„Po powrocie z delegacji mąż pachniał słodkimi perfumami. Myślałam, że ma kochankę, ale prawda była jeszcze gorsza”
„Miałam przeróżne myśli, ale jedna przeważała: mój mąż ma romans. Inaczej nie potrafiłam wytłumaczyć tego zapachu. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego spotyka mnie to tych wszystkich latach małżeństwa. A on nawet nieszczególnie starał się to ukryć”.

Doskonale pamiętam wieczór, kiedy Michał wrócił do domu przesiąknięty słodkim zapachem perfum. Był to mocno kwiatowy aromat z cukierkową nutą i jakimś dziwnym składnikiem, którego nie byłam w stanie zidentyfikować. W mojej głowie automatycznie zapaliła się czerwona lampka, gdyż mąż preferował zupełnie inne aromaty – kolońskie, cytrusowe, świeże.
Od razu to wyczułam
Michał przyjechał z kilkudniowej delegacji w piątek wieczorem. Coś było nie tak. Tym, co od razu przykuło moją uwagę, a raczej nos, był mocno słodki aromat, jaki roztaczał. Gdy dał mi buziaka na powitanie, o mało co mnie nie zemdliło od tej intensywnej woni. Czyżby on go nie czuł?
– Co to za zapach? – zapytałam wprost, bardzo się starając, aby zabrzmiało to zupełnie zwyczajnie.
– A, to pewnie to hotelowe mydło. Tak jakoś ładnie i intensywnie pachniało – odparł, nie patrząc mi nawet w oczy.
Przez resztę wieczoru starannie unikał mojego wzroku. Od razu wyczułam, że coś jest nie tak. Zjadł kolację, którą mu odgrzałam, po czym zasiadł przed telewizorem. Usnął na kanapie. Nakryłam go kocem.
Miałam przeróżne myśli, niemniej jedna wśród nich przeważała: mój mąż miał kochankę. Inaczej nie potrafiłam wytłumaczyć woni perfum, która dosłownie wżarła się w jego włosy, skórę i ubrania. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego spotyka mnie to tych wszystkich latach małżeństwa. A on nawet nieszczególnie starał się to ukryć.
Przeprowadziłam małe śledztwo
Słodki zapach nie dawał mi spokoju – zwłaszcza że był bardzo dobrze wyczuwalny jeszcze przez wiele dni. Michał natomiast zachowywał się jakoś inaczej niż dotychczas. Nagle stał się małomówny i popadł w dziwną melancholię. Obecny przy mnie był jedynie ciałem, ponieważ jego myśli krążyły gdzieś indziej.
– Co się dzieje? – pytałam męża zatroskana. – Jesteś nieswój, martwię się o ciebie.
– Niepotrzebnie – uśmiechał się niewyraźnie. – Wszystko jest w porządku. Nie przejmuj się, kochanie.
– Na pewno? Odnoszę wrażenie, że jest dokładnie na odwrót – kontynuowałam.
– Po prostu w pracy są ostatnio zawirowania i jestem przez to zmęczony – powiedział, ale czułam, że to nie jest pełna prawda.
– Jeśli chciałbyś o tym pogadać, to ja tu jestem – zaznaczyłam.
– Jasne, dziękuję.
To, co usłyszałam, w ogóle mnie nie przekonało. Jesteśmy małżeństwem od 25 lat, więc znam go już trochę. Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że mija się z prawdą. Dałabym sobie rękę uciąć, że stoi za tym inna kobieta. Postanowiłam zatem trochę poszperać, bo niewiele brakowało, abym postradała zmysły od nadmiaru rozmyślań.
Nie robiłam tego z przyjemnością, ale śledziłam Michała przez pewien czas. Szczerze powiedziawszy, nie czułam się komfortowo w roli detektywa. Nie mam zielonego pojęcia, czy coś podejrzewał.
Dyskretnie przeglądałam jego ubrania, ale nigdzie nie było śladów szminki czy włosów. Udało mi się też sprawdzić telefon i laptopa męża, lecz i tak nie znalazłam niczego podejrzanego. Byłam skołowana, bo nie wiedziałam już, co o tym wszystkim myśleć. Sytuacja wydawała się patowa. Zapewne przestałbym bawić się w Sherlocka Holmesa, gdybym nie postanowiła ten ostatni raz podjechać pod budynek, w którym pracował. Nie wiem, co mnie do tego popchnęło, ale usłyszałam podszept intuicji i zdecydowałam się pójść za tym głosem.
Mało nie dostałam zawału, bo oto moim oczom ukazał się Michał w towarzystwie bardzo młodej kobiety. Wyglądała na rówieśniczkę naszej córki. Najwyraźniej byli sobie bliscy, bo obojgu uśmiech nie schodził z twarzy. Siedziałam za kierownicą, a po moich policzkach płynęły łzy.
Mąż wyznał mi prawdę
Po ćwierćwieczu spędzonym z Michałem byłam przekonana, że nie jest w stanie niczym mnie zaskoczyć. Sądziłam, że znamy się jak przysłowiowe łyse konie. Tymczasem okazało się, że niczego i nikogo nie wolno brać za pewnik. Nie pojmowałam, jak coś takiego mogło ujść mojej uwadze. Przecież mieszkaliśmy pod jednym dachem i sypialiśmy ze sobą. Jak mogłam się nie zorientować? Skoro mój mąż mnie zdradzał, to dlaczego wcześniej tego nie odkryłam? A może to świeża sprawa? Miałam totalny mętlik pod czaszką, ale nie pozostawało nic innego, jak się z nim rozmówić.
Weszłam do salonu, gdzie Michał standardowo siedział przed telewizorem.
– Bądź ze mną szczery – powiedział wprost.
– O co chodzi? – zapytał zaskoczony.
– Masz romans, prawda?
W jednej sekundzie zbladł. Patrzył na mnie z niedowierzaniem, jakbym była przybyszem z odległej galaktyki. Powtórzyłam pytanie.
– Nie mam – wbił wzrok w podłogę.
– Nie kłam. Widziałam cię z nią.
Zapadła niezręczna cisza. Czułam się jak bohaterka surrealistycznego filmu. Nie docierało do mnie, że to się dzieje w rzeczywistości. Mój umysł stawiał opór przed przyjęciem tego do wiadomości.
– Czy masz romans? – powtarzałam pytanie, bo owijanie sprawy w bawełnę nie miało sensu w zaistniałych okolicznościach.
Michał milczał. Widziałam, że nie jest mu łatwo. W jego oczach pojawiły się łzy.
– Przepraszam, ja...
– Michał, czy wtedy to była twoja kochanka?
– Nie – odparł ledwo słyszalnym głosem. – To… moja córka.
Nie mogłam w to uwierzyć
To była najtrudniejsza rozmowa, jaką kiedykolwiek przeprowadziłam w swoim życiu. Mąż miał poważny kłopot z tym, żeby się przede mną otworzyć, jednak ostatecznie to uczynił. Na krótko przed naszym ślubem spotkał się ze swoją miłością z liceum, wspomnienia odżyły i zaiskrzyło. Poszli do łóżka, a owocem tego była Magda. O jej istnieniu dowiedział się dopiero niedawno, ponieważ była kochanka nigdy nie powiedziała mu, że zaszła w ciążę. Córka znalazła go na własną rękę, kiedy udało się jej w końcu wyciągnąć od matki informację na temat tożsamości ojca.
Zdecydowałam, że kontynuowanie małżeństwa w tej sytuacji jest nieporozumieniem, dlatego złożyłam pozew o rozwód. To, że ma dziecko z innego związku byłoby dla mnie do zaakceptowania, gdyby nie fakt, że dopuścił się zdrady już na początku naszego związku. Dopiero teraz wyszło to na jaw. Było to ciężkiego kalibru kłamstwo. Wielokrotnie przepraszał i prosił o wybaczenie. Zaproponował, abyśmy zostali przyjaciółmi lub chociaż dobrymi znajomymi.
– Nie umiem ci obiecać, czy dam radę. Potrzebuję czasu, żeby to wszystko sobie poukładać.
– Rozumiem, nie będę naciskał.
Czytałam podobne historie, lecz za nic w świecie bym nie zgadła, że doświadczę tego na własnej skórze. Niekiedy wydaje się nam, że świetnie znamy drugiego człowieka, a w praktyce nie jesteśmy świadomi, kim on jest i jakie skrywa sekrety.
Ewelina, 52 lata
Czytaj także:
- „Dostałam romantyczny bukiet bzu od narzeczonego. Szkoda tylko, że liścik w nim nie był do mnie”
- „Jeszcze nie minął miesiąc miodowy, a mój mąż już miał inną. Powiedział, że ma zbyt dobre geny i nie chce ich marnować”
- „Zawsze ufałem żonie i naprawę ją kochałem. Gdy poznałem jej sekret nie tylko ręce mi opadły”

