Reklama

Prowadzę raczej zwyczajne życie. Uczę się, spotykam z przyjaciółmi, ale to rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza. Od kiedy pamiętam, nasz dom był miejscem pełnym śmiechu i ciepła, nawet po śmierci mamy. Ale od momentu, kiedy ojciec przedstawił nam Joannę, swoją nową partnerkę, wszystko się zmieniło.

Byliśmy przeciwni

Atmosfera w domu stała się napięta, niemalże gęsta od niewypowiedzianych słów i ukrytych emocji. Ojciec ogłosił, że zamierza zmienić testament i uwzględnić Joannę. Marta, moja siostra, od razu poczuła zagrożenie. Ja również, choć z początku nie chciałem tego przyznać.

Te obawy kotłowały się we mnie, gdy patrzyłem na zasępioną twarz Marty. Wiedziałem, że musimy coś zrobić, że nie możemy pozwolić na to, by wszystko, co znamy, rozpadło się na naszych oczach.

– Musimy coś zrobić! Nie możemy tak po prostu siedzieć z założonymi rękami – powiedziała, unosząc ręce w geście rezygnacji. – Jeśli ona wejdzie w posiadanie majątku, to będziemy musieli liczyć na cud, żeby cokolwiek z tego odzyskać.

– Wiesz, ojciec ma swoje powody. Może naprawdę ją kocha – próbowałem jej przypomnieć, choć moje słowa brzmiały cicho, jakby ktoś inny je wypowiadał.

– Miłość to jedno, ale nasza przyszłość to coś innego. Nie możemy po prostu siedzieć i patrzeć, jak wszystko, co nasze, trafia do rąk obcej kobiety – stwierdziła z naciskiem.

Rozmowa z Martą zostawiła mnie z burzą myśli. Z jednej strony jej impulsywność przerażała mnie, a z drugiej zaczynałem rozumieć, że ma rację. Może faktycznie powinniśmy działać, zanim będzie za późno.

Był nieugięty

Postanowiłem, że porozmawiam z ojcem. W głębi duszy miałem nadzieję, że uda mi się go przekonać do zmiany decyzji. Może nawet wrócimy do dawnych, spokojniejszych czasów, kiedy nie było żadnej Joanny, a ja i Marta nie musieliśmy martwić się o przyszłość.

– Tato, mogę z tobą porozmawiać? – zapytałem, stojąc w drzwiach jego gabinetu. Ojciec podniósł wzrok znad sterty papierów, zdając się być zaskoczony moją obecnością.

– Oczywiście, Emil. Co się dzieje? – odpowiedział, wskazując mi krzesło naprzeciwko biurka.

Usiadłem, próbując zebrać myśli.

– Chodzi o Joannę i testament. Czy na pewno musisz to zmieniać?

Ojciec zmarszczył brwi, a w jego oczach pojawiła się mieszanka zdziwienia i obronnego nastawienia.

– Rozumiem twoje obawy, ale Joanna jest teraz częścią naszego życia. To naturalne, że chciałbym ją uwzględnić.

– Ale to nasze dziedzictwo. Nie możemy po prostu tego oddać – starałem się argumentować.

– Nie zamierzam nikogo pozbawiać tego, co należy do rodziny – odpowiedział ojciec, choć jego ton był bardziej defensywny. – Chodzi tylko o to, by zapewnić jej pewną stabilność.

Chciała go zniszczyć

Rozmowa z ojcem nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wyszedłem z gabinetu, czując się jeszcze bardziej zagubiony niż wcześniej. Czy naprawdę nie było innego rozwiązania? Marta wciąż była pełna energii i determinacji.

– Musimy zacząć działać – powiedziała z błyskiem w oczach.

Pokiwałem głową, choć wewnętrznie czułem się coraz bardziej rozdarty.

– Ale co dokładnie zrobimy?

Marta usiadła na drewnianej ławce i zaczęła szkicować plan w powietrzu, jakby chciała zobrazować swoje myśli.

– Na początek musimy odwołać zamówienie na ich salę weselną.

– A co, jeśli ojciec się zorientuje? – zapytałem, próbując sobie wyobrazić, jakie konsekwencje mogą nas czekać.

– Nie będzie miał pojęcia, że to my. Musimy tylko zachować spokój i nie zostawiać śladów – odpowiedziała Marta z pewnością, której tak bardzo jej zazdrościłem.

Choć czułem narastające poczucie winy, wiedziałem, że muszę być przy niej.

– No dobrze, zróbmy to.

Podsłuchałem ich

Podczas tej rozmowy zauważyłem jednak, że nasze poglądy zaczynają się rozchodzić. Moje sumienie coraz głośniej krzyczało, pytając, czy naprawdę postępujemy słusznie. Ale nie mogłem się teraz wycofać. Było za późno.

Kilka dni później przypadkiem usłyszałem rozmowę ojca z Joanną. Stałem w korytarzu, ukryty za zasłoną, nasłuchując.

– Wiesz, kochanie, musimy pomyśleć o tym, jak zainwestować wspólny majątek – mówiła Joanna.

– Tak, myślałem o tym. Może spróbujemy z nieruchomościami? To zawsze była bezpieczna opcja – odpowiedział ojciec.

Serce zaczęło mi bić szybciej. Zamierzali wspólnie dysponować tym, co miało być naszą przyszłością?

Zanim wróciłem do swojego pokoju, wiedziałem, że muszę podzielić się tym z Martą. Choć nasz plan mógł przynieść więcej szkody niż pożytku, nie mogłem jej o tym nie powiedzieć.

– Podsłuchałem rozmowę ojca i Joanny. Mówili o inwestowaniu majątku. Wspólnie – wyjaśniłem, próbując ukryć własne zdenerwowanie.

Marta zmarszczyła brwi, jej twarz stała się napięta.

– Czyli nasze obawy były słuszne.

Nie wiem, co dalej

Zrozumiałem, że nasza sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, niż mogłem sobie wcześniej wyobrazić. Decyzje, które podjęliśmy z Martą, były podszyte strachem i poczuciem zagrożenia, ale czy były słuszne? Nie wiedziałem.

Czułem się rozdarty między lojalnością wobec siostry a pragnieniem zachowania spokoju w rodzinie. Z jednej strony wiedziałem, że nie możemy po prostu pozwolić, by wszystko, co do tej pory znałem, zmieniło się nieodwracalnie. Z drugiej jednak strony coraz bardziej martwiłem się o to, jak nasze działania wpłyną na relacje z ojcem.

Jak będzie wyglądać życie po ślubie ojca? Czy Joanna rzeczywiście stanie się częścią naszej rodziny? Jedno wiedziałem na pewno: nie mogę pozwolić, by strach rządził moim życiem. Być może czas stawić czoła przyszłości, bez względu na to, co przyniesie.

W mojej głowie zaczęły formować się nowe myśli. Zamiast walki i sabotażu może warto spróbować czegoś innego? Może rozmowa, szczera i otwarta, była tym, czego potrzebowaliśmy od samego początku. Byłem gotów podjąć wysiłek, by je naprawić, byle tylko nie stracić siebie nawzajem. W końcu, co to za rodzina, jeśli nie potrafi się ze sobą dogadać?

I choć wciąż pozostawało wiele niewiadomych, byłem gotów na to, co miało nadejść. Może nie wszystko ułoży się po naszej myśli, ale jedno było pewne – stawię czoła przyszłości, niezależnie od tego, co przyniesie.

Emil, 27 lat

Czytaj także:
„Ja harowałam, żeby dzieci miały co jeść, a mąż zabawiał się z inną. Może to błąd, że mu wybaczyłam?”
„Sąsiadka po 60-tce szaleje jak bezwstydna nastolatka. Faceci wychodzą od niej nad ranem, a ona śmieje się z plotek”
„Mąż spał z pilotem na kanapie, więc ja zasypiałam w objęciach 20-letniego trenera. W życiu trzeba korzystać z okazji”

Reklama
Reklama
Reklama