„Odkąd poznałam tajemnicę synowej, mam ochotę posłać ją do piekła. Jak mogła zrobić coś tak obrzydliwego?”
„– Oczywiście, że nie wie, że to nie jego dziecko – powiedziała, prychając. – Ale przecież mu nie powiem. Gdyby to wyszło na jaw, to wszystko bym straciła. A tak mam wygodne życie i nie muszę się o nic martwić – dodała. A do mnie dopiero po chwili dotarło, co tak naprawdę usłyszałam”.

Tak naprawdę to nigdy nie przepadałam za swoją synową. Odkąd tylko ją poznałam, to od razu wyczułam, że ta dziewczyna oznacza jedynie kłopoty. Ale mój syn nie chciał mnie słuchać. Był w niej szaleńczo zakochany i zagroził mi, że jeżeli stanę na drodze ich szczęścia, to zerwie ze mną wszystkie kontakty. Ale to ja miałam rację. Po czasie okazało się, że żona mojego syna to kłamczucha i oszustka. A ja nie wiem, jak mu o tym powiedzieć, gdyż prawda załamie go i zniszczy jego wymarzone życie.
Martwiłam się o syna
Kiedy Michał powiedział, że poznał kobietę swojego życia, to nie posiadałam się ze szczęścia. Mój syn już jakiś czas temu przekroczył magiczną trzydziestkę, a cały czas pozostawał bez drugiej połówki. Już nawet zaczęliśmy się z mężem martwić, że z naszym jedynakiem jest coś nie tak.
– A może on... nie lubi kobiet? – zapytał mnie któregoś dnia Janek.
– Przestań – ofuknęłam go.
Bo chociaż chciałam wierzyć, że oboje z mężem jesteśmy tolerancyjni i zaakceptowalibyśmy każdą decyzję naszego dziecka, to jednak byłoby mi trudno pogodzić się z czymś takim.
– No co – westchnął. – Nie dziwi cię, że cały czas jest sam? – zapytał cicho.
Owszem, dziwiło mnie to. Ale cały czas wierzyłam w to, że po prostu jeszcze nie spotkał nikogo, z kim chciałby spędzić resztę swojego życia.
Od początku jej nie lubiłam
I na szczęście miałam rację. Wprawdzie trochę to trwało, ale Michał wreszcie poznał dziewczynę swoich marzeń.
– Chcę z nią spędzić całe życie – powiedział nam któregoś wieczoru.
A my byliśmy tak szczęśliwi z takiego obrotu sprawy, że cieszyliśmy się z razem z nim i zupełnie nie zastanawialiśmy się nad tym, czy wybranka naszego syna nadaje się na jego żonę i naszą synową. Magda okazała się dziewczyną, do której od samego początku poczułam wielką niechęć. Doskonale pamiętam dzień, gdy przyprowadził ją na niedzielny obiad.
– Miło mi państwa poznać – powiedziała, gdy tylko Michał nam ją przedstawił.
Ale ja nie byłam wcale pewna, czy rzeczywiście jest jej tak miło. Spoglądała na nas z wyższością, a z całej jej postawy można było wyczuć swego rodzaju niechęć. I w dodatku ten jej ubiór, który bardziej pasował na dyskotekę niż na kolację u przyszłych teściów. Zresztą całe jej zachowanie wskazywało na to, że jest dziewczyną rozrywkową, dla której znacznie bardziej od rodziny liczy się dobra zabawa.
Powiedziałam, co myślę
– Jesteś pewien, że to dziewczyna twojego życia? – zapytałam Michała kilka dni później.
Cały czas nie mogłam zapomnieć niedzielnego obiadu, podczas którego dziewczyna mojego syna zachowywała się po prostu prostacko. A z jej postawy wcale nie wynikało, że kocha Michała tak mocno jak on ją.
– O co ci chodzi? – usłyszałam oburzony głos syna.
Patrzył na mnie z wyrzutem.
– O nic – odpowiedziałam spokojnie. – Po prostu chcę mieć pewność, że wiesz co robisz.
– Wiem – odpowiedział mój syn i wyszedł trzaskając drzwiami.
A ja zrozumiałam, że moje jedyne dziecko pakuje się w związek, który nie da mu szczęścia.
Próbowałam ich rozdzielić
Przez kolejne tygodnie próbowałam zrobić wszystko, aby Michał zrozumiał, że związek z Magdą to pomyłka. Początkowo tylko mu sugerowałam, że jego dziewczyna zupełnie do niego nie pasuje, ale po czasie zakomunikowałam mu wprost, że najzwyczajniej w świecie do siebie nie pasują.
– Przecież wy jesteście na zupełnie różnych biegunach – tłumaczyłam mu. – Ty jesteś domatorem lubiącym ciszę i spokój, a Magda to dziewczyna, dla której najważniejsza jest dobra zabawa. Jak wyobrażasz sobie swoje małżeństwo? – pytałam zdesperowana.
Ale moje wysiłki nie przyniosły żadnego skutku. Michał uparcie powtarzał, że kocha Magdę i nie zamierza rezygnować ze swojego szczęście tylko dlatego, że mnie się ona nie podoba. A gdy nie ustawałam w krytyce swojej przyszłej synowej, to wprost powiedział, że dla niego wybór jest prosty.
Syn postawił mnie pod ścianą
– Nie chciałbym wybierać pomiędzy tobą a Magdą – zakomunikował mi pewnego dnia, gdy kolejny raz próbowałam go przekonać, że popełnia błąd. – Ale jeżeli zmusisz mnie do tego, to dokonam wyboru. I zapewniam cię, że nie będziesz z tego wyboru ani trochę zadowolona – zagroził mi.
A ja spojrzawszy w jego oczy zrozumiałam, że on nie żartuje. I wtedy dotarło do mnie, że nie wygram ze swoją przyszłą synową i będę musiała ją zaakceptować.
– Ale zamierzam ją obserwować – powiedziałam przyjaciółce, która doskonale wiedziała o moich rozterkach. – I nie pozwolę, aby skrzywdziła mojego syna – zapewniłam ją.
Nie przewidziałam tylko tego, prawda nie zawsze jest najlepszym wyjściem. A ja za kilka lat stanę przed największym dylematem w swoim życiu.
Założyli rodzinę
Sama nie wiem, jak przeżyłam ślub Michała i Magdy. Przez całą uroczystość miałam ochotę wstać i wykrzyczeć na głos, że nie zgadzam się na to, aby mój syn popełnił największy błąd swojego życia. Ale nie zrobiłam tego i z rozpaczą przyglądałam się, jak mój jedynak wstępuje w związek małżeński, któremu od początku byłam przeciwna. "To się źle skończy" – myślałam zrozpaczona. I nawet nie przekonały mnie uśmiechnięte miny Michała i jego żony.
A mimo to jakoś przetrwałam całą tę uroczystość. A kilka miesięcy później doszłam do wniosku, że może ta moja synowa wcale nie jest taka zła.
– Sama widzisz, jak Michał jest szczęśliwy w tym zawiązku – powiedział mi któregoś poranka mój mąż. Michał z Magdą właśnie wyjechali na długo wyczekiwaną podróż poślubną, z której wysyłali nam przepiękne zdjęcia.
– Może i tak – niechętnie przyznałam mu rację, przypatrując się uśmiechniętym twarzom syna i synowej. I nawet sama przed sobą musiałam przyznać, że wyglądają na naprawdę szczęśliwych.
A kilka tygodni później okazało się, że Magda jest w ciąży.
– To spełnienie moich marzeń – ekscytował się Michał.
Postanowiłam odpuścić
A ja cieszyłam się razem z nim, bo wiedziałam, jak bardzo mój syn pragnął zostać ojcem. I jednocześnie obiecałam sobie, że pomimo wszystko spróbuję zakopać topór wojenny pomiędzy mną a moją synową.
– Może jej nie polubię – powiedziałam mężowi. – Ale przynajmniej postaram się ją zaakceptować – obiecałam Michałowi. Tylko się uśmiechnął.
– Wiedziałam, że w końcu zmądrzejesz – powiedział.
Dałam mu kuksańca i zaczęłam się śmiać.
– Bo wcale nie jestem taką demoniczną teściową, za jaką wszyscy mnie uważają – zażartowałam.
I wtedy nawet nie przypuszczałam, że od początku to właśnie ja miałam rację.
Syn był dobrym ojcem
Kiedy na świat przyszedł Bartuś, to wszyscy oszaleliśmy na jego punkcie. Michał tak bardzo zakochał się w maluchu, że wyręczał Magdę niemal we wszystkim.
– Jaki on podobny do mnie – zachwycał się na każdym spacerze z chłopcem. I zupełnie mu nie przeszkadzało, że przez ostatnie tygodnie to on głównie przewijał, karmił i zajmował się dzieckiem.
A Magda doskonale to wykorzystywała. Podczas gdy Michał poświęcał swój cały czas na opiekę nad synem, to jego żona spotykała się z koleżankami, biegała do fryzjera i spędzała czas na oglądaniu ulubionych seriali. A gdy musiała zająć się synem, to wolała podrzucić go do mnie. I przez cały czas wisiała na telefonie.
Dowiedziałam się o tajemnicy synowej
I to właśnie podczas jednej z takich rozmów odkryłam jej największą tajemnicę. Kiedy kolejny raz podrzuciła nam Bartka, to niemal od razu zadzwoniła do swojej koleżanki. I chyba nie wiedziała, że stoję w drzwiach.
– Oczywiście, że nie wie, że to nie jego dziecko – powiedziała, prychając. – Ale przecież mu nie powiem. Gdyby to wyszło na jaw, to wszystko bym straciła. A tak mam wygodne życie i nie muszę się o nic martwić – dodała.
A do mnie dopiero po chwili dotarło, co tak naprawdę usłyszałam. Uświadomiłam sobie, że Magda właśnie przyznała się do tego, że Bartek nie jest dzieckiem Michała. I co gorsza – nie zamierzała powiedzieć mu prawdy.
Szybko wycofałam się za drzwi, aby Magda nie zorientowała się, że właśnie poznałam jej tajemnicę. I chociaż w pierwszym odruchu chciałam wbiec do pokoju i wydrapać jej oczy, to powstrzymałam się w ostatniej chwili. Na początku chciałam od razu zadzwonić do Michała i wszystko mu opowiedzieć, ale potem uświadomiłam sobie, że tą wiadomością złamię mu życie. Michał nie widział świata poza Bartkiem i wiadomość, że to nie on jest ojcem zupełnie by go załamała. "I co ja mam teraz zrobić? – pomyślałam zrozpaczona.
Od tego czasu minęło kilka tygodni. A ja wciąż nie podjęłam decyzji, co mam zrobić z wiedzą na temat ojcostwa Bartka. Z jednej strony czuję potrzebę powiedzenia wszystkiego Michałowi, ale jednocześnie wiem, że tym samym zburzę cały jego świat. Dlatego cały czas się waham. Ale mimo to wiem, że wcześniej czy później będę musiała podjąć jakąś decyzję.
Teresa, 58 lat
Czytaj także: „Kurier bywa w naszym domu częściej niż mąż. Sąsiedzi plotkują, że mam romans, ale prawda jest inna”
„Przez remont domu po babci skrzywdziłam siostrę. Mogła nie wysyłać mi swojego męża do pomocy”
„W sanatorium chciałem pobrykać z inną kobietą, ale to był błąd. Nie sądziłem, że szybko zatęsknię za zrzędzącą żoną”

