Reklama

Moje życie kręci się wokół małej działki i altanki, którą kocham całym sercem. To moje schronienie przed światem, miejsce, gdzie mogę być naprawdę sobą. Wiele wieczorów spędzam na altance, z kubkiem herbaty w dłoni, otoczona zapachem kwitnących kwiatów i szumem drzew.

Było to podczas grilla u pani Ireny, naszej wspólnej znajomej z działek. Na początku wydał mi się zamknięty w sobie, niemalże nieobecny. Siedział z boku, z książką w ręku, jakby wolał towarzystwo słów na papierze niż ludzi. Pamiętam, jak pomyślałam, że to dziwne, bo przecież grill to moment na rozmowy, na śmiech, a nie na ucieczkę w świat liter.

Kiedy przyszedł czas na kiełbaski, nasze oczy się spotkały, a ja, nie wiem jak, zaczęłam z nim rozmawiać. Okazało się, że ma wiele do powiedzenia, jeśli tylko dać mu szansę. Rozmawialiśmy długo, o wszystkim i o niczym, aż w końcu wymieniliśmy się numerami telefonów. Czułam wtedy, że może to być początek czegoś pięknego.

Jednak z każdą chwilą, gdy myślę o Bartku, pojawiają się nadzieje i wątpliwości. Czy rzeczywiście jesteśmy na tyle podobni, by stworzyć coś trwałego? A może to tylko chwila, która zniknie tak szybko, jak się pojawiła? Nie wiem, ale zamierzam się tego dowiedzieć.

Siedzieliśmy z Bartkiem w mojej altance. Za oknem zmierzchało, a letni wieczór przynosił ze sobą ciepły wiatr, który delikatnie kołysał firanki. Światło lampki rzucało miękkie cienie na ściany, a ja czułam się bezpiecznie, choć niepewność tliła się gdzieś z tyłu głowy.

Lubisz tu być, prawda? – zapytał Bartek, przerywając chwilę ciszy, która zdawała się trwać wieczność.

– Tak, to miejsce jest dla mnie jak drugi dom – odpowiedziałam, zerkając na niego.

W jego spojrzeniu kryło się coś, co trudno mi było odczytać. Fascynacja, a może smutek? Nie wiedziałam. Czułam, że chce mi coś powiedzieć, ale nie potrafiłam wyciągnąć tego z niego. Atmosfera była na tyle napięta, że każde nasze słowo zdawało się mieć ogromne znaczenie.

– Coś się stało? – zapytałam ostrożnie, starając się nie naruszyć delikatnej równowagi, jaka się między nami utworzyła.

– Nie, wszystko w porządku – odpowiedział, ale jego oczy mówiły co innego.

W tej chwili uświadomiłam sobie, że choć spędzaliśmy razem dużo czasu, nie znałam go tak dobrze, jakby się mogło wydawać. Był zagadką, którą starałam się rozwiązać, ale każde rozwiązanie prowadziło do nowych pytań. Dlaczego czasem wydaje się być tak nieobecny, jakby jego myśli były gdzieś daleko stąd?

– Czasem mam wrażenie, że jesteś gdzieś indziej – powiedziałam, a moje słowa były bardziej pytaniem niż stwierdzeniem.

Bartek tylko uśmiechnął się lekko, jakby chciał powiedzieć, że wszystko jest w porządku. A ja, siedząc obok niego, zastanawiałam się, czy to nie jest tylko iluzja, którą staram się sama sobie sprzedać.

Pomimo tego, że spędzaliśmy razem kolejne wieczory, wciąż czułam, że brakuje nam czegoś. Może to ja nie potrafiłam otworzyć się do końca, a może to on nie pozwalał sobie na to, by być naprawdę obecnym. Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...

Kolejny wieczór w altance. Bartek siedział naprzeciwko mnie, ale tym razem atmosfera była zupełnie inna. Nasze rozmowy stały się jakby bardziej wymuszone, mniej spontaniczne. Każde pytanie, które zadawałam, spotykało się z krótkimi odpowiedziami, jakby coś go blokowało.

– Bartek, co się dzieje? – zapytałam w końcu, nie mogąc znieść napięcia między nami.

– Nic. Naprawdę, wszystko jest w porządku – odpowiedział, unikając mojego spojrzenia.

Nie wierzę ci. Ostatnio jesteś taki... inny – próbowałam dociec, co się dzieje.

– Może po prostu za dużo się dzieje w moim życiu. Ale to nic, o co musisz się martwić – jego głos był spokojny, ale z jakiegoś powodu poczułam, że coś ukrywa.

Siedzieliśmy tak w ciszy, każde z nas pogrążone we własnych myślach. Czułam, jak moje wątpliwości się mnożą. Dlaczego nie chce mi powiedzieć prawdy?

Co go tak dręczy, że nie może się tym podzielić?

– Bartek, naprawdę chcesz to tak zostawić? Nie chcę, żeby coś między nami się zepsuło – powiedziałam, choć moje słowa brzmiały bardziej jak prośba niż oskarżenie.

– Ela, proszę... Daj mi czas – odpowiedział, a ja poczułam, jak coś we mnie pęka.

Czas. Ile jeszcze czasu potrzebował, by powiedzieć mi, co go gryzie? Dlaczego jego słowa były tak pełne tajemnicy? Im bardziej się starałam, tym bardziej zdawało mi się, że Bartek się oddala. Czułam, jak nasza więź się rozluźnia, a rozmowy stają się coraz mniej żywe.

Nie wiedziałam, co robić. Czy powinnam dalej naciskać, ryzykując, że jeszcze bardziej się od siebie oddalimy? A może powinnam odpuścić, dając mu przestrzeń, której potrzebuje? Zdezorientowana i zagubiona, zaczęłam podejrzewać, że Bartek ukrywa przede mną coś ważnego.

Był piękny sobotni poranek, kiedy postanowiłam wybrać się na spacer po działkach. Chciałam poukładać myśli i na chwilę oderwać się od całego tego zamieszania z Bartkiem. Krocząc między kwitnącymi grządkami, czułam, jak świeże powietrze koi moje zmartwienia. Nagle, zza zakrętu, usłyszałam znane głosy. Podkradłam się nieco bliżej, by zobaczyć, kto tam rozmawia.

To był Bartek. Uśmiechnięty, rozpromieniony, trzymał za rękę kobietę. Serce zabiło mi mocniej, a w żołądku poczułam nieprzyjemny ucisk. Ich bliskość mówiła mi więcej, niż chciałam wiedzieć. Próbowałam się uspokoić, wmówić sobie, że to tylko znajoma, ale czułam, że to kłamstwo.

– Kochanie, cieszę się, że przyjeżdżasz tu co weekend. Działka wygląda znacznie lepiej, gdy jesteś – powiedział Bartek, a jego głos pełen był czułości.

– Wiesz, że uwielbiam te chwile z tobą. To nasz mały raj – odpowiedziała, śmiejąc się w sposób, który wydawał się przeszywać mnie na wskroś.

Stałam tam, za żywopłotem, patrząc, jak przytulają się do siebie, jakby świat wokół nich nie istniał. Czułam się niewidzialna, jakby mój świat właśnie się zawalił. Wszystkie nasze rozmowy, chwile spędzone razem – wszystko nagle straciło sens.

Zrozumiałam, że byłam tylko tłem, cieniem w jego życiu. Zanim zdążyłam pomyśleć, odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. Kroki wydawały się ciężkie, a myśli mieszały się w mojej głowie.

Czułam złość, rozczarowanie i głęboki smutek

Jak mógł mi to zrobić? Jak mogłam nie zauważyć wcześniej? Serce miałam złamane, a umysł zalewały pytania. Musiałam stanąć twarzą w twarz z prawdą, której do tej pory się obawiałam.

Tego samego dnia postanowiłam odwiedzić Anię, moją najlepszą przyjaciółkę. Wiedziałam, że potrzebuję kogoś, kto pomoże mi zrozumieć to, co się stało. Kiedy tylko otworzyła drzwi, od razu poczuła, że coś jest nie tak.

Ela, co się stało? – zapytała zaniepokojona, przyciągając mnie do środka.

Usiadłyśmy w kuchni, a ja opowiedziałam jej o wszystkim, co widziałam i co czułam. Każde wspomnienie było jak ostry nóż, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

– On ma narzeczoną, Aniu. Cały ten czas... – łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, a Ania przytuliła mnie mocno.

– Nie wiem, co powiedzieć, Elu. To straszne, że ktoś mógłby cię tak oszukać – powiedziała, głaszcząc mnie po plecach.

– Czuję się jak idiotka. Jak mogłam tego nie zauważyć? Przecież to było takie oczywiste... – wyrzucałam z siebie słowa, czując się coraz bardziej bezsilna.

– Nie obwiniaj się, proszę. Nie zrobiłaś nic złego – odpowiedziała Ania, starając się dodać mi otuchy.

– Ale jak mam teraz z tym żyć? Jak mam mu spojrzeć w oczy? – pytałam, próbując zrozumieć, co powinnam zrobić dalej.

– Może powinnaś z nim porozmawiać, wyjaśnić to. Nie zasługuje na twoje zaufanie, ale ty zasługujesz na wyjaśnienia – Ania doradziła spokojnie.

Po naszej rozmowie wyszłam z mieszkania Ani i zaczęłam włóczyć się po działkach. Patrzyłam na otaczającą mnie zieleń, próbując znaleźć w niej ukojenie. Czułam się pusta, jakby wszystkie moje uczucia nagle wyparowały, pozostawiając jedynie chłód.

Każdy krok zdawał się cięższy, a ja zastanawiałam się, jak poradzę sobie z tą pustką. Co dalej? Jak mogę znów zaufać, skoro to, co wydawało się takie prawdziwe, okazało się iluzją? Musiałam znaleźć odpowiedzi, ale nie wiedziałam, od czego zacząć.

Nazajutrz zdecydowałam, że muszę skonfrontować się z Bartkiem. Wiedziałam, że ta rozmowa będzie trudna, ale potrzebowałam wyjaśnień, żeby ruszyć dalej. Spotkaliśmy się na naszej altance, miejscu, które kiedyś było dla mnie ostoją spokoju. Dziś wydawało się obce i pełne napięcia.

– Ela, co się stało? Brzmisz, jakby coś było nie tak – zaczął Bartek, kiedy usiedliśmy naprzeciwko siebie.

– Myślę, że to ty powinieneś mi powiedzieć, co się dzieje – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

Jego twarz zmieniła się, a w oczach pojawił się cień niepokoju.

– Ela... – zaczął, ale przerwałam mu, nie dając czasu na wymówki.

– Widziałam cię z nią, Bartku. Widziałam, jak trzymacie się za ręce, jak na nią patrzysz. Dlaczego mi nie powiedziałeś? – wyrzuciłam z siebie, a mój głos zadrżał.

– Ela, to nie jest tak, jak myślisz – próbował się tłumaczyć, ale jego słowa były jak puste obietnice.

Więc jak jest? Czy to wszystko, co było między nami, to kłamstwo? – naciskałam, czując, jak moja frustracja rośnie.

Bartek wziął głęboki oddech

– Nie chciałem cię skrzywdzić. Naprawdę. Z Magdą jesteśmy razem od lat, ale... – jego głos zmiękł, a ja wiedziałam, że prawda jest właśnie taka, jakiej się obawiałam.

– Ale co? Używałeś mnie jako odskoczni? Jak długo zamierzałeś mnie oszukiwać? – pytałam, a w moim głosie słychać było mieszaninę złości i bólu.

– To nigdy nie miało tak się potoczyć. Po prostu... – zaczął, ale przerwałam mu raz jeszcze.

– Po prostu co? Nie jestem niczyją zabawką. Myślałam, że to, co jest między nami, jest prawdziwe. A teraz czuję się oszukana – powiedziałam, czując, że łzy zaczynają napływać do moich oczu.

Rozmowa trwała jeszcze chwilę, pełna napięcia i wzajemnych pretensji. Bartek próbował tłumaczyć, ale każda jego próba tylko pogłębiała rozłam między nami. W końcu nie wytrzymałam i wstałam.

– Nie mogę ci tego wybaczyć. Nie teraz – powiedziałam, a potem odwróciłam się i odeszłam, zostawiając go samego w altance, która teraz przypominała mi tylko o zdradzie.

Elżbieta, 34 lata


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama