Reklama

Mam dwójkę dzieci, fajnego męża, stabilną pracę, dom na kredyt i psa, który bardziej słucha dzieci niż mnie. I jeszcze teściową, która była dla mnie jak druga mama. Pomagała przy dzieciach, gotowała, przychodziła, kiedy mój mąż Michał był w delegacjach. Nigdy nie narzekała, nigdy nie potrzebowała niczego dla siebie. Aż do śmierci teścia.

Współczułam jej

Najpierw długo nie mogła stanąć na nogi. Trzymała się dzielnie, ale w oczach miała pustkę. Odwiedzaliśmy ją co niedzielę, przynosiliśmy zakupy. Płakała ukradkiem, a ja przytulałam ją jak swoją mamę. Potem coś się zmieniło.

Najpierw zaczęła nosić odważniejsze kolory ubrań. Włosy przefarbowała na intensywny rudy, zapisała się na jogę. Potem pojechała do Chorwacji z koleżankami z uniwersytetu trzeciego wieku. A potem zaczęły się randki z młodszymi mężczyznami. Córka kiedyś spytała:

– Mamo, a czemu babcia tuli się z tym panem pod naszym blokiem?

Z czasem sytuacja zaczęła mnie przerastać. Michał się wstydził, Marcin, jego brat, kręcił głową z dezaprobatą, a Sandra, jego żona, stwierdziła, że to kryzys wieku starczego i że teściowa robi z siebie pośmiewisko. A ja zaczęłam czuć się rozdarta. Z jednej strony czułam bunt: jak można tak po prostu porzucić swoją rolę matki i babci?! A z drugiej zazdrościłam jej tej wolności. To wszystko jednak sprawiło, że napięcie w rodzinie rosło.

– Nie rozumiesz, że to przesada? – powiedział któregoś dnia Michał, kiedy akurat obierałam ziemniaki na obiad. – Widziałem ją dziś w galerii. Szła w spódniczce mini, z facetem, który mógłby być jej synem. Przecież to się nie mieści w głowie.

Odnalazła siebie

Powiedziałam wtedy tylko:

– To jej życie. Może po prostu wreszcie chce być szczęśliwa.

Mój mąż prychnął.

– Szczęśliwa była wtedy, gdy przychodziła po Lenę do przedszkola i gotowała rosół w niedzielę. Teraz ośmiesza nas wszystkich. Dzieci się pytają, kim jest chłop, z którym spaceruje za rękę, sąsiadki plotkują, Marcin mnie wczoraj zbeształ, że nie reaguję. Nie widzisz tego?

Poczułam, jak ziemniak wyślizguje mi się z dłoni. Wpadł do zlewu z pluskiem.

– Michał, ona straciła męża – powiedziałam w końcu. – Była sama, przez rok gotowała i pilnowała wnuków. Może ma dość?

– Ona się umawia z chłopakiem w dżinsowej kurtce i wisiorkiem na szyi, który wygląda, jakby wyszedł z reklamy dla nastolatków. A ona się śmieje, jakby miała dwadzieścia lat. Wiesz, co ludzie mówią?

– A co mnie obchodzą ludzie? – odpowiedziałam.

Zapadła cisza. Michał podszedł do lodówki i sięgnął po butelkę wody.

– Ciebie to naprawdę nie rusza? – zapytał.

Wstydzili się jej

Odłożyłam nóż, oparłam się o szafkę. Patrzyłam na podłogę, jakby tam miała być odpowiedź.

– Nie wiem – powiedziałam w końcu. – Chyba trochę tak. Ale chyba też ją rozumiem. Przez tyle lat była tylko żoną i matką, teraz nie musi, może robić, co chce. A my się wściekamy, bo nie pasuje nam, że nie jest taka, jak chcemy.

Michał patrzył na mnie przez dłuższą chwilę bez słowa. Potem wyszedł z kuchni.

Zadzwoniłam do teściowej w środę po pracy, umówiłyśmy się na kawę. Zaprosiła mnie do siebie. Usiadłyśmy przy stole. Miała nowy obrus, czerwony. Na półce stała rzeźba jakiegoś nagiego anioła. Patrzyłam na nią ukradkiem, próbując zebrać myśli.

– Dobrze wyglądasz – powiedziałam. Naprawdę wyglądała lepiej: z zadbanymi paznokciami, włosy spięte, ale swobodnie.

– Dziękuję. Ty też – uśmiechnęła się i nalała mi kawy.

Zawahałam się, zanim zaczęłam.

– Mamo, nie chcę cię urazić, ale Michał bardzo przeżywa to wszystko, Marcin też. A ja nie wiem już, co mam myśleć.

Patrzyła na mnie spokojnie, nie przerywała.

– Ludzie mówią, że się zmieniłaś, że to nie przystoi, że… może czas trochę zwolnić?

Chciałam ich pogodzić

Teściowa odstawiła filiżankę. Uśmiechnęła się lekko, jakby już znała ten tekst.

– Zaskakuje mnie, że kobieta nie rozumie kobiety – powiedziała tylko.

Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Potem zaczęła mówić o kwiatach, o nowej książce, o filmie, który widziała z Szymonem. Słuchałam, ale w głowie miałam tylko jedno pytanie: jak to możliwe, że czuję coś pomiędzy lękiem a zazdrością?

Postanowiłam zaprosić ich wszystkich na niedzielny obiad. Wiedziałam, że będzie trudno. Marcin z Sandrą napisali, że nie będą milczeć. Michał był spięty, a dzieci były podekscytowane, bo babcia miała z kimś przyjść. Teściowa pojawiła się punktualnie. Ubrana w zieloną sukienkę do kolan, z włosami rozpuszczonymi. Szymon obok niej – wysoki, w białej koszuli, z delikatnym zarostem i nonszalanckim uśmiechem.

Sandra zamarła. Marcin spojrzał na brata i uniósł brwi. Teściowa pocałowała dzieci w policzki, przywitała się ze wszystkimi, jakby nic się nie działo.

Nie rozumieli jej

Usiedliśmy do stołu.

– Dobrze was widzieć – powiedziała teściowa, rozglądając się z ciepłym uśmiechem.

Zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał Michał.

– Mamo, możemy chwilę porozmawiać?

– Rozmawiamy – odparła spokojnie, sięgając po sałatkę.

– Tak serio. Ty… widzisz, co się dzieje?

Spojrzała mu prosto w oczy.

– A co się dzieje?

– No właśnie to! Ubrania, ten cały wizerunek. Czy ty siebie słyszysz? Czy ty nie myślisz o wnukach? Co ludzie powiedzą?

Oparła widelec o talerz. Patrzyła tylko na niego.

– Ja was całe życie pilnowałam. Teraz możecie zająć się sobą – powiedziała chłodno i wstała. – Dziękuję za zaproszenie. Chodź, Szymon.

Byłam rozdarta

Wyszli. Zostaliśmy przy stole. Wszyscy milczeli, tylko Lena cicho spytała:

– Mamo, dlaczego babcia się obraziła?

Nie potrafiłam jej odpowiedzieć.

Wpadłam do Sandry i Marcina dzień po obiedzie.

– To już nie kryzys wieku, to czyste szaleństwo – powiedziała. – Ten chłopak robi jej wodę z mózgu. Albo to demencja. Inaczej tego nie wytłumaczę.

Patrzyłam w okno, udając, że słucham. A tak naprawdę słowa Sandry tylko we mnie dźwięczały.

– Wstyd. Ludzie już pytają. U Marcina w pracy żartują, że jego matka chodzi z chłopakiem do kina na młodzieżówki. Nie rozumiesz, jak to wygląda?

Nie odpowiedziałam, bo nagle przestało mnie to obchodzić. Myślałam o teściowej, o tym, jak mówiła, że teraz to ona żyje. I o sobie – jak dawno nie pomyślałam o tym, czego ja chcę.

Dominika, 36 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie prawdopodobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama