Reklama

Zawsze wydawało mi się, że znam swojego męża na wylot. Marek był dla mnie kimś więcej niż tylko partnerem – był przyjacielem, opoką i ostoją w chwilach największego zamętu. Nasze życie, choć nie pozbawione trudności, było wspólną podróżą przez codzienność.

Śmierć Marka przyszła nagle, w listopadowy poranek, pozostawiając mnie z pustką, której nie potrafiłam zapełnić. Wydawało się, że czas się zatrzymał, a każdy dzień bez niego był jak chodzenie po cienkim lodzie. Niespodziewanie Helena, teściowa, stała się moim sojusznikiem. Choć kiedyś dzieliły nas drobne różnice, teraz byłyśmy zjednoczone w bólu. Wieczory przy herbacie, wspomnienia o Marku, stały się naszym mostem, który powoli odkrywał nieznane zakamarki jego życia.

Znałyśmy go jakby z różnych stron

Wieczór nadszedł szybko, a z nim kolejne wspomnienia, które zaczęły się rozplatać niczym warkocz. Helena siedziała naprzeciwko mnie, popijając herbatę, której aromat unosił się delikatnie w powietrzu. Zaczęłyśmy od najprostszych historii, które znałyśmy na pamięć. Śmiech Marka, jego nieporadność w kuchni, radość z małych rzeczy. Jednak z czasem zaczęły się pojawiać szczegóły, które nie do końca się zgadzały.

On nigdy nie znosił planowania – zaczęłam, przypominając sobie nasze nieudane próby zorganizowania wakacji. – Przecież na nasz ślub spóźnił się pół godziny.

Teściowa, z lekkością godną osoby pewnej swojej racji, odpowiedziała:

Niemożliwe. Mój Marek? Zawsze punktualny, zawsze odpowiedzialny.

Zawahałam się, próbując zrozumieć, skąd ta różnica w postrzeganiu.

– Punktualny? On często nie wracał na noc, bo gubił się po knajpach – dodałam z niepewnością, badając jej reakcję.

– Co ty opowiadasz? To jakieś kłamstwo – jej głos był nieugięty, niemal zimny.

Miałam wrażenie, że wspomnienia, które powinny nas łączyć, zaczynają nas dzielić. Czułam się, jakbym oglądała dwa różne filmy, oba z Markiem w roli głównej, ale z zupełnie innymi wątkami. Zaczęłam się zastanawiać, czy znałam swojego męża tak dobrze, jak mi się wydawało. Może były rzeczy, które ukrywał przede mną – rzeczy, które znała tylko jego matka? Nasze rozmowy, pełne ciepła i drobnych żartów, stawały się powoli polem bitwy, gdzie różnice w naszych wspomnieniach zaczynały być wyraźne i bolesne.

Zaczęłyśmy się ciągle kłócić

Każda kolejna rozmowa stawała się coraz bardziej napięta. Wieczory, które miały być dla nas ucieczką od bólu, zaczynały przypominać labirynt pełen sprzeczności. Teściowa przypominała sobie chwile, które znałam inaczej – odmiennie. Wspomnienia o początkach mojej znajomości z Markiem, jego przyjaciołach, pracy, były jak skomplikowane puzzle, które nie pasowały do siebie.

On nigdy by cię nie zdradził. Mój syn był wierny – stwierdziła stanowczo, jej oczy błyszczały z determinacją.

Nie mogłam uwierzyć, że mówimy o tym samym człowieku. Moje wspomnienia były pełne nocnych telefonów, podejrzanych wyjść, a Helena wydawała się tego nie dostrzegać.

– A więc nie wiedziałaś o tych telefonach w nocy? Ani o tym, że wracał pijany? – moja złość zaczynała przejmować kontrolę.

Teściowa zareagowała gwałtownie, jej głos stał się ostrzejszy.

– To niemożliwe. Wymyślasz, bo jesteś rozgoryczona.

Czułam, jak napina się we mnie niewidzialna struna, grożąc pęknięciem. Wspomnienia o Marku były dla mnie jak palący żar, z którym nie mogłam sobie poradzić. Nasze rozmowy stawały się coraz bardziej gorzkie, przerywane wzajemnymi oskarżeniami i wyrzutami.

– Nie! Ja tylko znałam go lepiej niż ty, byłam z nim codziennie! – wybuchnęłam, nie mogąc powstrzymać emocji.

– A jednak go nie rozumiałaś – zakończyła Helena z chłodną pewnością.

Zaczynałam podejrzewać, że teściowa nie mówi wszystkiego, że kryje się za tym coś więcej niż tylko różnice we wspomnieniach. Atmosfera stawała się coraz bardziej dusząca, a wspólne wieczory zaczynały przynosić więcej bólu niż ukojenia.

To odkrycie wiele tłumaczyło

Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, usłyszałam coś, co przewróciło mój świat do góry nogami. Przechodziłam obok pokoju Heleny, kiedy dotarły do mnie jej szeptane słowa. Mówiła do zdjęcia Marka, jakby próbując przywołać jego obecność.

– Ach, Marek, gdyby ona wiedziała o twoim drugim życiu… – te słowa zatrzymały mnie w miejscu.

Serce zabiło mi mocniej. Czułam, jak puls przyspiesza, a myśli w mojej głowie zaczynają wirować. O co mogło chodzić? Jakie drugie życie? Nie mogłam tego tak zostawić. Potrzebowałam odpowiedzi.

Zdecydowałam się na konfrontację. Poczekałam, aż Helena wyjdzie z pokoju, i z powagą w głosie zapytałam:

Co miałaś na myśli, mówiąc o jego drugim życiu?

Teściowa zamarła na chwilę, a potem spojrzała na mnie z wyrazem, którego nie potrafiłam odczytać.

– To nie twoja sprawa. Nie musisz wiedzieć wszystkiego – powiedziała stanowczo, jakby próbując zamknąć temat.

Nie mogłam na to pozwolić.

– Jestem jego żoną! Mam prawo znać całą prawdę – naciskałam, nie mogąc się poddać.

Po chwili zawahania odparła z rezygnacją:

– Nie znosił, kiedy narzucałaś mu swoją wersję prawdy. Ty znałaś męża, ale ja znałam syna. To były dwie różne osoby.

Zrozumiałam, że Marek prowadził życie, którego żadna z nas do końca nie znała. Istniały dwie równoległe wersje Marka – żadna z nich niepełna. To odkrycie pozostawiło mnie w stanie chaosu, którego nie potrafiłam uporządkować. Nasze wspomnienia, nasze życie, były jak rozdarte kartki książki, które nie mogły się połączyć w całość.

Jakby to był inny człowiek

Teściowa zaczęła opowiadać swoją wersję historii Marka. Siedziałam naprzeciwko niej, próbując uchwycić sens jej słów, które malowały obraz zupełnie nieznanego mi człowieka. Opowiadała o jego dzieciństwie, marzeniach, relacjach z innymi, które nigdy wcześniej nie były mi znane. Każde zdanie, które padało z jej ust, wywoływało we mnie falę sprzecznych emocji.

– Marek zawsze marzył o spokojnym życiu na wsi, o hodowli zwierząt – zaczęła z nostalgią, a ja nie mogłam ukryć zdziwienia.

– Spokojnym życiu? Przecież on uwielbiał zgiełk miasta, zawsze mówił, że czuje się tam jak ryba w wodzie – zaprzeczałam, czując, że nasze wspomnienia kłócą się ze sobą.

Helena spojrzała na mnie z rezygnacją.

– Może tak mówił, ale w głębi duszy był inny. Nie znałaś jego prawdziwych marzeń – kontynuowała, a jej słowa przeszywały mnie niczym ostry nóż.

Byłam oszukana przez Marka, ale i przez samą siebie, wierząc w iluzję, którą stworzyliśmy razem. Każde słowo Heleny było jak przypomnienie o czymś, co wydawało się nieprawdziwe, a jednak miało miejsce.

– Więc co? Ja żyłam z kłamcą?! – krzyknęłam, nie mogąc powstrzymać złości i rozczarowania.

Teściowa nie pozostawała dłużna.

– Nie, żyłaś z człowiekiem, którego nie chciałaś poznać naprawdę – jej ton był pełen goryczy.

– To ty go idealizowałaś! – odparłam, nie mogąc znaleźć porozumienia.

– A ty go niszczyłaś swoimi pretensjami – odpowiedziała Helena, jej słowa były jak gorzkie podsumowanie naszych rozmów.

Zaczynałyśmy wątpić, czy kiedykolwiek naprawdę znałyśmy Marka. Każda z nas czuła się zdradzona przez osobę, którą kochałyśmy, a nasze relacje zaczynały się rozpadać.

Nic z tego nie rozumiałam

Postanowiłam odwiedzić mieszkanie teściowej. Wiedziałam, że tylko tam mogę znaleźć odpowiedzi na pytania, które nie dawały mi spokoju. Razem zaczęłyśmy przeglądać stare rzeczy Marka – listy, zdjęcia, pamiątki, które kiedyś były dla nas skarbem, a teraz stały się kluczem do jego tajemnic. Każdy przedmiot był jak zagadka, którą próbowałyśmy rozwiązać.

Wzięłam do ręki list, który Marek pisał do mnie, pełen czułości i miłości.

Te słowa pisał do mnie. Ale dlaczego jednocześnie miał drugą kobietę? – zapytałam z goryczą, nie mogąc ukryć bólu.

Helena westchnęła, jakby próbując znaleźć w sobie siłę, by odpowiedzieć.

– Może dlatego, że żadna z was mu nie wystarczała – powiedziała cicho, jej głos był pełen smutku.

To stwierdzenie było dla mnie jak policzek, ale jednocześnie coś we mnie zrozumiało, że może miała rację. Może Marek potrzebował więcej, niż mogłyśmy mu dać.

– Nie mów tak… – próbowałam zaprzeczyć, choć moje słowa były pełne niepewności.

Helena pokręciła głową.

– On był rozdarty. A my obie zostałyśmy z połową prawdy – jej głos był pełen rezygnacji, jakby wszystkie nasze rozmowy prowadziły do tego samego miejsca.

Patrzyłam na zdjęcia, które raz pokazywały Marka jako człowieka pełnego życia, a raz jako kogoś zagubionego w swoich tajemnicach. Były listy pełne miłości, ale też dowody na kłamstwa. Każda z nas interpretowała je inaczej, każda czuła się zdradzona.

Zrozumiałam, że Marek nigdy nie da się „zrozumieć w całości”. Żył pomiędzy nami, z każdą mając inną wersję życia, które dla nas było jedyną prawdą. W tej chwili wiedziałam, że nigdy nie dowiemy się całej prawdy o człowieku, którego kochałyśmy.

Wolałabym nie znać prawdy

Wracając do domu, czułam, że cała ta podróż przez wspomnienia pozostawiła mnie z poczuciem pustki. Marek, mężczyzna, którego kochałam, okazał się być osobą pełną sprzeczności, której nigdy w pełni nie poznałam. Każda rozmowa z teściową, każda konfrontacja, przynosiła nowe aspekty jego życia, które tylko częściowo były mi znane.

Opowiadałam sobie w myślach, że zdrada i oszustwo Marka były nie tylko jego wyborem, ale też wynikiem życia, które prowadził pomiędzy dwoma światami. Nasze rozmowy z Heleną nie przyniosły pojednania, nie zdołały zapełnić tej pustki. Obie czułyśmy się oszukane – każda przez Marka i przez siebie nawzajem. Wiedziałam, że nigdy nie zrozumiem całej prawdy, którą krył Marek, i że pozostaną tylko dwie wersje jego historii, obie niepełne i sprzeczne.

Zrozumiałam, że nie ma szczęśliwych zakończeń, nie ma rozwiązania, które mogłoby przynieść ukojenie. Została tylko świadomość, że Marek był kimś innym dla każdej z nas, a jego życie pozostawiło za sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Wspomnienia, które miały być pomostem, stały się przepaścią, która dzieliła nasze światy.

Choć życie toczyło się dalej, czułam, że niektóre pytania nigdy nie doczekają się odpowiedzi, a brak pojednania pozostanie gorzkim wspomnieniem, które nigdy nie przestanie być częścią mojej historii. Marek, którego znałam, był częścią mojego życia, ale jednocześnie był kimś, kogo nigdy nie poznałam naprawdę. Dwie wersje jednej prawdy, które nigdy się nie połączą.

Lena, 35 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama