„Poznałam w internecie faceta jak ze snów. Nie spodziewałam się jednak, że na naszą pierwszą randkę nie przyjdzie sam”
„Minęło pięć minut. Potem dziesięć. Piętnaście. Gdzie on jest? Zaczęłam się niepokoić. Wyjęłam telefon, sprawdziłam wiadomości. Nic. Przewinęłam naszą rozmowę, jakbym mogła znaleźć w niej podpowiedź, dlaczego się spóźnia”.

- Redakcja
Nie miałam zbyt wiele szczęścia w randkowaniu. Każda nowa znajomość zaczynała się obiecująco, ale kończyła rozczarowaniem. Trafiałam na facetów, którzy po kilku dniach przestawali się odzywać, na takich, którzy byli bardziej zainteresowani moim ciałem niż osobowością albo na tych, którzy – jak się okazywało – wcale nie byli singlami. Ale Kamil był inny.
Nie spodziewałam się
Poznaliśmy się przez aplikację randkową, choć nigdy nie byłam jej wielką fanką. Po pierwszej wiadomości odpisałam mu z grzeczności, po trzeciej zaczęłam się uśmiechać, a po dziesiątej – nie mogłam się doczekać kolejnej. Rozmawialiśmy godzinami o filmach, książkach, podróżach i planach na przyszłość. Kamil wydawał się inteligentny, dowcipny i czuły. Naprawdę zaczęłam wierzyć, że może wreszcie spotkałam kogoś, kto mnie rozumie.
„Może spotkamy się na żywo?” – zaproponował po kilku tygodniach rozmów. Zgodziłam się bez wahania.
Starannie dobrałam strój – chciałam wyglądać atrakcyjnie, ale nie nachalnie. Niebieska sukienka, lekkie loki, delikatny makijaż. Wszystko dopięłam na ostatni guzik. W dniu spotkania czułam podekscytowanie pomieszane z lekką nerwowością. Przyszłam punktualnie do restauracji, usiadłam przy stoliku i zamówiłam wodę.
Minęło pięć minut. Potem dziesięć. Piętnaście. Gdzie on jest? Zaczęłam się niepokoić. Wyjęłam telefon, sprawdziłam wiadomości. Nic. Przewinęłam naszą rozmowę, jakbym mogła znaleźć w niej podpowiedź, dlaczego się spóźnia.
Aż w końcu drzwi restauracji się otworzyły i zobaczyłam Kamila. Ale nie był sam. Trzymał za rękę dziewczynę. I uśmiechał się, jakby nic się nie stało.
Byłam zdumiona
Kamil podszedł do stolika z szerokim uśmiechem, jakby nie miał świadomości, że czekałam na niego sama, nie spodziewając się towarzystwa. Przy jego boku szła dziewczyna – szczupła, ciemnowłosa, ubrana w jasną sukienkę. Gdy zatrzymali się tuż przy mnie, zauważyłam, że trzymają się za ręce.
– Hej, Aniu! Przepraszam za spóźnienie – powiedział lekko, jakby to było coś zupełnie nieważnego. – To moja dziewczyna, Patrycja.
Poczułam, jak coś we mnie zamarło.
– Dziewczyna? – powtórzyłam, jakbym nie dowierzała własnym uszom.
– Miło cię poznać – Patrycja uśmiechnęła się do mnie promiennie. – Kamil tyle o tobie mówił.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. O czym on mógł jej mówić? Że jestem dziewczyną, z którą flirtował przez ostatnie tygodnie? Że umawiał się ze mną na randkę? Że miałam nadzieję, że może właśnie zaczynam coś nowego, coś, co mogłoby się przerodzić w coś więcej?
– Chcieliśmy zobaczyć, jak byś pasowała do naszego związku – dodał Kamil, jakby to było najzupełniej normalne.
Poczułam, jak odpływa mi krew z twarzy.
To była wtopa
Czy on sobie żartuje? To jakiś test? Dlaczego nie powiedział mi wcześniej? Przecież rozmawialiśmy tyle tygodni. Nigdy, nawet raz, nie wspomniał, że ma dziewczynę. Nigdy nie zasugerował, że szuka czegoś innego.
– Przepraszam, ale ja… – zaczęłam, czując, że głos mi drży.
Nie chciałam robić sceny, ale miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Wpatrywałam się w nich, próbując znaleźć choć cień poczucia winy na twarzy Kamila. Nic. Tylko ten sam beztroski uśmiech.
– Chyba się nie nadaję – powiedziałam w końcu i zaczęłam wstawać.
– Myślałem, że jesteś bardziej otwarta – rzucił Kamil z lekkim westchnieniem, jakby naprawdę go to rozczarowało.
Pokręciłam głową.
– Myślałam, że zapraszasz mnie na randkę, a nie na casting.
Nie czekając na odpowiedź, odwróciłam się i wyszłam z restauracji. Gdy tylko przekroczyłam próg, usłyszałam, jak Kamil coś do mnie woła, ale nie odwróciłam się. Szłam szybko, czując, jak wzbiera we mnie gniew.
Byłam zawiedziona
Szłam przed siebie, próbując złapać oddech. Byłam wściekła, rozczarowana i kompletnie zbita z tropu. Jak mogłam się tak pomylić? Jak mogłam nie zauważyć, że coś jest nie tak? Przecież Kamil wydawał się idealny. Był zabawny, inteligentny, rozumieliśmy się bez słów. Myślałam, że znalazłam kogoś, kto naprawdę mnie rozumie. A teraz okazało się, że byłam jedynie elementem jakiegoś chorego eksperymentu.
Skręciłam w boczną uliczkę, gdzie było mniej ludzi. Oparłam się o mur i zamknęłam oczy. Czułam, jak w gardle rośnie mi gula. Chciałam się śmiać i płakać jednocześnie.
Telefon zawibrował w kieszeni. Wiadomość od Kamila. „Przepraszam, jeśli cię to zaskoczyło. Nie chciałem, żeby tak to wyszło. Myślałem, że będziesz bardziej otwarta na nowe doświadczenia”.
Przez chwilę wpatrywałam się w ekran, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie przeczytałam. Nie chciał, żeby tak to wyszło? Jak to miało niby „wyjść”? Miałam się uśmiechnąć i powiedzieć: „Jasne, świetny pomysł, cieszę się, że nie powiedziałeś mi wcześniej, że masz dziewczynę”?
Serce biło mi jak oszalałe, a w głowie kotłowały się myśli. Kamil i Patrycja byli przekonani, że ich pomysł jest całkowicie normalny. Może faktycznie dla niektórych był. Ale dla mnie? Dla kogoś, kto szukał szczerej, prawdziwej relacji?
Czułam się oszukana
Nie, nie będę się nad tym zastanawiać. Nie będę analizować każdego słowa, każdego sygnału, który mogłam przeoczyć. To nie ja zrobiłam coś złego. To on mnie oszukał. Bez chwili wahania kliknęłam „zablokuj numer”. Poczułam smutek, ale i ulgę. Lepiej dowiedzieć się teraz, niż po miesiącach inwestowania emocji w kogoś, kto od początku miał zupełnie inny cel.
Wracałam do domu powoli, próbując uspokoić myśli. Chciałam wyrzucić z głowy całą tę sytuację, ale emocje nie dawały mi spokoju. Może dlatego, że po raz pierwszy od dawna naprawdę uwierzyłam, że mogę kogoś spotkać. Dałam się nabrać na piękne słowa, na długie rozmowy, na poczucie, że z kimś nadaję na tych samych falach.
Tyle że to nie ja powinnam się czuć oszukana. To on powinien czuć wstyd.
Skończyłam z tym
W mieszkaniu usiadłam na kanapie i wzięłam głęboki oddech. Chciałam napisać do przyjaciółki, opowiedzieć jej o tym wszystkim, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam. Co to zmieni? Zamiast tego otworzyłam aplikację randkową i patrzyłam przez chwilę na naszą rozmowę. Bez zastanowienia nacisnęłam „usuń czat”.
Potem poszłam o krok dalej – usunęłam całą aplikację. Nie chciałam kolejnych tygodni spędzonych na analizowaniu czyjegoś profilu, dopisywaniu historii do uśmiechniętych zdjęć i rozmowach, które mogły się okazać niczym więcej niż kolejnym rozczarowaniem.
Nie oznaczało to, że przestałam wierzyć w miłość. Po prostu wiedziałam, że nie znajdę jej tam. A może miłość znajdzie mnie wtedy, gdy będę najmniej się tego spodziewać?
Anna, 27 lat
Czytaj także:
„Wszystkiego sobie odmawiałam, bo rodzina była najważniejsza. Uchyliłam dzieciom nieba, a one się na mnie wypięły”
„Latami usługiwałam rodzinie i nigdy nie usłyszałam dziękuję. Przestałam sprzątać i zaczęli tonąć w syfie”
„Chciałam być miła i pozwoliłam teściowej czuć się w moim domu jak u siebie. Nie sądziłam, że z niej taka fleja”