Reklama

Mama zawsze miała w sobie coś, co przyciągało ludzi. Gdy byłem dzieckiem, widziałem, jak inni ustępowali jej miejsca w kolejce albo uśmiechali się do niej na ulicy. Była osobą, która potrafiła przekonać każdego do wszystkiego – łącznie z tym, że deszcz to w sumie tylko bardziej mokra wersja słońca.

Reklama

Nie lubiłem go

Po śmierci ojca wiele się zmieniło. Miałem wtedy dwadzieścia pięć lat, Julia ledwo skończyła osiemnaście. To był ciężki czas, ale mama jakoś trzymała nas razem. Mówiła, że musimy się wspierać, bo na świecie nie ma nic ważniejszego niż bliscy. Prawda była jednak taka, że niektórzy bliscy potrafią ranić najbardziej.

Mama poznała Tomasza dwa lata po pogrzebie ojca. Na początku wydawał się miły. Przynosił mamie kwiaty i drobne prezenty. Czułem, że coś jest nie tak, ale Julia patrzyła na niego jak zaczarowana.

– Nie przesadzaj – mówiła. – Przecież on ją uszczęśliwia.

Zaczęło się od drobnych próśb Tomasza o pieniądze – na naprawę samochodu albo na jakieś rachunki. Mama nie widziała w tym problemu. Ja widziałem. A potem przyszła ta „wielka okazja”.

– Koniecznie wpadnijcie z Julią na obiad w niedzielę – mama zadzwoniła do mnie. – Tomek chce wam coś zaproponować. Myślę, że to może być szansa na waszą przyszłość!

Nie byłem zachwycony, ale wiedziałem, że Julia pójdzie, a nie chciałem, by szła sama. O pierwszej po południu w niedzielę siedzieliśmy przy stole nakrytym jak na święta – obrus, elegancka zastawa, nawet jakieś drogie wino. Tomasz jak zwykle czarował uśmiechem, a mama aż promieniała.

– No dobrze – zaczął, gdy skończyliśmy deser. – Mam coś, co może was zainteresować. Biznes, który zmieni wasze życie.

To było podejrzane

Poprawiłem się na krześle. Julia już pochylała się do przodu z zaciekawieniem.

– A co to właściwie za biznes? – zapytałem, zanim zdążył powiedzieć coś więcej.

Wyglądał, jakby miał mnie zaraz poklepać po ramieniu.

– Importujemy towary z zagranicy. Wiesz, taki niszowy rynek, duże zainteresowanie, mała konkurencja. Potrzebujemy tylko kapitału na start.

Zrobiłem przerwę w jedzeniu.

– Kapitału, czyli ile?

– Dwadzieścia pięć tysięcy od każdego z was – wtrąciła mama, zanim Tomasz zdążył otworzyć usta. – To niewiele w porównaniu z tym, co możecie zyskać.

Julia pokiwała głową.

– To brzmi rozsądnie. Może rzeczywiście warto spróbować?

– A jeśli to nie wypali? Co wtedy? – Zapytałem, ignorując spojrzenie siostry.

– Wszystko zostało przemyślane – zapewnił Tomasz. – Mam doświadczenie w tym rodzaju biznesu. Nie ma ryzyka.

– Zastanowię się – rzuciłem i wstałem. – Dzięki za obiad.

Czułem spojrzenie mamy i Tomasza na plecach, ale nie zatrzymali mnie. Julia została. Wiedziałem, że będzie chciała porozmawiać.

Chciała w to wejść

Siostra wróciła wieczorem, wciąż podekscytowana. Zanim zdążyłem zapytać, zdjęła kurtkę i od razu przeszła do rzeczy.

– Naprawdę musimy to zrobić – powiedziała. – Tomek pokazał mi szczegóły. Wszystko jest dokładnie zaplanowane. To świetna okazja.

– Julia, to się nie trzyma kupy. Nie znasz tego faceta, a mama daje mu nasze pieniądze!

– Dlaczego zawsze musisz być tak negatywnie nastawiony? On chce pomóc nam zainwestować. Nie zrobiłby tego, gdyby to było niepewne.

– A skąd wiesz? – spytałem ostro. – Znasz go od pół roku. Poza tym mama jest nim zauroczona, a ty dajesz się na to nabrać. To zwykłe mydlenie oczu.

– Czemu zawsze wietrzysz spisek? Dlaczego nie możesz zaufać mamie? Ona chce dla nas dobrze.

– Właśnie dlatego, że znam mamę, nie ufam temu Tomaszowi. Ona zawsze była naiwna.

– Przestań! – krzyknęła Julia. – Nie mów tak o niej! Zawsze wszystko krytykujesz. Wiesz, co jest twoim problemem? Myślisz tylko o sobie. Jesteś egoistą.

To mnie zabolało. Wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić.

– Ja po prostu nie chcę, żebyś wpakowała się w coś głupiego. To są nasze pieniądze, nasza przyszłość. Nie możemy ryzykować dla faceta, który nagle się pojawił i już chce, żebyśmy mu ufali.

Była uparta

– Nie ryzykujemy – odparła. – Jeśli nie chcesz, to nie musisz brać w tym udziału. Ale ja to zrobię.

Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem.

– Czy ty słyszysz, co mówisz? Dajesz mu pieniądze, które tata dla nas zostawił. Jakby to był jakiś podarunek!

– Tata by chciał, żebyśmy coś z tym zrobili – odpowiedziała, wstając. – A nie trzymali te pieniądze na czarną godzinę, której może nigdy nie będzie.

Nie powiedziałem nic więcej. Julia trzasnęła drzwiami swojego pokoju, a ja zostałem sam. Następnego dnia złożyłem dokumenty o wypłatę swojej części spadku. Julia zdecydowała, że pójdzie za matką.

Kilka dni później obudził mnie telefon od mamy.

– Maciek, Tomasz zniknął! – Jej głos drżał. – Nie odbiera telefonu, nie ma go w domu.

Zerwałem się z łóżka. Pojechałem do mamy. Julia już tam była. Mama krążyła nerwowo po salonie, ściskając w dłoni swój telefon.

– Mamo – powiedziałem ostro. – Nie widziałaś, że coś jest nie tak? To było podejrzane od początku!

Julia wstała gwałtownie.

– Przestań! Mama niczego nie wiedziała! To nie jej wina!

– Naprawdę? – rzuciłem chłodno. – Jak długo jeszcze będziesz ją usprawiedliwiać?

Mama milczała, łzy spływały jej po policzkach. A ja czułem coraz większy gniew.

O wszystkim wiedziała

Zacząłem szukać informacji o Tomaszu. Po kilku dniach znalazłem artykuł – ten facet był zamieszany w wyłudzenia. Kilka osób oskarżało go o to samo: obietnice wielkich zysków, a potem nagłe zniknięcie.

Pojechałem do mamy. Podałem jej wydrukowany artykuł.

– Wiedziałaś o tym? – Spytałem spokojnie, choć w środku aż kipiałem.

Mama spojrzała na kartkę i zbladła.

– Tak, wiedziałam… – wyznała cicho. – Ale myślałam, że się zmienił. Powiedział mi, że to już za nim, że teraz będzie inaczej.

– Zaryzykowałaś nasze pieniądze, wiedząc, że to oszust?!

– Chciałam wam pomóc – broniła się. – Myślałam, że to będzie szansa na lepsze życie dla was.

Julia stała w kącie, milcząc.

– Nie mogę w to uwierzyć – powiedziałem. – Nie tylko nas oszukałaś, ale jeszcze próbujesz to usprawiedliwiać.

Mama zaczęła płakać, a Julia rzuciła mi pełne wyrzutu spojrzenie. Wiedziałem jednak, że tym razem mam rację.

Została sama

Od tamtej pory odciąłem się od mamy. Julia unikała rozmów na temat przeszłości, skupiając się na swojej pracy i na terapii, którą zaczęła kilka tygodni później. Ja rzuciłem się w wir pracy, oszczędzając każdy grosz, by odbudować to, co straciliśmy. Byłem rozdarty między gniewem a tęsknotą za mamą.

Dziś myślę o tym, co powiedziałaby mama, gdyby mogła cofnąć czas. Może próbowałaby naprawić swoje błędy? Czas pokaże, czy kiedykolwiek zdołam jej wybaczyć. Na razie skupiam się na tym, by budować życie, w którym już nikt mnie nie oszuka.

Julia znowu się uśmiecha, choć jej uśmiech jest inny niż kiedyś. Mnie czasem przytłacza cisza, którą zostawiły po sobie nasze decyzje. Ale wiemy, że to była jedyna słuszna droga.

Maciej, 27 lat

Reklama

Czytaj także:
„Ufałam mężowi, ale poczułam waniliowe perfumy. Dobrze wiedziałam, kto od lat lubi taki zapach”
„Po śmierci ojca poznałam jego tajemnicę. Czekałam, aż przyrodnie rodzeństwo zapuka do moich drzwi i upomni się o kasę”
„Oddałam siostrze własne dziecko, by na wsi nie nazywali go bękartem. Codziennie płaczę w poduszkę, ale zrobiłam dobrze”

Reklama
Reklama
Reklama