że pewnie nigdy się tego nie dowie.
– Zdecydowanie – odpowiedziałam krótko, starając się ukryć prawdziwe emocje.
Wkrótce potem pożegnałyśmy się, a ja zostałam sama z myślami. Spotkanie z Anią uświadomiło mi, że te kobiety nie były dla mnie realnymi zagrożeniami. Każda z nich była tylko chwilą w życiu Michała, a ja byłam stałą. Zastanawiałam się, czy to mnie pocieszało, czy raczej dołowało. Niemniej jednak, wiedziałam, że muszę się trzymać naszej umowy.
Nauczyłam się żyć ze zdradą
Miesiące mijały, a ja nauczyłam się żyć z naszym układem. Przelewy od Michała przychodziły regularnie, a ja skupiałam się na własnych pasjach i marzeniach. Pewnego dnia zadzwonił do mnie przyjaciel z dawnych lat, Marek, z propozycją spotkania. Dawno się nie widzieliśmy, więc z radością zgodziłam się na wspólną kawę.
Kiedy usiedliśmy w naszej ulubionej kawiarni, Marek z miejsca zauważył, że coś jest nie tak. Mimo moich starań, by sprawiać wrażenie szczęśliwej, on przejrzał mnie na wylot.
– Co się dzieje? – zapytał wprost, patrząc mi prosto w oczy. – Kiedyś byłaś pełna życia, teraz wydajesz się jakaś... nieobecna.
Chciałam się przed nim otworzyć, ale słowa uwięzły mi w gardle. Zamiast tego uśmiechnęłam się słabo i odpowiedziałam wymijająco:
– Życie się zmienia. Po prostu jestem bardziej zajęta niż kiedyś.
Nie przekonało go to. Wiedziałam, że mnie znał i potrafił wyczuć, gdy coś było nie tak.
– Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, bez względu na wszystko – powiedział z troską.
Te słowa były jak balsam na moje skołatane nerwy. Przypomniałam sobie, że mimo wszystko nie byłam sama. Rozmowa z Markiem przypomniała mi, że gdzieś tam jest jeszcze ktoś, kto troszczy się o mnie szczerze. Czasami potrzeba kogoś z zewnątrz, żeby spojrzeć na siebie i swoje życie z innej perspektywy.
Czy nadal chcę tak żyć?
Pewnego wieczoru, siedząc samotnie w domu, zaczęłam zastanawiać się nad swoim życiem i tym, jak bardzo oddaliłam się od tego, kim byłam kiedyś. Michał wciąż pojawiał się w moim życiu, jak przelotny cień, którego nie można uchwycić na dłużej. Często wracał późno, a ja, choć zdążyłam się do tego przyzwyczaić, czułam się coraz bardziej pusta.
Tego dnia, gdy siedziałam z lampką wina, usłyszałam dźwięk klucza przekręcanego w zamku. Michał wszedł do środka, wyglądając na zmęczonego, jakby życie, które prowadził, także zaczynało go przerastać.
– Jak minął dzień? – zapytałam od niechcenia, obserwując go z kanapy.
– W porządku – odpowiedział, wzruszając ramionami i zrzucając płaszcz na fotel.
Zdecydowałam się poruszyć temat, który od dawna krążył mi po głowie.
– Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co dalej z nami? – zapytałam ostrożnie.
Michał spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem, jakby moje pytanie wybiło go z rytmu. Po chwili milczenia odpowiedział:
– Wiesz, że zawsze możemy porozmawiać o naszych oczekiwaniach, jeśli coś się zmieniło...
Nie dokończył, a ja wiedziałam, że i tak niewiele z tego wynika. Nasza umowa była jasna, a on najwyraźniej nie zamierzał jej zmieniać. Czułam, że nasza rozmowa utknęła w martwym punkcie. Zdałam sobie sprawę, że mimo wszystko to ja muszę podjąć decyzję o mojej przyszłości. Nie mogłam dłużej czekać na coś, co być może nigdy się nie wydarzy.
Coś we mnie się zmieniło
Kolejne dni mijały, a ja coraz częściej myślałam o tym, co tak naprawdę chcę zrobić ze swoim życiem. Byłam rozdarta pomiędzy wygodą finansową, którą zapewniał mi układ z Michałem, a pragnieniem znalezienia prawdziwej miłości i szczęścia. Pewnego dnia postanowiłam, że muszę coś zmienić.
Spotkałam się z Markiem jeszcze raz. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, a jego rady były dla mnie bezcenne. Podczas spaceru w parku zdecydowałam się otworzyć przed nim i opowiedzieć o mojej sytuacji. Marek słuchał uważnie, nie przerywając mi ani słowem.
– I co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał w końcu, kiedy skończyłam mówić.
– Nie wiem – westchnęłam. – Może muszę znaleźć coś, co będzie mnie uszczęśliwiać niezależnie od Michała.
Marek pokiwał głową, rozważając moje słowa.
– Wiesz, każdy ma prawo do szczęścia i miłości. Nie musisz się godzić na coś, co cię unieszczęśliwia.
Jego słowa brzmiały jak prawdziwe wsparcie, którego potrzebowałam. Dzięki rozmowie z Markiem zrozumiałam, że mogę i powinnam podążać za tym, co czyni mnie szczęśliwą. Zaczęłam myśleć o tym, czego naprawdę chcę od życia i jak mogę to osiągnąć. Może to był czas, aby zacząć nowy rozdział, nawet jeśli oznaczałoby to rozstanie z Michałem. Czułam, że jestem gotowa na zmiany i na to, by zacząć dbać o własne szczęście.
Pieniądze to nie wszystko
Decyzja o rozstaniu z Michałem dojrzewała we mnie powoli, ale nieuchronnie. Wiedziałam, że nie będzie to łatwe, ale coraz bardziej czułam, że muszę postawić na siebie. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę, by porozmawiać z nim szczerze, czułam mieszankę strach.
– Myślę, że czas, abyśmy zakończyli naszą umowę.
Spojrzał na mnie zaskoczony, choć nie wydawał się zdziwiony.
– Jesteś pewna? – zapytał, jakby dawał mi szansę na przemyślenie tego jeszcze raz.
– Tak, jestem pewna – odpowiedziałam stanowczo. – Chcę znaleźć coś, co mnie uszczęśliwia. Coś prawdziwego.
Michał westchnął ciężko, ale zauważyłam, że w jego oczach pojawiło się coś, co przypominało szacunek.
– Rozumiem – powiedział cicho. – Jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebować, wiesz, że zawsze możesz się do mnie zwrócić.
Czułam się lżejsza, jakby zrzuciłam z siebie wielki ciężar. Nasze rozstanie nie było dramatyczne ani pełne łez. Było spokojne, niemalże przyjacielskie. Michał pozostał dla mnie kimś ważnym, choć teraz w zupełnie innym kontekście.
Od tego dnia zaczęłam inaczej patrzeć na świat i siebie. Zrozumiałam, że życie to nie tylko pieniądze i stabilizacja finansowa, ale przede wszystkim szczęście i spełnienie. Z nadzieją patrzyłam w przyszłość, gotowa na nowe wyzwania i możliwości. Wiedziałam, że to początek nowej drogi, na której w końcu mogłam być sobą.
Ewelina, 32 lata
Czytaj także:
„Nie chciałem zdradzić ciężarnej żony, ale to było silniejsze ode mnie. Musiałem zaspokoić swój męski instynkt”
„Gdy tylko zobaczyłem Asię, poczułem unoszące się w powietrzu feromony. To był ostatni Dzień Singla, jaki obchodziłem”
„Ojciec obiecał mi milion złotych, jeśli wytrzymam 5 lat z mężem. Udawałam, że nie czuję słodkich perfum jego kochanki”