„Ojciec był dla nas wzorem. Po jego śmierci odkryliśmy sekrety, które koniecznie chciał zabrać do grobu”
„Siedzieliśmy na podłodze wśród porozrzucanych ubrań i starych dokumentów, trzymając w dłoniach coś, co nie powinno nigdy trafić w nasze ręce. Listy ojca. Każde z nas miało otwartą kopertę i choć nikt nie powiedział tego na głos, wszyscy robiliśmy to samo – czytaliśmy prawdę, której nie chcieliśmy znać”.

Śmierć ojca przyszła nagle, choć przecież nie powinna nas zaskoczyć. Miał sześćdziesiąt cztery lata, w ostatnich miesiącach często narzekał na zmęczenie, a matka mówiła, że od dawna nie wyglądał dobrze. Ale kto bierze na poważnie takie rzeczy, dopóki nie wydarzy się najgorsze?
Pogrzeb był taki, jak sobie życzył – skromny, bez długich przemówień, bez nadmiaru łez. Ludzie przyszli, złożyli kondolencje, powiedzieli kilka ciepłych słów i wrócili do swojego życia. Tylko my – matka, Magda, Wojtek i ja – zostaliśmy w pustym domu, w którym wszystko przypominało ojca. Jego fotel w kącie salonu, niedokończona książka na nocnym stoliku, zegarek, który zawsze zostawiał na kuchennym blacie.
Matka pogrążyła się w ciszy, Magda płakała całymi dniami, Wojtek jak zwykle skomentował wszystko cynicznym: „No i tyle z naszego bohatera.” A ja? Ja po prostu nie wiedziałem, jak się w tym wszystkim odnaleźć.
Porządkowaliśmy rzeczy
Porządkowanie rzeczy po ojcu miało być symbolicznym pożegnaniem, ale w rzeczywistości czułem się, jakbym go ograbiał. Jego koszule, starannie poskładane przez matkę, jego notatki, których nikt już nie przeczyta, jego osobiste drobiazgi, które nagle straciły znaczenie. Magda wycierała oczy rękawem swetra, układając dokumenty w stosy. Wojtek przewracał oczami i co chwilę wzdychał z irytacją.
– Naprawdę musimy to robić teraz? – rzucił, otwierając kolejną szufladę. – Przecież mama mogłaby to załatwić później.
– To dla niej za trudne – powiedziałem cicho. – Poza tym... może jej to jakoś pomoże.
Wojtek nie odpowiedział, tylko wzruszył ramionami. To on znalazł szkatułkę. Była niewielka, drewniana, zamykana na klucz, który spoczywał tuż obok, jakby ojciec zostawił go tam celowo. Magda od razu wyciągnęła rękę, ale Wojtek ją uprzedził.
– Może nie powinniśmy... – zaczęła niepewnie.
– Może – odburknął Wojtek i przekręcił kluczyk.
W środku znajdowały się listy. Kilka grubych kopert z wyblakłym atramentem i pismem, którego nie można było pomylić z niczym innym. To był charakter pisma ojca.
Nie powinniśmy ich czytać. Ale zaczęliśmy. I wtedy nasz ojciec – ten, którego znaliśmy – przestał istnieć.
Poznaliśmy inną twarz ojca
Siedzieliśmy na podłodze wśród porozrzucanych ubrań i starych dokumentów, trzymając w dłoniach coś, co nie powinno nigdy trafić w nasze ręce. Listy ojca. Każde z nas miało otwartą kopertę i choć nikt nie powiedział tego na głos, wszyscy robiliśmy to samo – czytaliśmy prawdę, której nie chcieliśmy znać.
Magda pierwsza przestała. Odłożyła kartkę i wpatrywała się w nią pustym wzrokiem.
– To jakiś żart, prawda? – wyszeptała. – To… to nie może być prawda.
Wojtek parsknął śmiechem, ale bez śladu rozbawienia.
– A jak myślisz, Magda? Że ojciec siedział sobie wieczorami i pisał fałszywe listy, bo mu się nudziło?
– Zamknij się – powiedziałem ostro.
Ale Wojtek nie miał zamiaru milczeć. Podniósł kolejny list i zaczął czytać na głos.
Kocham cię, ale nigdy nie będziemy mogli być razem. Moja rodzina nie może się o niczym dowiedzieć. Wiesz, że gdybym mógł, wszystko wyglądałoby inaczej.
Spojrzał na nas, jakby czekał na reakcję.
– Brzmi znajomo? Jak z taniego romansu, ale niestety to rzeczywistość. Nasz idealny tatuś miał nie tylko jedną kochankę, ale przynajmniej kilka.
Byliśmy w szoku
Magda wzdrygnęła się.
– Przestań – wychrypiała. – Po prostu przestań.
– Może chcesz pominąć fragment o dziecku? – Wojtek zignorował jej błagalny ton i machnął inną kartką. – Bo nasz ukochany tatuś miał jeszcze jedno. A mama nic nie wiedziała.
Poczułem mdłości. Magda schowała twarz w dłoniach, a Wojtek po prostu patrzył na nas, jakby czekał, aż przyznamy mu rację.
– Nie możemy jej tego powiedzieć – powiedziałem cicho, bardziej do siebie niż do nich.
– Co? – Wojtek spojrzał na mnie z niedowierzaniem. – Chcesz to przed nią ukryć?
– To by ją zabiło – szepnęła Magda.
Wojtek wstał gwałtownie.
– Ona powinna wiedzieć! Ma prawo wiedzieć, że spędziła życie z człowiekiem, który ją oszukiwał!
– I co jej to da? – odparłem, podnosząc wzrok. – Zostawmy to. Niech ojciec zostanie w jej pamięci takim, jakim go znała.
Przez chwilę panowała cisza, aż Wojtek pokręcił głową z politowaniem.
– Jesteście tchórzami.
A może po prostu nie chcieliśmy zniszczyć matce ostatniego, co jej zostało – złudzeń.
Mama chyba wiedziała
Nie mogłem spać. Myśli kotłowały się w mojej głowie, a słowa z listów brzmiały mi w uszach jak złowieszcze echo. Wojtek miał rację – prawda powinna ujrzeć światło dzienne. Ale Magda też miała rację – ta prawda mogła zniszczyć matkę.
Rankiem zastałem ją w kuchni. Siedziała przy stole z kubkiem herbaty, wpatrując się w okno, jakby próbowała dostrzec coś w pustej ulicy.
– Nie śpisz? – zapytałem, siadając naprzeciwko.
– Ty też nie – odpowiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
Przez chwilę panowała między nami cisza. Wiedziałem, że to moja szansa. Jeśli matka coś podejrzewała, może teraz się do tego przyzna.
– Mamo… – zawahałem się. – Czy tata… czy kiedykolwiek cię zawiódł?
Zamrugała i spojrzała na mnie uważnie.
– Każdy ma swoje sekrety, synku – powiedziała cicho. – Czasem lepiej ich nie znać.
Zamarłem. Czy to możliwe, że wiedziała? Że przez te wszystkie lata żyła świadoma jego zdrad, ale postanowiła udawać, że nic się nie dzieje?
– Mamo… – zacząłem ponownie, ale pokręciła głową.
– Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, Janek, zastanów się, czy warto. Niektóre prawdy bolą bardziej niż kłamstwa.
Zamilkłem. Ona wiedziała. Może nie wszystko, może nie o wszystkich kobietach, ale wiedziała. A jednak wciąż kochała ojca. I wtedy zrozumiałem – prawda była niepotrzebna. Prawda nie zmieniała przeszłości.
Mieliśmy mętlik w głowie
– Wiedziała – powiedziałem cicho, zamykając za sobą drzwi.
Magda i Wojtek spojrzeli na mnie jednocześnie. Magda wyglądała na zdezorientowaną, Wojtek tylko prychnął.
– No proszę – rzucił. – Mówiłem, że nie była taka ślepa.
– Nie wiemy, ile dokładnie – odparłem, siadając ciężko na kanapie. – Ale coś przeczuwała. Nie chciała znać szczegółów.
Magda objęła się ramionami, jakby nagle zrobiło jej się zimno.
– Może lepiej… lepiej zostawić to w przeszłości. Niech pozostanie taki, jakim go pamiętamy – powiedziała niepewnie.
– I co? – Wojtek uniósł brwi. – Mamy go dalej wielbić jak świętego?
– Może to nie chodzi o niego – westchnąłem. – Może chodzi o nas. O mamę. Jeśli jej to powiemy, co jej to da? Będzie szczęśliwsza?
Magda pokiwała głową, ale Wojtek wstał i zaczął chodzić po pokoju.
– A jeśli to tchórzostwo? – warknął.
Patrzyłem, jak nerwowo zaciska dłonie w pięści.
– A jeśli to jedyny sposób, byśmy nie stracili też matki? – odparłem.
Zamilkł. Nie musieliśmy mówić tego na głos – decyzja już zapadła.
Tajemnica zostanie tajemnicą
Jeszcze tego samego wieczoru włożyłem listy do szkatułki i przekręciłem klucz. Magda patrzyła na mnie z ulgą, Wojtek z niechęcią, ale nikt już nie protestował. Wiedzieliśmy, że pewne historie powinny pozostać niedopowiedziane.
Następnego dnia matka była jak zawsze – spokojna, opanowana, jakby całe jej życie nie rozsypało się na kawałki. Jakby nigdy nie straciła męża, który ją oszukiwał. I może tak właśnie było. Może w jej oczach nie straciła go wcale. Może zawsze wiedziała i po prostu wybrała życie w kłamstwie, bo było łatwiejsze niż samotność.
– Wszystko w porządku? – spytała mnie cicho, gdy wieczorem usiedliśmy razem przy herbacie.
Spojrzałem na nią i przez chwilę miałem ochotę powiedzieć prawdę. Ale potem przypomniałem sobie jej słowa: Niektóre prawdy bolą bardziej niż kłamstwa.
Uśmiechnąłem się lekko.
– Tak, mamo. Wszystko w porządku.
Ojciec był dla nas bohaterem. Teraz nie wiedzieliśmy, kim był naprawdę. Ale może to nie miało już znaczenia.
Jan, 30 lat
Czytaj także: „Pojechałam na ferie ze sprzętem na narty, a wróciłam z trumną męża. Z ośnieżonego stoku zjechał wtedy po raz ostatni”
„Córka z ferii wróciła z brzuchem. Nie chce nam powiedzieć, kto jest ojcem i myśli, że uwierzymy w niepokalane poczęcie”
„Po śmierci męża poczułam się, jakbym otworzyła jego komnatę tajemnic. Z komornikiem już prawie się zaprzyjaźniłam”

