„Odziedziczyłem w spadku działkę na wsi. Zamiast patrzeć na wiosenne krokusy wolałem łowić wzrokiem sąsiadkę zza płotu”
„Wyruszyłem następnego dnia, z mieszanymi uczuciami – trochę podekscytowany, trochę przestraszony. Droga była długa, ale widoki za oknem zmieniały się na bardziej zielone, co dawało mi nieoczekiwaną ulgę”.

- Redakcja
Jestem mieszczuchem z krwi i kości. Życie w mieście jest szybkie, intensywne, pełne hałasu i ludzi. Lubię to – kawy na wynos, przepełnione tramwaje i ciągłe zmiany, które trzymają mnie w ruchu. Może właśnie dlatego z początku nie byłem zachwycony wiadomością, że odziedziczyłem działkę na wsi po zmarłej ciotce. Nie jestem fanem pracy fizycznej ani bliskości z naturą. Wolę beton i asfalt. Ale w sercu czułem coś, co przyciągało mnie do tej ziemi.
Wahałem się
Wiosna nadeszła szybko i pomimo wątpliwości postanowiłem odwiedzić ten kawałek ziemi. Myśli o tym, że nie mam zielonego pojęcia o uprawach ani ogrodnictwie, nie dawały mi spokoju. Ostatnia roślina, którą zabiłem, to był kaktus – nie wróżyło to dobrze na przyszłość. Jednak mimo tych obaw czułem nieodpartą ciekawość.
– Zwariowałeś? – zapytał mój przyjaciel Tomek, gdy powiedziałem ju o swoich planach.
– Wybieram się na wieś, zobaczyć tę działkę, którą odziedziczyłem po ciotce.
– Wieś? Tam nie ma kawiarni ani Wi-Fi. Co ty tam będziesz robił? – Tomek wybuchnął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
– Wiem, wiem. Ale wiesz, czuję, że powinienem tam pojechać. Sprawdzić, co takiego tam jest. Może odkryję coś, co mnie zaskoczy? – próbowałem bronić swojej decyzji, choć sam nie byłem do końca przekonany.
Kumpel przewrócił oczami, ale nie próbował mnie już zniechęcać. Po prostu poklepał mnie po ramieniu i życzył powodzenia. Wyruszyłem następnego dnia, z mieszanymi uczuciami – trochę podekscytowany, trochę przestraszony. Droga była długa, ale widoki za oknem zmieniały się na bardziej zielone, co dawało mi nieoczekiwaną ulgę.
Oczarowała mnie
Po dotarciu na miejsce, pierwszą osobą, którą spotkałem, była dziewczyna z sąsiedztwa. Energiczna, z nieco sarkastycznym uśmiechem.
– Słyszałam o tobie od rodziców – powiedziała, podchodząc do płotu.
– Krzysiek. A ty jesteś…?
– Magda. Mieszkam tu obok. Twoja ciotka często mówiła o tobie – powiedziała z błyskiem w oku.
Była coś w tej dziewczynie, co przyciągało mnie bardziej niż piękno tej ziemi.
– Wiesz, że zawsze marzyłam o tej działce? – zapytała, patrząc mi prosto w oczy.
Zaskoczyła mnie swoją bezpośredniością. Odwróciłem wzrok, udając, że spoglądam na widok za nią, próbując ukryć swoje zmieszanie.
– Naprawdę? – zapytałem, starając się, żeby moje słowa brzmiały obojętnie. – Dlaczego?
Uśmiechnęła się nieco tajemniczo, jakby znała sekret, którym nie chciała się jeszcze dzielić.
– Marzyłam, żeby tu założyć własny ogród. Ale wiesz, w dzisiejszych czasach… – zawahała się, jakby chciała powiedzieć więcej, ale się powstrzymała.
– Rozumiem – odpowiedziałem, chociaż w rzeczywistości niczego nie rozumiałem. – Jeszcze nie wiem, co z nią zrobię. Dopiero co tu przyjechałem i muszę wszystko przemyśleć.
– Moglibyśmy się dogadać co do ceny.
Jej propozycja była kusząca, ale coś mnie powstrzymywało. Nie byłem jeszcze gotowy podjąć decyzji. Patrzyłem na nią i zastanawiałem się, jakie są jej prawdziwe intencje.
Dałem jej szansę
Miałem mętlik w głowie po rozmowie z Magdą. Przez całą noc rozważałem swoje opcje. Mimo że coś mnie w niej fascynowało, rozumiałem, że powinienem być ostrożny. Postanowiłem w końcu, że dam Magdzie szansę. Zaproponuję jej coś, co będzie korzyścią także dla mnie.
Następnego dnia zastałem ją pracującą w ogrodzie. Podszedłem do niej. Otarła ręce z ziemi i uśmiechnęła się na mój widok, ale ja wiedziałem, że to będzie poważna rozmowa.
– Sprzedam ci działkę – powiedziałem, a jej twarz rozjaśniła się nadzieją. – Ale tylko pod jednym warunkiem. Zgódź się na randkę ze mną.
Przez chwilę zastanawiała się, a potem kiwnęła głową.
– Dobrze – odpowiedziała, a ja poczułem, jak w moim sercu rodzi się nowa nadzieja.
Czułem, że to może być nowy początek – zarówno dla mnie, jak i dla Magdy. Dwa dni później czekałem przed jej domem, z bukietem dzikich kwiatów w ręce.
Mijały minuty, ale Magda się nie pojawiła. Próbowałem do niej zadzwonić, ale jej telefon milczał. Pukałem i dzwoniłem do drzwi jej domu, ale nikt nie odpowiadał. Każda kolejna minuta oczekiwania zdawała się ciągnąć w nieskończoność, a moje nadzieje zaczęły topnieć jak śnieg na wiosnę. W końcu, kiedy słońce zaczęło chować się za horyzontem, zdałem sobie sprawę, że nie przyjdzie.
Byłem naiwny
Zrezygnowany, ruszyłem w stronę swojej działki. Po drodze spotkałem jednego z sąsiadów.
– Słyszałem, że Magda wyjechała – powiedział mimochodem. – Podobno pilne sprawy rodzinne.
Czułem, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Zniknęła, zostawiając mnie z pustymi obietnicami i niespełnionymi nadziejami. Przeszedłem się jeszcze raz po działce, czując, jak serce mi się ściska. Czy byłem naiwny, sądząc, że mogłem zdobyć jej uczucia w taki sposób?
Zamknąłem oczy i usiadłem na ziemi. Wewnętrzny monolog rozbrzmiewał we mnie jak niekończący się film: Czy to ja byłem zbyt łatwowierny? Czy ona zwyczajnie mnie oszukała? A może po prostu wiosenna miłość oślepiła mnie i zwiodła?
Siedziałem tak długo, aż zrobiło się zupełnie ciemno. Myślałem o tym, jak szybko życie może się zmienić. Razem z działką straciłem również kawałek siebie, a historia z Magdą stała się dla mnie lekcją, której nie zapomnę.
Krzysztof, 41 lat
Czytaj także:
„Po powrocie z delegacji z Warszawy mąż pachniał słodkimi perfumami. Myślałam, że ma kochankę, ale prawda była gorsza”
„W jeden dzień z bezdzietnego małżeństwa staliśmy się rodzicami dwojga maluchów. Przecież nie tak planowałam nasze życie”
„Teściowa udawała moją przyjaciółkę, żeby poznać moje sekrety. A potem jednym zdaniem rozbiła moje małżeństwo”