Reklama

Moje życie było jak dobrze naoliwiona maszyna, pełna rutyny i przewidywalności. Każdego dnia spędzałam godziny jako recepcjonistka w klinice dentystycznej, obsługując pacjentów i organizując kalendarz wizyt. Wieczorami wracałam do mieszkania, które dzieliłam z Olafem, moim chłopakiem od dwóch lat.

Nasza relacja, choć stabilna, zaczynała się ochładzać, a ja nie miałam odwagi, by coś zmienić. Pewnego dnia, wracając z pracy, znalazłam przy przystanku tramwajowym portfel pełen pieniędzy. Zamiast od razu zgłosić znalezisko, postanowiłam pokazać je chłopakowi, licząc, że pomoże mi podjąć właściwą decyzję.

Dla niego sprawa była oczywista

Gdy weszłam do mieszkania, siedział na kanapie z oczami utkwionymi w ekran telewizora. Usiadłam obok niego. Wyciągnęłam portfel i położyłam go na stole.

– Znalazłam to przy przystanku – powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie. Oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

– Tyle kasy? No nie wierzę... To po prostu prezent od losu! – rzucił, w jego oczach zaiskrzyła ciekawość. Przez chwilę poczułam się, jakbyśmy byli w jakiejś nierealnej bajce, gdzie los rzuca nam pieniądze pod nogi.

– To nie nasza kasa. W środku są dokumenty – odparłam, próbując przywołać jego rozsądek. Olaf wzruszył ramionami, jakby moje obawy były kompletnie nieistotne.

– Dokumenty? To jeszcze lepiej. Właściciel się znajdzie, ale... znaleźne się należy, prawda? Mogłaś przecież znaleźć pusty portfel. Nie musi wiedzieć – mówił, próbując przekonać mnie do pozostawienia sobie gotówki.

Czułam się rozdarta. Z jego pragmatycznym podejściem do życia, miał dar przekonywania. Z jednej strony chciałam zrobić to, co było właściwe, a z drugiej kusiła mnie perspektywa łatwego zastrzyku gotówki.

– To starszy człowiek. Znalazłam jego dowód, miał 74 lata... – próbowałam wzbudzić w nim jakieś poczucie empatii, ale jego reakcja była daleka od współczucia.

– Czasem trzeba pomyśleć o sobie, Gabrysia. Świat nie jest sprawiedliwy, więc dlaczego my mielibyśmy być? – te słowa często powtarzał. Wiedziałam, że coś w tym jest prawdziwego, ale coś we mnie buntowało się przeciwko temu sposobowi myślenia. Czułam, jak niepokój walczy z pokusą, a mój związek z Olafem wkraczał na niepewny grunt.

Wydawał mi się coraz bardziej obcy

Tej nocy źle spałam. Portfel leżał w szufladzie, a jego obecność była jak ciężar, którego nie mogłam się pozbyć. Przyśnił mi się starszy mężczyzna, który błagał mnie o zwrot pieniędzy. Wydawało mi się, że jego oczy były pełne rozpaczy i żalu. Poranek przywitał mnie zdezorientowaną i rozdrażnioną, ale też zdecydowaną. Musiałam oddać portfel. Zeszłam do kuchni, gdzie Olaf już siedział, pochylony nad filiżanką kawy.

– Nie mogę tak... To nie nasze. Ktoś może tych pieniędzy potrzebować – powiedziałam stanowczo.

Spojrzał na mnie z irytacją. – Ty zawsze musisz być tą świętą? Może ten ktoś to jakiś oszust? – próbował racjonalizować swoje stanowisko.

– To starszy człowiek. Znalazłam jego dowód. Miał 74 lata... To nie fair – dodałam, próbując wzbudzić w nim chociaż odrobinę empatii.

Westchnął, odkładając filiżankę na stół. Jego ton stał się chłodny.

– Gabriela, czasem musisz pomyśleć o sobie. W życiu nie chodzi tylko o robienie rzeczy, które są "właściwe" – rzucił, jakby mówił o czymś zupełnie oczywistym.

Jego słowa raniły mnie, a wewnętrzna walka była coraz bardziej bolesna. Olaf robił się coraz bardziej agresywny, a jego ironia była przykra. Z każdą chwilą coraz bardziej odczuwałam złość i rozczarowanie, ale także poczucie zdrady. Zaczynałam zdawać sobie sprawę, że jego moralność była znacznie bardziej słaba, niż kiedykolwiek mogłam przypuszczać.

Szybko zajrzałam do szuflady z portfelem

Kiedy wróciłam z pracy, poczułam, że coś jest nie tak. Mieszkanie, które zazwyczaj witało mnie chaosem Olafa, było teraz dziwnie ciche. Jego rzeczy nadal były porozrzucane, ale ich właściciela nie było. Zmarszczyłam brwi, próbując się rozeznać w tej nieoczekiwanej ciszy. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to sprawdzenie szuflady, w której trzymałam portfel. Z bijącym sercem otworzyłam ją i zobaczyłam, że jest pusta. Portfel zniknął.

W panice zaczęłam przeszukiwać mieszkanie, szukając czegoś, co wskazywałoby na jego obecność. Nic. Olafa też nie było, a jego telefon milczał. Postanowiłam zadzwonić, mając nadzieję, że uda mi się go złapać.

– Nie mogę teraz odebrać. Zostaw wiadomość – usłyszałam mechaniczny głos automatu, kiedy próbowałam się połączyć.

– Co ty robisz? Gdzie jesteś? Oddaj to. Proszę... – nagrałam na poczcie głosowej, desperacko próbując nawiązać kontakt.

Czułam, jak moja frustracja przechodzi w gniew, a potem w smutek. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że osoba, której zaufałam najbardziej, zdradziła mnie. Miałam świadomość, że nie mogę tak tego zostawić. Musiałam podjąć kroki, które pozwolą mi odzyskać nie tylko pieniądze, ale też kontrolę nad moim życiem i decyzjami.

Odnalazłam właściciela portfela

Po dniu pełnym rozterek, zdecydowałam się podjąć działania. Z dokumentów znalezionych w portfelu udało mi się ustalić adres właściciela. Po krótkiej podróży tramwajem stanęłam przed drzwiami niewielkiego, ale zadbanego domu. Zapukałam.

Drzwi otworzył starszy pan, którego twarz była łagodna, ale smutna. – Dzień dobry, w czym mogę pomóc? – zapytał, patrząc na mnie z wyczekiwaniem.

– Dzień dobry. Nazywam się Gabriela. Przyszłam, ponieważ znalazłam pana portfel przy przystanku tramwajowym – wyjaśniłam, starając się zachować spokój.

Henryk, jak wskazywał dowód, pokiwał głową z ulgą, choć jego oczy wciąż były pełne troski. – Myślałem, że już nigdy tych pieniędzy nie zobaczę... To miały być pieniądze dla wnuka – wyjaśnił, a jego głos drżał.

– Znalazłam je. Ale jest problem – przyznałam, czując wstyd. Opowiedziałam mu o całej sytuacji, o moich rozterkach i o tym, jak Olaf zniknął z portfelem.

Starszy pan spojrzał na mnie z troską. – To nie twoja wina. Dziękuję, że przyszłaś. Może uda się coś z tym zrobić – pocieszał mnie, choć wiedziałam, że sytuacja była trudna.

Czułam się okropnie, przyznając się do wszystkiego, ale jego łagodność sprawiała, że nie czułam się osądzana. Jego zrozumienie i przebaczenie były dla mnie czymś nieoczekiwanym, ale bardzo potrzebnym.

Rozliczyłam się z Olafem

Dzięki pomocy Marty, mojej najlepszej przyjaciółki, udało mi się go namierzyć. Wiedziałam, że spotkanie z nim nie będzie łatwe.

Jak mogłeś to zrobić? Po prostu zniknąć? – zaczęłam. Olaf siedział naprzeciwko, a jego wyraz twarzy był niewzruszony.

– Zrobiłem to, co ty bałaś się zrobić. Nie będę biedny, tylko dlatego, że ty robisz z siebie świętą – odparł, jego głos był zimny jak lód. Brak skruchy w jego słowach sprawił, że poczułam, jak narasta we mnie złość.

– To nie były twoje pieniądze. I nigdy nie będziesz miał nic swojego, jeśli będziesz tak żył – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

Wzruszył ramionami, jakby nasze spotkanie nie miało dla niego większego znaczenia.

– Ludzie zawsze chcą więcej. Nie zamierzam się zmieniać – jego ton był pełen obojętności. Jego słowa były jak pieczęć, zamykająca naszą relację na zawsze.

Nie miałam już nic do powiedzenia. Wstałam i spojrzałam na niego po raz ostatni. Wiedziałam, że nie ma już powrotu. Olaf nie był człowiekiem, którym kiedyś się wydawał. Nasze drogi musiały się rozejść, bo nasze wartości były nie do pogodzenia.

Dobro zawsze ma sens

Po spotkaniu wróciłam do domu, gdzie w ciszy mogłam przemyśleć wszystko, co się wydarzyło. Następnego dnia udałam się na policję, zgłaszając kradzież i opisując całą sytuację. Mimo że miałam niewielkie nadzieje na odzyskanie pieniędzy, wiedziałam, że muszę zrobić to, co jest słuszne.

Przez następne dni, Marta była przy mnie, wspierając mnie emocjonalnie.

– Gabriela, czasem ludzie pokazują swoje prawdziwe oblicze w najtrudniejszych sytuacjach. Olaf nie był tym, za kogo go uważałaś, ale teraz wiesz, kim jesteś ty – powiedziała, dodając mi otuchy. Jej słowa były mądre i pełne zrozumienia, pomagając mi zaakceptować rzeczywistość.

Spotkanie z Henrykiem pokazało mi, że dobro zawsze ma sens, nawet jeśli nie zawsze jest łatwe. Strata Olafa uwolniła mnie od związku, który byłby dla mnie ciężarem. Zrozumiałam, że każdy krok, nawet ten bolesny, jest częścią podróży, która prowadzi do odkrycia samego siebie. Patrząc w przyszłość, wiedziałam, że niezależnie od tego, co się wydarzy, będę ufała sobie i swoim wyborom.

Gabriela, 26 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama