Reklama

Od zawsze wierzyłam, że są ludzie, z którymi nasze ścieżki splatają się w sposób szczególny. Dla mnie takim człowiekiem był Bartek. Poznaliśmy się jako dzieci, podczas wakacji nad jeziorem, kiedy nasze rodziny wynajmowały domki letniskowe w tej samej okolicy. Od pierwszego dnia byliśmy nierozłączni, jakby jakieś niewidzialne więzy trzymały nas razem.

Przez lata z Bartkiem dzieliliśmy wiele wspólnych chwil – od budowania zamków z piasku, przez wspólne wieczory przy ognisku, po poważne rozmowy o przyszłości, kiedy dorastaliśmy. Te wakacyjne dni były dla nas jak zatrzymany czas – bez zmartwień, tylko my, jezioro i nieskończone możliwości.

Teraz, jako dorosła, kończę studia i stoję na progu dorosłości, pełna niepewności co do przyszłości. Czuję, że coś się zmienia między mną a Bartkiem. Te same żarty i rozmowy nagle stają się bardziej znaczące, a serce bije szybciej, gdy na niego patrzę. Boję się, że wyznanie moich uczuć mogłoby zniszczyć to, co mamy. A przecież nie chciałabym stracić tak ważnej dla mnie osoby.

Bałam się mu powiedzieć

Tamtego letniego popołudnia, gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, spacerowałam z Bartkiem wzdłuż brzegu jeziora. Nasze kroki były miarowe, a szum fal delikatnie uderzających o brzeg tworzył tło do naszej rozmowy. Rozmawialiśmy o planach na przyszłość – temacie, który często unikaliśmy, bo wydawał się zbyt odległy i abstrakcyjny.

Bartek opowiadał o swoich ambicjach związanych z karierą, ale w jego głosie wyczuwałam coś więcej niż zwykłą ekscytację. Atmosfera między nami była napięta, jakby niewidzialna bariera oddzielała nas od siebie. Mimo że słowa płynęły swobodnie, oboje zdawaliśmy się świadomi niewypowiedzianych emocji, które kłębiły się tuż pod powierzchnią.

Ja także podzieliłam się swoimi obawami, dotyczącymi zakończenia studiów i niepewności, co przyniesie przyszłość. Jednak prawdziwe pytania, które chciałam zadać, pozostały niewypowiedziane.

Czy Bartek czuł to samo co ja? Czy i on zauważał, że coś się zmieniło w naszych relacjach? Każde jego spojrzenie zdawało się kryć jakieś nieodgadnione myśli, których nie potrafiłam odczytać. Chociaż chciałam wyznać mu swoje uczucia, strach przed utratą przyjaźni mnie paraliżował.

Nasza rozmowa trwała dalej, ale żadne z nas nie miało odwagi przebić tej niewidzialnej zasłony, która zdawała się oddzielać nas od siebie. Gdy wracaliśmy z powrotem do domku, w moim sercu wciąż buzowały niewypowiedziane emocje, a nadzieja mieszała się z obawą o to, co przyniesie przyszłość.

Wyznałam to tylko przyjaciółce

Po spotkaniu z Bartkiem czułam, że muszę podzielić się swoimi uczuciami z kimś, kto mógłby mi doradzić. Moja najlepsza przyjaciółka, Kasia, zawsze była dla mnie wsparciem w trudnych chwilach. Spotkałyśmy się w kawiarni, gdzie od lat spędzałyśmy czas na rozmowach o wszystkim i niczym.

Gdy tylko usiadłyśmy przy stoliku, Kasia od razu zauważyła, że coś mnie trapi. Zapytała, co się dzieje, a ja, nie wiedząc od czego zacząć, w końcu opowiedziałam jej o tym, co czułam do Bartka. Kasia słuchała uważnie, nie przerywając ani razu. Z każdym słowem czułam, jak opada ze mnie napięcie, a jednocześnie narasta lęk.

Kiedy skończyłam, przez chwilę trwała cisza. Kasia wzięła łyk kawy i westchnęła głęboko.

– Zosia – zaczęła powoli – czasem najtrudniejsze rzeczy w życiu są warte największego ryzyka. A może warto spróbować być szczerym?

Mimo jej słów wciąż nie czułam ulgi. Moje obawy i wątpliwości były jak cień, który mnie prześladował. Czy wyznanie moich uczuć do Bartka mogło zniszczyć naszą przyjaźń? A jeśli tak, czy byłam gotowa podjąć takie ryzyko? Kasia sugerowała, że szczerość może być kluczem, ale ja wciąż nie byłam pewna.

Podziękowałam jej za rozmowę i rady, ale nie podjęłam żadnej decyzji. Zastanawiałam się, czy jestem w stanie zaryzykować naszą wieloletnią przyjaźń dla czegoś, co mogło okazać się jedynie moją fantazją. Czy odwaga, o której mówiła Kasia, była tym, czego naprawdę potrzebowałam, czy może lepiej było zachować wszystko w tajemnicy, chroniąc tym samym naszą relację?

Czułam się jak w potrzasku. Emocje targały mną na wszystkie strony, a żadne rozwiązanie nie wydawało się wystarczająco dobre. Kasia była optymistką i wierzyła, że wszystko się ułoży, ale ja wciąż czułam się jak dziecko we mgle, niepewne, w którą stronę powinnam pójść.

Planował coś innego

Kilka dni później, gdy myśli o Bartku nie dawały mi spokoju, postanowiłam spędzić dzień nad jeziorem, mając nadzieję, że odrobina czasu na świeżym powietrzu pomoże mi zebrać myśli. Spacerując wzdłuż brzegu, zauważyłam Bartka rozmawiającego z naszym wspólnym przyjacielem, Piotrem. Z początku nie zamierzałam podsłuchiwać, ale gdy usłyszałam swoje imię, zatrzymałam się za pobliskim drzewem, nie mogąc oprzeć się ciekawości.

Bartek mówił do Piotra tonem, którego nie słyszałam wcześniej. W jego głosie pobrzmiewała nuta tęsknoty i niepokoju.

– Chyba muszę jej powiedzieć – usłyszałam.

Serce zabiło mi mocniej. Czyżby mówił o mnie? Przez chwilę poczułam iskierkę nadziei, że może i on czuł coś podobnego do tego, co ja.

Jednak kolejne słowa Bartka wstrząsnęły mną do głębi. Opowiadał Piotrowi o swoich planach wyjazdu do Kanady.

– To duża szansa, której nie mogę przegapić – powiedział.

Jego decyzja była pewna, a ja nagle zrozumiałam, że czas, jaki nam pozostał, szybko się kurczył.

Stałam tam jak sparaliżowana, z trudem łapiąc oddech. Uświadomiłam sobie nagle, że mogłabym nigdy więcej nie zobaczyć Bartka. W jednej chwili mój świat stanął na głowie. Marzenia o tym, co mogłoby się wydarzyć między nami, rozmywały się jak mgła.

Czułam, że powinnam stamtąd odejść, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Moje myśli wirowały chaotycznie, a ja nie wiedziałam, co zrobić z tą nagłą informacją. Bartek nie wspomniał ani słowem o swoich uczuciach do mnie, co sprawiało, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona i zraniona.

W końcu zebrałam w sobie dość siły, aby się wycofać. Skryta w cieniu drzew, oddalałam się, czując ciężar niewypowiedzianych słów, które teraz wydawały się jeszcze bardziej nieosiągalne. W mojej głowie narastał chaos emocji – smutek, żal, rozczarowanie i przede wszystkim strach przed tym, co miało nadejść.

Walczyłam sama ze sobą

Z sercem ciężkim od niewiedzy i obaw, postanowiłam skonfrontować się z Bartkiem. Wiedziałam, że nie mogłam dłużej zwlekać. Spotkaliśmy się na naszej ulubionej ławce nad jeziorem, tej samej, na której spędzaliśmy wiele beztroskich godzin jako dzieci. Tym razem jednak atmosfera była zupełnie inna.

Siedziałam obok niego, patrząc na spokojną taflę wody, próbując zebrać myśli.

– Bartek – zaczęłam – słyszałam, że planujesz wyjazd do Kanady. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?

Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, które szybko przerodziło się w zakłopotanie.

– Zosiu, chciałem ci to powiedzieć, ale nie wiedziałem jak – przyznał, odwracając wzrok. W jego głosie było coś, co sprawiło, że moje serce zadrżało.

– To duży krok – kontynuował – ale czuję, że muszę to zrobić dla siebie, dla mojej przyszłości.

Wiedziałam, że wyjazd do Kanady był dla niego ogromną szansą, ale myśl, że miałby wyjechać i zostawić wszystko za sobą, była dla mnie trudna do zaakceptowania.

A co z nami, Bartek? Co z naszą przyjaźnią? – zapytałam, starając się, by moje słowa nie brzmiały jak oskarżenie, ale było w nich więcej bólu, niż chciałam ujawnić.

Bartek milczał przez chwilę, patrząc na swoje dłonie.

– Nie chciałem, żeby to wpłynęło na naszą relację. Jesteś dla mnie bardzo ważna, Zosiu – powiedział cicho. Jego słowa były jak balsam na moje serce, ale jednocześnie nie przynosiły mi ulgi.

W mojej głowie kłębiły się setki pytań. Czy mówił to, co naprawdę czuł? Czy nasza przyjaźń była dla niego równie cenna jak dla mnie? Czułam, że potrzebuję więcej, ale Bartek nie wydawał się gotowy, by powiedzieć mi coś jeszcze.

Odeszłam od ławki, próbując ukryć łzy.

Życzę ci wszystkiego najlepszego – powiedziałam z trudem, starając się, by moje słowa brzmiały szczerze. – Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz.

Gdy odchodziłam, czułam się zagubiona i zraniona. Cały czas powtarzałam sobie, że powinnam była być bardziej otwarta, że może gdybym podzieliła się swoimi uczuciami wcześniej, wszystko wyglądałoby inaczej. Teraz, stojąc na rozdrożu między tym, co było, a tym, co miało nadejść, wiedziałam, że muszę znaleźć w sobie siłę, by iść dalej.

Wreszcie wyznałam wszystko

Po naszej rozmowie nad jeziorem czułam, jakbym dryfowała w pustce. Moje myśli krążyły wokół Bartka, jakbym odtwarzała wspomnienia w nieskończonej pętli. Każde wspólne lato, każdy śmiech, każdy moment beztroski – wszystkie te chwile nagle zyskały nowe znaczenie. Zastanawiałam się, czy gdzieś po drodze przeoczyłam znaki, które mogłyby wskazać mi, co tak naprawdę czuł Bartek.

Wieczorami, gdy leżałam w łóżku, przypominałam sobie nasze rozmowy, chwile, gdy patrzyliśmy sobie w oczy dłużej, niż wymagałaby tego zwykła przyjaźń. Czy była to tylko moja wyobraźnia, czy może i on czuł to samo? A może po prostu nie miał odwagi tego wyrazić?

Postanowiłam napisać do Bartka list. Chciałam przelać na papier wszystkie uczucia, które nosiłam w sercu. Każde zdanie, które układałam, było jak terapia – otwierało nową przestrzeń w mojej duszy, pozwalając mi spojrzeć na nasze relacje z innej perspektywy.

„Drogi Bartku”, zaczęłam, „od lat jesteś moim najlepszym przyjacielem. Nie wiem, kiedy to się zmieniło, ale nagle zacząłeś znaczyć dla mnie coś więcej. Moje serce mówi mi, że muszę być szczera, że muszę wyznać, co do Ciebie czuję. Boję się, że moje słowa mogą nas oddalić, ale jeszcze bardziej boję się, że jeśli ich nie wypowiem, stracę coś ważnego”.

Każde kolejne słowo było dla mnie jak odkrycie nowego fragmentu prawdy, którą próbowałam zrozumieć. Pisałam o obawach, o nadziejach, o tym, jak trudno mi było przyznać się do tego, co naprawdę czułam.

Kiedy skończyłam, złożyłam list i włożyłam go do koperty. Trzymałam ją w rękach, zastanawiając się, co powinnam zrobić. Czy powinnam go wysłać, ryzykując wszystko, czy może zachować go dla siebie, jako pamiątkę niespełnionych marzeń?

Ostatecznie nie miałam odwagi go wysłać. Wiedziałam, że może kiedyś będę żałować tej decyzji, ale na razie nie potrafiłam postąpić inaczej. Moje serce i rozum toczyły niekończącą się walkę, a ja musiałam nauczyć się żyć z niewiedzą, co mogłoby się wydarzyć, gdybym zdecydowała się na szczerość.

Zofia, 24 lat


Czytaj także:


Reklama
Reklama
Reklama