„Po latach spotkałem w parku moją eks. Powiedziała mi coś, co wywróciło moje spokojne życie singla do góry nogami”
„Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy wyszedłem z pracy wcześniej i postanowiłem przejść się po parku. Lubiłem ten rejon miasta, było tam spokojnie, a ja miałem ochotę na kilka minut oddechu przed powrotem do domu. Nagle ją zobaczyłem”.

- Redakcja
Byłem zwyczajnym facetem po trzydziestce, który nie miał większych zmartwień. Mieszkałem sam, pracowałem w stabilnej firmie, wieczorami spotykałem się z kumplami, a od czasu do czasu umawiałem się na randki bez zobowiązań. Nie narzekałem na swoje życie, ale też nie czułem się w nim szczególnie spełniony. Po prostu płynąłem z nurtem.
Byłem szczęśliwy
Czasem myślałem o Kasi, dziewczynie, z którą kiedyś byłem. Nasz związek trwał kilka miesięcy, ale nie był burzliwy, raczej spokojny i dość naturalnie się zakończył. Odeszliśmy od siebie powoli, bez większych dramatów. Wydawało mi się, że oboje tego chcieliśmy. Kiedyś była dla mnie ważna, ale z czasem stała się tylko wspomnieniem. Nie bolało mnie to, nie analizowałem, co mogło pójść inaczej. Po prostu nasze drogi się rozeszły.
Wszystko zmieniło się pewnego dnia, gdy wyszedłem z pracy wcześniej i postanowiłem przejść się po parku. Lubiłem ten rejon miasta, było tam spokojnie, a ja miałem ochotę na kilka minut oddechu przed powrotem do domu. Spacerowałem między alejkami, gdy nagle, wśród ludzi, zobaczyłem ją. Kasia siedziała na ławce, a obok niej stała mała dziewczynka. Miała może pięć lat. Chwilę patrzyłem na tę scenę, niepewny, czy podejść.
I wtedy serce zaczęło mi bić szybciej. Dziewczynka miała znajome rysy twarzy, znajomy uśmiech, znajomy błysk w oczach. Jakbym patrzył na samego siebie sprzed lat.
Byłem w szoku
Nie mogłem oderwać wzroku od tej dziewczynki. Coś we mnie krzyczało, że to nie może być przypadek. Kasia siedziała na ławce, pochylona lekko do przodu, i rozmawiała z małą. Dziewczynka zaczęła się śmiać, a ja poczułem, jak wszystko we mnie zamiera. Znałem ten śmiech. Słyszałem go na nagraniach z dzieciństwa, kiedy ja, w tym samym wieku, chichotałem na podłodze w salonie rodziców.
Zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, zrobiłem krok do przodu. Potem kolejny. Nogi same mnie poniosły.
– Cześć.
Podniosła głowę i spojrzała na mnie, jakby zobaczyła ducha. Zamarła, a w jej oczach pojawiło się coś, czego nie potrafiłem rozszyfrować – może strach, może zaskoczenie.
– Michał… – powiedziała cicho.
Dziewczynka spojrzała na mnie z ciekawością, ale nie powiedziała ani słowa.
– To twoja córka? – zapytałem, wskazując na małą.
Kasia otworzyła usta. Przez sekundę miałem wrażenie, że nie odpowie, że spróbuje udawać, że nie usłyszała pytania.
– Tak… – powiedziała w końcu i spuściła wzrok.
Coś we mnie ścisnęło.
– Ile ma lat?
– Pięć.
Wystraszyła się
Zrobiłem szybkie obliczenia w głowie. Pięć lat. Moja twarz musiała powiedzieć więcej, niż bym chciał, bo Kasia wyglądała na coraz bardziej zdenerwowaną.
– Muszę iść – powiedziała nagle i wstała, biorąc dziewczynkę za rękę.
– Poczekaj! – Chwyciłem ją lekko za nadgarstek, a ona spojrzała na mnie z paniką.
Ale ja już wiedziałem, zanim jeszcze to powiedziała. Jej córka, mogła być też moją córką.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Odwróciła wzrok, jakby liczyła, że jeśli na mnie nie spojrzy, to ten temat zniknie.
– Czy kiedykolwiek zamierzałaś mi powiedzieć?
– Nie wiem… – wyszeptała.
– To moje dziecko, moja córka!
Mała patrzyła na nas szeroko otwartymi oczami. Chyba czuła napięcie, ale nie do końca je rozumiała. Kasia przykucnęła przy niej i pogłaskała ją po ramieniu.
– Zosiu, kochanie, pobaw się tam chwilkę, dobrze? – wskazała plac zabaw kilka metrów dalej.
Oszukała mnie
Dziewczynka zawahała się, ale w końcu pobiegła w stronę huśtawek. Kiedy Kasia odwróciła się do mnie z powrotem, zobaczyłem, że w jej oczach błyszczą łzy.
– Nie chciałam, żebyś czuł się do czegoś zmuszony – powiedziała cicho.
Zaśmiałem się gorzko.
– Zmuszony? – Pokręciłem głową. – To nie była twoja decyzja. Powinnaś była mi powiedzieć.
Zacisnęła usta, jakby walczyła sama ze sobą.
– Myślałam, że wyjechałeś, że nie byłbyś gotowy, że może lepiej, jeśli Zosia nie będzie miała ojca, który pojawia się i znika.
Patrzyłem na nią, a moja złość mieszała się z czymś jeszcze – z bólem. Nie mieliśmy wielkiego, epickiego romansu. Byliśmy razem przez kilka miesięcy, a potem nasze drogi się rozeszły. Ale to nie znaczyło, że nie miałem prawa wiedzieć.
– Odebrałaś mi pięć lat – powiedziałem cicho. – Pierwsze słowo, pierwsze kroki, pierwsze urodziny…
Kasia przymknęła oczy i wzięła drżący oddech.
– Wiem – wyszeptała. – I nie mogę tego cofnąć.
Chciałem ją poznać
Patrzyłem na nią długo. Widziałem, że jest zmęczona, że to dla niej trudne. Ale dla mnie było jeszcze trudniejsze.
– Chcę ją poznać – powiedziałem w końcu. – Nie mam pojęcia, jak to zrobić, ale nie mogę teraz odejść, jakby nic się nie stało.
Kasia milczała przez dłuższą chwilę. Potem spojrzała w stronę Zosi, która właśnie wspinała się na drabinkę.
– Daj mi czas – powiedziała.
– Nie mam już czasu – odpowiedziałem.
Nie mogłem przestać myśleć o Zosi. Wróciłem do domu, ale zamiast zająć się czymkolwiek, po prostu usiadłem na kanapie i patrzyłem w ścianę. Moja córka. To słowo brzmiało tak obco.
Nie spałem całą noc. Miałem ochotę do niej zadzwonić, zażądać, żeby od razu mi ją przedstawiła, ale wiedziałem, że to nic nie da. Kasia potrzebowała czasu, ale ja nie miałem zamiaru czekać w nieskończoność.
Następnego dnia napisałem do niej wiadomość: „Spotkajmy się. Musimy porozmawiać”. Odpisała dopiero wieczorem: „Dobrze. Jutro o 18 w tej samej kawiarni, co kiedyś”.
Nie odpuszczałem
Kiedy wszedłem do środka, już tam była. Siedziała przy oknie, mieszała łyżeczką herbatę, jakby nie mogła się skupić. Usiadłem naprzeciwko niej i przez chwilę milczeliśmy.
– Dziękuję, że przyszłaś – powiedziałem w końcu.
– Wiedziałam, że nie odpuścisz – uśmiechnęła się smutno.
– Bo nie mogę – przełknąłem ślinę. – Powiedz mi o niej wszystko.
Westchnęła cicho, jakby ważyła każde słowo.
– Jest energiczna, ciekawa świata. Uwielbia rysować, mogłaby całymi dniami siedzieć z kredkami i kartką papieru. Kocha zwierzęta, marzy o kocie, ale nie możemy mieć go w mieszkaniu – Kasia uśmiechnęła się lekko. – Jest trochę uparta, czasem trudno ją przekonać do czegoś, jeśli już sobie coś postanowi…
– Po kimś to ma – rzuciłem i oboje wiedzieliśmy, że nie chodzi o nią.
Kasia spojrzała na mnie uważnie.
– Wiem, że masz do mnie żal – powiedziała cicho. – I masz do tego prawo.
– Żal? – Zaśmiałem się gorzko. – Nie wiem, co czuję. To mieszanina wszystkiego. Gniewu, smutku, a jednocześnie…
– Nadziei? – podsunęła.
Pokiwałem głową.
– Tak. Bo skoro już wiem, to nie chcę zniknąć.
Dała mi szansę
Patrzyła na mnie przez dłuższą chwilę, jakby próbowała ocenić, czy mówię serio.
– Nie wiem, jak to zrobić – powiedziała w końcu. – Nie wiem, jak jej powiedzieć, że ma ojca, którego nigdy nie znała.
– Zacznijmy od małych kroków – zaproponowałem. – Pozwól mi ją poznać. Niech myśli, że jestem znajomym, kimś, kto lubi spędzać z nią czas. Nie musimy jej mówić wszystkiego od razu.
Kasia wyglądała na niepewną.
– To nie jest takie proste.
– Nie proszę o wiele – powiedziałem. – Chcę po prostu mieć szansę.
Zastanawiała się długo. W końcu westchnęła i skinęła głową.
– Dobrze. Spróbujemy.
Poczułem, jak w mojej piersi coś się rozluźnia. To był początek. Nie wiedziałem, co będzie dalej, ale wiedziałem jedno – nie zamierzałem jej już stracić.
Michał, 39 lat
Czytaj także:
„Mąż nie wspierał mnie w ciąży. Gdy zrozumiałam dlaczego, pożałowałam, że będzie ojcem tego dziecka”
„Po 40-stce zacząłem uganiać się za stażystką. Żona nie ma pojęcia, co zrobiłem na wyjeździe integracyjnym”
„Syn się wyprowadził, a ja tęskniłam. Gdy nagle wrócił, myślał, że będę jego służącą przez całą dobę”