Reklama

Zaledwie kilka dni przed naszą wymarzoną wyprawą na Mazury, dokładnie w poniedziałek, mój facet Darek stwierdził, że potrzebuje więcej przestrzeni i chce złapać trochę luzu... I jak się okazało, ten luz postanowił złapać z niejaką Moniką, z którą poznał się jakieś sześć miesięcy temu podczas firmowego wyjazdu. O całej sprawie dowiedziałam się od mojej kumpeli Kryśki, bo wyszło na jaw, że ta cała Monika to kuzynka jej kolegi.

Postanowiłam nie poddawać się zniechęceniu, nigdy w życiu! Kiedy zobaczyłam tę ofertę wakacji, od razu przyszło mi do głowy: „Choć trochę podszkolę swój angielski. W końcu będę przebywać wśród obcokrajowców, to kto wie, może wpadnie mi w oko jakiś przystojniak, który pewnego dnia stanie pod moim domem swoim lśniącym kabrioletem…".

Wyobrażałam sobie, jak naszym odkrytym autem w ślimaczym tempie przemierzamy ulicę, mijając mieszkanie Darka. On, stojąc na balkonie, obserwuje tę scenę z niedowierzaniem! W tym momencie ściągam kapelusz z głowy, a spod niego wylewają się złociste pukle... Co prawda, moje włosy są inne, ale przecież można je zapuścić albo w razie czego ufarbować, czyż nie? Gdybym miała gwarancję, że na ten widok serce mu pęknie, to jeszcze dziś załatwiłabym sobie warkocz sięgający aż do pasa!

Towarzystwo było różne

No to jesteśmy na Słowacji. Jak się można domyślić, Włochów brak, za to trafiają się Chorwaci i, co gorsza, Węgrzy, więc komunikacja leży. A, no i jest jeszcze facet z Grecji. Od razu się kapnęłam, bo nazywa się Kostas, a to przecież typowo greckie imię. Polaków jak na lekarstwo, także nie ma wyjścia, tylko gadać po angielsku. Nie czułam się pewnie i moje pogaduszki były słabe. Kostas radził sobie lepiej.

Mieliśmy oddzielne lekcje, ale widywaliśmy się w trakcie posiłków. Jak jedliśmy obiad, to zaczął mi się tak dziwacznie przypatrywać, ale akurat nie byłam w najlepszym nastroju, więc rzuciłam po naszemu „Czego się tak gapisz, ty Greku!". On się wtedy uśmiechnął, coś pod nosem wymamrotał, ale nie załapałam, o co mu chodziło.

Chciałam potańczyć

Niezbyt dobrze radziłam sobie z angielskim, ale za to moje życie towarzyskie kwitło. Co wieczór organizatorzy przygotowywali dla nas potańcówki. Tego wieczora stałyśmy sobie z Asią, lekko podrygując w rogu sali, kiedy nagle rozbrzmiała moja ulubiona piosenka.

– Marzy mi się, żeby zaprosił mnie do tańca – kiwnęłam głową w stronę Kostasa, który stał do nas plecami. W tym momencie odwrócił się, uśmiechnął szeroko i zapytał:

– Do you wanna dance?

Mało kto umie tańczyć w parze. Aż mi łezka w oku stanęła, że to nie Darek ze mną tańczy... Kostas zobaczył moją minę i nagle zupełnie znienacka musnął mnie w czoło. Ci południowcy już tacy są szaleni... A potem DJ puścił kolejny mój ulubiony hit. Sądziłam, że Kostas poprosi do tańca Asię, która wyraźnie na to liczyła, ale on wcale nie chciał wypuszczać mnie z objęć.

Wygadałam mu się

Postanowiliśmy odetchnąć świeżym powietrzem po szalonych pląsach i wyszliśmy z sali. Zdarza się, że czasami kobieta potrzebuje się komuś wygadać, choćby nawet jakiemuś Grekowi, który i tak gówno ogarnia. A może właśnie dlatego, że nic nie kapuje? No i szliśmy tak obok siebie, a ja nawijałam jak najęta:

– Strasznie mi się podobasz, serio! Schrupałabym cię jak herbatnika… Ale nie myśl sobie, że na coś ci pozwolę! Moje serduszko cierpi – rzuciłam dramatycznie.

Kostas nie odzywał się ani słowem, stroił tylko głupkowate miny, ale miałam gdzieś, że nie łapie, o co chodzi. Więc zaczęłam gadać mu o Darku. Trajkotałam przez dłuższy czas, jakby chcąc wyrzucić z siebie całą gorycz. Aż w końcu zaczęło świtać, a nad linią gór pojawiła się ognista kula wschodzącego słońca. W tym momencie Kostas skłonił się nisko i rzekł: Good Morning!, a ja się po prostu zaśmiałam.

Zdradziłam mu za dużo

Prawie każdego dnia wybieraliśmy się na przechadzki. Kiedy już wypaplałam przed nim sekret o kabriolecie w kolorze srebra i blond kręconych włosach, przeszłam do wyjawiania mu moich pragnień. Powiedziałam, że marzę o niewielkim, białym domku i gromadce pięciorga pociech. Wspomniałam też, że nie mam smykałki do języków obcych, ale za to świetnie radzę sobie z cyferkami i planuję założyć własne biuro księgowe... Fajnie, że tylko się uśmiechał i nie odzywał ani słowem. Pewnie niewiele rozumiał z tej mojej anielskiej marnej paplaniny.

Kilka dni później gadał jak najęty z ekipą z Chorwacji, słyszałam to wyraźnie. Mieli niezły ubaw, aż za chwilę przyszło mi do głowy, że chyba jestem tematem ich pogaduszek, bo co chwila zerkali w moim kierunku... Dla niego to chyba nie było łatwe, żeby tak nagle ściszyć głos i siedzieć cicho.

Ale mnie zaskoczył!

Czas płynął nieubłaganie, ale te 14 dni zleciały migiem. Wszystko to zasługa Kostasa. Rozmowy z nim były jak balsam dla mojej zranionej duszy. Powoli godziłam się z myślą o powrocie do rzeczywistości, choć perspektywa samotnych dni napawała mnie smutkiem. Ostatniego wieczoru, zgodnie z tradycją, z głośników popłynęły dźwięki muzyki. Mój grecki towarzysz, jak to miał w zwyczaju, porwał mnie do tańca. Gdy kołysaliśmy się w objęciach, z moich ust mimowolnie wydobyło się westchnienie, po czym wyszeptałam, wiedząc, że i tak nie zrozumie:

– Strasznie będę za tobą tęsknić, Greku...

Jednak Kostas chyba pojął, o co chodzi, bo przystanął i odparł idealną polszczyzną:

– Ja również będę za tobą tęsknił, Aniu.

Zatkało mnie. Tkwiłam w miejscu, gdy on zwrócił się do paczki Chorwatów, mówiąc donośnie:

– Chłopaki, zdajecie sobie sprawę, że będę za nią tęsknił!

– Jasne, że tak – odpowiedzieli chórem, parskając śmiechem. Byłam tak wściekła, że odebrało mi mowę. Bez zastanowienia przywaliłam „Grekowi" z całej siły w łeb, po czym uciekłam.

Czułam się tak przybita, że kiedy pukał do drzwi mojej sypialni, milczałam jak grób. W końcu usłyszał od kogoś, że ma dać mi spokój, no i sobie poszedł. Wzięłam się za pakowanie, a potem po cichu opuściłam pokój. Po takim upokorzeniu było mi wstyd i wiedziałam, że nie chcę mieć z nim kontaktu. Wróciłam do Polski.

Ania, 29 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama