„Powiedziała mi, że jestem super facetem i wielka szkoda, że jestem gejem. Problem w tym, że… nie jestem”
By ją zdobyć, uknułem piekielny plan. Inaczej nie miałbym szans u tej piękności. Jestem chudy, uszy odstające, włosy mysie…

Cholera! Żadna dziewczyna mi się dotąd tak nie podobała. Spotykamy się co dnia. Tylko mi pozazdrościć, co? No, niezupełnie. Ostatnio Elka mi powiedziała: „Wiesz, jesteś superfacet. Czasem żałuję, że jesteś gejem”.
W tym sęk, że nie jestem. W piaskownicy kochałem się w Izuni, w podstawówce w Beatce, a w liceum w Ance – ale ona nawet na mnie nie patrzyła. Prawda jest taka, że nie robię wrażenia na kobietach. Chudy, uszy odstające, krótkowidz, włosy mysie. Jestem najlepszy na roku – studiuję w Szkole Głównej Handlowej. Działam w samorządzie. Cóż – dziewczyn to nie interesuje.
Miałem pecha, już na pierwszym roku w oko wpadła mi Ela. Uczelniana piękność. Inteligentna, oczytana. Niestety, Elka przemieszczała się po korytarzach otoczona rojem wielbicieli. Usychałem z miłości i robiłem się coraz bardziej nijaki. W końcu zwierzyłem się kumplowi Markowi.
– Nie masz u niej szans.
– To co mam robić?! – zawyłem.
– Zaprzyjaźnij się z nią. Gdy pozna twoje wnętrze, to pokocha. W związkach długoterminowych dla kobiet ważniejszy jest intelekt niż muskuły – wymądrzał się Marek.
Wymyśliłem piekielny plan. Ponoć prawdziwa przyjaźń między mężczyzną a kobietą może istnieć tylko wtedy, gdy… jedno z nich jest homoseksualne. Udam więc geja!
Na najbliższej imprezie postarałem się znaleźć sam na sam z Elką. Nalałem sobie kieliszek wina i oznajmiłem, że muszę się upić na smutno. Elka zapytała dlaczego.
– Ty nie musisz żyć w zakłamaniu – powiedziałem. – Ech, co tam. Tobie jednej to powiem. Jestem gejem. Nie potrafię ułożyć sobie życia. Najgorsze jest to, że nawet nie mam komu o tym opowiedzieć.
– Mnie możesz opowiedzieć. Nie wiedziałam, że… wiesz, wyglądasz na nudziarza! – zaśmiała się.
– Zawrzyjmy pakt. Zostańmy przyjaciółmi – zaproponowałem.
Zgodziła się. Umówiliśmy się do kina i na zakupy, bo Elka twierdziła, że pewnie znam się na kobiecych łaszkach.
– Ty cokolwiek włożysz, wyglądasz jak bogini. Nie to, co ja.
– Hm, nie dbasz o swój image. Ale z tym da się coś zrobić – Elka rzuciła mi badawcze spojrzenie.
Resztę dnia spędziliśmy w modnych lumpeksach. Elka ubrała mnie od stóp do głów. Poszarpane dżinsy, do tego obcisła koszula w kwiaty i szara marynarka. Na nogach – czerwone trampki.
– No! Teraz to wpuściliby cię do każdego klubu, gdyby nie ta fryzura i gogle! – załamała ręce i zaciągnęła mnie do optyka po soczewki kontaktowe. Potem jeszcze czekała mnie wizyta u stylisty fryzur. Zrobił mi irokeza. Elka była zachwycona.
Przez następne miesiące byliśmy z Elką nierozłączni.
– Chyba się zakochałam. Chciałabym, żebyście się poznali – powiedziała pewnego popołudnia. Co?!
Umówiłem się z Elą i jej wybrankiem w znanej warszawskiej knajpie. Elka wpatrzona w niego, a on... w jej biust. Rozmowa się nie kleiła. Byłem wściekły.
– Tak, Umberto Eco. „Nazwa Róży” – próbował zaimponować Elce.
– „Imię Róży” – poprawiłem.
– Czytałem w oryginale. Angielski znam perfekt – puszył się on.
– Serio? To biegła znajomość angielskiego pomaga czytać książki po włosku? – zainteresowałem się.
Szybko wyszedłem, śląc blondynowi nienawistne spojrzenie. Jeszcze tego samego dnia do moich drzwi zapukała Elka.
– Romek, wiem… on ci się podoba. Nie będę się z nim widywać. Twoja przyjaźń jest ważniejsza.
– Skąd ci to przyszło do głowy?!
– Czułam, że między wami przepływa prąd. I na koniec tak na niego namiętnie spojrzałeś – tłumaczyła. Zachciało mi się śmiać. Prąd przepływał – o, gdybym mógł, podłączyłbym mu od razu 220 woltów.
Kocham Elę. Nie chcę jej oszukiwać. Wziąłem głęboki oddech.
– Elu, teraz ja muszę ci coś powiedzieć. Chyba się zakochałem. Ale nie w blondynie – zacząłem.
Powiedziałem jej wszystko dwie godziny temu. A teraz siedzę sam w pokoju, policzek wciąż mnie piecze. Cóż, ma prawo być wściekła.
O, telefon. Nie odbiorę. Mam dość. Co za natręt tak wydzwania?
– Czego?! – wydarłem się.
– Przepraszam, że cię uderzyłam. Siedzę teraz w domu i myślę. Jesteś moim przyjacielem. I wiesz co? Ja też się chyba zakochałam. Ale nie w blondynie – mówi Elka. I oboje zaczynamy się śmiać jak wariaci.
Więcej prawdziwych historii:
„Prawie straciłam miłość, ale zyskałam przyjaciela na całe życie. I wiecie co? Nigdy tego nie żałowałam”
„Randki przez internet są jak wrzód na tyłku. Straciłam nerwy na oszustów, napalonych osiłków i zdradzających mężów”
„Zdradziłam męża, bo był nudny i przewidywalny. Boże, jaką ja byłam głupią krową!”

