„Od lat rozbierałem wzrokiem żonę przyjaciela. Czekałem, aż sami się rozstaną, ale takiej akcji się nie spodziewałem”
„Przez cały czas, gdy była dla mnie małżonką kumpla, dobrze się pilnowałem. W ogóle nie dopuszczałem do siebie myśli o niej jako o atrakcyjnej kobiecie. Nie zastanawiałem się nad tym, co mogłoby być między nami. Teraz chyba też nie powinienem”.

- listy do redakcji
Nie miałem zamiaru rozbijać małżeństwa. Kiedy Nina wciąż była małżonką mojego najlepszego kumpla, nawet nie marzyłem o tym, by wpadła w moje ramiona. Jednak sami się rozstali pewnego dnia. Wtedy pomyślałem, że nadeszła moja szansa. Obserwowałem ją ukradkiem i kiedy wreszcie Ninka jakoś się pogodziła z losem, ucieszyłem się, że znów jest wolna. Próbowała na nowo rozpocząć swoje życie.
Wciąż utrzymywałem kontakty zarówno z nią, jak i z jej byłym mężem, a moim przyjacielem, Leszkiem. Gdzieś w głębi serca było mi nawet trochę przykro, że dwoje moich znajomych postanowiło się rozstać.
Myślałem o niej czasami
Leszek jako pierwszy wystartował z układaniem swojego życia osobistego na nowo. Pewnie z tego względu, że to on znalazł sobie nowa partnerkę. Natomiast Nina pozostawała sama, mając syna na wychowaniu. Na początku nawet nie chciała się ze mną widzieć. Może za bardzo przypominałem jej o rozstaniu z mężem. Pewnie uznała, że solidarnie stanę po stronie Leszka jako jego najbliższy kumpel, no i mężczyzna.
Nie było w tym jednak racji. To prawda, że wciąż się spotykałem z Leszkiem, wychodziliśmy razem na miasto. Na razie jednak nie rozmawialiśmy na prywatne tematy, a do tego nie miałem ochoty poznawać jego nowej kobiety. Dlatego rozumiałem, o co może chodzić Ninie. Ja też niedawno rozstałem się z Elką, po czym przestałem utrzymywać kontakt ze znajomymi z jej strony.
Pewnego dnia odebrałem niespodziewany telefon.
– Cześć Robert, z tej strony Nina – przywitała się. – Mam pewną prośbę.
– Tak? Co potrzebujesz? Do kogo mam biec złamać nogę?
To był taki nasz żart jeszcze z licealnych czasów, który znała tylko nasza paczka. Nie chodziło o żadne akty przemocy, tylko o pewną historię ze złamaną nogą od stołu. Czasem sobie wspominaliśmy tę anegdotę.
– Teraz to do mnie – odpowiedziała ze śmiechem, a mnie ulżyło, bo chyba już dochodziła do siebie. – Chcę założyć własna firmę, takie trochę większe stoisko w sklepie i przydałaby mi się pomoc faceta.
Tylko czekałem na taką szansę
Już trzy dni później, w piątek popołudniu, podjechałem pod adres, który mi wysłała. To było miejsce w małym pawilonie, coś na kształt kiosku, ale otwarte na klientów. Nina chciała, bym pomógł jej ustawić i zamocować półki, a potem poprzenosić trochę towaru. Sporo rzeczy było już zrobionych, bo przejęła interes po poprzednim wynajmującym.
– Cześć! – pomachała mi z uśmiechem, gdy podszedłem.
Nie mogłem się nadziwić, że wciąż jest taka piękna i zgrabna. Jak Leszek mógł od niej odejść? Nie mieściło mi się to w głowie. Pewnie przekroczenie czterdziestki tak na niego podziałało – wtedy z facetami dzieją się różne dziwne rzeczy. Szukanie drugiej młodości i te sprawy… Zamyśliłem się i szybko odwróciłem wzrok, gdy dostrzegłem, że Nina widzi, jak się w nią wpatruję. Nie ma co ukrywać, ja byłem od pewnego czasu singlem, a wiadomo jak to jest – prawie jak celibat. Dlatego śliczna buzia i zgrabna figura byłej żony przyjaciela zrobiła na mnie spore wrażenie.
– No to zabieramy się do pracy – rzuciłem energicznie, by rozwiać krępujące milczenie, które się między nami pojawiło.
– No tak – odezwała się Nina. – Dzięki, że przyszedłeś.
– O, cześć, wujek – rzucił Czarek, nastoletni syn Ninki.
Serdecznie go przywitałem, bo zawsze go lubiłem. Musze przyznać, że nawet trochę za nim tęskniłem. Spędziliśmy dobrych kilka godzin na montowaniu półek i szafek, noszeniu pudeł, ustawianiu lady i innych gratów. I tak nie zdążyliśmy jeszcze zrobić wszystkiego, co było konieczne.
Godziłem się na wszystko
– Mógłbyś wpaść też jutro koło trzeciej? – zapytała niepewnie Nina. – Wprawdzie to sobota, a ja późno ci o tym mówię, ale może znajdziesz czas? Ja rano muszę pojechać na spotkanie w hurtowni.
Przyszedłem kolejnego dnia i myślałem, że od razu zabiorę się do noszenia pudeł. Dowiedziałem się jednak, że Czarek i jego mama przenieśli już większość lżejszych rzeczy. Dla mnie zostało kilka cięższych.
– A gdzie się podział Czarek? – rozejrzałem się i zapytałem.
– Wybiera się na jakąś imprezkę – powiedziała Nina. – Wiesz, zaczyna się obchodzenie osiemnastych urodzin w jego klasie. I tak teraz co tydzień.
Zabrałem się do pracy. Nie było tego aż tak dużo, ale co innego, gdyby miała się tym zająć kobieta albo młody chłopak. Znowu trzeba było przestawić ladę. Czarek przyszedł przed szóstą dać znać, że wychodzi na wieczór. Godzinę później kończyłem robotę, ustawiając ostatnie meble i kartony na półkach. W pawilonie zostaliśmy tylko ja i Nina.
Musiałem się opanować
Byłem odwrócony w jej stronę, a ona schylała się, żeby coś przestawić na dolnych półkach. Bez zastanowienia wpatrywałem się w jej krągłe pośladki w opiętych dżinsach. Nagle aż przeszła mnie fala gorąca i się odwróciłem, ale mój wzrok sam wracał do kuszącego tyłeczka Niny.
Przez cały czas, gdy była dla mnie małżonką kumpla, dobrze się pilnowałem. W ogóle nie dopuszczałem do siebie myśli o niej jako o atrakcyjnej kobiecie. Nie zastanawiałem się nad tym, co mogłoby być między nami. Teraz chyba też nie powinienem był tego robić. Ale nagle ona się odwróciła i spojrzała na mnie. Poczułem rumieńce na twarzy, ale miałem nadzieję, że w tym półcieniu nic nie widać. Kątem oka widziałem, że lekko się uśmiechnęła. Głupia sytuacja.
– Robert, pomożesz mi z tym? – zapytała nagle.
Stała obok ściany i wyciągała ręce ku najwyższym półkom. Musiałem podejść z tyłu i zabrać od niej pudełko, żeby postawić je wyżej. W pewnym momencie poczułem, jak oparła się o mnie plecami i tymi krągłymi pośladkami. Za początku uznałem, że się zachwiała i się odsunie, ale nic takiego się nie stało, a ja też nie miałem ochoty się od niej odrywać. Przez chwilę po prostu tak staliśmy, aż zaczęło się robić krępująco. Nie chciałem, żeby ta chwila zniknęła.
Zacząłem przesuwać pudełko w odpowiednie miejsce i już miałem się odsunąć. Wtedy to ona się odwróciła i staliśmy tak blisko siebie… Spojrzała mi w oczy, a ja byłem pewien, że widzę tam nie tylko sympatię czy wdzięczność za pomoc.
Nie musiała robić nic więcej. Natychmiast położyłem dłonie na jej talii i ją objąłem. Było mi głupio, ale zarazem wspaniale.
Czy to się działo naprawdę?
– Myślałeś o tym od dawna, co? – powiedziała nagle niskim i zmysłowym tonem.
Nie musiałem odpowiadać, a szczerze mówić, nie mogłem wydukać ani słowa. Spojrzałem tylko w okno pawilonu, ale było szczelnie zakryte roletą. Nina uśmiechnęła się do mnie i przymrużyła oczy. Najpierw pocałowałem ją delikatnie i jakby z zapytaniem. Poczułem smak jej owocowej pomadki. Następne pocałunki były coraz bardziej namiętne i zachłanne.
Pachniała tak wspaniale, że mógłbym się zatracić w tym aromacie na zawsze. Przeszło mi przez myśl, że może ona zaplanowała to wszystko, ale nie zastanawiałem się nad tym zbyt długo. Po serii wspaniałych pocałunków przesunąłem dłonią w kierunku zapięcia jej spodni. Trochę się obawiałem, że może Nina w tym momencie zakończy tę wspaniałą sytuację, ale musiałem spróbować.
– Chodź – wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem w kierunku szerokiej lady.
– Zamknij drzwi – powiedziała szeptem, a ja rzuciłem się w stronę zamka.
Podszedłem z powrotem do niej. Stała, opierając się swobodnie o ladę. Uśmiechała się do mnie kusząco.
– Powiedz szczerze – wymruczała mi do ucha. – Jak długo o tym marzyłeś?
W tamtym momencie uzmysłowiłem sobie, że chyba od zawsze… A od czasu jej rozwodu wciąż miałem ją w głowie. Walczyłem z tymi myślami, ale w tej sytuacji…
– Bardzo długo – szepnąłem w jej włosy.
Zacząłem ją rozbierać i po chwili zatraciliśmy się w rozkoszy. Było o wiele lepiej, niż kiedykolwiek śmiałbym marzyć, niesamowicie! Gdy oparłem ją o ladę i stanąłem z tyłu, czułem się jak w niegrzecznym filmie dla dorosłych. To było niezwykle podniecające.
Tego wieczoru przeżyłem po prostu niesamowitą eksplozję upojenia. Było fantastycznie! Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się do mojego mieszkania, by kontynuować ten wieczór. Od tego dnia zaczęliśmy być parą. Jeszcze nie śmiem określać, czy to będzie coś na poważnie, ale liczę na to z całego serca.
Nie tylko namiętne chwile nas połączyły, bo przecież znaliśmy się i lubiliśmy od lat. Wspaniale byłoby mieć właśnie taką kobietę u boku jako partnerkę, a kto wie, może nawet i żonę.
Robert, 46 lat
Czytaj także:
„Robiło mi się gorąco na widok nowej sąsiadki, ale była obojętna. Musiałem użyć głupiego podstępu, żeby ją poderwać”
„Patrzę na żonę i czuję obrzydzenie. Wiem, że to matka mojego dziecka, ale nie mogę zapomnieć, co zrobiła”
„Zasypywałem koleżankę komplementami, bo chciałem poprawić jej humor. Na firmowej imprezie pokazała mi swoją dziką stronę”