„Podsuwam mężowi kochanki pod sam nos i wszyscy są zadowoleni. On się wyszaleje i popsoci, a ja mam święty spokój”
„Sama prowokuję go do nawiązywania bliższych znajomości z różnymi kobietami. Wiem, że się zajmie nową kochanką na kilka miesięcy, a ja też na tym skorzystam. Przede wszystkim nie będzie nalegać, abym wywiązywała się z małżeńskich powinności”.

Zawsze twardo stąpałam po ziemi i byłam racjonalna aż do bólu. Kiedy poznałam Adama, od razu wiedziałam, że zostanie moim mężem. Zauroczył mnie i go pokochałam, jednakże na swój specyficzny sposób. Zapewnia mi wygodne życie pozbawione finansowych trosk – więc jedyne, na czym mi zależy, to święty spokój.
Ja i Adam jesteśmy małżeństwem od dwudziestu lat. Ogromnym plusem tego związku jest to, że nie muszę się wcale wysilać w kwestii zarabiania pieniędzy. Owszem, pracuję na pół etatu w biurze rachunkowym, ale w gruncie rzeczy zajmuję się tym bardziej hobbystycznie, aniżeli z konieczności. Lubię to robić i tyle, sprawia mi to przyjemność. Jeżeli nie będę czerpać z tego radości, zrezygnuję i nic się nie stanie.
Za utrzymywanie nas odpowiada mąż. Nigdy nie chcieliśmy mieć dzieci i w ogóle nie żałuję tej decyzji. Mam mnóstwo przestrzeni wyłącznie dla siebie, zwłaszcza że mamy duży dom. W wolnym czasie uwielbiam czytać i szydełkować – nie znoszę, kiedy ktoś mi przeszkadza. Adama zwykle nie ma, bo jest zajęty pracą i zarabianiem pieniędzy. Do szczęścia wystarczy mu to, że ma codziennie podany obiad i wyprasowane koszule, nie musi się takimi sprawami przejmować. Seks uprawiamy bardzo rzadko – nie mam zbytnio wygórowanych potrzeb w tym obszarze. O wiele bardziej cenię własny komfort oraz ciszę. Adamowi też to nie przeszkadza, tym bardziej że przymykam oczy na pewne rzeczy.
Znajomi tego nie rozumieją
Mąż na spory apetyt na łóżkowe igraszki, a ja nie bardzo mam chęć na to, by go zaspokajać. Naprawdę po stokroć cenniejszy jest dla mnie spokój i to jemu hołduję. Już parę lat temu wpadłam na pomysł, że od czasu do czasu podrzucę mężowi łakomy kąsek. Sama prowokuję go do nawiązywania bliższych znajomości z różnymi kobietami. Wiem, że się zajmie nową kochanką na kilka miesięcy, a ja też na tym skorzystam. Przede wszystkim nie będzie nalegać, abym częściej wywiązywała się z małżeńskich powinności.
– Co sądzisz o Ewie ode mnie z biura? – zagaduję niby od niechcenia. – Kiedyś wspomniała, że bardzo jej się podobasz.
Następnie organizuję grilla, na którego rzecz jasna zapraszam Ewę i pozwalam Adamowi kręcić się koło niej. On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wiem o jego kochankach, ale nigdy nie przyszło mu do głowy, że to ja podsuwam mu propozycje pod nos. Naturalnie udaję, że niczego nie widzę. Szczerze powiedziawszy, nam to w głębokim poważaniu. W każdym razie nam obojgu taki układ pasuje. Adamowi szybko nudzą się kolejne zdobycze, więc nie przejmuję się tym, że mógłby odejść. Gdyby nawet do czegoś takiego doszło, to zadbałabym o to, żeby na tym nie stracić. Przypuszczam, że jest tego w pełni świadomy. Jemu jest wygodnie, mi też, więc nie dostrzegamy uzasadnienia zmian.
– Tobie nie przeszkadza to, że Adam flirtuje z Jolką? – niektóre koleżanki robią wielkie oczy ze zdziwienia.
– O jakim ty flircie mówisz? Przecież to jego znajoma – w takich sytuacjach palę przysłowiowego głupa.
Uważam, że jeśli ktoś będzie chciał skoczyć w bok, to i tak to zrobi – bez względu na to, czy dostanie przyzwolenie, czy nie. Mój mąż może to robić legalnie. Ja się nie wtrącam w jego romanse, a on nie rozlicza mnie z pieniędzy, które wydaję. Skoro oboje jesteśmy zadowoleni, to niby czemu innych to w oczy kole? Niech każdy żyje tak, jak chce, jeśli tym kogoś nie krzywdzi. Ja nie czuję się pokrzywdzona, Adam zresztą też.
Nie chciałam skończyć jak matka
Moja mama kiedyś ostrzegała mnie przed Adamem. Ale ja nie chciałam żyć tak, jak ona – urobiona po łokcie, zmęczona, a i tak bez pieniędzy.
– Córeczko, przecież to zwykły kobieciarz, będziesz mieć przez niego wyłącznie kłopoty – dokładnie to usłyszałam od matki, kiedy zakomunikowałam rodzicom, że ja i Adam zamierzamy się pobrać.
Początkowo za nim nie przepadała. Jeżeli się jej wydawało, że oślepłam z miłości, to miała rację – wydawało się jej. Rozumiałam, jak wygląda sytuacja, ale pomimo tego mnie i Adama połączyła jakaś szczególna więź, której nie potrafię nazwać słowami. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na ślub.
Wcale nie ukrywam, że imponowało mi to, że ma pieniądze. W moim rodzinnym domu wiecznie ich brakowało. Nie to, że klepaliśmy biedę, ale dostatkiem także nie dało się tego nazwać. Jako dziecko i nastolatka obserwowałam, jak matka haruje niczym wół. Nie miała wyjścia, ponieważ nie było opcji, aby utrzymać rodzinę z pensji ojca. Obiecałam sobie, że choćby nie wiem, co się działo, nie podzielę jej losu. Dzisiaj Adam to ulubieniec mojej mamy. Trudno się dziwić, skoro dostaje od niego kwiaty i kosztowne upominki.
– Och, nie mogę tego przyjąć, to za drogie – krygowała się.
– Dla tak wspaniałej teściowej – wszystko – słodził jej Adam.
Tak się nawzajem czarują. Prawda jest taka, że mało kto jest w stanie się oprzeć urokowi pieniędzy. Ojciec nigdy matki nie rozpieszczał w ten sposób, bo nie było go na to stać. Ja mam zapewnione życie na godnym poziomie i nie obchodzi mnie, że w oczach niektórych jestem materialistką.
Matka nie może przeboleć jednak tego, że nie mam dzieci i nie chcę ich mieć. Twierdzi, że to mi się czkawką odbije, gdyż w jej opinii macierzyństwo to święty obowiązek kobiet. Na nic się zdają wyjaśnienia, że to kwestia indywidualnego wyboru.
Przyjaciółki kręcą głowami
– Dlaczego ty sobie kogoś nie przygruchasz? – zapytała kiedyś moja przyjaciółka. – Przecież on i tak by się nie wtrącał.
– Wiesz, w sumie to się nad tym nigdy nie zastanawiałam – odparłam zgodnie z prawdą. Chyba po prostu mi się nie chce. Mam to, czego mi trzeba.
– Nie będziesz na starość tego żałować?
– To odległa wizja, więc ci nie odpowiem.
Człowiek nie jest w stanie przewidzieć, co go spotka po wyjściu z domu, więc skąd niby miałabym wiedzieć, co się wydarzy za dwie czy trzy dekady? Na ten moment pewne jest natomiast to, że tegoroczne wakacje spędzimy na Bali.
Mamy taką niepisaną zasadę, że Adam nigdzie nie jeździ z kochankami – jest to przywilej zarezerwowany wyłącznie dla mnie. Nie mogę narzekać. Ostatnio w prezencie dostałam piękny samochód. Życie, jakie prowadzę, ma swoją cenę, niemniej jestem gotowa ją płacić. Za nic w świecie nie zrezygnuję z wygody.
Ewelina, 43 lata
Czytaj także:
- „W maju mąż usuwał chwasty z ogrodu, a ja z życia. Nie wiedział, że jest pierwszy na mojej liście”
- „Marzyłam o życiu w luksusie i bez trosk. Ale gdy złapałam bogatego narzeczonego z Warszawy, znalazłam się w pułapce”
- „Nie płakałam ani trochę, gdy mąż mnie zdradził. Mogłam w końcu przestać udawać, że go kocham”

