„Planowałem oświadczyny w walentynki, ale moja dziewczyna wszystko zepsuła. Brak pierścionka zawdzięcza tylko sobie”
„Przestała pytać, ale za to zaczęła obserwować. Każde moje wyjście do sypialni, łazienki, każdą chwilę, gdy sięgałem do kieszeni. Bywały momenty, gdy patrzyła na mnie z nadzieją, a potem z rozczarowaniem. Testowałem jej cierpliwość”.

- Redakcja
Nigdy nie byłem typem romantyka. Nie potrafię wymyślać spektakularnych niespodzianek, pisać listów miłosnych czy organizować wielkich gestów. Ale Kasia… Kasia zasługiwała na coś wyjątkowego. Przez trzy lata naszego związku to ona była stroną, która zawsze pamiętała o rocznicach, urodzinach, drobnych gestach czułości. To ona zaskakiwała mnie śniadaniem do łóżka czy biletem na koncert mojego ulubionego zespołu. Dlatego wiedziałem, że kiedy się jej oświadczę, musi to być moment idealny.
Kupiłem pierścionek po tygodniach zastanawiania się, co będzie dla niej najlepsze. W końcu znalazłem ten jeden – klasyczny, ale z delikatnym, subtelnym diamentem. Schowałem go w mojej szafce w sypialni, przekonany, że to najbezpieczniejsze miejsce, w którym na pewno go nie znajdzie. Chciałem poczekać na odpowiedni moment – może na romantyczny weekend nad morzem albo kolację w naszej ulubionej restauracji.
Nie przewidziałem tylko jednego. Kasia miała manię sprzątania. I gdy pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, trafiła na pudełeczko z pierścionkiem, coś w niej się zmieniło. Nie powiedziała mi o tym, ale od tamtego dnia zaczęła uważniej mnie obserwować, wypatrując chwili, gdy w końcu uklęknę na jedno kolano. Problem w tym, że ja oświadczyny planowałem na później. A ona – czekała. I im dłużej czekała, tym więcej zaczynała mieć wątpliwości.
Zrobiła się jakaś dziwna
Moja dziewczyna nagle w rozmowach zaczęła niby przypadkiem wspominać o zaręczynach innych par, oglądała ślubne inspiracje na Instagramie, a nawet zapisała nas na targi ślubne i weselne.
– Po co ci to? – spytałem, marszcząc brwi, gdy zobaczyłem na lodówce ulotkę z datą wydarzenia.
– No wiesz… tak po prostu. Nigdy nie byłam na czymś takim. Może być ciekawie! – powiedziała z uśmiechem, ale w jej oczach zobaczyłem coś jeszcze – wyczekiwanie.
Wtedy jeszcze niczego nie podejrzewałem. Myślałem, że to jej chwilowa fascynacja, coś, co zaraz jej przejdzie. Ale nie przeszło.
Mijał tydzień, potem drugi, a ja nie oświadczałem się. Kasia powoli zaczęła się zmieniać. Zamiast entuzjazmu pojawiło się napięcie. Przestała pytać, ale za to zaczęła obserwować. Każde moje wyjście do łazienki, każdą chwilę, gdy sięgałem do kieszeni. Bywały momenty, gdy patrzyła na mnie z nadzieją, a potem z rozczarowaniem.
A ja? Niczego nie zauważałem. Myślałem, że wszystko jest w porządku.
Dopiero któregoś wieczoru, gdy siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy film, Kasia nagle zapytała:
– Damian… Ty jesteś pewien, że chcesz być ze mną?
– Co? – Spojrzałem na nią zdezorientowany. – Skąd ci to przyszło do głowy?
Wzruszyła ramionami, jakby to było nic wielkiego, ale zacisnęła usta w ten sposób, jak to robiła zawsze, gdy coś ją naprawdę dręczyło.
– Tak tylko pytam.
– Oczywiście, że chcę – powiedziałem, przyciągając ją do siebie.
– Na pewno? – Jej głos był cichy, niemal błagalny.
Pokiwałem głową, czując, że w tej rozmowie chodzi o coś więcej. Ale nie miałem pojęcia, że Kasia wie. Że znalazła pierścionek. I że w jej głowie pojawiło się podejrzenie, którego nigdy nie brała pod uwagę – co, jeśli to nie dla niej?
Postanowiłem zagrać w tę grę
Zachowanie Kasi stawało się coraz bardziej dziwne. Z początku myślałem, że ma po prostu gorszy czas – może stres w pracy, może jakieś babskie sprawy, w które nie powinienem się wtrącać. Ale kiedy trzeci raz w tym tygodniu zaczęła dąsać się bez powodu, a na moje pytania odpowiadała krótkim „nic”, zacząłem się martwić.
Wszystko wyjaśniło się przypadkiem. Któregoś wieczoru leżałem na łóżku i przeglądałem coś w telefonie, a Kasia brała prysznic. Jej telefon wibrował na szafce nocnej. Normalnie bym go nie ruszał, ale zobaczyłem na ekranie wiadomość od jej przyjaciółki, Magdy:
„I co? Oświadczył się w końcu?”. Zmarszczyłem brwi. Oświadczyny? Dlaczego Magda pyta o coś takiego? Odblokowałem telefon Kasi – znałem jej kod, nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Otworzyłem czat i wtedy wszystko stało się jasne.
Przeczytałem fragment jej rozmowy z przyjaciółką. Telefon prawie wypadł mi z rąk. Ona wiedziała. Znalazła pierścionek. I czekała. A ja ją zawiodłem. Odłożyłem telefon i leżałem w bezruchu, wpatrując się w sufit. To dlatego ostatnio była taka dziwna. Myślała, że się wahałem. Że może pierścionek był dla kogoś innego.
W tym momencie usłyszałem, jak wychodzi z łazienki. Odruchowo zamknąłem oczy i udawałem, że śpię. Położyła się obok mnie, ale nie przytuliła się, jak zawsze. Była spięta. Wiedziałem, że muszę to naprawić. Że nie mogę jej zostawić w takim stanie.
Tylko że wtedy do głowy przyszedł mi pomysł. Jeśli Kasia już wiedziała o pierścionku, to znaczy, że spodziewała się zaręczyn. Więc może… warto ją jeszcze trochę zaskoczyć?
Zamiast oświadczyć się teraz, mogłem zrobić coś zupełnie odwrotnego. Mogłem poczekać. Wzbudzić w niej jeszcze większe napięcie. A potem, kiedy zupełnie się tego nie spodziewa… Tak. To był dobry plan. Nie wiedziałem tylko, że może się to obrócić przeciwko mnie.
Straciła do mnie cierpliwość
Walentynki wydawały się idealnym momentem na to, żeby podkręcić atmosferę. Kasia była już na granicy wytrzymałości – widziałem to w każdym jej spojrzeniu, każdym nerwowym uśmiechu. Liczyła, że właśnie tego dnia się jej oświadczę. A ja? Ja miałem inny plan.
Celowo kupiłem jej kolczyki zamiast pierścionka. Chciałem, żeby była jeszcze bardziej zaskoczona, gdy w końcu uklęknę przed nią w najmniej oczekiwanym momencie. Chciałem, żeby była w szoku – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tylko że nie przewidziałem jednego. Że ta niespodzianka złamie jej serce.
Wieczór zapowiadał się idealnie. Zarezerwowałem stolik w eleganckiej restauracji, a Kasia wyglądała przepięknie – założyła czerwoną sukienkę, tę, którą miałem szczególnie zapamiętać. W jej oczach błyszczało oczekiwanie.
Zamówiliśmy jedzenie, piliśmy wino, rozmawialiśmy. Kasia przez cały czas nerwowo poprawiała włosy, a jej palce co chwilę sunęły po pustym miejscu na lewej dłoni. Jakby już czuła ciężar pierścionka, którego jeszcze tam nie było.
Kiedy kelner przyniósł deser, sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem małe pudełeczko. Kasia wstrzymała oddech. Widziałem, jak patrzy na nie, jak jej serce przyspiesza. Jej oczy zaczęły lśnić, a ręka drżała, gdy sięgnęła po pudełko. Otworzyła je. I wtedy zobaczyła. Kolczyki. W jednej sekundzie całe jej ciało zesztywniało. Uśmiech zniknął, jakby ktoś go wymazał.
Przez dłuższą chwilę patrzyła na kolczyki, jakby nie rozumiała, co się dzieje. Jakby jej mózg odmawiał przyjęcia tej informacji.
– Kolczyki… – powiedziała cicho, niemal do siebie.
– Tak, pomyślałem, że ci się spodobają! – rzuciłem radośnie, nieświadomy tego, co właśnie zrobiłem.
Patrzyła na mnie jeszcze sekundę. Potem odłożyła pudełeczko na stół i zacisnęła usta.
– Damian… – zaczęła drżącym głosem. – Czyli jednak to nie dla mnie?
Zamarłem.
– Co?
– Ten pierścionek. Ten, który znalazłam. To nie dla mnie, prawda?
Kelner, który właśnie podchodził, w porę się zorientował i zawrócił. W restauracji było pełno ludzi, ale w tamtym momencie miałem wrażenie, że zostaliśmy sami.
– Kasia, o czym ty mówisz?
– O tym, że od trzech tygodni zastanawiam się, dlaczego się nie oświadczasz. O tym, że myślałam, że może czekasz na wyjątkowy moment. Ale teraz… teraz już chyba wiem.
– Nie, Kasia, to nie tak…
– To dla kogoś innego, prawda? – w jej oczach pojawiły się łzy.
Serce mi stanęło. Nie tak miało to wyglądać.
– Kasia, posłuchaj…
Ale ona już nie słuchała. Wstała gwałtownie od stołu.
– Nie wierzę, że dałam się tak nabrać – szepnęła, a potem odwróciła się i wyszła z restauracji.
Zostałem tam, siedząc jak idiota, z pudełkiem w ręce, kompletnie zszokowany. Zrujnowałem to. I to koncertowo. Teraz musiałem to naprawić.
Nie chciałem jej stracić
Wybiegłem z restauracji zaraz za Kasią, ale ona była już kilka metrów dalej. Szybko szła chodnikiem, ściskając płaszcz na piersi, jakby chciała się odciąć od wszystkiego – ode mnie, od tej cholernej sytuacji, od własnych myśli.
– Kasia, zaczekaj! – zawołałem, ale nie zwolniła kroku.
Dogoniłem ją dopiero przy przejściu dla pieszych. Złapałem ją za rękę, ale wyrwała się natychmiast. Nie spojrzała na mnie, tylko wpatrywała się w światła zmieniające się na sygnalizatorze. W końcu odezwała się cicho, ale w jej głosie czułem wściekłość.
– Nie chcę teraz z tobą rozmawiać.
– Musisz mnie wysłuchać – powiedziałem błagalnie.
Światło zmieniło się na zielone, ale Kasia nie ruszyła. Odwróciła się do mnie, a jej oczy były zaszklone od łez, których pewnie nie chciała pokazać.
– Po co, Damian? Po co mam cię słuchać? Widziałam ten pierścionek! Przez tygodnie czekałam, a ty… – urwała, bo głos jej się załamał.
Zrobiło mi się potwornie głupio. To był moment, w którym zrozumiałem, że moja „genialna” niespodzianka była w rzeczywistości jednym z najgorszych pomysłów w moim życiu. Kasia nie była zaskoczona – była załamana.
– Kasia, ten pierścionek… on jest dla ciebie – powiedziałem w końcu, patrząc jej prosto w oczy.
Zmrużyła powieki, jakby nie mogła mi uwierzyć.
– Naprawdę? To dlaczego się nie oświadczyłeś? Dlaczego dałeś mi te kolczyki?
Odetchnąłem głęboko, bo wiedziałem, że teraz nie mam innego wyjścia – muszę powiedzieć jej całą prawdę.
– Chciałem cię zaskoczyć – przyznałem. – Wiedziałem, że znalazłaś pierścionek, i pomyślałem, że skoro już się domyślasz, to przesunę moment oświadczyn, żebyś kompletnie się tego nie spodziewała.
Zamrugała szybko, jakby przetwarzała moje słowa.
– Więc… to było specjalnie? Żebym myślała, że się nie oświadczysz?
– Tak – spuściłem głowę, bo sam czułem, jak idiotycznie to brzmiało.
Przez kilka długich sekund milczała, a ja nie miałem pojęcia, co się dzieje w jej głowie. Czy była wściekła? Rozczarowana? Zawiedziona? W końcu prychnęła cicho, a potem… zaczęła się śmiać. Nie był to radosny śmiech. Raczej pełen rezygnacji, zmęczenia, może nawet odrobiny ulgi.
– Jesteś totalnym idiotą, Damian – pokręciła głową, przecierając oczy.
– Wiem – powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
Znowu milczenie. Potem Kasia westchnęła ciężko i popatrzyła na mnie uważnie.
– Masz ten pierścionek przy sobie?
Serce mi stanęło.
– Nie… – powiedziałem z żalem. – Jest w domu.
– Oczywiście, że jest – przewróciła oczami i uniosła ręce do góry, jakby właśnie zdała sobie sprawę, że jest z najbardziej nieogarniętym facetem na świecie.
– Ale mogę go natychmiast przynieść! – zaproponowałem gorliwie.
Wszystko się odmieniło
Popatrzyła na mnie przez chwilę, a potem nagle wyciągnęła rękę.
– Daj mi te kolczyki.
Nie rozumiałem, ale posłusznie podałem jej pudełeczko. Otworzyła je i przez chwilę przyglądała się biżuterii.
– Są ładne – powiedziała w końcu.
– Tak, ale… – zacząłem, ale przerwała mi ruchem ręki.
– Dam ci jeszcze jedną szansę – spojrzała na mnie z udawaną surowością. – Ale pod jednym warunkiem.
– Jakim?
Zrobiła krok do mnie i oparła dłonie na mojej klatce piersiowej.
– Oświadczysz mi się teraz.
Serce mi stanęło.
– Teraz? Tutaj? – Rozejrzałem się nerwowo – staliśmy na środku chodnika, wokół ludzie spieszyli się do domów, a śnieg delikatnie sypał z nieba.
– A co, masz lepszy pomysł? – uniosła brew.
– Nie…
– No to do dzieła, Damian. Nie będę czekać kolejnych tygodni.
Popatrzyłem na nią przez chwilę, potem roześmiałem się i uklęknąłem na jedno kolano.
– Kasiu – powiedziałem, chwytając jej rękę. – Może i jestem idiotą, ale wiem jedno. Kocham cię i chcę spędzić z tobą resztę życia. Czy wyjdziesz za mnie?
Uśmiechnęła się szeroko i bez wahania odpowiedziała:
– Tak, ty durniu.
Złapałem ją w ramiona i pocałowałem, a wokół nas ludzie zaczęli bić brawo. Było zimno, śnieg osiadał mi na włosach, a ja nie miałem nawet pierścionka, ale w tamtym momencie nie miało to najmniejszego znaczenia.
Liczyło się tylko to, że była moja. I że już nigdy więcej nie będę robił takich głupich niespodzianek.
Gdy wróciliśmy do domu, wsunąłem jej pierścionek na palec, a ona wpatrywała się w niego przez chwilę, jakby chciała się upewnić, że to naprawdę się dzieje.
I choć cały ten chaos nie był planowany, wiedziałem jedno – nie mogłem sobie wymarzyć lepszych oświadczyn.
Damian, 28 lat
Czytaj także:
„Byłam pewna, że chłopak oświadczy się w Walentynki. Pierścionek, który trzymałam w dłoni, nie był dla mnie”
„W Walentynki mąż dał mi tylko bukiet róż. Wściekłam się, bo liczyłam na perfumy i błyskotki, a nie na tanie badyle”
„W Walentynki znalazłam pod drzwiami tajemniczy prezent. Nie sądziłam, że tak zmieni moje życie”