„Po 20 latach znalazłam swoją pierwszą miłość w internecie. Był wdowcem z 3 dzieci, ale mi to nie przeszkadzało”
„Przeglądałam jego profil i uśmiechałam się. Nic się nie zmienił. A te zmarszczki? Oj, prawie niewidoczne. A poza tym czyniły go jeszcze bardziej męskim. Na zdjęciach był z dziećmi… Swoimi? Ja dzieci nie miałam, więc jaki miał być problem?”.

- Listy do redakcji
Nigdy nie byłam ani zbyt wylewna, ani towarzyska. Trzymałam się dwóch najlepszych przyjaciółek, a z osobami z pracy utrzymywałam poprawne relacje. Nikt nie miał problemu, żeby zwrócić się do mnie o pomoc w przypadku jakiegoś zadania, ja z kolei bez przeszkód zdobywałam od innych informacje potrzebne do owocnej współpracy. Tyle tylko, że żadna z tych osób nigdy nie pomyślała o tym, żeby zaprosić mnie do baru, na kawę czy gdzie tam chodzili całą kadrową paczką. Ja zresztą wcale się nie wyrywałam – miałam inne zajęcia: kurs śpiewu, spokojne wieczorne spotkania przy herbatce z jedną z przyjaciółek czy pochłanianie dobrych lektur do poduszki.
Tym sposobem byłam cały czas sama. No, faceci jakoś się do mnie nie garnęli. Nie mieli zresztą za bardzo kiedy i jak. Niby mi to nie przeszkadzało, ale… czasem włączał się jakiś taki wewnętrzny smutek. Poczucie samotności, z którym nie potrafiłam walczyć. Bo co to było za życie? Najpierw praca, potem dom, czasem rozmowa z przyjaciółką czy spotkanie z rodziną, a potem łóżko i sen.
– Za bardzo się przejmujesz – mówiła mi Kinga. – Zobaczysz, że facet sam się znajdzie.
– Ten właściwy – wtórowała jej Iga. – Bo na niewłaściwych to nie ma co czasu tracić.
Niestety tylko one dwie były tego zdania.
Rodzina stale narzekała
Rodzice nie mogli przeboleć, że wciąż jestem sama i nawet się nie zanosi na żadną porządną randkę. Może gdybym nie miała młodszej o cztery lata siostry, która wyszła za mąż w wieku dwudziestu dwóch lat, byłoby cokolwiek łatwiej, a tak… W dodatku Ula nieustannie im wtórowała.
– Siostra, ty nie młodniejesz – mówiła mi niejednokrotnie. – No daj spokój! Chyba nie chcesz skończyć sama na starość?
– I co z wnukami? – podejmował zawsze temat tata. – Bo Ulcia wie, jak kochamy naszego Patryczka, ale to nie do pomyślenia, żeby nasza druga córka nie postarała się o kolejnych wnuczków!
– W dodatku, żeby to akurat z tą starszą był problem… – Mama kręciła głową, jakbym co najmniej dopuszczała się jakiejś koszmarnej zbrodni.
Próbowałam zachować cierpliwość. Tłumaczyłam, opowiadałam, że mężczyźni nie ustawiają się do mnie w kolejce, a w pracy, jak sama nazwa wskazuje, pracuję, a nie szukam wrażeń. Nie docierało. Kiedy skończyłam trzydzieści pięć lat, te ich utyskiwania stały się tak uciążliwe, że nie byłam ich w stanie znieść. Poza tym robiło mi się coraz bardziej przykro, bo powoli przekonywałam się, że mają w tym wszystkim sporo racji. A ja przecież nie chciałam być sama.
W pewien sobotni wieczór, kompletnie już zrezygnowana przez komentarze rodziny, włączyłam komputer i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Dołowało mnie trochę przewijanie fotek szczęśliwych rówieśniczek z dzieciaczkami, facetami, chwalących się jakimiś cudownymi, romantycznymi wypadami. Trochę zrezygnowana przeglądałam kolejne profile, wpadając w coraz większego doła. Nagle zobaczyłam profil Daniela – moją pierwszą miłość, jeszcze z czasów szkolnych.
Trafiłam na niego przypadkiem
Przeglądałam jego profil i uśmiechałam się mimowolnie. Nic się nie zmienił. A te zmarszczki? Oj, prawie niewidoczne. A poza tym czyniły go jeszcze bardziej męskim. Na zdjęciach był z dziećmi… Swoimi? A może tylko do niego przyjechały? Może był ich wujkiem? Dwie dziewczynki i chłopiec. Ja dzieci nie miałam, więc w sumie jaki miał być problem?
Trochę mnie dziwiło, że nigdzie nie dostrzegam żadnej piękności, z którą mógłby się pokazywać na zdjęciach. Byłam niemal pewna, że kto jak kto, ale Daniel na pewno pochwaliłby się swoją drugą połówką. Czy to w ogóle było możliwe, żeby nikogo nie miał? Ale… jak? Co w takim razie z matką tych dzieci? A może rzeczywiście wcale nie były jego?
Przez dłuższą chwilę walczyłam ze sobą i z szeregiem wątpliwości, które zdawały się mnożyć w mojej głowie, aż w końcu zdecydowałam się do niego napisać. Przez pierwsze kilkanaście sekund myślałam, że mnie zignoruje. Że w ogóle się nie odezwie. Potem jednak zauważyłam pojawiający się wielokropek sugerujący, że właśnie coś do mnie pisze. Uśmiechnęłam się naprawdę szeroko i szczerze, gdy się przywitał, a potem zaczął dopytywać, co u mnie słychać.
Rozmowa sama się potoczyła
Myślałam, że będę się krępować. Że nie zdołam mu niczego o sobie powiedzieć, bo przecież moje życie jest nudne, beznadziejne i potwornie nijakie. Tymczasem okazało się, że wciąż łączą nas wspólne tematy. Nadal oglądaliśmy te same filmy, jak się okazało, graliśmy nawet w te same gry i czytywaliśmy te same książki. Jak twierdził, teraz miał zdecydowanie mniej czasu, by czytać czy grać, ale miał nadzieję, że jeszcze kiedyś zdoła nadrobić zaległości.
Okazało się, że dzieci: Ania, Monia i Kamil rzeczywiście są jego. Ich matka zmarła rok wcześniej i Daniel został z nimi sam. Kiedy mi o tym opowiadał, momentalnie zrobiło mi się smutno. Współczułam mu tego, co musiał przejść w samotności. Jednocześnie podziwiałam go za to, że tak świetnie sobie radził i się nie poddał. Zwłaszcza że przecież musiał dbać o dzieciaki.
Zupełnie nie wiedziałam, jak to się stało, ale umówiliśmy się na spotkanie na kolejny dzień. Z początku protestowałam, bo nie chciałam go w żaden sposób odrywać od dzieci, ale zapewnił mnie, że i tak miały jechać do jego mamy.
Jakbyśmy widzieli się wczoraj
Spotkaliśmy się w kawiarni, do której chodziliśmy jeszcze w liceum. Nieznacznie się stresowałam, ale kiedy zobaczyłam go na żywo, poczułam się, jakbym miała spędzić czas z przyjacielem, którego znałam od wieków. No, po części tak było. Tyle tylko, że na widok Daniela wciąż miękły mi nogi – a przecież wcale nie byłam już głupiutką nastolatką!
– Trochę się bałem, że nie przyjdziesz – przyznał Daniel, gdy już usiedliśmy i zamówiliśmy po kawie – on czarną, ja latte.
– Dlaczego miałabym nie przyjść? – zdziwiłam się szczerze. – Naprawdę się cieszyłam, że na ciebie wczoraj wpadłam!
Uśmiechnął się lekko, jakby z delikatnym zakłopotaniem.
– No bo wiesz, wdowiec, trójka dzieci… – Westchnął, a usta lekko mu zadrgały, choć uśmiech ostatecznie się nie poszerzył. – Raczej nie przyciągam kobiet.
Wyszczerzyłam się, bo jakoś tak nie potrafiłam się powstrzymać.
– Wystarczyło spiknąć się z byłą – stwierdziłam, a on się roześmiał.
– No rzeczywiście – zgodził się. – Coś w tym zdecydowanie jest.
Rozmawialiśmy o wszystkim – o pracy, ostatnio przeczytanych pozycjach, nawet o planach, jakie oboje mieliśmy na najbliższe miesiące. Potem natomiast zaczęliśmy rozważać, na które filmy moglibyśmy pójść we dwoje. I nie tylko.
– Pewnie, że możemy pójść w piątkę – stwierdziłam, całkiem zadowolona z takiego obrotu spraw. – Ta animacja, wiesz, ta, która ma wejść do kin w przyszłym tygodniu, powinna się też spodobać dzieciakom.
– Tak, tam będą głównie dzieciaki – przyznał rozbawiony. – Zawsze śmiałem się, że jestem jak takie duże dziecko.
– No, ja też zawsze byłam – rzuciłam i się roześmiałam.
To może być przełom
Z Danielem układa nam się coraz lepiej. Chodzimy do kina, na spacery, a czasem do zoo czy na basen – a to wszystko oczywiście z dzieciakami. Ania i Kamil bardzo mnie polubili, Monia wciąż się jeszcze przekonuje. W każdym razie liczę, że jesteśmy na dobrej drodze w zacieśnianiu stosunków.
Moja rodzina zareagowała bardzo różnie. Ula była potwornie zaskoczona i nie do końca wiedziała, czy mnie ganić, czy chwalić, bo wreszcie wykonałam jakikolwiek krok w przyszłość. Mama trochę marudziła, że chcę się opiekować nieswoimi dziećmi, ale tata nie posiadał się ze szczęścia, bo twierdził, że jeśli nam się poukłada, to będzie miał całą gromadkę wnuków.
Nie wiem, czy Daniel wybiega aż tak daleko w przyszłość. Cieszymy się jednak z tego, co mamy i będziemy spokojnie czekać, co przyniesie nam bliższa i dalsza przyszłość. Najważniejsze, że nie jestem sama, a on w końcu przestał się zamartwiać i uciekać myślami do wspomnień, które obecnie wywołują w nim tylko ból.
Ola, 35 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Po latach bycia dobrym mężem, oszukałem żonę. Nie spodziewałem się, że kara za to będzie tak surowa”
- „Przebierałam w facetach, ale nigdy nie trafiłam na księcia. Każdy był dla mnie jak robaczywy grzyb”
- „Na urlop pojechałam na kurs surfingu na Hel. Żałowałam już od pierwszego dnia, ale zostałam i zmieniłam swoje życie”

