Reklama

Od dwóch lat byłam singielką. Nie narzekam na życie zawodowe – pracuję w marketingu, awansowałam, mam własne mieszkanie. Tylko że coraz częściej czuję się w tym wszystkim potwornie samotna. Znajomi się żenią, rodzice dopytują, kiedy „kogoś przyprowadzę”, a ja… próbuję. Randki z aplikacji? Większość kończyła się rozczarowaniem. Aż trafił się Przemek. Wysoki, inteligentny, zabawny – od razu coś zaiskrzyło. Umówiliśmy się w kawiarni. Wchodziłam tam z nadzieją, że może wreszcie to ten. Ale nie byłam gotowa na to, co zobaczyłam.

Nie wyszłam od razu

Weszłam do kawiarni kilka minut przed czasem. Czułam, jak serce bije mi szybciej niż zwykle. Zmarszczyłam czoło, szukając go wzrokiem między stolikami. W końcu go zobaczyłam – i na sekundę zabrakło mi tchu.

Siedział przy oknie, z kubkiem kawy w dłoni. Spojrzał na mnie i zamarł. Jego oczy rozszerzyły się w tym samym momencie co moje.

– Nie… to niemożliwe – szepnęłam, stając tuż obok.

– Karolina? Ty jesteś… siostrą Julii, prawda? – Przemek podniósł się z krzesła, jakby odruchowo, ale nie ruszył się ani o krok.

Stałam tam jak wmurowana, nie wiedząc, czy siąść, czy uciec.

– Co za zbieg okoliczności… – próbował się uśmiechnąć. – Głupio tak po tylu latach. Ale dobrze wyglądasz.

– Ty też – odpowiedziałam cicho, a serce tłukło mi się jak oszalałe.

Usiadłam. Przed oczami miałam Julię z tamtego czasu – zapłakaną, roztrzęsioną, jak opowiadała, co jej zrobił. A teraz… ja siedzę z nim. Na randce.

– Nie wiedziałem, że to ty. Aplikacja pokazała imię i zdjęcie, na którym cię nie rozpoznałem.

– Albo jego wyjątkowo złośliwa ironia – odpowiedziałam sucho.

Rozmawialiśmy ostrożnie. Trochę o pracy, trochę o pogodzie. Przerywałam każde wspomnienie, które mogłoby nas połączyć. A jednak… coś we mnie drgnęło. Może ciekawość, może nostalgia.

Dlaczego los akurat ze wszystkich facetów musiał postawić na mojej drodze jego? Czuję coś… ale wiem, że nie powinnam.

Siostra postawiła mi ultimatum

Wróciłam do domu późno, niby zmęczona, niby w dobrym nastroju, ale tak naprawdę byłam w rozsypce. Wciąż słyszałam jego głos i widziałam to spojrzenie, jakby czekał na zgodę, by sięgnąć po coś zakazanego. Weszłam do kuchni, a tam siedziała Julia z herbatą i chipsami. Zaskoczyła mnie – miała być u koleżanki.

– Byłaś gdzieś? – zapytała niby mimochodem.

– Spotkanie. Randka – odpowiedziałam szybko. Głupio, że w ogóle czułam się winna.

– Z kim? – uniosła brwi. – Bo tak jakoś… dziwnie wyglądasz.

Zastygłam. Przez kilka sekund walczyłam sama ze sobą.

– Przemek – wyszeptałam. – To był Przemek.

Cisza. Tylko dźwięk włączonej zmywarki gdzieś w tle.

– Żartujesz? – jej głos był zimny jak lód.

– Nie wiedziałam, że to on. Spotkaliśmy się przez aplikację, serio. Dopiero jak usiadłam, zorientowałam się, kto to.

– I co? Zostałaś z nim? Siedziałaś z nim, piłaś kawę, jakby nic się nie stało?!

– Julia, minęło kilka lat. Ludzie się zmieniają… – próbowałam.

– Ludzie może. On nie. On mnie zniszczył, Karolina. A teraz ty… Co, chcesz się z nim umawiać? Spotykać się z kimś, przez kogo nie spałam miesiącami?

– On twierdzi, że to nie było takie proste…

Jeśli spróbujesz z nim być, to stracisz mnie. Mówię serio. Albo on, albo ja.

Zaniemówiłam. Bo nagle wszystko zrobiło się absurdalnie prawdziwe.

Byłam zła

Wyszłam z pokoju Julii bez słowa. Trzęsły mi się dłonie. Nie wiedziałam, co mnie bardziej boli – jej stanowczość czy własne niezdecydowanie. Chciałam się schować, przeczekać, ale zamiast tego usiadłam na schodach i... usłyszałam głosy z kuchni.

– Ona naprawdę nie rozumie, co robi – mówiła mama do ojca. Mówiła cicho, ale stanowczo. – Przemek nie powinien się pojawić w naszym życiu. Już raz prawie nas rozbił.

Karolina jest dorosła – odparł ojciec, z wyraźnym wahaniem. – Może…

– Nie. Nie tym razem. Julia się nie pozbiera, jeśli Karolina zacznie coś z nim na poważnie. A on… on był toksyczny. I dalej będzie. Zrujnuje jej życie, jak zrujnował Julii.

– A może się zmienił?

– Nie chcę sprawdzać. Za dużo już przez niego przeszliśmy.

Siedziałam jak sparaliżowana. Przypomniałam sobie wszystko – płacz Julii po nocach, nasze napięte święta, kiedy Przemek nie miał odwagi wejść do domu. Ale czy naprawdę to wszystko było tylko jego winą?

Weszłam do kuchni powoli, jakby nieświadoma.

– Słyszałam was – powiedziałam. – Dzięki za zaufanie.

Mama wzdrygnęła się, ojciec tylko opuścił wzrok.

– To moje życie! – wyrzuciłam z siebie. – Dlaczego zawsze muszę się wpasować w wasze oczekiwania? Dlaczego ja jestem tą, która ma się poświęcać?

– Bo Julia jest delikatniejsza. Musimy ją chronić – odpowiedziała mama spokojnie.

– A ja? Ja też mam uczucia. Może nie tak widoczne, ale mam. I mam prawo do własnych błędów. Nawet jeśli są niewygodne dla wszystkich.

Spotkaliśmy się kolejny raz

Spotkaliśmy się w tej samej kawiarni co wcześniej. Przemek już czekał, wyglądał, jakby nie spał całą noc. Ja też nie. Usiedliśmy bez przywitania.

– Co powiedzieli? – zapytał cicho, jakby znał odpowiedź.

– Że jesteś toksyczny. Że zniszczyłeś Julię i że jeśli się z tobą zwiążę, to rozpadnie się cała nasza rodzina.

– Wierzysz im? – spojrzał mi w oczy. – Karolina, minęły cztery lata. Wtedy byłem głupi, niedojrzały. I Julia też. Nie potrafiliśmy być razem, ale ja jej nie skrzywdziłem z premedytacją. Po prostu… nie pasowaliśmy do siebie.

– Wiesz, że ona cię do tej pory nienawidzi? – powiedziałam beznamiętnie. – I że teraz jej nienawiść przerzuci się na mnie?

– Bo nie pozwolono jej zrozumieć, że związek dwojga ludzi to nie tylko wina jednej osoby. Zrobiono ze mnie potwora, żeby było jej łatwiej przeżyć rozstanie.

Milczałam chwilę. To wszystko brzmiało zbyt racjonalnie.

– Więc co teraz? Co mam zrobić?

Może powinniśmy spróbować – powiedział powoli. – Bez względu na nich. Jesteśmy dorośli. I chyba oboje czegoś szukamy.

– A jeśli przez to stracę rodzinę? A jeśli skrzywdzę Julię jeszcze bardziej? – wyszeptałam.

Przemek nie odpowiedział od razu. Po chwili tylko ujął moją dłoń.

Wpatrywałam się w nasze splecione palce, a w głowie krążyła myśl: Nie wiem, co jest gorsze – samotność, czy bycie z kimś, kto zawsze będzie przypominał o zdradzonej lojalności.

Zostałam sama

Zapukałam do drzwi Julii późnym wieczorem. Otworzyła po chwili, nie pytając nawet, po co przyszłam. Wpuściła mnie do środka i usiadła z powrotem na kanapie, nie odzywając się ani słowem.

– Musimy pogadać – powiedziałam cicho, siadając naprzeciwko. – Nie chcę, żebyś dowiadywała się od innych.

– Już wiem – przerwała mi chłodno. – Mama zadzwoniła. Powiedziała, że bronisz Przemka. Że chcesz z nim być.

– To nie tak… – zaczęłam, ale Julia uniosła rękę.

– Nie kłam. Po prostu powiedz, że ci się spodobał. Że jestem już nieważna.

– Nigdy tak nie myślałam! Jesteś moją siostrą. Ale jestem też kobietą. I przez chwilę poczułam się… widziana. Chciałam tylko…

– Chciałaś się przekonać, co w nim widziałam? Czy może zawsze mnie zazdrościłaś, co?

– Zazdrościłam ci? Ty myślisz, że byłam szczęśliwa, patrząc, jak rozklejasz się przez faceta, który nie potrafił z tobą rozmawiać?

– A teraz rozmawia z tobą, tak? Może jeszcze mówi, że jesteś wyjątkowa? – rzuciła z pogardą. – On nigdy cię nie pokocha. Jesteś tylko moją kopią. Starszą wersją.

– Może właśnie dlatego rozumie mnie lepiej niż kogokolwiek – powiedziałam ostrożnie. – Bo nie próbuję go naprawić, tylko go słucham.

Zamilkła. Patrzyła na mnie długo, bez emocji.

– Wiesz co? Rób, co chcesz – wycedziła w końcu. – Ale jeśli naprawdę się z nim zwiążesz, to nie mamy już o czym rozmawiać.

Wstała. Trzasnęły drzwi.

A ja zostałam w korytarzu, sama. Z decyzją, która wcale nie dawała żadnego poczucia wygranej.

Nie chcą znać mnie taką, jaka jestem

Siedzę sama w kuchni, oparta o zimny blat, patrząc w ekran telefonu, którego nie mam siły odblokować. Cisza w mieszkaniu jest inna niż zwykle. Cięższa. Gęstsza. Jakby ktoś odciął mnie od reszty świata. Nie wiem, czy Julia naprawdę przestanie się do mnie odzywać. Ale wierzę jej. Potrafi znikać bez śladu, gdy ktoś ją zrani. A ja zrobiłam właśnie to, czego obiecałam sobie nigdy nie zrobić – zraniłam własną siostrę.

Nie musiałam nawet być z Przemkiem. Wystarczyło, że rozważałam taki scenariusz. Że go nie odepchnęłam od razu. Że nie zareagowałam, „jak powinnam”. To wystarczyło, żeby wszystko pękło.

Mama dzwoniła kilka razy. Nie odebrałam. Pewnie chce „porozmawiać”, może przekonać mnie do „rozsądku”. Ale ja nie wiem już, co nim jest. Z jednej strony mam mężczyznę, który widzi we mnie nie tylko czyjąś siostrę, córkę, tło do rodzinnych dramatów. Z drugiej – ludzi, którzy znają mnie od zawsze, ale najwyraźniej nie do końca chcą znać mnie taką, jaką jestem.

Możliwe, że wybiorę Przemka. Możliwe, że zostanę sama. Możliwe, że wszystko wróci na miejsce… a może nie wróci już nic.

Jedno wiem na pewno – życie nie daje prostych odpowiedzi. Każdy wybór coś zabiera. Może nie istnieje dobry scenariusz. Może są tylko te mniej bolesne.

Karolina, 27 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama