Reklama

Kłamie w żywe oczy jak ostatni oszust. Gdyby tylko mógł, poleciałby za inną kobietą choćby na koniec świata! Później wraca, podkulając ogon pod siebie, i próbuje się przymilać. Ona doskonale wie, że wcale nie chodzi mu o miłość do niej, a jedynie o wygodne łóżko i pełny talerz.

Mój przełożony to furiat

Przypomina potężnego wyżła. Udaje, że jest łagodny, ale pod skórą ma żelazne bicepsy i wojowniczą naturę. Wyprowadzić go z równowagi to jak skazać się na śmierć. Momentalnie wpada w furię i rzuca się do ataku. Jednak równie błyskawicznie się opanowuje. Jedynie ciężki oddech i wściekłe pomrukiwania zdradzają, że chwilę temu wariował ze złości.

– Moja żona ma koci charakter – tak mówi o swojej małżonce. – Z pozoru to taki uroczy puchaty kłębuszek, ale lepiej z nią nie zadzierać! Jak się zdenerwuje, to drapie aż do krwi. Niewielu dałoby wiarę, że ta urocza, sympatyczna i opanowana kicia mogłaby kogoś skrzywdzić.

Cały czas walczy z żoną

Jeszcze kilka lat temu mój szef i jego żona byli najlepszymi przyjaciółmi. Razem chodzili na przyjęcia, przytulali się i wyglądali na idealną parę. Chyba nie wyobrażali sobie życia bez siebie.

Teraz jedyne, co robią, to toczą ze sobą zacięte boje. Biegają od jednego prawnika do drugiego, szukając w kancelariach najbardziej przebiegłych adwokatów, którzy byliby w stanie wycisnąć z przeciwnika ostatni grosz. Doczekali się potomstwa, ale teraz zupełnie przestali myśleć o dzieciakach. Całą swoją energię poświęcają na dokuczanie sobie nawzajem i prowadzenie zażartej walki.

Ja tu tylko sprzątam

Dla moich pracodawców jestem jak powietrze – niepozorna i mało znacząca. W ich oczach jestem jedynie zatrudnioną do różnych zadań gosposią. Nie mam odwagi ingerować w prywatne sprawy chlebodawców. Zależy mi na tej pracy.

Moja rola ogranicza się do przyrządzania posiłków, porządków, opieki nad dziećmi i pielęgnacji przydomowej zieleni. Cieszę się z tej pracy, gdyż dla kogoś samego, bez jakiegoś porządnego wykształcenia, to naprawdę dobry układ. Głowię się jednak, jaki los mnie czeka, gdy w końcu sfinalizują swój rozwód.

Wiedziałam o romansie szefa

Wszystko zaczęło się, gdy mój przełożony wdał się w romans. Byłam jedyną osobą, która o tym wiedziała. Gdybym trzymała gębę na kłódkę, teraz nie miałabym do siebie żalu. Ale nie mogłam się powstrzymać od plotkowania.

Szefowa pojechała z dziećmi na wakacje nad Bałtyk, a szef w tym czasie korzystał z życia na całego. Kilka razy sprowadził panienkę do chaty i robił to z nią w łóżku, w którym zwykle śpi z żoną.

– Proszę bardzo – rzucił i wcisnął mi stówę do ręki. – Ani mru mru nikomu. Udawaj, że nic nie widziałaś.

I faktycznie, chyba lepiej było siedzieć cicho i nic nie mówić, ale przecież wtedy miałabym swój udział w tym grzesznym procederze! Szczególnie że ta panienka zachowywała się wyjątkowo zuchwale i bez wstydu latała półnaga po całej chałupie!

Naskarżyłam jego żonie

– Nie powiem, figura jak u modelki, ale żeby tak w stroju Ewy paradować również przy mnie, to już jest okropne – wszystko ze szczegółami wyśpiewałam jego żonie, co się wyprawiało, jak jej nie było.

Bardzo ją to dotknęło. Zauważyłam, że niełatwo będzie jej wybaczyć. Sądziłam, że mąż będzie ją błagał o przebaczenie i wywali tamtą pannę na zbity pysk.

Moja mamusia zawsze mówiła, że mężatka musi mieć jakiegoś asa w rękawie na swojego faceta. Pomyślałam, że daję szefowej właśnie taką kartę przetargową i że wyjdzie jej to na dobre. Nawet mi się nie śniło, że zaraz wezmą rozwód!

No cóż, facet potrafi czasem nabroić, dlatego trzeba go porządnie skarcić i iść w swoją stronę. Szefowa dała mi się wygadać, coś pomruczała pod nosem i rozłożyła się na sofie. Tam leżała, zwinięta w kulkę i z nikim nie rozmawiała.

Pozbawiła go kasy i reputacji

Tymczasem jej mąż latał po mieszkaniu niczym oszalały pies. Darł się wniebogłosy i groził, że mnie wywali, bo od razu się domyślił, skąd jego żona dowiedziała się o jego wybrykach. A ona przeszła do czynów. Na początek wyczyściła wspólne konta w banku. Doszło do okropnej awantury, więc chyba w grę wchodziły niemałe kwoty.

Później zaczęła się skarżyć rodzinie i znajomym, że pada ofiarą oszustw, zdrad i jest bardzo nieszczęśliwa. Nie było takiego domu wśród znajomych, gdzie nie opowiedziałaby, jaki podły i obrzydliwy jest jej mąż. Chyba odbiło się to także na jego interesach, bo ich kłótnie stawały się coraz bardziej zaciekłe. Facet darł się wniebogłosy, a babka warczała, ale po cichu.

Odnosiłam wrażenie, że ma w zanadrzu jeszcze jakiegoś ukrytego asa i dąży do tego, by doprowadzić męża do furii. Kiedyś wyrzuciła jego elektroniczny notatnik, innym razem zepsuła laptopa, a nawet uszkodziła jego auto.

Była bardzo przebiegła

W końcu, podczas jednej z kłótni potknęła się o dywan i przewróciła się na masywną, zdobioną komodę. Miała sporo siniaków. Nie mogłam pojąć czemu, zamiast szlochać i wrzeszczeć, uśmiechała się zwycięsko.

W końcu się zemszczę! – oświadczyła po wizycie u lekarza i wtedy zrozumiałam jej postępowanie.

Z siniakiem na czole po raz kolejny pofatygowała się do wszystkich znajomych, prezentując im, jakiego ma współmałżonka łajdaka. Nawet kasjerki w osiedlowym markecie żałowały jej losu, gdyż ochoczo dzieliła się z nimi historią swojego cierpienia.

Szefowa skorzystała ze wsparcia terapeuty i uzyskała potrzebne dokumenty. Wiedziałam, że potajemnie skonsultowała się z adwokatami, którzy podpowiedzieli jej, w jaki sposób przejąć wspólny interes i jak najskuteczniej zadbać o swoje finanse. Postępowała z rozwagą i bez emocji.

To była istna szopka

Mąż wpadał w szał. Paradował po okolicy w towarzystwie coraz to nowych panienek. Raz wyjeżdżał, to znów wracał. Opuszczał mieszkanie, by po chwili się do niego wprowadzić.

Tymczasem żona po cichu i prawie niezauważalnie realizowała swój plan. Doprowadziła do podziału wspólnego dobytku na warunkach wyjątkowo dla niej korzystnych. Czekała cierpliwie, aż sąd na rozprawie rozwodowej orzeknie o pełnej winie męża. Chciała mieć gwarancję, że świadczenia alimentacyjne na nią i dzieci będą wystarczająco wysokie.

Nagle zmieniła zdanie

Tuż przed wyznaczonym terminem rozprawy sądowej postanowiła jednak wycofać papiery.

– Doszłam do wniosku, że warto dać mężowi ostatnią szansę – oznajmiła bliskim i przyjaciołom.

Wszyscy byli pełni podziwu dla jej wielkoduszności i chęci ocalenia związku małżeńskiego. Jej postawa była godna uznania!

Obecnie małżonkowie sypiają w oddzielnych pokojach, a szef podlizuje się żonie i pada przed nią na kolana, byleby tylko nie podpaść i nie zdenerwować jej. Wygląda żałośnie. Postarzał się, podupadł na zdrowiu i całkiem o siebie nie dba. Przypomina przerażonego, bezpańskiego psa. Ona za to rozkwitła niczym kwiat na wiosnę. Schudła, zaczęła się modnie ubierać i non stop gania na spotkania z koleżankami.

Niepotrzebnie się mieszałam

Szczerze mówiąc, mam pewne wyrzuty sumienia związane z tym donosicielstwem. Czy faktycznie musiałam opowiadać o wszystkim, co tu się wydarzyło? Kiedy na niego patrzę, to aż mi się go szkoda robi. Owszem, nabroił. Zdradzał swoją małżonkę i w ogóle strasznie się zachowywał, ale po co ja się w to mieszałam?

Wczoraj moja szefowa zwolniła mnie bez żadnego wytłumaczenia. Ot tak, po pięciu latach pracy po prostu mam się wynieść. Rzekomo chciała zniszczyć jej małżeństwo.

Aldona, 55 lat

Czytaj także:
„Moje małżeństwo skończyło się wielką awanturą. Mąż zemścił się tak, że nawet rodzona matka była przeciwko mnie”
„Musiałam wybrać między życiem z upragnionym facetem a pracą marzeń. Los postanowił sobie ze mnie zażartować”
„Siostra wychodzi za faceta poznanego w sieci. Druga młodość ma swoje prawa, ale ona nie dojrzała nawet do pierwszej”

Reklama
Reklama
Reklama