„Pojechałam z przyjaciółmi na wakacje do Chorwacji. Wróciliśmy totalnie spłukani i obrażeni na siebie”
„Wieczór jednak nie przyniósł zgody, tylko kolejne tarcia. Karolina stwierdziła, że nie będzie płacić za oliwki, których nie jadła. A Szymon… Szymon nie powiedział nic. Tylko patrzył w telefon. Jakby mnie tam nie było. – Myślałam, że przynajmniej ty będziesz po mojej stronie – powiedziałam”.

- Redakcja
Zazwyczaj jestem tą spokojną w towarzystwie, tą, która łagodzi konflikty, potrafi przemilczeć nieprzyjemne sytuacje, żeby tylko nie było awantury. Ale to lato zmieniło we mnie coś nieodwracalnie. A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie.
Lubiliśmy się
Byliśmy paczką od studiów – Julka, Michał, Karolina, Szymon i ja. Co roku robiliśmy razem jakiś krótki wyjazd – góry, Mazury, czasem weekend pod namiotem. Ale tym razem, w ramach „czasu na coś większego”, postanowiliśmy spełnić marzenie Julki – Chorwacja. Dom nad morzem, tydzień słońca i drinków, wspólne gotowanie, wieczory z planszówkami i muzyką. Takie były plany.
– Tylko musimy to wszystko dobrze podzielić – zaczęła Julka, przeglądając Excela, w którym podzieliła koszty paliwa, noclegu, zakupów. – Nie chcę potem niedomówień. Każdy wpłaca po równo.
– I każdy gotuje jeden obiad – dodałam.
– Taa, tylko niech nie trafi mi się znowu gotowanie z Karoliną. Pamiętacie, jak się pokłóciłyśmy o przyprawy na Mazurach? – Julka roześmiała się, ale Karolina już wtedy uniosła brwi.
– Może tym razem nie róbmy par na siłę – rzuciła z udawaną obojętnością.
– Możemy losować – powiedział Michał, podając chipsy Szymonowi, który milczał, jak zwykle przy takich ustaleniach.
Spojrzałam na Szymona. Niby przyjaciel, ale... od zawsze był dla mnie kimś więcej. Zresztą, Julka twierdziła, że on też coś do mnie czuje, tylko nie potrafi się przełamać. Może ten wyjazd coś zmieni?
– Bylebyście nie zabrali swoich humorów – zaśmiała się Julka. – Nie po to jadę do Chorwacji, żeby słuchać jakiejś dramy.
Taa, szkoda, że nie wiedziała, jak bardzo się pomyli.
Napięcie między nami rosło
Pierwsze dwa dni były bajką. Wspólne śniadania na tarasie, piwo na plaży, Szymon w końcu się otworzył – rozmawialiśmy do późna o wszystkim i o niczym. Kiedy przypadkiem dotknął mojej ręki, nie cofnęłam jej. Nie chciałam. Ale sielanka zaczęła pękać trzeciego dnia.
– Ej, kto tankował ostatnio? – zapytała Karolina, wracając z zakupów. – Auto było prawie na rezerwie.
– Ja płaciłem za ostatnie – odezwał się Michał z kuchni. – A miałem płacić tylko raz.
– No to kto ma zapłacić teraz? – Karolina spojrzała na mnie.
– Ja robiłam wczoraj zakupy za nas wszystkich – odpowiedziałam spokojnie.
– No właśnie. A rozliczenia? Miało być wszystko wpisywane, a ty nawet nie dałaś paragonu – prychnęła.
Zamilkłam. Nie lubię konfrontacji. Ale Julka przyszła mi z pomocą:
– Spokojnie. Dzisiaj wieczorem wszystko spiszemy i wyrównamy.
Wieczór jednak nie przyniósł zgody, tylko kolejne tarcia. Karolina stwierdziła, że nie będzie płacić za oliwki, których nie jadła. A Szymon… Szymon nie powiedział nic. Tylko patrzył w telefon. Jakby mnie tam nie było.
– Myślałam, że przynajmniej ty będziesz po mojej stronie – powiedziałam mu, kiedy zostaliśmy sami na tarasie.
– Nie chodzi o strony, Ala. Przesadzasz trochę – rzucił, nawet nie podnosząc wzroku.
Zabolało. Bardziej, niż chciałam przed sobą przyznać.
Poszło o kasę
Szósty dzień Chorwacji. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Julka stała z telefonem w ręce, blada.
– Ala, właściciel dzwonił. Mówi, że nie dostał całej wpłaty za domek. Grozi, że zadzwoni po policję.
Zerwałam się z łóżka.
– Przecież wszystko było opłacone!
– No właśnie nie. Ktoś nie wpłacił ostatniej raty.
Szybko zebrała się cała piątka. Karolina rozłożyła ręce: – Ja wpłaciłam swoją część od razu.
Szymon potwierdził. Ja też. Został Michał.
– Michał…? – Julka spojrzała na niego z niepokojem.
– Dobra, okej, ja nie przelałem. Ale miałem to zrobić – mruknął Michał. – Miałem problem z kontem.
– Problem z kontem? – warknęła Karolina. – Przecież widziałam, co kupowałeś za swoje euro!
– I co, teraz mamy się zrzucić za ciebie? – dodała.
Michał spuścił głowę.
– Nie mam tych pieniędzy, okej?! – wybuchł nagle. – Straciłem pracę tydzień przed wyjazdem. Myślałem, że się ogarnę.
Nastała cisza. Pierwsza odezwała się Karolina: – Czyli chciałeś nas wszystkich naciągnąć.
– Nie! Po prostu nie wiedziałem, jak powiedzieć…
– Więc postanowiłeś nic nie mówić? – rzuciłam. – I zostawić to na ostatni moment?
Karolina, Szymon – jedno. Julka, Michał – drugie. A ja? Ja zostałam pośrodku. I czułam, że właśnie pękło coś, co trzymało nas razem.
Obgadywali mnie
Następnego wieczora nie mogłam zasnąć. Wyszłam na taras po wodę i wtedy usłyszałam ich głosy. Szymon i Karolina siedzieli na dole. Nie zauważyli mnie.
– Serio, nie rozumiem, czemu ona w ogóle tu przyjechała – śmiała się Karolina. – Cały czas tylko siedzi i patrzy na ciebie jak w obrazek.
– Daj spokój... Ona tak zawsze. Wydaje jej się, że między nami coś było – odpowiedział.
Zamarłam. Każde słowo wbijało się jak szpilka.
– Gdyby chociaż była zabawna. Ale tylko siedzi z tymi swoimi emocjami. Jakbyśmy byli w jakimś dramacie o złamanych sercach – ciągnęła Karolina.
– Myślałem, że będzie fajnie... Ale z nią to zawsze wszystko jest ciężkie – mruknął Szymon.
Zeszłam na dół bez zastanowienia. Serce biło mi jak oszalałe.
– To wszystko było dla ciebie śmieszne?! – wyrzuciłam z siebie, stając w progu.
Zamilkli. Karolina uniosła brwi.
– Podsłuchujesz teraz?
– Nie musiałam się specjalnie starać. Po prostu siedzieliście i gadaliście o mnie, jakby mnie tu nie było.
Szymon wstał.
– Ala, nie rób z tego sceny.
– Nie rób SCENY?! – krzyknęłam. – Właśnie zrobiłeś ze mnie idiotkę!
– Nie mieszaj w to uczuć, to tylko wyjazd – rzucił zimno.
– Może czas dorosnąć i zrozumieć, że świat nie kręci się wokół ciebie – dodała Karolina z uśmiechem.
Nie odpowiedziałam. Złapałam bluzę i wybiegłam. Nie wiedziałam, dokąd idę. Szłam bez celu, ale z jedną pewnością: to, co się właśnie rozpadło, nie da się już poskładać.
Wróciliśmy pokłóceni
Po powrocie do Polski zapanowała cisza. Tak kompletna, że aż bolała. Nikt nie napisał, nikt nie zadzwonił. Nasza wspólna grupa na Messengerze zamilkła – ostatnia wiadomość to jakiś mem, wrzucony jeszcze w drodze powrotnej, który dzisiaj wydawał się żałośnie nie na miejscu. Michał zniknął, nie odbierał telefonów. Julka nie chciała się mieszać. Karolina jasno powiedziała, że „nie będzie płacić za cudze błędy”. A Szymon... nie odezwał się wcale.
Wpłaciłam brakujące 130 euro z własnego konta. Bo ktoś musiał. Bo nie umiałam żyć z tym, że narobiliśmy syfu i zostawiliśmy to komuś innemu do posprzątania. Typowe. Wyszłam na frajerkę.
– Mówiłam ci, że ci ludzie są cwani – powiedziała mama, gdy wieczorem przelałam jej pieniądze na opłacenie rachunku.
– Wiem. Ale musiałam to chyba przeżyć, żeby zrozumieć – odpowiedziałam cicho.
Dni mijały. Rachunki za telefon, zakupy, dojazdy – życie wróciło do codzienności. Tyle że ja już nie byłam tą samą Alicją. Kiedyś przymykałam oczy. Teraz patrzyłam uważnie. Czasem siadałam na ławce i myślałam: jak to możliwe, że kilka osób, które znałam tyle lat, potrafiło tak łatwo mnie zostawić? Ale chyba jeszcze bardziej bolało to, że pozwoliłam im tak długo mieć władzę nad tym, co czuję.
Nie mamy kontaktu
Minęły dwa miesiące. Nie odezwał się nikt. Ani Julka, ani Karolina, ani Michał. Nawet Szymon. Chociaż ten ostatni, jak mi się wydawało, pojawiał się czasem na moim Instagramie. Cichy obserwator. Ale nie miałam już ochoty robić pierwszego kroku. Właściwie... nie miałam ochoty robić żadnego kroku w ich stronę.
Zaczęłam chodzić na jogę. Sama. Wcześniej zawsze musiałam mieć towarzystwo. Teraz lubiłam ciszę, własne myśli. Nawet ten moment, kiedy zamykałam oczy w pozycji dziecka i słyszałam tylko oddech – był dla mnie jak restart. Nie wiem, czy kiedyś im wybaczę. Może. Ale nie po to, żeby wrócić do tego, co było. Tylko po to, żeby pójść dalej. Lżej.
W przyszłe wakacje planuję pojechać sama. Gdzieś, gdzie nie trzeba tłumaczyć się z każdej złotówki i emocji. Gdzie mogę się wyłączyć. Od ludzi, oczekiwań, udawania. Może Grecja. Może Bieszczady. Wszystko jedno. Byle bez nich.
Alicja, 26 lat
Czytaj także:
- „Mam 45 lat, a randkowałam z 20-latkiem słodkim jak jagodzianka. Ale nie byłam jedynym kwiatkiem w jego ogródku”
- „Najlepszy przyjaciel męża wyznał mi miłość. A on zamiast zrobić awanturę, pozwolił mi wybrać, kogo wolę”
- „Myślałam, że planujemy z Pawłem wspólne życie, a on tylko czekał, aż odziedziczę mieszkanie po babci”

