Reklama

Powrót do rodzinnego miasta po latach wydawał się surrealistyczny. Po raz pierwszy od dekad zbliżałem się do miejsc, które były świadkami moich najwcześniejszych wspomnień. Z chwilą, gdy samochód zatrzymał się przed domem moich zmarłych rodziców, poczułem silny zapach ziemi po deszczu. To wspomnienie przywołało obrazy ciepłych, letnich wieczorów, kiedy to wraz z Anną spędzaliśmy godziny w ogrodzie, rozmawiając o marzeniach i planach na przyszłość.

Reklama

Spotkanie po latach

Od czasu, gdy wyjechałem na studia, kariera i życie w wielkim mieście pochłonęły mnie całkowicie. Nigdy nie było okazji, by wrócić, ani nawet takiej potrzeby. Teraz jednak, po śmierci rodziców, dom rodzinny stał pusty i wymagał decyzji. Sprzedać? Odnowić? Wysiadłem z samochodu, a wspomnienia wróciły do mnie falą, jakbym dopiero co stąd wyjechał.

Ogród wokół domu, choć zaniedbany, nie stracił swojego uroku. Przechadzałem się po nim, próbując przywołać wspomnienia z dzieciństwa. Ku mojemu zdziwieniu, część roślin nadal kwitła, jakby ktoś o nie dbał. Podszedłem do płotu oddzielającego moją posiadłość od sąsiedniej i nagle ją zobaczyłem.

Anna, choć smuklejsza niż pamiętałem, miała te same błyszczące oczy. Jej włosy, teraz siwe, rozwiewał delikatny wiatr. Zauważyła mnie i przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się, czy to sen. W końcu uśmiechnęła się delikatnie, mówiąc:

– A więc wróciłeś.

Jej głos miał w sobie tę samą melodię, co kiedyś. Nasza rozmowa była ostrożna, jakbyśmy badali grunt pod stopami. Pytałem, jak jej życie, a Anna opowiedziała o Eryku, jej mężu, który zmarł kilka lat temu. Ogród nadal był jej, nigdy nie opuściła tego miejsca. Chciałem jej powiedzieć, że planuję sprzedać dom, ale słowa ugrzęzły mi w gardle.

– To miejsce się nie zmieniło – zauważyłem, spoglądając na ogrodowe ławki, które pamiętałem z dawnych lat.

Może dlatego, że ktoś o nie dba – odpowiedziała z nutą tajemnicy w głosie.

Wspomnienia wróciły z pełną mocą

Dni mijały, a ja zostawałem w domu dłużej, niż planowałem. Z każdym dniem dawny świat coraz bardziej mnie wciągał. Przypominałem sobie pierwsze pocałunki wśród drzew, te beztroskie wieczory, kiedy razem z Anną patrzyliśmy na gwiazdy, marząc o wspólnej przyszłości. Pewnego popołudnia, siedząc na werandzie i sącząc herbatę, Anna spojrzała na mnie z uśmiechem, w którym była odrobina tęsknoty.

– Pamiętasz, jak mówiłeś, że nigdy nie opuścisz tego miejsca? – zapytała z lekkim uśmiechem na ustach.

Uśmiechnąłem się krzywo, czując ciepło wspomnień.

– Miałem osiemnaście lat. Wtedy wierzyłem, że wszystko będzie na zawsze.

Anna zamilkła na chwilę, patrząc na ogród, który nadal kwitł kolorami wspomnień.

– Niektóre rzeczy są na zawsze. Tylko czasem tego nie zauważamy.

Jej słowa przebiły się przez skorupę czasu, przypominając mi, że nie wszystko, co minęło, jest stracone. W sercu czułem ciepło, które już dawno zdawałem się zapomnieć. Może to miejsce miało więcej magii, niż kiedykolwiek podejrzewałem.

Między nami coś się rodziło

Im dłużej tu byłem, tym bardziej czułem, że coś do niej czuję. Ale czy to była miłość, czy tylko nostalgia za przeszłością? Anna wydawała się ciepła i bliska, ale zawsze zachowywała pewien dystans, jakby bała się przekroczyć niewidzialną granicę. Podczas jednej z naszych rozmów, siedząc pod starym drzewem, powiedziała nagle:

– Eryk zawsze się bał, że gdy wrócisz, coś się zmieni.

Zaskoczyły mnie jej słowa.

– Dlaczego? – zapytałem, starając się zrozumieć, co miała na myśli.

Anna spojrzała na mnie uważnie, jej oczy były pełne wspomnień i niewypowiedzianych emocji.

– Bo wiedział, że kiedyś cię kochałam. A może nigdy nie przestałam.

Cisza, która nastała, była niemal namacalna. Czułem, jak serce przyspiesza mi bicie, nie wiedząc, co powiedzieć. Słowa Anny były jak echo przeszłości, które teraz rozbrzmiewało z nową siłą. Czy mogłem się odważyć zadać sobie pytanie, co to dla mnie oznacza?

Co powinienem zrobić?

Wciąż nie mogłem otrząsnąć się z tego, co usłyszałem. Czy rzeczywiście chciałem sprzedać dom? A może była tu szansa na coś nowego. Wieczorami, gdy myśli były najbardziej natarczywe, szukałem odpowiedzi. Pewnego dnia, w rozmowie z Anną, zdecydowałem się podzielić moimi wątpliwościami.

– Nie wiem, czy pasuję tu jeszcze. To, co było, już nie wróci – powiedziałem, próbując wyjaśnić wewnętrzne rozterki, które mnie dręczyły.

Anna uśmiechnęła się lekko, jakby rozumiała, co się we mnie dzieje.

– Nie musisz wracać do tego, co było. Możesz zacząć coś nowego.

Jej słowa były proste, ale miały w sobie mądrość, której brakowało moim myślom. To nie była łatwa decyzja. Przeszłość była ciężarem, a przyszłość niosła ze sobą wiele niewiadomych. Czułem, że jestem na rozdrożu, gdzie każdy wybór mógł mieć ogromne znaczenie. Gdy opuściłem dom Anny, wciąż nie byłem pewien, co zrobić, ale poczułem, że zyskałem nową perspektywę. Może to miejsce było czymś więcej niż tylko reliktem przeszłości.

Zostałem na kilka tygodni dłużej, niż pierwotnie zakładałem. Każdy dzień przynosił nowe wspomnienia, a moje uczucia stawały się coraz bardziej zawiłe. Ostatniej nocy, przed planowanym wyjazdem, zdecydowałem się na spacer po ogrodzie. Księżyc oświetlał delikatnie alejki, a ja czułem, jak moje serce bije szybciej z każdą chwilą.

Podczas tego nocnego spaceru dostrzegłem Annę, która podlewała kwiaty. Nasze spojrzenia się spotkały, a czas jakby na chwilę stanął w miejscu. W jej oczach widziałem mieszankę nadziei i niepewności. Czułem, że czeka na mój ruch, na decyzję, która mogłaby zmienić naszą przyszłość.

Podszedłem bliżej, a nasze dłonie niemal się spotkały. Wiedziałem, że muszę podjąć decyzję – wrócić do życia, które znałem, czy zacząć nowy rozdział tutaj, w miejscu, które z każdym dniem stawało mi się bliższe. Czy Anna była częścią tej przyszłości, której tak się obawiałem, ale też którą w głębi serca pragnąłem?

Nie miałem wszystkich odpowiedzi, ale jedno było pewne – czasami to, co było, jest piękne właśnie dlatego, że nigdy nie wróci. Ale teraz miałem szansę na coś nowego, coś, co mogłem stworzyć własnymi rękami. Czy podejmę to ryzyko? Czy Anna była gotowa iść ze mną tą nową drogą?

Mariusz, 48 lat

Reklama

Czytaj także:
„Nie po to przeszłam na emeryturę, żeby niańczyć cudze dzieci. Dodatkowa kasa kusi, ale chyba wolę święty spokój”
„Mąż kpił, że chcę zrobić prawo jazdy po 50-tce, bo nie nadaję się na kierowcę. Teraz będzie się prosił o podwózkę”
„Teściowa ciągle mi dogryzała. W końcu 1 zdaniem sprawiłem, że zrobiła się czerwona jak piwonia”

Reklama
Reklama
Reklama