„Perfumy żony szefa działały na mnie jak feromony. Nawet bym się skusił, gdyby nie była w wieku mojej matki”
„Pani Jola to nasza księgowa, a prywatnie żona szefa. To kobieta w średnim wieku, ale nie odpuszcza. Ubiera się tak, jakby codziennie miała randkę. Obcisłe bluzki z dekoltem, szpilki, makijaż, mocne perfumy i dużo biżuterii. Jest jedyną kobietą pracującą w warsztacie”.

- listy do redakcji
Od kilku miesięcy pracuję jako mechanik w dużym warsztacie samochodowym. Z pracy jestem zadowolony, ale mam jeden problem. Wpadłem w oko żonie szefa, i nie wiem, jak ją zniechęcić.
Nawet bym się nie domyślił, gdyby nie uwagi kolegów.
Pamiętam, że wybierałem się akurat po coś do jedzenia, i zapytałem, co komu przynieść. Ponieważ pani Jola wyjrzała ze swojego kantorka, zapytałem i ją. Odpowiedziała, że akurat wybiera się naprzeciwko do miłej knajpki na świetne gołąbki.
– A może pan też by zjadł? – zapytała znienacka, ściszając głos.
Wymówiłem się grzecznie, lecz kilku chłopaków usłyszało rozmowę, i jak tylko się odwróciła, zaczęli przewracać oczami, a jeden szepnął do mnie:
– Oj, uważaj, gołąbku.
Wkurzyłem się, niestety czas pokazał, że już coś było na rzeczy.
Ciągle mnie zagadywała
Pani Jola to nasza księgowa, a prywatnie żona szefa. To kobieta w średnim wieku, ale nie odpuszcza. Ubiera się tak, jakby codziennie miała randkę. Obcisłe bluzki z dekoltem, szpilki, makijaż, mocne perfumy i dużo biżuterii.
Jest jedyną kobietą pracującą w warsztacie. Trudno byłoby jej nie zauważyć, a co dopiero z takim wyglądem. Jest u nas kilku młodych mechaników. Zawsze na jej widok trącają się i uśmiechają znacząco. Nigdy jednak nikt nie pozwala sobie na żarty „na forum”.
Pani Jola ma swój pokój, choć i tak często na nią wpadamy w kantorku, w którym robimy sobie kawę. Tyle że teraz to ona na mnie zaczęła „wpadać”. Nie jestem typem flirciarza. Peszą mnie takie sytuacje, tymczasem ona ciągle mnie zagadywała. A to, czy mam narzeczoną, a to, kto mi obiadki gotuje. Takie tam gadki-szmatki.
Zawstydziła mnie
Któregoś dnia niby żartem uszczypnęła mnie w brzuch, mówiąc:
– Dziś to chyba nie było porządnego śniadanka, panie Bartusiu…
Roześmiałem się, bo co miałem zrobić? Dać jej po łapach? Później zaczęła mieć dla mnie różne zlecenia: sprawdzić poziom oleju w jej samochodzie, kupić papierosy, itd. A niedawno zawołała mnie do swojego pokoju. Myślałem, że chodzi o wypłatę, ale ona poprosiła, żebym pomógł jej uruchomić komputer.
– Kabel się rozłączył, a ja nie wiem który – zaśmiała się filuternie.
Chciał, nie chciał, zanurkowałem pod biurko. Ona siedziała na krześle, miałem jej kolana tuż przed nosem, nie wiedziałem gdzie oczy podziać, bo spódniczki to nosi naprawdę krótkie. Gdy wreszcie znalazłem odpowiednią wtyczkę i gramoliłem się spod biurka czerwony jak burak, do pokoju nieoczekiwanie wszedł jeden z pracowników. I szybko się wycofał, mówiąc:
– O, przepraszam.
Chyba nie może być już bardziej jednoznacznej sytuacji. Próbowałem minąć ją, mamrocząc, że teraz powinno działać, a ona rzuciła mi przeciągłe spojrzenie i oświadczyła, że boi się o mnie, bo gdyby jej mąż się dowiedział od tego pracownika, co zaszło, mógłbym stracić pracę.
– Ale ja nie pozwolę, aby miał pan jakieś problemy – obiecała na koniec.
Podwiozłem ją do domu
Stało się dla mnie jasne, że ma na mnie „haka”, chociaż nic nie zrobiłem! No albo ta ostatnia sytuacja: szef gdzieś wyjechał i pani Jola poprosiła, żebym odwiózł ją do domu. Powiedziała, że samochód jej rano nie zapalił i przyjechała do warsztatu taksówką.
Kiedy ją podwiozłem, chciała mnie zaprosić „na herbatkę”, jednak na poczekaniu wymyśliłem pilną wizytę u dentysty. Była wyraźnie zirytowana. No przecież ta kobieta mogłaby być moją matką! W warsztacie panuje koleżeńska atmosfera. Szef to nerwowy człowiek, ale jest w porządku. Jak coś do kogoś ma, ochrzani, i tyle. Mnie to odpowiada.
Bardziej przeszkadzają mi gierki, podchody, niedopowiedzenia. Lubię jasne reguły, i dlatego nie wiem, co mam w tej sytuacji zrobić. Nie chcę stracić pracy, lecz… na szefową też nie mam ochoty.
Bartłomiej, 28 lat
Czytaj także: „Mama chętnie gościła rodzinę. Nie widziała, że traktują jej dom jak darmowy hotel, aż doszło do konfliktu”
„Udawałam przed własną matką, że mam narzeczonego, żeby dała mi spokój. Tak mnie piłowała, że musiałam kogoś wynająć”
„Córka wróciła ze studniówki z nasionkiem w brzuchu i nie widzi problemu. Może zapomnieć o studiach na długo”